Reumatyzm na ogół kojarzy się z podeszłym wiekiem. Ale Sean Codling miał zaledwie 20 lat, gdy zaczął cierpieć z powodu sztywnych i bolesnych stawów - objawów wywołanych, jak później się dowiedział, przez odmianę tej choroby zwaną zesztywniającym zapaleniem stawów kręgosłupa (ZZSK).
- Zaczęło się to w dolnej części pleców, a potem postępowało do kolan, stóp, rąk, biodra i szyi - wspomina Sean, obecnie 50-letni ojciec trójki dzieci. - Gdy miałem 21 lat, reumatyzm opanował już wszystkie moje stawy.
Sean pamięta częste zaognienia - okresy szczególnego nasilenia dolegliwości, następujące zawsze po ataku objawów przypominających grypę.
- Nagle zaczynałem czuć się wprost okropnie, byłem zupełnie wykończony, a w ciągu 24-48 godz. miałem wrażenie, że moje stawy eksplodują. Czasem najbardziej dokuczały mi plecy, czasami biodro, a niekiedy stopy. Stan zapalny jakby wędrował po moim ciele.
Fakty: ZZSK
• Zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa jest przewlekłą chorobą, w której w kręgosłupie i innych częściach ciała powstaje stan zapalny.
• Co najmniej milion osób w Wielkiej Brytanii i ponad 80 tys. w Polsce cierpi na ZZSK1.
• Do objawów choroby należą ból i sztywność pleców, ból i obrzęk wokół stawów, zmęczenie, stany zapalne oka i problemy jelitowe.
• Choroba ta występuje częściej u mężczyzn niż u kobiet.
• Często rozwija się w późnym wieku młodzieńczym, lecz zazwyczaj diagnozowana jest u młodych osób dorosłych (17-35 lat)2.
Sean cierpiał także z powodu wyjątkowo bolesnego zapalenia błony naczyniowej (środkowej warstwy oka), które związane jest z ZZSK i innymi postaciami reumatyzmu. Schorzenie to może powodować zaczerwienienie oka, rozmyte widzenie i wrażliwość na światło, a u Seana wywołany przez nie ból był często gorszy niż dolegliwości ze strony stawów.
Bolesne objawy oznaczały, że mężczyzna nie był w stanie wykonywać żadnej z ulubionych czynności, takich jak jazda na rowerze, gra w squasha czy futbol. Nawet wstawanie z łóżka okazywało się wyzwaniem.
- Rano moje plecy były tak zesztywniałe, że musiałem wytaczać się z łóżka - wspomina.
W poszukiwaniu odpowiedzi
W następnych latach Sean opowiadał o swych objawach wielu lekarzom i reumatologom, ale nie byli oni w stanie postawić jednomyślnej diagnozy.
- Stwierdzano u mnie dnę moczanową, fibromialgię, łuszczycowe zapalenie stawów... każdy lekarz mówił co innego. Zgadzali się jednak co do łagodzącej objawy terapii silnymi lekami przeciwzapalnymi i co do rokowań: jego stan mógł tylko systematycznie się pogarszać. Jeden z lekarzy powiedział mu nawet, że będzie jeździł na wózku inwalidzkim przed ukończeniem trzydziestki, ale Sean nie chciał pogodzić się z myślą, że mogą to być jedyne odpowiedzi.
Po zapoznaniu się ze skutkami ubocznymi leków, takimi jak krwawienia z przewodu pokarmowego, choroby nerek, a nawet śmierć, mężczyzna nie zrealizował wypisanych dla niego recept. Zamiast tego poświęcił się poszukiwaniom przyczyny leżącej u źródeł jego problemów zdrowotnych i oddaleniu groźby wózka inwalidzkiego.
- Nie mogłem uwierzyć, że mam po prostu pecha. Musiał być jakiś powód mojej choroby i byłem zdecydowany odnaleźć go i zwalczyć krok po kroku.
Alternatywne podejście
Sean, od dawna zainteresowany medycyną alternatywną, rozpoczął poszukiwania sposobów złagodzenia objawów bez użycia leków, co zaowocowało długą listą terapii holistycznych, od refleksologii i reiki, po chińskie zioła i akupunkturę.
- Niektóre z nich przynosiły mi krótkotrwałą ulgę - mówi. - Refleksologia była wspaniała. Terapeuta manipulował moimi stopami i to rzeczywiście pomagało mi spać w nocy. Ale żadna metoda nie dała trwałego rozwiązania.
Wtedy jednak Sean spotkał dr. Johna Mansfielda, specjalistę alergologa i członka-założyciela Brytyjskiego Towarzystwa Alergii i Medycyny Środowiskowej, który leczył tysiące pacjentów z reumatyzmu, nim zmarł w 2016 r. Uważał on, że większość postaci choroby wywoływanych jest przez czynniki środowiskowe - najczęściej przez produkty żywnościowe, lecz także przez domowy kurz, roztocze i pleśnie, dym tytoniowy i inne substancje chemiczne w naszym otoczeniu.
Sean przeczytał jego książkę i przemówiło do niego wiele zawartych w niej rzeczy, więc postanowił odwiedzić dr. Mansfielda w jego klinice w Surrey.
- Bywałem u niego aż do trzydziestki. Zastosowałem jego dietę eliminacyjną i leczenie przeciwgrzybicze. Dowiedziałem się, że mam wiele ukrytych problemów zdrowotnych.
Ale chociaż Sean odczuł wielką poprawę w zakresie niektórych przewlekłych objawów - ustąpiły skrajne zmęczenie, wzdęcia i suchość skóry - to jednak bóle stawów i zapalenie błony naczyniowej utrzymywały się.
- Doszliśmy do etapu, w którym osiągnęliśmy już wszystko, co było możliwe w kategoriach podejścia alergologicznego - wyjaśnia.
Na szczęście dla Seana chociaż dr Mansfield nie był w stanie bardziej mu pomóc, znał kogoś, kto mógł to zrobić. Poradził mu, żeby skontaktował się z profesorem Alanem Ebringerem, który wtedy pracował w King’s College London.
Punkt zwrotny
Minęło kilka tygodni i Sean siedział w gabinecie prof. Ebringera, zadziwiony tym, że wreszcie uzyskał definitywną diagnozę swej choroby.
- Profesor zadał mi mnóstwo pytań na temat moich objawów i kazał zrobić wiele badań, m.in. test antygenu HLAB27, który dał wynik pozytywny, a na koniec stwierdził, że choruję na ZZSK. Odczułem ogromną ulgę, dostając niepodważalną diagnozę po blisko 12 latach.
Jeszcze ciekawsze było to, co Sean usłyszał później od Ebringera: jego teoria przyczyn tej choroby, poparta naukowymi dowodami, i rozwiązanie problemu, które okazało się dziecinnie proste.
- Zdaniem profesora 96% pacjentów z ZZSK jest nosicielami antygenu HLAB27, podczas gdy w ogólnej populacji posiada go zaledwie 8% osób. Jeżeli jest on obecny, przerost pospolitej bakterii jelitowej Klebsiella może wyzwolić odpowiedź autoimmunologiczną, w której układ odpornościowy atakuje własne tkanki organizmu. To właśnie ta reakcja powoduje objawy ZZSK.
Następnie profesor Ebringer opowiedział Seanowi, jak można temu zaradzić: odebrać drobnoustrojom źródło pożywienia.
- Klebsiella żywi się skrobią. Usuń skrobię z diety, a ilość bakterii zmniejszy się i złagodnieją objawy choroby. Nie mogłem uwierzyć, że to takie proste - opowiada Sean.
Dieta dla wytrwałych
Wszystko, co powiedział profesor Ebringer, wydawało się bardzo przekonujące, zwłaszcza że specjalista mógł poprzeć to wieloletnimi badaniami (patrz - ramka), dlatego Sean natychmiast przeszedł na dietę niskoskrobiową.
Wyeliminował pieczywo, ziemniaki, biały ryż, makarony i ciasta, a wprowadził duże ilości zielonych warzyw, mięsa, ryb oraz źródła dobrych tłuszczów, takie jak awokado, orzechy i olej kokosowy. Zwracał również uwagę, by w miarę możliwości jeść świeże produkty organiczne i unikać żywności przetworzonej.
Przed i po: typowa codzienna dieta
Jak u wielu cierpiących na ZZSK pacjentów prof. Ebringera u Seana objawy choroby zniknęły po przejściu na dietę niskoskrobiową – eliminującą pieczywo, płatki śniadaniowe, makarony, ryż i wszelkie inne zboża, a także ziemniaki i słodycze, takie jak ciasta i herbatniki, a zamiast tego wzbogaconą w białka i zdrowe tłuszcze. Zamiast nich jadłospis obfituje w mięso, ryby, fasolę, owoce i warzywa (choć więcej tych, które nie zawierają skrobi, np. jagód i zielonych warzyw liściastych), orzechy oraz pełnotłuste mleko i sery. Oto jak wyglądała typowa dieta Seana przed i po zmianie.
PRZED:
♦ Śniadanie: 2 kromki białego pieczywa tostowego z masłem orzechowym.
♦ Lunch: boczek i awokado w razowej bułce z sałatką i paczką chipsów.
♦ Obiad: pieczone ziemniaki, szynka, sałata, pomidor, kukurydza oraz ogórek i majonez.
♦ Przekąski: czekolada, herbatniki albo ciasto.
♦ Napoje: herbata, kawa, sok owocowy.
PO:
♦ Śniadanie: żółty ser, omlet z cebulą, boczkiem i awokado
♦ Lunch: sałatka z kurczakiem i żółtym serem, jabłko
♦ Obiad: kiełbaski bezglutenowe, purè z batatów, brokuły, marchew oraz smażona cebula
♦ Przekąski: kefir, naturalne batoniki z owoców i orzechów bez glutenu i
rafinowanego cukru, owoce, orzechy włoskie, ciemna czekolada
♦ Napoje: kawa, zielona herbata, woda
Sean ściśle przestrzegał diety i po 3-4 miesiącach dostrzegł znaczne złagodzenie objawów choroby.
- Zacząłem odzyskiwać swoje życie - wspomina. Po 9 miesiącach wszystkie objawy - bóle stawów, sztywność, trudności ze wstawaniem z łóżka oraz zapalenie błony naczyniowej oka - zniknęły całkowicie.
Sean regularnie zgłaszał się na wizyty kontrolne do prof. Ebringera w jego klinice i doskonale pamięta, jak za każdym razem spotykał w poczekalni te same osoby, wyraźnie zniedołężniałe na skutek ZZSK - chodziły z trudem lub jeździły na wózkach, a na ich twarzach malowało się cierpienie.
- Zapytałem kiedyś profesora, dlaczego stan tych pacjentów nie poprawia się, podczas gdy ja wbiegam do jego gabinetu w podskokach, bez bólu. Odpowiedział, że niektórzy nie wyobrażają sobie życia bez tostów rano, pieczonych ziemniaków na obiad i makaronu na kolację. Nie każdy ma tak silną wolę jak ja!
Nowy sposób życia
Od tamtej pory Sean nieprzerwanie stosuje dietę niskoskrobiową i z dumą oznajmia, że już od 18 lat nie odczuwa objawów choroby. - Wszyscy pytają mnie, jak udaje mi się przestrzegać jej rygorów, ale tak naprawdę jest to bardzo łatwe, nawet gdy jadam poza domem. Wiem, czego szukać w menu.
Jeżeli zamawiam pieczone mięso, rezygnuję z ziemniaków i zamiast nich biorę dodatkową porcję warzyw. Od czasu do czasu pozwalam sobie na jakiś smakołyk, ale zamiast ciasta czy herbatników wybieram raczej ciemną czekoladę, zawierającą 70-80% kakao. Dieta nie jest aż tak restrykcyjna - przekonuje.
W medycznej historii Seana zapisano, że jest "w remisji ZZSK", ale on sam nie waha się zaklasyfikować siebie jako "wyleczonego". Nie odczuwa żadnego z objawów, które dokuczały mu przez ponad 10 lat, nie przyjmuje żadnych leków i nie wymagał żadnej operacji. Jest nawet sprawniejszy i bardziej wygimnastykowany niż większość jego znajomych - gra w squasha i racquetball, jeździ na nartach, na rowerze, uprawia jogę i kung fu Wing Chun.
- Ludzie nie mogą uwierzyć, do czego doszedłem - śmieje się mężczyzna.
Zdarza się co prawda, że Sean odczuwa lekką sztywność kręgosłupa, ale jedynie w rzadkich przypadkach, gdy znacznie odstąpi od niskoskrobiowego jadłospisu. To tylko przypomina mu, co stara się osiągnąć.
- Nie mogę pozwolić, by bakterie znów się namnożyły - stwierdza. Sean przyjmuje również probiotyki i regularnie poddaje się kolonoterapii (płukanie jelita grubego), co stanowi jego "polisę ubezpieczeniową", dzięki której szkodliwe bakterie jelitowe trzymane są w szachu.
Bakterie u podłoża ZZSK
Klebsiella to wszechobecny mikroorganizm występujący w przewodzie pokarmowym, lecz, jak odkryli prof. Alan Ebringer i inni badacze, jest on znacznie częstszy w próbkach stolca pacjentów z ZZSK niż u osób z grupy kontrolnej. Chorzy wykazują również wyższy poziom przeciwciał przeciwko Klebsielli3.
Inne badania ujawniły, że ogromna większość osób z ZZSK ma odmianę antygenu HLA nazywaną HLA-B27, chociaż w ogólnej populacji jest ona dość rzadka. Każda odmiana HLA wytwarza nieco inny produkt końcowy – rodzaj białka nazywanego antygenem powierzchniowym – lecz wszystkie one pełnią tę samą funkcję: służą jako rodzaj paszportu cząsteczkowego, który pomaga układowi odpornościowemu odróżniać własne komórki organizmu od obcych najeźdźców.
Intrygujące jest to, że bakteria Klebsiella ma sekwencję molekularną przypominającą HLA-B27. Profesor Ebringer wysunął hipotezę, iż obecność Klebsielli u osób HLA-B27-pozytywnych może powodować dezorientację układu odpornościowego i produkowanie przez niego przeciwciał przeciwko własnym tkankom w procesie zwanym mimikrą molekularną – właśnie ta reakcja wywołuje objawy ZZSK.
Ponieważ przetrwanie Klebsielli uzależnione jest od zawartości skrobi w diecie, prof. Ebringer zasugerował, że unikanie 4 głównych „trucizn”, czyli pieczywa, ziemniaków, ciast i makaronów, może przynieść korzyść pacjentom z ZZSK.
W badaniu z grupą kontrolną dieta niskoskrobiowa doprowadziła do obniżenia poziomu przeciwciał we krwi, jak również do zmniejszenia objawów i intensywności stanu zapalnego u pacjentów z ZZSK4.
Teraz mężczyzna stara się dzielić z innymi wiedzą o pracach prof. Ebringera i o zmianach w jadłospisie, które odmieniły jego życie. Pomógł już kilku członkom swej rodziny, w tym bratu, który po przejściu na dietę niskoskrobiową przestał cierpieć na zapalenie błony naczyniowej oka. Dopilnował też, by jego dwaj synowie, u których niedawno test antygenu HLA-B27 również dał wynik pozytywny, byli świadomi tego, co może się zdarzyć, jeśli w ich diecie znajdzie się dużo skrobi.
- To niezwykle ważne, by te informacje poszły w świat - mówi Sean. - Zawdzięczam życie profesorowi Ebringerowi. Nie wiem, gdzie byłbym bez niego. Prawdopodobnie na wózku inwalidzkim.
Bibliografia
- Spondylitis Association of America
- Clinics (Sao Paulo), 2011; 66: 251–4
- Clin Dev Immunol, 2013; 2013: 872632
- Clin Rheumatol, 1996;15 Suppl 1: 62–6
Joanna Evans