Alternatywa dla skalpela i operacji

Czy elektrostymulacja prądami może zasklepić bolesną wewnętrzną ranę lub udrożnić tętnice szyjne? Pacjenci, terapeuci i sam twórca metody przekonują, że tak!

Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

Prądy Bernarda, stymulując centralny układ nerwowy, immunologiczny i hormonalny, uruchamiają siły obronne organizmu i przywracają jego homeostazę, co ostatecznie prowadzi do wyleczenia.

Viktor Żenni

Viktor Żenni

Pociągały mnie podróże. W latach 80. XX w. wyemigrowałem do dalekiej Australii, gdzie pracowałem w Canberze, w Bibliotece Narodowej. Ponieważ pracowa­łem w bibliotece, mogłem poświęcić dużo czasu na lektury i właśnie wtedy zwróciłem uwagę na książkę amerykańskiego neu­rochirurga Richarda Bergiana poświęconą funkcjonowaniu mózgu. Bardzo mnie to za­interesowało i zacząłem zgłębiać temat. Dowiedziałem się, że główną rolę w stero­waniu podstawowymi funkcjami organizmu odgrywa podwzgórze, które przekształca elektryczne sygnały mózgu na hormonalne informacje przekazywane do organów ciała. Doszedłem więc do wniosku, że odpowied­nia stymulacja elektryczna może uspraw­nić procesy elektrochemiczne zachodzące między mózgiem a gruczołami dokrewnymi w ciele człowieka, wspomagając w korzystny sposób działanie poszczególnych organów.

Ponieważ kiedyś studiowałem na politechnice, podszedłem do sprawy w sposób typowo techniczny, wykorzystując stosowany w medycynie aparat emitujący tzw. prądy Bernarda. Najpierw eks­perymentowałem na sobie. Szybko przestał mnie boleć kręgosłup i poczułem się o wiele lepiej. Zająłem się więc swoją rodziną, również z dobrym skutkiem.

Mieszkając w Australii, powoli i ostroż­nie zacząłem pomagać innym ludziom w przypadkach różnych dolegliwości. Rezultaty okazały się bardzo zachęcające. W miarę jak przybywało chorych, naby­wałem coraz większego doświadczenia. Wynaleziony przez siebie w 1987 r. spo­sób terapii nazwałem metodą Zenni.

W Australii udowodniłem skuteczność swojej metody leczenia, wykorzystując w sposób nowatorski znane od 55 lat prądy Bernarda i uzyskując tytuł doktora przyznany przez Senat Uniwersytetu w Colombo. Praca nad wynalazkiem trwała 20 lat. Zyskałem uznanie australijskich lekarzy. W 1990 r. sty­mulacja metodą Zenni została opatento­wana przez Australijski Urząd Patentowy.

W oparciu o odkrycia amerykańskich uczonych opraco­wałem własną unikatową metodę zastosowania tych prą­dów do stymulacji systemu nerwowego, gruczołów we­wnątrzwydzielniczych oraz narządów wewnętrznych jak: przysadka, tarczyca, wątroba, żołądek, trzustka i jelita.
Żałuję, że polscy lekarze do mojej terapii podchodzą z dystansem, tym bardziej że jest ona dobrą alternatywą dla skalpela i operacji.

Viktor Żenni Telefon 603 887 868, www.zenniviktor.pl

Szczelina odbytu to bolesna rana błony śluzowej kanału od­bytu w postaci liniowego „pęk­nięcia”, najczęściej na tzw. tyl­nym spoidle (od strony kości ogonowej). Objawia się piekącym bólem okolicy odbytu nasilającym się przy wypróżnie­niach, możliwe jest niewielkie krwawie­nie (ślad krwi na papierze toaletowym). Mechanizm jej powstawania nie jest nadal do końca pozna­ny. Niezaprzeczalny udział w nim ma wzmożenie napięcia zwieracza wewnętrznego o niewyjaśnionej przyczynie. Dolegliwości bólowe na­silają skurcz zwieraczy, co pogarsza gojenie szczeliny i wzmaga dole­gliwości, zamykając błędne koło. Choroba dotyczy najczęściej lu­dzi młodych, w wieku 20-40 lat, szacuje się, iż zapada na nią na­wet 1 na 300 dorosłych.

Podobnie jak w innych schorzeniach medycyna wyróżnia ostrą i przewle­kłą postać schorzenia. W pierwszym przypadku następuje duże nasilenie objawów, ale zwykle trwają one krótko, w drugim rana może doskwierać przez długi czas. Wtedy też może dojść do wy­kształcenia fałdu na brzegu odbytu.

W czarnej… rozpaczy

Barbara (imię zmienione) od lat bo­rykała się z problemem nawracającej szczeliny odbytu oraz zakrzepami i hemoroidami w tejże okolicy. Pierwszy raz zdiagnozowano u mnie szczelinę odbytu jakieś 10 lat temu przy okazji próby podjęcia leczenia hemoroidów metodą Hemoron. Na­wroty choroby do tej pory zdarzały się co 2-3 lata, ale zawsze udawało mi się jakoś zagoić rankę – opowiada kobieta. – Jednak 4 lata temu szcze­lina powróciła z większą siłą. Ze sta­nu ostrego przeszła w przewlekły. Z 5 mm rany przerodziła się w 2 cm. Leki przepisywane przez chirurgów na początku pomagały, ale szybko przestały działać – łagodziły tylko stan zapalny, ale nie goiły rany.

Przyjmowałam masę leków, by tylko uśmierzyć straszliwy ból: czopki, maści (też z diltiazemem), leki przeciwbólowe – wspomina Barbara. – Przez te 4 lata przeszłam 3 zabiegi: ostrzykiwanie botoksem zwieracza odbytu i czyszczenie rany, wymrażanie i w końcu 1,5 roku temu operację wycięcia szczeliny.

Niestety rana pozabiegowa opornie się goiła. Barbara dostała leki z nitrogliceryną, które powo­dowały straszne bóle głowy. Tro­chę pomogły, ale nie do końca. Podjęłam wtedy też próbę ostrzykiwania szczeliny biostymu­latorami i dopiero to zaskoczyło – kontynuuje swoją historię.

Jednak szczęście kobiety nie trwało długo. Po roku szczelina powróciła – pękła wzdłuż, na gra­nicy blizny i zdrowej tkanki. Do tego pojawiły się problemy z zakrzepami i hemoroidami.
– W gabinecie u chirurga usłysza­łam, że jestem trudnym przypad­kiem. Właściwie to nie wiadomo, co ze mną zrobić. Stałam się niewy­godnym, męczącym pacjentem, przy którego leczeniu standardowa me­dycyna zawodzi. W efekcie zostałam zostawiona sama sobie, bez odpo­wiedzi na zadawane pytania. Blizna we wrażliwym miejscu, ciągłe wizyty u chirurga-proktologa, jeżdżenie po Polsce „za lekarzami”, masa wy­danych pieniędzy, ból, niestabilność emocjonalna, depresja, nerwica – robi gorzkie podsumowanie.

Elektryzująca nadzieja

W taki dokładnie stanie trafiła do dr. Żenniego, który podjął próbę leczenia szczeliny odbytu elektrosty­mulacją. Metoda ta łączy wykorzystanie prądów diadynamicznych z prądem galwanicznym do stymulacji narządów wewnętrznych oraz układu nerwowe­go. Podczas stymulacji przywracane są naturalne potencjały elektryczne w komórkach, a pobudzany układ nerwowy reguluje pracę narządów wewnętrznych, normalizuje układ hormonalny oraz stymuluje procesy naprawcze w gruczołach wydzielania wewnętrznego. Prądy mają również działanie przeciwbólowe, przeciwzapal­ne, rozszerzające naczynia krwionośne, a także zmniejszają napięcie mięśni.

Przeszłam serię 3 zabiegów, dzień po dniu. Po pierwszym przestało boleć tak, że mogłam się posmarować palcem i w ogóle podjąć próbę samobadania. Po stymulacji przysadki poczułam się, jakby ktoś mi dał zastrzyk energii. Po­wrócił apetyt. Drugiego dnia z rana, po pierwszej stymulacji, załatwiałam się już bez bólu. Nie wyczuwałam żadnych zakrzepów, czy hemodoidów. Wszyst­ko się cofnęło. Po drugiej i trzeciej stymulacji stałam się bardziej stabilna psychicznie, szczelina przestała boleć, pojawiło się tylko dziwne uczucie dys­komfortu, nadwrażliwości i napięcia, jakby gojenia się rany – opowiada Bar­bara. – W trakcie kuracji było kiepsko ze snem – albo nie mogłam spać, albo spałam niespokojnie i się wybudzałam. Czwartego dnia uczucie napięcia szcze­liny zniknęło. Blizna stała się napięta i jędrna. Poprawił się też sen. Od czasu do czasu pojawiało się uczucie kłucia w szczelinie, zwłaszcza przy dłuższym siedzeniu. Pojawiło się też pulsowanie w miejscu, gdzie miałam największy problem z zakrzepem. Po tygodniu jed­nak dyskomfort i kłucia zniknęły. Jestem 2 tygodnie po zabiegach i nie mam ob­jawów chorobowych, czuję się dobrze.

Ponadto Barbara profilaktycznie sto­suję 2 x dziennie olej CBD na bliznę po szczelinie. Przyjmuje go również doustnie wraz z olejem lnianym. Nie biorę obecnie żadnych le­ków – zapewnia kobieta – i mo­dlę się, by tak pozostało!

Coraz czystsze tętnice

Pani A. została skierowana na angioplastykę. Jednakże kil­ka dni przed planowanym zabiegiem, otrzymała informację o awarii sprzętu, co uniemożliwiło jego przeprowadzenie. Za­niepokojona kobieta, która obawiała się procedury, poczuła ulgę, interpretując to zdarzenie jako znak do poszukiwania alternatywnych metod leczenia – opowiada fizjoterapeuta Karol Gorzechowski, który metodą elektrostymulacji leczy zakrzepicę naczyń głębokich, oraz miażdżycę tętnic szyj­nych. – Przypomniała sobie wtedy o swojej znajomej, która rok wcześniej z miażdżycą kończyn dolnych szukała pomocy w moim gabinecie Białymstoku. Po serii stymulacji elektro­magnetycznych zmiany miażdżycowe zaczęły się u niej cofać, co potwierdziły wyniki badań lekarskich. Zainspirowana tym przypadkiem, pacjentka zdecydowała się na podobne leczenie.

badanie

Pani A. zgłosiła się do mnie. Po serii zabiegów elektrosty­mulacji pacjentka przeszła kolejne badanie USG Doppler tętnic szyjnych. Wyniki wykazały, że wcześniej uwapnione blasz­ki miażdżycowe stały się miękkie, a stopień zwężenia tętnicy zmniejszył się do 60%. W związku z tym lekarz prowadzący postanowił odłożyć zabieg angioplastyki. Pacjentka kontynuuje terapię elektrostymulacją, mając nadzieję na całkowite wyeli­minowanie blaszek miażdżycowych – mówi fizjoterapeuta.

badanie

Autor publikacji:
Wczytaj więcej