Nie taki ból straszny
Nina, 65-letnia mieszkanka miejscowości Ravena w stanie Nowy Jork, od ponad 20 lat cierpiała na przewlekły ból szyi, którego ostrych, kłujących ataków doświadczała wielokrotnie każdego dnia.
Wykonała liczne prześwietlenia i badania rezonansem magnetycznym, a w poszukiwaniu ulgi próbowała niemal wszystkiego, co tylko można sobie wyobrazić: leków przeciwzapalnych i rozluźniających mięśnie, silnych środków przeciwbólowych, blokady i ablacji nerwu szyjnego, akupunktury, kręgarstwa, wstrzyknięć botoksu oraz masażu.
Gdy po raz pierwszy odwiedziła gabinet Roba Cohena, była doprowadzona do ostateczności i przekonana, że nikt już nie będzie w stanie jej pomóc.
Cohen zauważył, jak bardzo obawiała się jakichkolwiek ruchów szyją i jak na skutek tego lęku cała była usztywniona. Musiał przekonywać ją i uczyć, by zaufała mu na tyle, ażeby mógł poruszać jej szyją.
- Z czasem Rob nauczył mnie rozluźniać mięśnie dzięki zachowywaniu świadomości mojej postawy - mówi Nina. - To nie stało się nagle, było raczej procesem.
Dziś kobieta jest zupełnie wolna od ostrych ukłuć bólu, a gdy jej mięśnie zaczynają się napinać, wie już, jak sobie z tym radzić.
- Mogę także skonsultować się z Robem, by się dostroić i przypomnieć sobie - i mojemu mózgowi - co należy robić.
Zagubiony kontakt
Alice z północnej części stanu Nowy Jork zgłosiła się z dziwnymi objawami - nerwobólem twarzy oraz pojawiającym się czasami wrażeniem utraty równowagi i stabilności podczas stania, szczególnie przy odwracaniu głowy.
Po intensywnym epizodzie zawrotów głowy udała się do lekarza ogólnego. Ten zasugerował, że przyczyną może być problem z kręgami szyjnymi i skierował ją do chiropraktyka i fizykoterapeuty. Po 2 miesiącach bez zmian skierowano ją do laryngologa. Nie stwierdził on jednak żadnych nieprawidłowości i zasugerował wykonanie skanu mózgu.
- W tym momencie uznałam, że pora spróbować innego podejścia - mówi Alice.
Gdy przyszła po poradę do Roba Cohena, zaskoczyło ją to, że podczas pierwszych 2 sesji wcale jej nie dotykał.
- Jedynie rozmawiał ze mną i obserwował, jak mój głos, klatka piersiowa i barki były uniesione z powodu stresu. Powiedział, że to nie jest sprawa fizyczna, a problem polega na tym, że nie jestem zupełnie uziemiona. To coś, nad czym miałam popracować wewnątrz siebie.
Okazuje się, że Alice była tak zestresowana, że dosłownie utraciła kontakt ze swym ciałem. Cohen ćwiczył z nią wydostawanie się z własnej głowy, ucząc ją uziemiania się głęboko w okolicach splotu słonecznego. I to zadziałało. Objawy ustąpiły.
- Oprócz tych 2 sesji, gdy tylko rozmawialiśmy, wzięłam udział w zajęciach grupowych - mówi Alice. - Nie było to coś, co on zrobił na stole do masażu czy w sali podczas zajęć. Chodziło w tym o mnie: bym nauczyła się być obecna we własnym ciele. To ciągła praca, ale nie potrafiłabym tego zrobić bez niego.
Opcja dla najmłodszych
Metoda Anat Baniel (ABM), rozszerzenie metody Feldenkraisa, stosowana jest przez osoby w każdym wieku w celu łagodzenia bólu, zwiększenia osiągnięć fizycznych, uzyskania ogólnej sprawności ciała i zapobiegania starzeniu.
Izraelska psycholog i tancerka Anat Baniel poznała Moshé Feldenkraisa, będąc jeszcze dzieckiem, ponieważ był on przyjacielem jej ojca. Później uczyła się u niego, a w 1982 r. na jego prośbę przeprowadziła się do Nowego Jorku, by wprowadzać metodę Feldenkraisa w Stanach Zjednoczonych. W ciągu kilku lat do tego stopnia rozwinęła swą działalność, że w końcu założyła własną organizację szkoleniową, łączącą nauki Feldenkraisa z jej własnym rozumieniem i techniką pracy.
Zarówno Doreen Quinnell w Londynie, jak i Rob Cohen w Stoneridge w stanie Nowy Jork praktykują obie metody. Gdy zapytaliśmy Doreen, jaka jest różnica między nimi, opowiedziała o tym, z jakich względów ABM szczególnie dobrze nadaje się do pracy z dziećmi.
- ABM to praca metodą Feldenkraisa - mówi Doreen. - Baniel trochę ją zmodyfikowała i wprowadziła w XXI wiek. Opanowała do mistrzostwa finezję, dokładność, subtelność i szybkość, niezbędne do pracy z dziećmi i niemowlętami. Ale wszystko to opiera się na metodzie Feldenkraisa.
Konieczność nieco innego podejścia w przypadku dzieci - zwłaszcza tych o specjalnych potrzebach - wynika z tego, że są one małe i szybkie jak błyskawica. Nie posiadają również wyrafinowanych umiejętności komunikacji. Często w ogóle nie mają zdolności mówienia, co odróżnia je od dorosłych, mających większe możliwości komunikowania swoich dolegliwości i odbierania werbalnych informacji zwrotnych.
- Pracując z dzieckiem, trzeba oczywiście być bardzo czułym, wrażliwym i delikatnym - mówi Quinnell. - Główną różnicą jest niewerbalna subtelność, potrzebna w kontakcie z dziećmi. Ręce i całe ciało terapeuty muszą być w harmonii z tym, co dzieje się z dzieckiem. Robi się tylko to, co jest konieczne. Dotyk jest bardzo bezpośredni. Patrzysz i uświadamiasz sobie, co trzeba zrobić, zajmujesz się więc tym miejscem, a potem przechodzisz do następnego. Dziecko dowiaduje się poprzez Twój dotyk, że nie musi się niczego obawiać. Uczy się zaufania i stopniowo, krok po kroku, zaczyna rozumieć, czym jest fizyczna kontrola.
Metoda Anat Baniel
ABM to rozszerzenie metody Feldenkraisa, stosowane przez osoby w różnym wieku w celu łagodzenia bólu, zwiększenia osiągnięć fizycznych, uzyskania ogólnej sprawności ciała i zapobiegania starzeniu. Subtelne ruchy są szczególnie odpowiednie dla dzieci.
Metoda Feldenkraisa w bólu dolnej części pleców
Wypróbuj delikatne ruchy proponowane przez Mary Beth Davison Smith z Feldenkrais Center w Houston. Ta krótka sesja zajmie Ci mniej niż 5 min, a pozwoli złagodzić ból w dolnym odcinku pleców. Pamiętaj, że najważniejszą rzeczą jest tu uwaga. To nie są typowe ćwiczenia. Nie forsuj ciała, pokonując bolesne punkty, ani nie staraj się rozszerzać zakresu ruchu. Wykonuj ruchy delikatnie i swobodnie. Cały ich cel to "przeprogramowanie" mózgu i poprawa sposobu, w jaki komunikuje się on z ciałem.
Pochylanie nóg
Połóż się na plecach z ugiętymi kolanami i podeszwami stóp dotykającymi podłogi. Pozwól kolanom wychylić się odrobinę w lewo, po czym płynnie przenieś je do wychylenia w prawo. Powtórz ten ruch wiele razy. Nie wychylaj nóg tak daleko, jak tylko potrafisz - świadomie unikaj na razie wrażenia rozciągania. Zupełnie wystarczy kilka lub kilkanaście centymetrów wychylenia w każdą stronę.
Każde powtórzenie wykonuj w nieco inny sposób - płynniej, łagodniej, swobodniej, bardziej komfortowo. Spróbuj spowolnić oddech, tak aby wdychać powietrze, gdy wychylasz kolana, i wydychać, gdy ustawiasz je ponownie w pozycji środkowej. Twoją intencją są płynne, ciągłe ruchy. Poczuj, jak łagodnie przetaczasz tył miednicy. Czy możesz zwracać uwagę na te części ciała, które mają kontakt z podłogą podczas przetaczania? Które części pleców nie dotykają podłogi? Czy mogłyby dotknąć? Wykonuj ruchy swobodnie, co kilka powtórzeń przerwij je i odpocznij, niezależnie od tego, czy czujesz zmęczenie, czy też nie.
Wariant 1: Spróbuj kilkakrotnie wykonać ten ruch z kolanami złożonymi razem, a potem z rozstawionymi na wygodną odległość. Który ruch jest wygodniejszy?
Wariant 2: Skrzyżuj prawe kolano nad lewym. Dostosuj położenie stopy na podłodze, by poczuć się wygodnie. Zacznij powoli i swobodnie wychylać kolana w prawą stronę, ale nie aż tak daleko, jak potrafisz. Zwróć uwagę na to, jak Twój lewy bok odrywa się od podłogi, a następnie znów do niej przylega. Wykonuj ruch tak, by czuć się dobrze. Odpocznij. Powoli wstań i pochodź trochę. Jak się czujesz?
Cate Montana