W balansie ze sobą. Rozmowa z Iloną Skibą


Z Iloną Skibą – propagatorką witariańskiego sposobu odżywiania, znaną jako Surowa Ilona – o owocowych pułapkach, suchym oknie i odzyskaniu równowagi rozmawia Ewa Owczarek

Artykuł na: 17-22 minuty
Zdrowe zakupy

Surowa Ilona jest propagatorką zdrowego myślenia oraz pracy z ciałem za pomocą surowej diety roślinnej, programów soko­wych i ziół. Jest absolwentką „Internatio­nal School of Detoxification” dr Roberta Morse’a, witariańskiego trenera żywienio­wego, specjalisty od detoksu i regeneracji na poziomie komórkowym. Jest także irydologiem oraz absolwentką Akademii Psychobiologii Vedica dr med. Marzanny Radziszewskiej. Jej misją jest odkrywa­nie poprzez pracę z ciałem i umysłem wewnętrznej mocy i piękna każdej istoty oraz pokazanie jak osiągnąć równowa­gę i dokonywać wyborów z przestrzeni serca. Jest autorką projektu „Jestem Pełnią” dotyczącego kompulsywnego objadania oraz „W balansie z tarczy­cą”, dotyczącego regulacji tego organu z poziomów fizycznego i mentalnego. Prowadzi wykłady, warsztaty on-li­ne i na żywo oraz sesje terapeutyczne i indywidualne konsultacje.

 

OCL: Jemy na surowo, czyli jak?

Ilona Skiba: Dla mnie oznacza to odżywianie się surowymi owo­cami i warzywami. Aby nie neu­tralizować enzymów, posiłki moż­na podgrzewać do temperatury 42°C. Powyżej tej temperatury nie dostarczamy już enzymów z poży­wieniem i nasze ciało musi wyko­rzystać swoje zasoby tych związ­ków, co powoduje spadek naszej energii witalnej. Takie są ogólne założenia tego stylu żywienia. Jed­nak ze względu na klimat osobom mieszkającym w Polsce często rekomenduję owocowe śniadania, obiad złożony z surowych wa­rzyw, ale kolację już gotowaną.

OCL: Co spowodowało, że zdecydowałaś się na taki styl życia i jesteś mu wierna od 11 lat?

Ilona Skiba: Miałam 35 lat, gdy zdiagnozowano u mnie nie­doczynność tarczycy. Chorowa­łam również na depresję, a moje rozrośnięte mięśniaki zakwali­fikowano do wycięcia. Miałam kandydozę i przy wzroście 160 cm ważyłam 90 kg. W domu była czwórka małych dzieci a ja nie miałam siły, aby rano wstać z łóżka. Mąż wysłał mnie do le­karza, który zdiagnozował u mnie niedoczynność tarczycy i przepisał tabletki. Za pół roku miałam przyjść do niego na kontrolę, żeby skorygować dawkę leku. Zaczęłam dopytywać go o przy­czynę tej dolegliwości, ale odpo­wiedział, że nie jest znana i jak to zwykle bywa z chorobami o charakterze autoimmunolo­gicznym, należy się pogodzić ze swoim stanem. Wróciłam do domu niepocieszona, rzuciłam w kąt receptę i zaczęłam szukać w Internecie informacji o osobach, które skutecznie sobie poradziły z tą chorobą. Całą noc przeglądałam polskie i angielskie strony na ten temat. W efekcie nigdy nie wy­kupiłam leku z recepty, a z niedoczyn­nością już dawno sobie poradziłam.

 Ilona Skiba
"Na początku do swojego odżywiania wprowadziłam tylko jedną rzecz: zamiast porannej kawy sok lemon ginger blast, który po­lecał Dan McDonald. Po 2 tygodniach poczułam pierwsze efekty. Wstałam rano z energią."

OCL: Kto był Twoją pierwszą inspiracją?

Ilona Skiba: Surowym odżywianiem jako pierwszy zainspirował mnie Dan McDonald mieszkający na Hawajach. Początkowo wydał mi się wariatem biegającym z nagim torsem i wyciskają­cym soki na wizji. Zafascynowała mnie jednak jego energia i zdecydowałam się spróbować. Rodzinie zakomunikowałam, że przestajemy jadać w restauracjach fast food i wyrzuciłam z domu całą przetworzoną żywność. Na początku do swojego odżywiania wprowadziłam tylko jedną rzecz: zamiast porannej kawy sok lemon ginger blast, który po­lecał Dan McDonald. Po 2 tygodniach poczułam pierwsze efekty: wstałam rano z energią i zaczęłam myśleć o malowa­niu ścian… To był początek mojej drogi.

OCL: Czy surowe odżywianie jest dla każdego?

Ilona Skiba: I tak, i nie. Na ziemi każdy gatunek ma swoją specyfikę żywienia. Mucha, krokodyl, wieloryb wiedzą, co mają jeść i nie potrzebują w tym zakresie żadnych porad. Jako jedyny pogubił się człowiek, ale też tylko on za­czął przetwarzać żywność. Naszym naturalnym środowiskiem są tropiki ze stałym dostępem do świeżych owo­ców. Dopiero kiedy zaczęliśmy się prze­mieszczać i zamieszkiwać nieprzyjazne regiony, musieliśmy rozszerzyć nasz jadłospis. Jako gatunek jednak jesteśmy dostosowani do jedzenia owoców. Na­sze chwytne dłonie są idealne do ich zrywania.

Mamy także alkaliczną śli­nę do pierwotnego trawienia owoców a nasz żołądek ma kwaśny odczyn, by neutralizować bakterie i patogeny. Nasze zęby oraz bardzo długi układ po­karmowy z siedmiometrowymi jelitami także dostosowane są do tych zadań. Kiedy zjadamy lekkie owoce, to one stosunkowo szybko przechodzą przez nas układ pokarmowy, co powoduje, że nie powstają żadne gnilne proce­sy, a składniki dobrze się wchłaniają. Gotowane, przetworzone i zmieszane ze sobą produkty trawią się gorzej niż pokarmy roślinne spożywane na surowo.

OCL: Jednak najczęściej nauczeni je­steśmy jeść produkty gotowane…

Ilona Skiba: Nasi rodzice, karmiąc nas od początku życia gotowanymi produk­tami, a nie surowymi owocami, przyczy­nili się do powstania pierwszych blokad w naszym układzie pokarmowym. Później, idąc za tymi nawykami, sami tworzymy kolejne. Dlatego, kiedy pró­bujemy wrócić do naszego naturalnego, czyli surowego żywienia, przejawiają się one jako różnego rodzaju dolegli­wości. Są to symptomy ozdrowieńcze, na które należy być przygotowanym. Wiele osób twierdzi, że owoce im nie służą, a dużo korzystniej jest dla nich jedzenie mięsa. Dowodzą tego na pod­stawie pojawiających się dolegliwości (np. kataru), które występują, gdy wpro­wadzają owoce. Jednak to tylko dowód, że ich ciało zaczyna się oczyszczać.

OCL: Jak zacząć wprowadzać zmiany do swojego żywienia?

Ilona Skiba: Nasze wieloletnie nawyki żywieniowe należy zmieniać stopnio­wo, zaczynając od małych kroczków. Na początku zawsze rekomenduję od­stawienie nabiału, ponieważ on właśnie najbardziej zaśluzowuje nas i zakwasza, a to jest przyczyna wszystkich na­szych kłopotów. Jego nadmiar odkłada się w ciele, by później manifestować w postaci różnych dolegliwości.

OCL: Kiedy wyeliminujemy już nabiał, jaki jest kolejny krok?

Ilona Skiba: Zachęcam do wprowadza­nia większej ilości owoców i warzyw. Osobom początkującym zawsze re­komenduję rozpoczęcie od owoco­wych śniadań, a pozostawienie reszty posiłków bez zmian. Nasz organizm oczyszcza się i regeneruje głównie wte­dy, kiedy nie jemy i nie pijemy, czyli podczas godzin nocnych. Bardzo ważne jest więc, abyśmy rano, zjadając śnia­danie, nie dokładali mu nowej porcji trucizn, a pomogli usunąć te, które już próbuje wydalić. Picie rano soku bądź zjedzenie owocu z dużą ilość wody pomaga uwolnić toksyny z naszego organizmu. Jeśli zjemy ciężkie śniada­nie, cały proces zostaje zastopowany.

OCL: Co dalej?

Ilona Skiba: Kolejnym krokiem jest wprowadzenie na lunch dużej miski sałaty, ale wciąż bez zmian zostawiamy kolację. Dopiero ostatnim krokiem jest jedzenie gotowanej warzywnej kolacji. Niektórym osobom przetransformowa­nie odżywiania może zająć pół rok, inni mogą potrzebować nawet kilku lat.

OCL: Zdaniem wielu dieta opar­ta na spożywaniu jedynie owoców i warzyw jest bardzo wychła­dzająca. Czy rzeczywiście?

Ilona Skiba: Kiedy zaczynamy odżywiać się na surowo, ujawniają się dysbalanse, których wcześniej nie zauważaliśmy. Za regulację ciepła w organizmie odpo­wiada tarczyca. Może być tak, że w pro­cesie zdrowienia daje o sobie znać. Jeśli jej praca jest rozregulowana, możemy włączyć zioła, które będą ją wspierać. Kolejną przyczyną może być kwasica ogólnoustrojowa, która jest przyczyną wszelkich dolegliwości w naszym ciele.

Kwasy zalegające w naszym organizmie dają wrażenie prowizorycznego ciepła. Kiedy zaczynamy spożywać alkaliczne produkty, schładzamy te kwasy. Ow­szem, może to powodować wrażenie wyziębienia organizmu. Polecam wtedy naprzemienne prysznice ciepłą i zim­ną wodą, które pomogą w uzyskaniu dobrej termoregulacji. Możemy także pomóc sobie termoforem. Pamiętaj­my także, aby zimą nie jeść bardzo wychładzających owoców. Arbuzy z dużą zawartością wody to idealne owoce na lato. Natomiast zimą mamy fantastycznie rozgrzewające cytrusy, do których można dodać imbir, cyna­mon bądź kurkumę. Jedząc na surowo, warto wesprzeć się medycyną chińską lub ajurwedą, które znają skuteczne sposoby, żeby poradzić sobie z takimi niedogodnościami. Owoce warto także trzymać w temperaturze pokojowej, a warzywa, zanim zrobimy sałatkę, wy­jąć wcześniej z lodówki, by się ogrzały.

OCL: Co sądzisz o poście przerywa­nym, o którym ostatnio tak głośno?

Ilona Skiba: Jestem zwolenniczką trochę innego rozwiązania. Podczas popular­nego postu przerywanego można pić płyny, a nawet herbatki ziołowe, sok z selera czy kawę. Post taki przerywa tylko spożycie pokarmu zawierającego cukier, ponieważ chodzi o utrzymanie ciała w stanie ketozy. Diety ketogeniczne są ukierunkowane głównie na skuteczne pozbycie się kilogramów. Osobiście je­stem za „suchym oknem”, czyli przerwą zarówno od jedzenia, jak i picia trwa­jącą co najmniej 12 godz. Utrzymanie go nie jest trudne, bo obejmuje godziny nocne. Przerwę możemy rozpocząć o godzinie 19 wieczorem, a skończyć o 7 rano.

„Suche okno” jest kluczem do regeneracji i uwolnienia toksyn. Nasze ciało można porównać do gąb­ki nasączonej brudną wodą. Najpierw trzeba ją porządnie wycisnąć, by po zanurzeniu pod kranem, mogła wypeł­nić się świeżą wodą. Jeśli ten proces powtórzymy wielokrotnie, mamy szansę, że ta gąbeczka w końcu będzie czysta. Taki post to także sposób na na­wodnienie naszego ciała na poziomie komórkowym. Po nocy, kiedy nie do­starczaliśmy mu płynów, rano chłonie ono wodę strukturyzowaną z owoców i warzyw. Po pewnym czasie stosowania takiej praktyki odkrywamy, że nie trzeba używać już żadnych kremów, bo nasza skóra jest piękna, jędrna i lśniąca.

OCL: Niektórzy obawiają się, że jedzenie owoców spowoduje wzrost poziomu cukru w ich organizmie. Co Ty na to?

Ilona Skiba: Cukier będzie podnosić się, jeżeli będziemy łączyć owoce z tłusz­czami. To jest błąd, który sama kiedyś popełniałam, jedząc sałatki owocowe z awokado. Inną sprawą jest strach przed cukrem, który wynika z badań przeprowadzonych nad jego toksyczno­ścią z udziałem szczurów. Trzeba jednak brać pod uwagę, że zwierzęta te w na­turze żywią się zbożami i nasionami. W badaniach laboratoryjnych miały podawany cukier w postaci syropu glukozowego wyizolowanego ze zmo­dyfikowanej genetycznie kukurydzy, który w przyrodzie nie występuje.

OCL: A co jeśli funkcjonowanie orga­nizmu jest już poważnie zaburzone?

Ilona Skiba: W przypadku poważnych dolegliwości zdrowotnych rekomenduje nie przeprowadzać zmian na własną rękę, ale skonsultować się z osobą, która bezpiecznie nas przeprowadzi przez nie przeprowadzi. Praktycznie cały czas jeste śmy w procesie oczyszczenia, ale też możemy go przyspieszyć. Jeśli mamy już diagnozę medyczną, jeste­śmy poważnie rozregulowani, musimy wejść w głębszy proces. Wiele zależy od naszego aktualnego sposobu żywie­nia oraz całokształtu życiowej sytuacji. Przy poważniejszych dolegliwościach, polecam oczyszczanie organizmu przy pomocy soków. Pijąc je przez cały dzień, intensyfikujemy wydalanie toksyn, po­zbywamy się śluzu oraz pasożytów. War­to wtedy sięgnąć także po zioła. Szeroko mówię o tym na swoich warsztatach.

OCL: Zaczęłaś swoją przygodę od jednego soku dziennie. Kiedy poczułaś, że organizm osiągnął balans?

Ilona Skiba: Przebyłam swoją drogę w żółwim tempie, ale widziałam wie­le osób, którym wcześniej udało się osiągnąć dobre rezultaty. Popełniłam wiele błędów, dlatego teraz mogę in­nym podpowiedzieć, jak ich uniknąć. W przypadku tarczycy dopiero po 3 la­tach poczułam, że symptomy się wy­cofały – przestały wypadać mi włosy, pozbyłam się suchości skóry i uczucia zimna. Wcześniej, bo już po pierwszym roku, mięśniaki, które kwalifikowały się do wycięcia, znacznie się zmniejszyły. Uregulowały mi się także obfite mie­siączki, trwające nawet do 2 tygodni. Anemię wyrównałam po około roku.

OCL: Kiedy pomogłaś sobie, zaczęłaś pomagać innym…

Ilona Skiba: Na początku przekazywa­łam informacje rodzinie i znajomym. Potem dopiero zaczęłam prowadzić konsultacje. Dość szybko zostałam rzucona na głęboką wodę i zaczęły się u mnie pojawiać osoby z poważnymi dolegliwościami. Nie jestem lekarzem i nikogo nie leczę. Przekonałam się, że podejście, o którym opowiadam, przyspiesza ustąpienie symptomów.

Bardzo pomaga mi irydologia, która ocenia stan zdrowia na podstawie tę­czówki oka. Dzięki niej widzę narządy osłabione genetycznie oraz stagna­cję limfatyczną. Dla mnie przyczyną wszelkich dolegliwości ciała jest kwa­sica. Pracuję holistycznie, biorąc pod uwagę nie tylko ciało fizyczne, ale psychoemocjonalne. Pomaga mi w tym wiedza z zakresu biologii totalnej. Żeby możliwa była trwała zmiana, potrzebujemy stworzyć nowe, zdro­we nawyki. Wyposażam uczestników moich warsztatów w narzędzia, dzięki którym ten proces staje się łatwiejszy.

OCL: Dziękuję za rozmowę.

Autor publikacji:
Wczytaj więcej
Nasze magazyny