Mleko wielbłąda wyleczy z autyzmu?

Kiedy u 3-letniego synka amerykańskiej dziennikarki i pisarki Christiny Adams zdiagnozowano ostatecznie autyzm, nikt nie przypuszczał, że wykaże się ona aż tak wielką determinacją i znajdzie w końcu skuteczną terapię opartą na... mleku!

22 sierpień 2018
Artykuł na: 6-9 minut
Zdrowe zakupy

W pierwszych miesiącach życia Christopher rozwijał się najzupełniej prawidłowo, był spokojnym i pogodnym dzieckiem, nie miał problemów ze skupieniem uwagi, potrafił okazywać uczucia. W wieku 9 miesięcy znał już kilka słów, a zanim skończył roczek, nauczył się chodzić. Niestety można było u niego dostrzec również pierwsze niepokojące objawy: napady złości, zachowania agresywne, okresy osłabienia koncentracji, tiki, spowolnioną reakcję na niektóre bodźce z otoczenia. Później było już tylko gorzej, dołączyły dolegliwości somatyczne, takie jak kręcz szyi, podrażnienia skóry, nietolerancja pokarmowa i uporczywe zaparcia.

Chłopiec przestał mówić, stał się nadwrażliwy na hałas i miał obsesję na punkcie niektórych przedmiotów oraz wody. Już po postawieniu diagnozy powtarzające się napady złości i agresji spowodowały, że został usunięty z dwóch kolejnych przedszkoli. Po stwierdzeniu autyzmu wykonano wszystkie niezbędne badania i wdrożono odpowiednie leczenie, połączone z terapią behawioralną w wymiarze 40 godzin tygodniowo. Christopher miał również co tydzień 3 godziny zajęć z logopedą i dwie w ramach terapii zajęciowej. Z jego diety zostały wyeliminowane wszystkie produkty zawierające gluten i kazeinę, zmniejszono obecność cukru i wszelkiego rodzaju orzechów.

Choć Christina nie bardzo wierzyła w powodzenie terapii, przyniosła ona nadspodziewanie dobre rezultaty. Chłopiec stał się dla pracujących z nim lekarzy i terapeutów niemal modelowym przykładem skuteczności ich działań. W wieku 5 lat zaliczył sprawdzian gotowości szkolnej, na podstawie którego rozpoczął naukę w szkole publicznej. Wyniki miał nawet wyższe od przeciętnych, bardzo słabo radził sobie jedynie z pisaniem. Ustały napady złości, stał się towarzyski i był lubiany przez rówieśników. Ciągle jeszcze trudno było mu się skupiać na jednym zadaniu przez dłuższy czas, a w trakcie rozmowy zdarzało się, że tracił nią zainteresowanie i zaczynał monologować. Terapię behawioralną ograniczono do trzech godzin tygodniowo.

Do jego diety powróciły po dwóch latach produkty zawierające gluten, jednak nadal jego organizm nie tolerował mleka i jego przetworów - ich spożycie już po paru godzinach skutkowało zaparciami, nieskoordynowanymi ruchami i brakiem koncentracji. "Czuję się wtedy, jakbym miał zamulony mózg" - w ten sposób Christopher przedstawił lekarzom swój stan. Wydawało się, że Christina, wówczas już samotnie zajmująca się synem, może przestać się martwić o jego przyszłość. Ale ten względny spokój nie trwał długo...

Drugi etap w terapii autyzmu

Gdy chłopiec miał 9 lat, symptomy autyzmu, takie jak roztargnienie, obojętność, niszczenie przedmiotów, nadpobudliwość czy głośne zachowanie (krzyki, podskoki) podczas oglądania kreskówek, powróciły ze zdwojona siłą. Postępowanie Christophera czasami budziło niepokój, kilka razy próbował się wspiąć na wysoki mur, na spacerach często nagle rzucał się na chodnik i nie chciał dalej iść. Na blogu Christiny można przeczytać, że chwilami obawiała się o jego życie! Nie przynosiły rezultatu ani zmiany w dawkowaniu leków, ani innowacje dietetyczne, ani terapia behawioralna.

Pomogło mleko?

Tak, ale nie to dobrze nam znane... Zastanawiając się, co może jeszcze zrobić dla syna, Christina przypomniała sobie, że kilka lat temu spotkała w Pakistanie hodowcę wielbłądów, który wytwarzał i sprzedawał mydło z dodatkiem wielbłądziego mleka. To od niego dowiedziała się, że na Bliskim Wschodzie mleko to podaje się wcześniakom, ponieważ jest bogate w składniki odżywcze i nie wywołuje reakcji alergicznych. Zaczęła pod tym kątem przeszukiwać internet. Dowiedziała się w ten sposób, że izraelski profesor Reuven Yagil wykazał, iż ma ono działanie przeciwbiegunkowe i immunomodulujące. Co więcej, było już wykorzystywane na szerszą skalę w Kenii, w procesie leczenia dzieci cierpiących na zaburzenia jelitowe. Przyjmując założenie, że w patogenezie autyzmu istotną rolę mogą odgrywać reakcje autoimmunologiczne, Reuven Yagil wykorzystał wielbłądzie mleko w terapii co przyniosło znaczne złagodzenie objawów2.

Dlaczego nie spróbować? - pomyślała. Nie było to jednak proste, nie mówiąc już o kosztach przedsięwzięcia. Pierwsze butelki zamrożonego wielbłądziego mleka, zdobyte przez przyjaciela Christiny od izraelskich Beduinów, zostały skonfiskowane na lotnisku w Nowym Jorku. Dopiero uzyskanie odpowiednich zaświadczeń od lekarzy opiekujących się chłopcem i pomoc profesora Yagila pozwoliły na legalny import mleka - w pełni bezpiecznego, bo pozyskanego od kontrolowanego weterynaryjnie stada wielbłądów. "Rozmrażając w moim kalifornijskim mieszkaniu butelkę mleka pozyskanego od wielbłądów z izraelskiej pustyni, miałam wrażenie, że czas i przestrzeń nie mają znaczenia" - wspomina tamte chwile Christina.

Już następnego dnia po wypiciu mleka w zachowaniu chłopca nastąpiły zaskakujące zmiany. Spokojnie zjadł śniadanie, robiąc przy tym znacznie mniej niż zwykle bałaganu, ubrał się i spakował tornister... "A przy tym ciągle patrzył na mnie i mówił, mówił, że mnie kocha i wie, jak wiele dla niego robię", zwierza się wzruszona matka. "Nie mogłam uwierzyć własnym oczom i uszom!" Christopher codziennie pił około litra wielbłądziego mleka, co przekładało się na jego zachowanie. Mógł się skupić, nie zapominał o rozejrzeniu się na obie strony, gdy chciał przejść przez ulicę, poprawił się też jego sposób mówienia i używał coraz więcej słów. W szkole znowu osiągał wyniki powyżej przeciętnych! Po trzech tygodniach znacznie poprawił się również stan jego skóry... Czy sprawiło to wielbłądzie mleko, czy był to tylko zbieg okoliczności? Odpowiedź na to pytanie przyszła wkrótce.

Christina musiała wyjechać na ponad dwa tygodnie, a w tym czasie niepilnowany chłopiec przestał pić swoje lekarstwo. Reakcja organizmu była natychmiastowa. Gdy Christina wróciła do domu, czekała na nią wiadomość ze szkoły, która jak najszybciej chciała się pozbyć kłopotliwego ucznia, zachowującego się w skandaliczny sposób. Na szczęście już po 24 godzinach po wypiciu codziennej porcji mleka chłopiec powrócił do stanu sprzed wyjazdu matki. Co ciekawe, jednolitrowa porcja okazała się optymalna. Gdy Christina próbowała zwiększać ją do dwóch litrów, zachowanie syna się pogarszało, pojawiały się tiki i kręcz karku. Chłopiec pije wielbłądzie mleko do dzisiaj, na szczęście obecnie jego zdobycie jest łatwiejsze (i tańsze), ponieważ hodowle wielbłądów powstały także w USA, a od jednej dobrze żywionej wielbłądzicy można pozyskać nawet tysiąc litrów tego napoju rocznie.

- Na zawsze zapamiętam rozmowę z izraelskim dostawcą mleka wkrótce po ustaleniu, jak ono działa na mojego syna - wspomina Christina. - Powiedział mi: każda matka gotowa jest zrobić wszystko, by pomóc swemu dziecku, ale ty to rzeczywiście zrobiłaś!

Bibliografia

  1. Adams Ch. Glob.Adv.Health Med. 2013, 2(6)
  2. Shabo Y. i Yagil R. 2005,Int.J.Dis.Hum.Dev.4(2)
  3. Al-Gadani Y. i wsp. 2009, Clin.Biochemistry, 42(10-11), Al.-Ayadhi L.Y. i Elamin L.E., 2013, J. Evidence Based Compl. Altern.Med. 8
  4. Mihic T. i wsp. 2016, J. Evidence Based Compl. Altern.Med.42
  5. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3633421/
  6. https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0890856712006430
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W
Holistic Health 5/2018
Holistic Health
Kup teraz
Wczytaj więcej
Nasze magazyny