OCL: Do jakiej gałęzi medycyny należy zaliczyć bioenergoterapię – alternarnatywnej czy ludowej?
Agata Wypiór: Nie podoba mi się określenie „alternatywna”, bo od razu narzuca dylemat wyboru, a bioenergoterapia powinna być oczywistym uzupełnieniem procesu leczenia. Z kolei medycyna ludowa to trochę jak skarpety od babci robione na drutach – niby ciepłe, ale nie mieszczą się w butach. Zostańmy przy medycynie naturalnej. Brzmi znów nieco „wellness”, ale moim zdaniem jest to najbardziej zbliżone do prawdy. To biologiczne, udowodnione oddziaływanie komórek na inne komórki.
OCL: Udowodnione?
Agata Wypiór: O tak! Bioenergoterapia ma długą historię naukową, począwszy od niemieckiego lekarza Franza Mesmera żyjącego w XVIII w. i oddziaływania płytkami magnetycznymi na organizm, a na Nagrodzie Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny w 1991 r. za odkrycia „dotyczące funkcji pojedynczych kanałów jonowych w komórkach” dla Erwina Nehera i Berta Sakmanna kończąc. Zatem naukowo potwierdzono, że można wpływać na komórki. Mają one energię do przewodzenia, oddziaływania, aż wreszcie komunikowania się z innymi komórkami. Dlatego oddziaływanie energią na komórki może wpływać na ich pracę. Wierzę, że z biegiem czasu będzie możliwe zamknięcie tego „jak to się dzieje?” w urządzenie, które uwolni nas od chorób.
OCL: Od wszystkich?
Agata Wypiór: Bioenergoterapia oddziałuje na wszystkie komórki, a zatem na wszystkie układy i narządy...
OCL: A co z działaniem na odległość?
Agata Wypiór: Nie wiem, jak działa przesyłanie danych w telefonach komórkowych, smsów, zdjęć, muzyki, a jednak to się dzieje. Przesyłam więc energię, dla której nie ma granic państw, pokonuje każdą odległość bez względu na porę dnia czy nocy.
OCL: Bez względu na wiarę?
Agata Wypiór: Często słyszę, że „pani zabieg mi pomoże, bo wierzę w takie metody”. Ale we mnie nie wierzą przecież dzieci, nie jestem św. Mikołajem, a im również pomagam. Nie wierzą osoby, które leżą w śpiączce, a proszą o zabieg ich rodziny. Nie wierzą też zwierzęta…
OCL: A zabieg jest taki sam dla wszystkich?
Agata Wypiór: W każdy wkładam całe swoje serce, uwagę, energię. Pracuję zdalnie, mając przed sobą jedynie zdjęcie pacjenta lub w jego obecności, kiedy siedzi obok mnie na krześle, a jeszcze lepiej, kiedy leży na łóżku do masażu. Oczyszczam i uzupełniam biopole.
OCL: Jak konto?
Agata Wypiór: Trochę jak kartę prepaid. Wykorzystujemy nasze siły życiowe i z biegiem lat, na skutek diety, stresów, chorób, którymi się zarażamy od innych, wirusów, bakterii, urazów, a także przyczyn genetycznych nasze biopole się wyczerpuje lub ulega miejscowym ubytkom. Ja to oczyszczam i uzupełniam. W każdej kulturze istnieje pojęcie energii życiowej, siły życiowej. Mówimy o pranie w hinduizmie, qi w medycynie chińskiej, manie w religii polinezyjskiej. To siła sprawcza, energia, która krąży w każdym organizmie, na całym świecie. To, co jest w człowieku, ja mobilizuję do walki z chorobą, wspomagając go naprawioną energią.
OCL: Trochę to brzmi jak rzucanie zaklęć.
Agata Wypiór: Trochę może tak.
OCL: A jak brzmią te zaklęcia?
Agata Wypiór: Niezbyt czarodziejsko jak na współczesny świat. Czasem mówię: „Boże, proszę, pozwól mi pomóc temu człowiekowi. Uzdrów jego ciało i duszę”
OCL: Znów poruszamy się w zakresie wiary?
Agata Wypiór: To ja wierzę. Nie przyszłam na świat nawracać ludzi, ale im pomagać.
OCL: A jednak widzę na ścianie bardzo materialne i przyziemne certyfikaty i zawodowe uprawnienia w zakresie bioenergoterapii.
Agata Wypiór: To takie „szkiełko i oko”. Ludzie potrzebują dowodów, potwierdzenia i ja to doskonale rozumiem. Jest wielu oszustów, osób bez powołania, bez daru. Wykorzystujących ludzi, bazujących na naiwności. Kiedy poszukuje się każdej drogi ratunku, można nie zauważyć wilka w owczej skórze. Tacy oszuści nadrabiają tajemniczością, stwarzaniem poczucia niezrozumienia, posiadania wiedzy zarezerwowanej dla wybranych.
OCL: A to pani jest normalna?
Agata Wypiór: A czy to podchwytliwe pytanie? Staram się być wrażliwa i otwarta, ciekawa świata. Uważam, że to całkiem normalne. Tak samo, jak to, że lubię jeździć samochodem, jeść frytki, czy niekiedy obejrzeć jakiś serial.
OCL: To jak rozróżnić dobrego bioenergoterapeutę od złego?
Agata Wypiór: To bardzo skrajne podejście. Zaczęłabym od tego, jaki jest jego stosunek do medycyny konwencjonalnej. Zawsze zalecam kontakt z lekarzem. Przeprowadzenie badań po zabiegach – ich wyniki będą wtedy dodatkowym wyznacznikiem skuteczności. Warto też zwrócić uwagę, jak się czujemy przy danym bioenergoterapeucie. Czy odpowiada nam jej/jego „energia”? Byłabym też ostrożna, jeśli ktoś podawałby dokładną ilość zabiegów, po których pacjent wyzdrowieje.
OCL: Jeden zabieg nie pomoże?
Agata Wypiór: Leczenie jest odwrotnym procesem do choroby. Na wszystko potrzebujemy czasu. Prawdopodobnie będzie to krótszy okres, niż chorowanie, ale rzadko mogę powiedzieć o „cudzie”. Oczywiście już po pierwszym zabiegu poczujemy różnicę, tylko czasami to drobne zmiany. Zmniejszenie bólu albo lepszy sen.
OCL: Pomaga na wszystko?
Agata Wypiór: Nie wiem, jakie plany ma Bóg, czy jak ktoś mówi: jaki plan ma świat wobec danego człowieka. Wiem, że ja daję i zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby pomóc. Na pewno zabieg bioenergoterapii poprawia komfort życia, funkcjonowanie. Często powtarzam, że jak ktoś do mnie trafia, to już dobry znak.
OCL: Jakieś skutki uboczne?
Agata Wypiór: Wspominam o tym w swoich mediach społecznościowych. Sam zabieg to najczęściej odczuwanie ciepła, mrowienia, ale czasem pacjent nie czuje nic specjalnego. Często czuje ulgę, bo nie odczuwa już bólu lub słabiej mu on dokucza. Polepsza się jakość snu. Organizm musi się jednak oczyścić, więc pacjenci mówią, że częściej oddają mocz. Nie jest to niekontrolowane i to chyba jedyny skutek „uboczny”, który pojawia się najczęściej.
OCL: Pacjent, leczenie, dolegliwość... Odezwą się pewnie głosy, że to nazewnictwo zastrzeżone dla lekarzy.
Agata Wypiór: Na pewno chcę unikać konfliktów z tą grupą zawodową, bo sama pochodzę z rodziny lekarskiej. Marzy mi się współpraca. Działanie dla dobra drugiego człowieka razem. Jednak medycyna konwencjonalna – jak sama nazwa wskazuje – to pewna umowa. Umawiamy się również na nomenklaturę. Sposoby leczenia zmieniają się i coś, co „nie śniło się filozofom” staje się realne.
OCL: Czego jeszcze można życzyć bioenergoterapeucie?
Agata Wypiór: Kiedy żegnam się po zabiegu z pacjentami, to niektóre osoby myślą, że żartuję, kiedy mówię: „Obyśmy się nigdy już nie spotkali...” Ale mówię poważnie, kiedy wszyscy będą zdrowi i nikt nie będzie potrzebował mojej pomocy – jestem gotowa na zmianę zawodu.
OCL: Dziękuję za rozmowę!
Agata Wypiór przyjmuje stacjonarnie w Sosnowcu, Instytut Face to Face,ul. Ostrogórska 24, lub zdalnie, gdy dysponuje zdjęciem pacjenta.
Konieczna jest rezerwacja telefoniczna: +48 888 727 695; wypioragata@gmail.com
Jest również obecna w mediach społecznościowych:
@bioenergoterapiakatowice
@bioenergoterapeutka