Powoli wkraczamy w erę superbakterii wywołujących infekcje, których nie da się wyleczyć antybiotykami. Rozwinęły się one, ponieważ lekarze przepisują pacjentom te środki na niemal każdą chorobę, nawet jeśli są one niewskazane, tak jak w przypadku infekcji wirusowych.
Kolejny problem stanowi "złota zasada" medycyny, bezwzględnie nakazująca dokończenie antybiotykoterapii: pacjentom mówi się, że muszą ją stosować, bo inaczej wzrośnie ich odporność na lek. Tymczasem najświeższe badania sugerują, że jest to tylko kolejny z wielu mitów.
Badacze z Brighton oraz Sussex Medical School twierdzą wręcz, iż to właśnie niepotrzebne przyjmowanie antybiotyków sprawia, że przestają być one skuteczne. Kierujący badaniem prof. Martin Llewellyn mówi, że wskazanie do dokończenia terapii nie ma poparcia w nauce. Co gorsza takie podejście ułatwia rozprzestrzenianie się superbakterii, które nie reagują na leki1. Pomysł ten zrodził się z nieuzasadnionej obawy przed niedoleczeniem. Tymczasem gdy badacze przyjrzeli się wielu pospolitym chorobom, odkryli, że antybiotyki są skuteczne jedynie w około połowie przypadków.
Dla przykładu często występujące zapalenie ucha środkowego można wyleczyć w ciągu 5 dni, a mimo to standardowa terapia trwa 2 razy dłużej. Podobnie sprawa ma się z bakteryjną infekcją gardła i migdałków, której wystarczy 3-6 dni przyjmowania antybiotyków, a nie aż 10, jak zaleca medycyna. Z kolei zapalenie płuc można pokonać w 5 dni, czyli 2 razy krócej, niż się uważa. Medycy stosują też tę samą miarę dla każdego pacjenta, jeśli chodzi o przepisywanie antybiotyków, podczas gdy rzeczywisty czas trwania terapii może u każdego z niech znacznie się różnić. Te leki to cenny i skończony zasób, lekarze powinni zatem nauczyć się przepisywać je z większą rezerwą - ostrzegają badacze.