Chwila zachwytu może poprawić jakości życia – wynika z opublikowanego na początku 2023 roku badania, które koncentrowało się na wpływie, jaki mają nas te ulotne chwile, gdy pozwalamy sobie na zachwyt.
Polegało ono na tym, że uczestnicy, przez miesiąc, wypełniali codziennie ankietę, zawierająca pytania o emocje. Wyniki były zaskakujące, bowiem okazało się, że "im więcej codziennej radości doświadczali ludzie, tym mniej odczuwali stresu, mniej objawów somatycznych i lepsze było ich samopoczucie psychiczne".
Wniosek badaczy mógł być zatem tylko jeden – codzienne doświadczanie zachwytu może przynieść korzyści zdrowotne, zwłaszcza w czasie ostrego i przewlekłego stresu".
Jeden z autorów badania, profesor psychologii i jeden z dyrektorów Greater Good Science Center na UC Berkeley, Dacher Keltner, poświęcił swoją karierę badaniu szeregu emocji – w tym ostatnio zachwytu. Swoje odkrycia przedstawił w książce pt: "Awe: The New Science of Everyday Wonder and How It Can Transform Your Life" (Zachwyt: Nowa gałąź nauki o codziennych cudach i o tym, jak mogą zmienić nasze życie.)
Wellness Letter: Czy możesz opisać, na czym polega praca Greater Good Science Center?
Dacher Keltner: Greater Good Science Center zajmuje się gromadzeniem najnowszej wiedzy naukowej na tematy związane z dobrostanem, a następnie przekazywaniem jej w ręce i umysły szerszej publiczności. Robimy to na różne sposoby. Angażujemy się w badania, publikujemy artykuły i eseje, sugerujemy zdrowe praktyki, w które każdy może się zaangażować.
Jednym z głównych działań dziennikarskich jest nasz podcast, który dotyczy nauki o dobrym samopoczuciu. Opracowujemy specjalne programy nauczania, dotyczące tych zagadnień, dla nauczycieli, pracowników służby zdrowia i zainteresowanych obywateli. Nazwa Greater Good (Wyższe dobro) wywodzi się z filozofii utylitarystycznej z epoki oświecenia – jednym ze sposobów myślenia o szczęściu jest próba zwiększenia szczęścia jak największej liczby osób.
Oczywiście drogi, prowadzące do znalezienia sensu życia i szczęścia, ulegają zmianie wraz z innymi zmianami, zachodzącymi w naszym życiu. Wiele spraw staje nam na przeszkodzie, np. choroba rodziców, nałogi dziecka, pandemia itp. Życie stawia nam wyzwania. Życie niesie ze sobą cierpienie. A narzędzia i wiedza, które dostarczamy, pomagają w dążeniu do pełni życia.

WL: Ludzie zazwyczaj kojarzą psychologię z leczeniem depresji, zaburzeń lekowych i innych trudności, związanych ze zdrowiem psychicznym. Ty jednak zajmujesz się dziedziną zwaną psychologią pozytywną. Czym ona jest?
DK: W naszej pracy przenosimy punkt ciężkości, wychodzimy poza psychopatologię i obejmujemy pełne spektrum ludzkich doświadczeń. To domena psychologii pozytywnej. Jeśli cierpisz na poważną depresję, głęboki lęk lub schizofrenię i zostaniesz zapytany w skali od 1 do 10, jak sobie radzisz lub jak bardzo lubisz swoje życie, uzyskasz wynik w zakresie 0–3. Ale jest też wiele osób, które radzą sobie umiarkowanie dobrze, ale pomimo tego chcą czuć się lepiej i prowadzić bardziej satysfakcjonujące życie.
Przez długi czas nauka o emocjach była zdominowana przez skupienie się na negatywnych emocjach, takich jak strach i złość – powstały tysiące publikacji i przeprowadzono wiele badań w tym zakresie. Jako młody naukowiec, 30 lat temu, pomyślałem: „Boże, przecież istnieją także pozytywne rzeczy, powinniśmy je badać, jest przecież wdzięczność, współczucie, miłość, pożądanie, śmiech i rozbawienie”.
I dlatego rozpocząłem pracę nad zrozumieniem tych emocji. Badaliśmy razem z zespołem sposoby komunikacji, które pomagają wyrażać pozytywne emocje, takie jak dotyk. Pracowaliśmy nad oksytocyną (hormonem, który podobnie jak endorfiny wywołuje pozytywne uczucia) i zaczęliśmy badać nerw błędny (główny nerw autonomicznego układu nerwowego).
WL: Ostatnio skupiłeś się na zachwycie. Dlaczego?
DK: Jeśli zaczynasz mapować pozytywne emocje, to odkrywasz, że jedną z najważniejszych jest uczucie podziwu lub zachwytu. Zachwyt, jak powiedział Einstein, wydaje się tkwić w samym sercu tak wielu osiągnięć ludzkości – muzyki, sztuki, fizyki, sportu i duchowości. Ta emocja przeplata się z wieloma rzeczami, które mają olbrzymie znaczenie. Dorastałem w późnych latach 60. Wychowywał mnie tata, który był artystą wizualnym, i mama, która uczyła poezji i romantyzmu, a ja interesowałem się podziwem koncepcyjnie. A potem, w 2019 roku, zmarł mój brat, co było dla mnie przełomowym wydarzeniem. To naprawdę skłoniło mnie do dogłębnego zbadania tego tematu.
Każda cecha istot ludzkich została stworzona i ukształtowana przez ewolucję, abyśmy byli zdolni do wspierania jednostki i kolektywu. I myślę, że zasadniczo to, co wprawia nas w zachwyt, jednocześnie zacieśnia kolektyw i zapewnia nam określone miejsce w społeczności. To, czy jest to dobre dla społeczeństwa, to inna kwestia. Ale zachwyt najczęściej jest dobry. Myślę, że im więcej muzyki ludzie słuchają, im więcej sztuki oglądają, im więcej myślą o ludziach, którzy są moralnie inspirujący, im więcej tańczą i wychodzą na łono natury, tym lepiej, to jest dobra rzecz.

WL: Ale co to właściwie jest? Czym jest zachwyt?
DK: Zaczęliśmy zatem pracę z zachwytem, myśląc, że nie da się go zmierzyć, że jest po prostu ulotny i trudny do określenia. Ale w rzeczywistości możemy go zmierzyć. W tej dziedzinie mierzymy emocje pod wieloma różnymi kątami lub różnymi środkami – m.in. przy pomocy danych fizjologicznych, zachowania lub języka.
Jeśli chodzi o zachwyt, zaczynając od fizjologii, gęsią skórkę można zmierzyć, poprzez np. wykonanie fotografii. Łzy są mierzalne. Ciepło w klatce piersiowej, które ludzie odczuwają, jest mierzalne. Następnie przechodzimy do zachowania. Możemy zmierzyć zachwyt poprzez stopień rozszerzenia źrenic naszych oczu lub określoną mimikę twarzy. Można także zmierzyć naszą wokalną reakcję, taką jak wykrzykiwanie słów, związanych z zachwytem lub wzdychanie.

WL: Jakie są korzyści z doświadczania zachwytu?
DK: Wiemy już, że nawet krótka chwila zachwytu sprawia, że obniża się poziom stresu. Sprawia ona, że czujesz się mniej samotny, czujesz więź z otoczeniem. Aktywacji ulega nerw błędny, który pomaga m.in. w regulacji pracy serca i hamuje stany zapalne. To ważne, ponieważ stany zapalne są przyczyną wielu chorób cywilizacyjnych XXI wieku.
WL: Myślę, że większość osób rozumie zachwyt w kontekście fizycznego ogromu, takiego, jak widok np. Wielkiego Kanionu. Mówisz także o uczuciu zachwytu, które ogarnia nas, gdy widzimy akty współczucia lub rozważamy piękno moralne. Czy to inny rodzaj zachwytu?
DK: Cóż, każdy z nas ma ramy odniesienia, które uważa za rzeczywistość. I ma pewne prawidłowości statystyczne – ludzie mają tendencję do określonego zachowania w konkretnych sytuacjach. A kiedy jesteśmy poruszeni przez innych ludzi lub zachwyceni ich działaniami, dzieje się tak dlatego, że przekroczyli oni te ramy naszego odniesienia. Tak jest, gdy słyszymy głos piosenkarza i myślimy: „Och, nigdy wcześniej nie słyszałem takiego głosu”. Lub gdy ktoś zachowuje się w szczególnie hojny sposób, który znacznie wykracza poza zwykły zakres naszych oczekiwań. Jest to związane z ideą ogromu, którego przykładem jest Wielki Kanion, ale w innym zakresie. Chodzi o to, że zachwyt może zostać zainspirowany czymś, co wykracza poza nasz domyślny sposób postrzegania świata.
WL: Jak odróżnić zachwyt od doświadczenia duchowego lub religijnego?
DK: William James (amerykański filozof, psycholog, psychofizjolog, psycholog religii, prekursor psychologii humanistycznej i fenomenologii ukierunkował nas w tej dziedzinie, abyśmy zaczęli myśleć o religii jako o uczuciu, a zachwyt jest jednym z wielu rodzajów uczuć religijnych. Wiele nawróceń lub duchowych objawień wiąże się z doświadczeniem transcendentnym lub nadprzyrodzonym, jak powiedzieliby naukowcy, które wykracza daleko poza zwykłą rzeczywistość. Nie można tego zrozumieć. I to jest właśnie uczucie zachwytu.
A potem napędza ono nadprzyrodzone wyjaśnienie, kiedy zaczynamy myśleć o Bogu i siłach nadprzyrodzonych. Kognitywiści (kognitywistyka to dziedzina nauki, zajmująca się obserwacją i analizą działania zmysłów, mózgu i umysłu, przyglądający się doświadczeniom religijnym sugerują, że u podstaw wielu religijnych zachowań i pobożności leży pewnego rodzaju nadprzyrodzone spotkanie, któremu staramy się nadać sens, a to prowadzi nas do tworzenia systemów wierzeń, wyjaśniających to, co się wydarzyło.
WL: Ale czy to musi być dobre? Czy ta siła może być również skierowana w negatywny lub destrukcyjny sposób?
DK: Tak, podziw można wykorzystać także w zgubny sposób. Można doceniać moralne piękno i wzruszać się Gandhim, Martinem Lutherem Kingiem czy Jane Goodall. Muzyka także może nas łączyć, ale była także narzędziem ludobójstwa w Rwandzie (miejscowa rozgłośnia nadawała utwory, które później uznano za zachętę do dokonywania aktów ludobójstwa i masakry ludności). Hitler również był bardzo zainteresowany sztuką wizualną, która mogłaby wzbudzić sympatię dla nazistów.
Nasuwa się zatem pytanie, czym są te zbiorowe emocje, być może zbiorowa wściekłość lub zbiorowa duma, które są związane z tymi nacjonalistycznymi lub plemiennymi problemami? Może gniew promuje szersze poczucie zbiorowości, a duma węższe? Jest to kwestia empiryczna, którą należy się zająć, aby rozwikłać ten dylemat.
Myślę, że kolejną ważną sprawą jest utowarowienie zachwytu. Wiemy, że zachwycają nas święte miejsca i cuda przyrody, więc wszyscy się w takie miejsca udają i często niszczą je, świadomie, czy nie. Możemy także wzbudzać w sobie zachwyt poprzez uczestnictwo w drogich warsztatach lub przebywanie w odosobnieniu, ale czy w ten sposób odnajdziemy swoją unikalną drogę?
Psychodeliki lub tzw. leki duchowe, wykorzystywane przez wiele kultur od tysiącleci, także mogą pomóc w odnalezieniu źródła i sensu życia, podobnie muzyka, sztuka wizualna, wielkie idee, kontemplacją śmierci, albo taniec. Trudno jest nam obecnie samodzielnie osiągnąć uzdrowienie duchowe i odnaleźć sens życia bez pomocy, dlatego tak często wybieramy wsparcie i płacimy, by ktoś nas poprowadził w tym kierunku.
Jaka jest więc konkluzja? Co ludzie mogą zrobić, aby doświadczać zachwytu?
Najważniejsze, aby doświadczyć zachwytu, to dać sobie pięć minut dziennie – zatrzymać się, zwolnić, odłożyć pracę i telefon, zastanowić się i powędrować myślami w kierunku tego, co nas zachwyca, uświadomienie sobie, że jesteśmy częścią czegoś większego niż my sami. Kontemplować możemy cuda natury, muzykę, możemy myśleć o czyimś moralnym pięknym, czymś pięknym wizualnie, co zadziwia lub o wielkiej idei, wypływającej z wiary.