Pies bardzo często nie mieści się w urlopowych planach. Można oczywiście te plany zmienić i pojechać tam, gdzie zwierzęta są mile widziane, zwłaszcza że takich miejsc jest coraz więcej. Tyle tylko, że nie każdemu odpowiada dostosowywanie swojego życia do potrzeb pupila w czasie wyjazdu. Co wtedy?
Czytelnicy pytają
Staram się karmić psa racjonalnie, dobrej jakości gotową karmą, zgodnie z zaleceniami producenta. Co mam jednak zrobić, skoro to straszny żarłok i namiętnie kradnie wszystko, co nadaje się do zjedzenia, a ja potem umieram ze strachu, że coś mogło mu zaszkodzić. Słyszałam, że wiele pokarmów dla nas obojętnych jest dla psa trujących.
Joanna z Częstochowy
Jeśli pies w tak nieopanowany sposób rzuca się na jedzenie, warto rozważyć wielkość podawanych mu porcji. Być może ilości pokarmu zalecane przez producenta są dla niego niewystarczające, choćby z powodu szybszej przemiany materii lub zwiększonej aktywności.
Z produktów obecnych w diecie człowieka najbardziej niebezpieczna jest czekolada, ponieważ zawarta w niej teobromina jest dla większości psów trująca. Zakazane są również rodzynki i winogrona. Pojedynczy owoc nie zaszkodzi, ale zawarte w pestkach substancje chemiczne kumulują się w organizmie psa i mogą doprowadzić do jego śmierci.
Ostre przyprawy, cebula i czosnek też nie są dla naszych podopiecznych w pełni bezpieczne, ale nie ma powodu, by panikować, jeśli pies zje trochę mocno przyprawionego dania czy kawałek cebuli. Do żadnej tragedii nie dojdzie. Nie wolno jednak stale tym go karmić. Psom można za to podawać owoce, na przykład jabłka, albo krajowe warzywa, najlepiej marchewkę. Taka przekąska jest dla nich bardzo zdrowa.
Opcja 1. Bliscy i przyjaciele zaopiekują się psem
Najwygodniej oczywiście powierzyć opiekę nad zwierzakiem rodzinie lub przyjaciołom, których pies zna i lubi. Jeśli się zgodzą, nasze sumienie będzie czyste, a psa nie spotka nic złego. Co jednak zrobić, jeśli rodzina okaże się asertywna i odmówi nam pomocy, a przyjaciele, na których mogliśmy dotąd liczyć, dali nam do zrozumienia, że podrzucenie im psa w tym roku nie wchodzi w rachubę?
Opcja 2. Na kłopoty: opiekun psa
Pet sitter, czyli płatny opiekun, zajmie się domem i zwierzęciem. Wiele osób ma jednak wątpliwości, czy nie "zaopiekuje się" on w pierwszej kolejności domem, a dokładniej: znajdującymi się w nim cennymi przedmiotami, które tym samym można bezpowrotnie stracić. Oczywiście istnieje takie zagrożenie, ale zatrudnienie zaufanej osoby, na przykład poleconej przez znajomych czy pracownika agencji, jest opcją raczej bezpieczną. Nie każdy jednak lubi, gdy po jego domu wałęsają się obcy ludzie. Łatwo to zrozumieć. Pozostaje więc...
Opcja 3. Hotel dla psów
Pensjonatów i hoteli dla psów powstało w ostatnich latach co niemiara. Niektóre z nich są luksusowe, reklamują się jako spa dla psów z własnym groomerem (fryzjerem dla zwierząt), zoopsychologiem, salą zabaw i rewelacyjnymi wybiegami. Pobyt pupila w takim przybytku kosztuje niemal tyle samo co nasz urlop w tropikach, ale cena nie dla wszystkich ma znaczenie. Istnieją również skromniej wyposażone hoteliki, dużo tańsze. W każdym trzeba rezerwować miejsce z wyprzedzeniem, ponieważ w okresie urlopowym wszystkie są wypełnione po brzegi.
Jednak nawet wygórowana opłata i piękne zdjęcia w internecie nie gwarantują dobrej usługi. Co innego promocja, co innego rzeczywistość. Zanim zdecydujemy się umieścić psa w wybranym hoteliku, należy się upewnić, jak mu tam będzie. Warto popytać innych psiarzy i poczytać opinie w internecie. Najlepiej odwiedzić to miejsce i je obejrzeć. Jeśli pracownicy nie mają nic do ukrycia, pozwolą nam na to. Jeśli zaprotestują, lepiej się zastanowić, czy można im powierzyć swojego pupila.
Bardzo często właściciel przeżywa rozstanie równie mocno jak pies i ma urlop zepsuty przez zastanawianie się, czy zwierzęciu nie dzieje się krzywda. Jeśli pies trafił do niewłaściwych ludzi, rozłąka rzeczywiście będzie dla niego ciężkim przeżyciem - przecież nie wie, że opiekunowie wrócą, że to tylko na chwilę. Gdy miejsce wakacyjnego pobytu jest dla psa przyjazne i interesujące, tęsknota mniej mu dokucza, a czasem nie pojawia się wcale. Sama się o tym przekonałam.
Wraz z mężem kilka lat temu postanowiliśmy, że zostawimy nasze dwa psy pod opieką znajomej, która prowadzi niewielki pensjonat dla zwierząt w gospodarstwie rolnym. To pierwsze rozstanie było dramatyczne. Odjeżdżaliśmy odprowadzani smutnym wzrokiem naszych załamanych czworonożnych przyjaciół. Chociaż rozłąka trwała krótko, przepełniało nas poczucie winy. Gdy wróciliśmy, psy nawet się przywitały, i owszem, ale na pytanie, czy jadą z nami do domu, odpowiedziały wymownym spojrzeniem, które można było odczytać jako "coś ty, tu jest ciocia Basia, tu są koniki i kury, tu jest fajnie". Każdy kolejny pobyt w pensjonacie był dla naszych psów radosnym przeżyciem, co budziło w nas nawet odrobinę zazdrości.
Nie wyrzucaj psa!
Odpowiedzialni właściciele przejmują się losem pupila i jego odczuciami. Inni z łatwością pozbywają się zwierzęcia, gdy jest przeszkodą w realizacji planów. Pół biedy, jeśli odwiozą psa do schroniska. Będzie to dla niego okropne przeżycie, ale przynajmniej nie zazna głodu. Jednak oddając tam psa, trzeba się tłumaczyć. Prościej wyrzucić więc biedaka na ulicę, dla pewności wywieźć go gdzieś daleko, aby nie znalazł drogi powrotnej. Najwięksi zwyrodnialcy przywiązują nieszczęśnika do drzewa, skazując go na powolną śmierć z głodu i pragnienia. Na szczęście zdarza się to coraz rzadziej czy to za sprawą edukacji, czy może zaostrzonego prawa.
Co czuje porzucony pies?