O ile jesteśmy w stanie dosyć łatwo przystosować się do nowych pór roku, to przestawienie zegarków na inną godzinę jest dla większości ludzi dosyć problematyczne. Szczególnie, jeśli trzeba zaakceptować, że jest później niż przed zmianą czasu.
Największe znaczenie dla naszego organizmu ma dostęp do światła. Brak promieni słonecznych sprawia, że wzrasta ilość melatoniny.
Bez względu na to, jak będziemy wypoczęci, standardowo około godziny 3 w nocy nasze ciało naturalnie ograniczy aktywność i nie będziemy w pełni dyspozycyjni. Dopiero około 9 rano światło słoneczne sprawi, że do mózgu zostanie przesłania informacja o podniesieniu produkcji kortyzolu. Co to dla nas oznacza?
Zwiększona produkcja kortyzolu sprawia, że organizm jest pobudzony do działania. Nawet zmieniając czas podczas podróży przez różne strefy czasowe, będziemy odczuwać tę prostą zależność - o godzinie 3 będziemy senni, a o 9 aktywniejsi.
Brytyjscy naukowcy, na podstawie analizy danych zgromadzonych podczas badania przeprowadzonego na grupie kilkuset pasażerów podróżujących na trasach transoceanicznych udowodnili, że osoby, które podczas lotu zakrywały oczy okularami przeciwsłonecznymi lub zaciemniającymi opaskami, potrzebowały statystycznie mniej czasu na adaptację do nowych warunków panujących w zmienionej strefie czasowej. Z czego to wynika?
Aktywność ludzkiego organizmu jest uzależniona od dostępu do światła słonecznego. Na tej podstawie każdy człowiek podświadomie ustala swój wewnętrzny rytm okołodobowy.
Przez pierwsze dni po zmianie czasu powinniśmy zatem dbać o prawidłowy dostęp do światła, w razie znużenia naładować energię kierując twarz na chwilę w stronę słońca lub, jeśli chcemy się wyciszyć, przebywać w ciemnym pomieszczeniu.
Nie zapomnijcie o najbliższej zmianie czasu. A w niedzielę... śmierć budzikom!
Tekst: Monika Piorun