Choroby nerek i pęcherza - studium przypadków

Przewlekła niewydolność nerek jest często wynikiem szkodliwego działania toksyn, a kamica i kolka nerkowa - zatrucia związkami fosforoorganicznymi. W wielu przypadkach za śródmiąższowe zapalenie pęcherza i nietrzymanie moczu odpowiada z kolei alergia na bakterie jelitowe. Oto historie pacjentów, którzy przekonali się o tym na własnej skórze.

Artykuł na: 23-28 minut
Zdrowe zakupy

Przewlekła niewydolność nerek - studium przypadku

Joe został do mnie skierowany na terapię z powodu zaobserwowanego u niego syndromu wojny w Zatoce (ang. Gulf War Syndrome; zespół dolegliwości odczuwanych przez znaczą część weteranów pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, toczącej się w latach 1990-1991; z czasem na przewlekłe zmęczenie, problemy z koncentracją, bezsenność i bóle mięśni skarżyła się jedna trzecia z 700 tys. żołnierzy).

Obie wojny w Zatoce Perskiej były najbardziej toksycznymi wojnami w historii. W ciągu zaledwie kilku miesięcy skumulowały się tam wszystkie współczesne prozapalne, zakaźne i toksyczne problemy zachodniego świata. Młodzi ludzie, którzy musieli wykazać się 100% sprawnością fizyczną i zdrowiem, aby zostać żołnierzami, byli teraz skazani na chorowanie do końca życia.

Joe opowiedział mi o kombinacji wszystkich czynników, na których działanie on i jego koledzy byli narażani. Obejmowały one intensywne sesje szczepień (nawet do 14 różnych szczepionek dziennie), szkodliwe środki chemiczne (w tym pestycydy, takie jak związki fosforoorganiczne i pyretroidy, a także dioksyny, środki zmniejszające palność, cyna tributylowa, czyli winylowa, itp.), szkodliwe substancje pochodzące z pożarów szybów naftowych, skażoną wodę pitną, narażenie na promieniowanie ze zubożonego uranu stosowanego w głowicach bojowych i prawdopodobnie również drobnoustroje, które były częścią utajonej wojny biologicznej, takie jak Mycoplasma incognitus (profesor Garth Nicolson wykazał, że bakteria Mycoplasma fermentans, której szczepem jest Mycoplasma incognitus, była wykorzystywana jako broń biologiczna podczas wojny w Zatoce Perskiej).

Wszystkie wymienione czynniki przyspieszają rozwój chorób, uruchamiają reakcje autoimmunologiczne, powodują alergie i nowotwory. Nic więc dziwnego, że obraz kliniczny choroby Joego był tak skomplikowany i składały się na niego poważne dolegliwości.

Oto najważniejsze z nich:

  • twardzina (inaczej sklerodermia) - oba jego przedramiona były twarde jak kawałki drewna; z twardzina w płucach, która objawia się w postaci przewlekłej obturacyjnej choroby płuc;
  • z zespół chronicznego zmęczenia z tak osłabionymi mechanizmami dostaw energii, że doszło niestety do niewydolności serca;
  • z wieloczynnikowa nadwrażliwość chemiczna i alergie pokarmowe;
  • z trądzik różowaty;
  • z zespół jelita drażliwego.

W przypadku tak złożonego obrazu klinicznego wyodrębnienie poszczególnych mechanizmów odpowiadających za zły stan organizmu jest prawie niemożliwe. Kiedy szwankuje jeden z nich, pozostałe również przestają działać. Mieliśmy ograniczone zasoby, ale Joemu zależało na udowodnieniu, że doszło do zatrucia: wykonana w 2005 roku biopsja tkanki tłuszczowej wykazała obecność związków fosforoorganicznych, tributylocyny, polichlorowanych bifenyli (PCB), lindanu i DDD (insektycydu chloroorganicznego).

Badanie adduktów DNA (patrz Wykład 4, część 4.2, "Holistic Health" nr 2/2022, dostępny na www.ulubionykiosk.pl) wykazało wysoki poziom benzenu i cyny przy jednoczesnym bardzo niskim poziomie cynku. W tym wypadku musieliśmy po prostu wprowadzić wszystkie możliwe elementy metody Groundhog. Joe zastosował się do jej poszczególnych zaleceń, bez żadnego wyjątku - nie miał innego wyboru.

W 2006 roku, zanim jeszcze możliwe było zaobserwowanie korzyści płynących z takiego postępowania, prawdopodobnie w wyniku reakcji detoksykacyjnej stan zdrowia Joego znacznie się pogorszył. Twardzina zaczęła objawiać się nadciśnieniem złośliwym, z encefalopatią i niewydolnością nerek. Spędził czternaście dni na oddziale intensywnej terapii, a przez pięć z nich pozostawał nieprzytomny. Leczono go dużymi dawkami sterydów i antybiotyków, lekami przeciwnadciśnieniowymi i przeciwpadaczkowymi oraz warfaryną. Zadziwiające, że udało mu się to przeżyć - teoretycznie powinien był wtedy umrzeć.

Jeszcze w dniu wypisu ze szpitala przyjmował mnóstwo leków. Był na liście oczekujących na dializę nerek, z poziomem kreatyniny ponad 300 μmol/l (mikromoli/litr), podczas gdy zakres normy to 52-96 μmol/l, co przekładało się na wskaźnik filtracji kłębuszkowej, wynoszący 19 ml/min (prawidłowy kształtuje się powyżej 90). Oznaczało to późne stadium niewydolności nerek.

Po opuszczeniu szpitala Joe mógł wrócić do stosowania swojej diety, przyjmowania suplementów oraz leków na nadnercza i tarczycę, a także do detoksykacji. Przepisana mu na infekcję zatok doksycyklina wpływała korzystnie na jego poziom energii. Reakcja ta była logiczna w kontekście potencjalnie nabytej podczas wojny w Zatoce chronicznej infekcji mykoplazmatycznej. Postanowiliśmy kontynuować długoterminowe podawanie doksycykliny w dawce 100 mg dziennie.

Joe poczynił ogromne postępy. Twardzina ustąpiła do tego stopnia, że skóra przedramion znów stała się miękka. Jego reumatolożka nie mogła w to uwierzyć - stwierdziła, że musiała pomylić się w pierwotnej diagnozie, ponieważ twardzina jest chorobą, która nieuchronnie postępuje. Unormowało się jego ciśnienie krwi i mogliśmy zrezygnować z większości przyjmowanych leków. Najbardziej niespodziewana była jednak poprawa funkcji nerek.

Dzięki dogłębnemu poznaniu problemów zdrowotnych Joego mogliśmy zastosować w terapii kilka dodatkowych narzędzi, które teraz opiszę.

Narzędzia potrzebne w walce z fermentacją jelitową

Mimo stosowania znakomitej diety, nawiązującej do sposobu odżywiania się naszych przodków z paleolitu, Joe uskarżał się na częste wzdęcia. Postawiliśmy zatem na bezlitosne, całkowite wyeliminowanie z jego diety węglowodanów - chodziło o to, by przestał zasilać organizm węglowodanami, a zaczął - tłuszczem. Przyniosło to interesujące efekty. Joe schudł prawie 5 kg w niecały tydzień, w dużej mierze dzięki zniknięciu obrzęku alergicznego. Ustąpiły wzdęcia i głośne dudnienie w przewodzie pokarmowym. Zmniejszyły się również objawy trądziku różowatego. Oznaczało to, że wśród przyczyn musiała być alergia na drobnoustroje fermentujące w jelitach.

Dożylne podanie magnezu w bolusie

Przyczyniło się ono do podwyższenia u Joego poziomu energii i polepszenia jego samopoczucia.

Stan Joego poprawił się na tyle, że jedynymi lekami na receptę, jakie nadal stosował, były środki wziewne na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP) i doksycyklina. Udało się nam osiągnąć znaczne postępy w leczeniu twardziny skóry i tętnic, jednak wydolność płuc pogorszyła się do tego stopnia, że Joe wymagał ciągłego podawania tlenu. Podejrzewam, że doprowadziło do tego stosowanie inhalatorów. Joe tak doskonale radził sobie pod wszystkimi innymi względami... Zaczęliśmy inhalacje jodem za pomocą inhalatora solnego, ale było już za późno na odstawienie inhalowanych leków. Joe czekał na przeszczep płuc, zmarł jednak w 2017 roku, zanim udało się znaleźć dawcę.

Kamienie nerkowe - studium przypadku

John zgłosił się do mnie z zespołem chronicznego zmęczenia wywołanym zatruciem związkami fosforoorganicznymi. Był on jednym z najpoważniej zatrutych pacjentów, z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia. Mężczyzna pracował dla jednej ze szkockich firm zajmujących się przemysłową hodowlą łososia, a podstawowym problemem każdego systemu intensywnej hodowli jest rozprzestrzenianie się infekcji i pasożytów. Łosoś intensywnie hodowany w szkockich jeziorach jest podatny na wszy morskie, Lepeophtheirus salmonis.

John był nurkiem i podpływał do klatek z rybami z plecakiem wypełnionym insektycydami fosforoorganicznymi. Pewnego dnia, gdy zarzucał plecak na plecy, pojemnik z tymi chemikaliami pękł i cała jego zawartość wylała się wprost na niego. Wówczas nie zdawano sobie jeszcze sprawy z powagi sytuacji, dlatego John nie przeszedł prawidłowego procesu dekontaminacji. Związki fosforoorganiczne z łatwością przenikają przez skórę. Właśnie dlatego w 1953 r., w Porton Down, zmarł Ronald Maddison - w niecałe 45 minut po zaaplikowaniu mu na przedramię 200 mg sarinu (patrz ramka).

Po rozpoczęciu leczenia u Johna wystąpiły objawy kolki nerkowej. Nie sądzę, by było to związane z prowadzoną terapią, ponieważ uformowanie się kamieni nerkowych zajmuje kilka lat. Ból towarzyszący atakom kolki nerkowej to jeden z najsilniejszych, jakich można doznać. Przyczyną kolki był kamień nerkowy, który utknął w moczowodzie (przewodzie prowadzącym z nerki do pęcherza moczowego), a ból był powodowany skurczami mięśnia moczowodu, który próbował go usunąć. Johnowi udało się wydalić ten kamień, ale badanie rentgenowskie wykazało obecność wielu innych. Zaczął cierpieć na nawracające ataki silnego bólu za każdym razem, gdy kolejny kamień zaczynał się przesuwać.

W moczowodzie, pomiędzy nerką a pęcherzem moczowym, znajdują się trzy przewężenia i to w nich najczęściej zakleszczają się kamienie. Chirurdzy użyli tak zwanego koszyka Dormia, by wyłowić kamień, który utknął w miejscu, gdzie moczowód łączy się z pęcherzem. Podjęto również próbę skruszenia, za pomocą litotrypsji, dużego kamienia, który ugrzązł w miedniczce nerkowej. Żaden z tych zbiegów nie zatrzymał nawracających ataków bólu. W tym czasie dopiero zaczynałam odkrywać i doceniać właściwości witaminy C.

Powszechnie uważano wtedy, że witamina C może powodować, jako kwas askorbinowy, powstawanie kamieni nerkowych. Nie wydawało mi się to prawdopodobne z biologicznego punktu widzenia. Oboje z Johnem postanowiliśmy zgłębić ten temat, po czym - mając pełną wiedzę i świadomość ewentualnych komplikacji - John zaczął stosować witaminę C w dawkach do poziomu tolerancji jelitowej (patrz Wykład 6, część 6.1, "Holistic Health" nr 4/2022, dostępny na www.ulubionykiosk.pl). Efekt? Ataki kolki nerkowej już się nie powtórzyły. Co ciekawe, ostatnie badanie rentgenowskie wykazało, że John nadal ma w nerce duży kamień, ale jest on mniejszy niż wcześniej. Witamina C powoli go rozpuszcza.

Do najbogatszych źródeł witaminy C zalicza się owoce rokitnika, które w 100 gramach zawierają jej od 300 do 2500 mg

Śródmiąższowe zapalenie pęcherza - studium przypadku

Bohaterką tej historii jest Carol, lat 64. Zgłosiła się do mnie w listopadzie, kiedy po raz pierwszy pojawiły się u niej objawy zapalenia pęcherza moczowego - silna potrzeba oddawania moczu i ból podczas opróżniania pęcherza, mikcje częste, ale niewielkie objętościowo. Z uśmiechem zapewniła mnie, że nie jest to choroba miesiąca miodowego, czyli infekcja układu moczowego spowodowana wzmożoną aktywnością seksualną.

Lekarz pierwszego kontaktu zdiagnozował u niej zakażenie układu moczowego (ZUM), wysłał do analizy próbkę moczu ze strumienia środkowego i przepisał trimetoprim. Wydawało się, że terapia zadziałała, jednak w zakresie objawów zapalenia pęcherza poprawa była niewielka, a dodatkowo Carol zaczęła mieć problemy z trzymaniem moczu.

To nie był ten rodzaj nietrzymania moczu, który występuje, gdy mięśnie dna miednicy, odpowiadające za utrzymanie moczu w pęcherzu i kontrolowanie zwieracza cewki, są słabe, przez co mocz wycieka podczas biegania lub skakania. W jej wypadku potrzeba oddania moczu była tak silna, że mocz wydostawał się, zanim docierała do łazienki.

Zdarzało jej się to ciągle - bez względu na miejsce czy okoliczności. Lekarz pierwszego kontaktu mógł przepisać lek Vesicare, stosowany w leczeniu pęcherza nadreaktywnego, ale podstawowym środkiem radzenia sobie z tą dolegliwością jest zaopatrzenie się... w hurtowe ilości wkładek higienicznych.

Tak, kobieta stanęła przed groźbą dożywotniego noszenia pieluch. Carol była przyzwyczajona do klasycznej dla krajów zachodnich diety bogatej w węglowodany. Tymczasem wraz z wiekiem coraz gorzej radzimy sobie z trawieniem pokarmu (wiele osób skarży się, że nie jest w stanie jeść dużych porcji) i w naszym układzie pokarmowym coraz częściej dochodzi do jego fermentacji.

Zwiększa się liczba drobnoustrojów w jelitach, przez co i do krwiobiegu trafia ich więcej, niż powinno. Z krwiobiegu dostają się one przez nerki do moczu, który wydalamy. Zatem nawet w zdrowym moczu znajdują się drobnoustroje. Niestety w przypadku Carol doszło do uwrażliwienia na mikroorganizmy bytujące w jelitach, jej pęcherz zareagował na nie alergią i rozwinął się stan zapalny. Należy pamiętać, że objawy stanu zapalnego wywołanego reakcją alergiczną są takie same, jak spowodowane przez infekcję (patrz Wykład 3, część 3.4, "Holistic Health" nr 1/2022, dostępny na www.ulubionykiosk.pl).

Dlaczego u Carol wytworzyła się reakcja alergiczna na drobnoustroje bytujące w jelitach? Krótko przed wystąpieniem objawów przyjęła szczepionkę przeciw grypie, która czasem potrafi uruchomić alergię - może tu należy szukać przyczyny? Szczepienia z definicji wywołują reakcję immunologiczną (zarówno alergia, jak i autoimmunizacja są reakcjami immunologicznymi).

Reakcję systemu odpornościowego bardzo łatwo uruchomić, dużo trudniej jest ją zatrzymać. Jak zatem postąpić? Możliwości są dwie: pozbyć się czynnika wywołującego alergię (w przypadku Carol bakterii jelitowych z krwiobiegu) lub obniżyć ilość drobnoustrojów do poziomu, który układ odpornościowy uzna za bezpieczny i sam wyłączy reakcję.

Szczęśliwie udało nam się znaleźć inny antybiotyk, cefaleksynę, który całkowicie rozwiązał problemy Carol z nietrzymaniem moczu. Nie mogłyśmy jednak założyć, że będzie on skuteczny długoterminowo, ponieważ istniało ryzyko pojawienia się szczepu bakterii opornego na cefaleksynę. Musiałyśmy zająć się jej fermentującymi jelitami i tak też zrobiłyśmy.

Wygłodziłyśmy małych szkodników dietą paleo-ketogeniczną, a resztę wybiłyśmy witaminą C w dawce do poziomu tolerancji jelitowej. Trzymam się prostej zasady, że na każdej wojnie potrzebne jest co najmniej sześciomiesięczne zawieszenie broni, by móc w pełni wyszkolić nowe oddziały wojska.

Tak więc przez dwa tygodnie Carol przyjmowała pełną dawkę cefaleksyny, czyli 500 mg, a następnie bardzo powoli zmniejszałam ją i po sześciu miesiącach przyjmowała 250 mg trzy razy w tygodniu. W tym czasie pęcherz sprawował się bez zarzutów. Mogłyśmy bezpiecznie przerwać terapię antybiotykową.

Uświadomiłam Carol, jak ważne jest to, aby już zawsze trzymała się diety paleo-ketogenicznej i przyjmowała witaminę C do poziomu tolerancji jelitowej - groźba powrotu do pieluch wystarczyła, by ją przekonać.

Tragiczny przypadek Ronalda Maddisona

W 1953 roku młodemu lotnikowi Ronaldowi Maddisonowi zaproponowano, w zamian za udział w badaniu nad sarinem, wynagrodzenie w wysokości 15 szylingów i trzy dni urlopu. Zgodził się na te warunki, a zarobione w ten sposób pieniądze planował przeznaczyć na zakup pierścionka zaręczynowego dla wybranki swojego serca, Mary Pyle.

Niestety po zaaplikowaniu mu sarinu zmarł. Przeprowadzono pełną sekcję zwłok i tajne dochodzenie w obecności Harolda Dale’a, koronera z Wiltshire, który uznał śmierć Maddisona za nieszczęśliwy wypadek.

Ojcu Ronalda pozwolono uczestniczyć w dochodzeniu, ale jednocześnie ostrzeżono go, że jeśli odważy się ujawnić komukolwiek jego szczegóły, w tym własnej rodzinie, zostanie postawiony przed sądem na mocy ustawy o tajemnicy państwowej (ang. Official Secrets Act).

Ciało Ronalda zostało przekazane rodzinie (przez Ministerstwo Obrony) w zamkniętej stalowej trumnie. Jednak, bez wiedzy i zgody rodziny, wiele części jego ciała, w tym tkanki mózgu i rdzenia kręgowego, skóra, mięśnie, żołądek, płuca i jelita, zatrzymano i przez kilka kolejnych lat wykorzystywano w eksperymentach toksykologicznych.

Ojciec Ronalda otrzymał 40 funtów na pokrycie kosztów pogrzebu. Rodzina Maddisonów postanowiła nadać sprawie rozgłos i dzięki ich wysiłkom policja wszczęła w 1999 roku śledztwo, które miało wyjaśnić, czy osoby biorące udział w testowaniu broni chemicznej w latach 1939–1989 były informowane o związanych z tym zagrożeniach.

W listopadzie 2002 roku, po rozprawie przed Sądem Najwyższym, sędzia Harry Woolf unieważnił pierwotny werdykt w sprawie Ronalda. Doprowadziło to do wznowienia w dniu 5 maja 2004 r. umorzonego wcześniej dochodzenia. Było to w sumie najdłuższe jak dotąd śledztwo przeprowadzone w Anglii i Walii, przesłuchano ponad 100 świadków.

Ostatecznie 15 listopada 2004 r. ława przysięgłych orzekła, że Ronald "został bezprawnie pozbawiony życia", a jego rodzina otrzymała odszkodowanie w wysokości 100 tys. funtów

Autor publikacji:
Sara Myhill
Sara Myhill

Jest brytyjską lekarką praktykującą medycynę integracyjną, autorką cenionych książek dotyczących leczenia zespołu chronicznego zmęczenia, cukrzycy i infekcji.

Zobacz więcej artykułów tego eksperta
Wczytaj więcej
Magazyn
O czym lekarze ci nie powiedzą
ma już 10 lat
Alicja Langsteiner
Alicja Langsteiner
Prezes i założycielka Spółki Langsteiner Sp. z o.o

W życiu i działalności biznesowej ważne są dla mnie te same wartości. Tworzenie rzeczy użytecznych, poprawiających zdrowie i komfort życia idą więc w parze ze wspieraniem rozwoju nauki. Jestem propagatorką holistycznego podejścia do zdrowia, wykorzystywania mądrości natury i siły nauki, w tworzeniu naszych produktów, suplementów diety i wyrobów medycznych. Jako laureaci licznych nagród, w tym Diamenty Forbes, Ambasador Polskiej Gospodarki czy Gazele Biznesu, cenimy współpracę z zaufanymi partnerami i odpowiedzialnymi mediami. Dlatego gościmy na łamach tego wydawnictwa.

Więcej
Ryszard Chęciński
Ryszard Chęciński
Prezes Gabinety Mumio Sp. z.o.o.

O czym lekarze Ci nie powiedzą?... na przestrzeni dziesięciolecia periodyku, okazuje się, że nie powiedzą Ci o wielu sprawach, możliwościach, lekach, sposobach, nadziejach wręcz.
W sposób jasny, przejrzysty, dostępny robi to za nich właśnie ten nasz miesięcznik. To na jego łamach dowiadujemy się, jak można z pominięciem medycyny konwencjonalnej postawić się na nogi, zapobiec schorzeniom czy nawet po prostu się uzdrowić. Skala źródeł, środków, ocen, podpowiedzi, adresów jest ogromna i z łatwością można dotrzeć zarówno
do wiarygodnych uzdrowicieli, jak i zdrowych suplementów diety, ziół czy sposobów uzdrawiania się samemu. Naszym zdaniem, może to i lepiej dla nas, że lekarze nie o wszystkim Ci powiedzą, a zrobi to dla nas dostępny, porządnie wydany i wiarygodny miesięcznik.

Więcej
Marcin Płoch
Marcin Płoch
Dyrektor ds. marketingu Xenico Pharma Sp. z o.o.

Żyjemy w czasach szerokiego dostępu do informacji, również do informacji o tym, jak najlepiej należy dbać o swoje zdrowie. Prewencja i profilaktyka to jest coś, co pozwala nam je jak najdłużej utrzymać w dobrej kondycji. W Xenico tworzymy wysokiej jakości, naturalne rozwiązania w oparciu o najnowsze doniesienia z całego świata. Od wielu już lat prezentujemy nasze produkty na łamach OCL. Mamy nadzieję na dobrą współpracę w kolejnych latach, w myśl wspólnie wyznawanej zasady – Twoje zdrowie w Twoich rękach.

Więcej
Marcin Fiedorowicz
Marcin Fiedorowicz
Dyrektor Operacyjny Herbal Pharmaceuticals

Doceniamy O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą za ich nieustępliwość w dążeniu do szerzenia wiedzy i za to, że wszystkie publikacje oraz informacje, na których bazuje pismo, są poparte rzetelnymi i zweryfikowanymi badaniami. To pokrewieństwo w podejściu do zdrowia i nauki sprawia, że nasza współpraca jest tak naturalna i trwała. Herbal Monasterium to kluczowa marka firmy Herbal Pharmaceuticals, która od lat szanuje tradycję stosowania naturalnych składników w celu promowania holistycznego podejścia do zdrowia. Oferujemy preparaty, które łączą w sobie mądrość tradycyjnego ziołolecznictwa z nowoczesnymi osiągnięciami medycyny. Nasza obietnica to dostarczenie produktów najwyższej jakości, które są nie tylko skuteczne, ale przede wszystkim bezpieczne, pozbawione zbędnych dodatków, konserwantów czy barwników. Sięgając po nasze produkty, dzięki określonej standaryzacji składników, otrzymuje się oczekiwaną skuteczność z wysokim poziomem bezpieczeństwa stosowania. Wyróżnia nas holistyczne podejście do zdrowia, które wykracza poza leczenie objawów i skupia się na pierwotnych przyczynach problemów zdrowotnych. Ponadto, kładziemy nacisk na etyczne praktyki i odpowiedzialność za środowisko. Herbal Monasterium to marka dla tych, którzy szukają naturalnych rozwiązań dla swojego zdrowia. Nasze produkty są odpowiedzią na potrzeby współczesnego Pacjenta, który chce łączyć tradycję z nowoczesnością.

Więcej
mgr farm. Aleksandra Mróz-Lubińska
mgr farm. Aleksandra Mróz-Lubińska
Prezes Zarządu Chemiczno-Farmaceutycznej Spółdzielni Pracy ESPEFA

Nasza współpraca zrodziła się na łamach tego prestiżowego czasopisma i trwa nadal, owocując udanymi kampaniami. 10 ostatnich lat to dla nas inspirująca podróż do innowacji i rozwoju. ESPEFA w tym czasie z sukcesem wprowadzała na rynek nowe produkty, które znalazły miejsce na łamach czasopisma, dzięki czemu mogliśmy dotrzeć z ważnymi informacjami do odbiorców. Wspólnie edukowaliśmy czytelników, umożliwiając im podejmowanie bardziej świadomych decyzji dotyczących opieki zdrowotnej.

Więcej
Beata Iwanicka
Beata Iwanicka
General Manager Kenay

Współpracę z redakcją O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą rozpoczęliśmy dokładnie 10 lat temu – zamieściliśmy reklamę już w drugim numerze pisma. Przez ten czas nasza firma rozrosła się i rozwinęła współpracę z najlepszymi zagranicznymi producentami renomowanych marek, z roku na rok poszerzając asortyment oraz kontynuując swoją misję propagowania zdrowego stylu życia i udowadniając, że zachowanie młodości i zdrowia przez długie lata – a co za tym idzie także poprawianie jakości codziennego życia – nie musi kojarzyć się z nieprzyjemnym obowiązkiem. Wiemy, jak ważne jest zdrowie dla każdego, dlatego kierując się tym przekonaniem, obserwujemy światowy rynek suplementów diety zarówno poprzez uczestniczenie w międzynarodowych targach, analizę fachowej literatury, jak i poprzez rozwijanie współpracy z partnerami na całym świecie. W ten sposób staramy się zapewnić naszym klientom dostęp do najnowszych, najciekawszych, ekologicznych suplementów diety oraz superfoods. W tych działaniach sekunduje nam redakcja O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą. Lata współpracy zawodowej zaowocowały również przyjacielskimi relacjami osobistymi.

Więcej
Marta Skolmowska
Marta Skolmowska
Właścicielka Centrum Ziołolecznictwa Wilcaccora w Łomiankach

Nasza współpraca z Redakcją O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą przyczyniła się niewątpliwie do poprawienia wiedzy Czytelników o naszych sztandarowych produktach, jakimi są zioła amazońskie, o ich zastosowaniu i skuteczności. Jako Centrum Ziołolecznictwa dokładamy wszelkich starań, aby nasze produkty były zawsze badane zarówno pod względem czystości, jak i skuteczności, dlatego staramy się podkreślać w artykułach, udostępnianych na łamach tego magazynu, jak ważna jest nasza współpraca z centrami naukowymi. Sądzimy, że dzięki naszej współpracy z gazetą rośnie w społeczeństwie świadomość, jak niezwykle ważna jest profilaktyka zdrowotna, gdyż łatwiej jest zapobiegać, niż leczyć, a lepiej jest zapobiegać środkami naturalnymi, aniżeli sztucznie wytworzonymi przez koncerny farmaceutyczne. Właśnie to propagowanie wśród Czytelników profilaktyki zdrowotnej uważamy za jedno z najważniejszych zadań, które magazyn O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą nam umożliwia, za co bardzo dziękujemy i mamy nadzieję na dalszą wieloletnią i owocną współpracę.

Więcej
Agnieszka Wójcik
Agnieszka Wójcik
Prezes Onkomed Sp. z o.o.

Onkomed Sp. z o.o. współpracuje z redakcją O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą od wielu lat w ramach reklamy naszych oliwek ozonowanych OZONELLA i potwierdzamy dużą skuteczność naszych reklam oraz oczekiwany odzew. Mimo ogromnego postępu medycyna konwencjonalna ma swoje ograniczenia, zostawiając przestrzeń dla niekonwencjonalnych, sięgających natury, metod walki z różnymi dolegliwościami. Te właśnie metody w sposób bardzo przystępny prezentowane są na łamach miesięcznika. Wielu z naszych klientów
to jego czytelnicy. W dzisiejszych czasach ludzie chcą wiedzieć więcej, żyć zdrowo i naturalnie, dlatego chętnie sięgają do natury mającej tak wiele do zaoferowania. Warto podkreślić, że miesięcznik stale ewoluuje, reaguje na zmieniające się potrzeby swoich odbiorców i nieustannie dąży do tego, aby czymś nowym, niespotykanym zaskoczyć swoich czytelników i tym samym sprawia, że ich rzesza ciągle rośnie. W ciągu 10 lat istnienia na rynku stał się inspiracją i kopalnią wiedzy dla wielu osób, poszukujących różnych ciekawych rozwiązań w dziedzinie zdrowego trybu życia.

Więcej
Nasze magazyny