To nie koniec batalii o in vitro w Polsce. Choć niedawno Sejm przyjął ustawę popierającą możliwość sztucznego zapłodnienia dla małżeństw i par w nieformalnych związkach, to ponad 1800 wiernych, do których przyłączyło się ponad 600 klasztorów, modli się w intencji... mądrości polityków. Pobożni katolicy oprócz odmawiania nowenn, różańców i litanii zachowują także post. Wszystko po to, by podczas najbliższej komisji senackiej (w dniach 8-10 lipca) doszło do odrzucenia uchwalonej przez Sejm ustawy.
Świat przygląda się z uwagą polskiej opinii publicznej. Choć za granicą zabiegi in vitro przeprowadza się od końca lat siedemdziesiątych, a pionierzy tej metody otrzymali już nawet Nagrodę Nobla, to w naszym kraju temat ten wzbudza nadal sporo kontrowersji.
Za Odrą rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Feministki z holenderskiej organizacji Women on waves wysłały pod koniec czerwca z Frankfurtu nad Odrą do Słubic specjalny "dron aborcyjny" z dwoma opakowaniami tabletek aborcyjnych. Aktywistki protestowały w ten sposób w obronie praw kobiet do dostępu do medycznej aborcji i refundowanej antykoncepcji w Polsce.
Akcja miała charakter happeningu, ale nie wzbudziła zainteresowania przeciwników przerywania ciąży. Sprawą zainteresowała się jednak niemiecka policja, która żądała wyjaśnień dotyczących wywozu leków bez zgody. Pigułkę wczesnoporonną połknęła ostatecznie jedna z działaczek.
Można być pewnym, że jeszcze musi upłynąć sporo wody zarówno w Wiśle, jak i w Odrze, zanim Polacy porozumieją się w sprawie aborcji, in vitro i antykoncepcji...
Tekst: Monika Piorun