U pacjentki cierpiącej na paraplegię (schorzenie neurologiczne polegające na porażeniu dwukończynowym, najczęściej dotyczy kończyn dolnych i jest spowodowane uszkodzeniem nerwów rdzenia kręgowego), u której zastosowano leczenie komórkami macierzystymi, wykryto po 8 latach skupisko komórek wyglądających jak nietypowy guz. Uznano tę narośl za efekt uboczny kuracji komórkami macierzystymi. Był to pierwszy tego typu przypadek odnotowany w Western Hospital w Stanach Zjednoczonych.
Wcześniej dochodziło już do pojawienia się niekontrolowanych skupisk komórek w wyniku zastosowania terapii komórkami macierzystymi, ale ten przypadek wydawał się pierwszym udokumentowanym w badaniach klinicznych, przeprowadzonych w warunkach szpitalnych.
W 2005 roku obywatelka Stanów Zjednoczonych przeszła zabieg wszczepienia komórek macierzystych z nabłonka węchowego pobranego z jej nosa, które następnie zostały wprowadzone do jej kręgosłupa.
Organizm pacjentki odpowiedział na przeszczep komórek macierzystych rykoszetem - tworząc narośl (potworniaka). Był to dziwny, obcy twór, obficie pokryty śluzowatą wydzieliną, ale bez cech kancerogennych.
Lekarze mieli nadzieję, że komórki macierzyste pacjentki pomogą odbudować przerwane połączenia nerwowe w rdzeniu kręgowym. Leczenie jednak się nie powiodło. W ubiegłym roku kobieta, wówczas 28-letnia, zaczęła uskarżać się na uporczywy ból w miejscu implantacji. Konieczna okazała się operacja, w której chirurdzy usunęli z miejsca przeszczepu 3-centymetrową guzowatą tkankę. Dziwny twór w ciele pacjentki był zbudowany głównie z tkanek nosa, zawierał też fragmenty kości i nerwów, charakterystycznych dla budowy nosa, które nie połączyły się z nerwami rdzenia kręgowego.
Cierpienia pacjentów poddanych terapii komórkami macierzystymi
Szacuje się, że dotychczas przeprowadzono ponad 1000 badań nad wykorzystaniem różnych komórek macierzystych. Dwie z takich terapii dotyczyły komórek pobieranych z nabłonka nosa i zostały wpisane na listę amerykańskiego rejestru badań klinicznych.
W Stanach Zjednoczonych nie prowadzi się statystyk, ile osób korzysta z usług prywatnych klinik, oferujących nie do końca przebadane i zalegalizowane techniki przeszczepu komórek macierzystych.
Nie ma też obowiązku zgłaszania takich zabiegów do powszechnego rejestru, więc nie do końca wiadomo, ile osób ucierpiało w wyniku takich implantacji. Dotychczas ujawniono kilka guzów lub nadmiernie przerośniętych tkanek.
Jedną z pierwszych osób, które otrzymały przeszczep z macierzystych komórek płodowych w celu leczenia choroby Parkinsona, był 50-letni obywatel USA. Zabieg przeprowadzono w Chinach. W 1991 roku, 23 miesiące po operacji pacjent zmarł. Przeprowadzono u niego sekcję i znaleziono w mózgu potworniaka. "Dzika" tkanka zawierała włosy i chrząstki.
I kolejny przykład: szeroko nagłośniona sprawa z 2009 r., kiedy w mózgu u izraelskiego nastolatka wykształciły się guzy, po wszczepieniu do rdzenia kręgowego wszczepów pobranych z komórek uzyskanych z poronionego płodu. Zabieg przeprowadzono w Moskwie w celu poprawy rzadkich stanów zwyrodnieniowych w kręgosłupie pacjenta.
A w 2010 roku u 46-letniej kobiety zdiagnozowano liczne guzy w nerkach po przeszczepie własnych komórek szpiku kostnego, które wstrzyknięto w prywatnej klinice, próbując leczyć niewydolne nerki.
Odnotowano też co najmniej trzy przypadki osób, u których rozwinęła się białaczka po otrzymaniu komórek macierzystych z krwi pępowinowej. To mniej zaskakuje specjalistów, ponieważ wiemy, że takie ryzyko występuje podczas przeszczepów szpiku kostnego, który jest źródłem komórek macierzystych krwi.
- Narośl nie miała cech nowotworowych, ale była pokryta grubą warstwą śluzowatej wydzieliny, która prawdopodobnie pojawiła się tam z powodu nacisku wywieranego na kręgosłup - informuje dr Brian Dlouhy z kliniki w Iowa, neurochirurg, który usuwał niepożądaną tkankę.
Ten przypadek powinien zaalarmować chirurgów, twierdzi George Daley, badacz komórek macierzystych z Harvard Medical School w Bostonie, współautor poradnika dla osób rozważających zabieg przeszczepu komórek macierzystych.
- Ta historia dowodzi, że nawet jeśli przeprowadza się w szpitalu klinicznym eksperymentalną terapię komórkami macierzystymi, to mogą pojawić się nieprzewidziane konsekwencje.
Musimy uświadomić sobie powikłania, które mogą zdarzyć się w każdej próbie klinicznej - powiedział Alexey Bersenev, specjalista od komórek macierzystych.
Komórki macierzyste mają niezwykłą zdolność do podziału i przekształcania się w różne typy tkanek. Istnieje kilka rodzajów komórek macierzystych, w tym te znajdujące się w embrionach we wczesnych stadiach rozwoju, w poronionych płodach i w krwi pępowinowej. Jest też wiele innych tkanek, z których można je pobierać od dorosłych osób, np. ze szpiku kostnego.
Naukowcy poszukują komórek macierzystych w tkankach, które wykazują cechy wzrostu i rozwoju przez całe nasze życie.
Chociaż niedawno komórki macierzyste entuzjastycznie okrzyknięto przyszłością medycyny, to ich niezwykłe zdolności do namnażania się mogą stać się zagrożeniem dla pacjentów.
Zawsze istnieje obawa, że po ich wprowadzeniu do organizmu mogą przekształcić się w komórki nowotworowe.
Dotychczas zatwierdzono kilka typów terapii komórkami macierzystymi, np. w Indiach pobiera się komórki macierzyste z oka pacjenta, aby odbudować z nich rogówkę. Również w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono zabiegi polegające na wykorzystaniu komórek macierzystych do produkcji żelu ze szpiku kostnego w celu zwiększenia skuteczności zrastania się kości.
Poszukuje się także innych zastosowań terapii z udziałem komórek macierzystych, np. w leczeniu zawału serca, ślepoty, choroby Parkinsona i raka.
Komórki macierzyste mają pełnić funkcję miniaturowych sanitariuszy naprawiających błędne funkcjonowanie własnych tkanek pacjenta.
Jednak konieczne są środki bezpieczeństwa przy pionierskich zabiegach. Zespoły lekarzy muszą dopełnić surowych wymogów bezpieczeństwa w badaniach klinicznych, ale niektóre prywatne kliniki oferują pacjentom eksperymentalne terapie, bez wymaganych badań lub bez certyfikatów dopuszczających do powszechnego stosowania.
Pacjenci poszkodowani w wyniku takich zabiegów wytaczają coraz więcej spraw sądowych przeciwko klinikom, np. w przypadkach pojawienia się guzów lub nadmiernych wzrostów tkanek (ramka "Cierpienia pacjentów poddanych terapii komórkami macierzystymi").
Inna pacjentka, leczona w Szpitalu de Egas Moniz w Lizbonie, w Portugalii, w którym specjaliści otrzymali zgodę na pionierskie wszczepienie komórek macierzystych z nabłonka nosa, w celu zbadania ich potencjału w leczeniu urazu rdzenia kręgowego, miała nadzieję na wyleczenie z paraliżu.
Komórki węchowe wchodzące w skład narządu zmysłu węchu, u ssaków, występujące na obszarze nabłonka węchowego jamy nosowej, są zmodyfikowanymi komórkami nerwowymi zachowującymi zdolność namnażania się przez całe życie.
Komórki pobrane z nabłonka nosa zawierają zarówno komórki węchowe, jak i macierzyste, które mogą przekształcić się w komórki nerwowe rdzenia kręgowego.
Różne zespoły naukowców w klinikach na całym świecie eksperymentują z pobraniem takiej tkanki z nosa, która dałaby się hodować w laboratorium, a następnie aby można było z niej wyizolować pożądane komórki i dokonać przeszczepu tych "dobroczynnych dla pacjenta".
Lekarze z Lizbony nie zastosowali tej procedury, pominęli etap izolacji: pobrali małe próbki błony śluzowej z nosa i przeszczepili je bezpośrednio do rdzenia kręgowego. Pominięcie istotnego kroku mogło sprawić, że wszczep zachował zdolność do produkowania śluzu, stwierdza dr Dlouhy.
W 2010 roku lekarze z Lizbony opublikowali wyniki swojej metody. Zastosowali te same procedury na 20 sparaliżowanych osobach, które miały przerwany rdzeń kręgowy w różnych miejscach kręgosłupa. U jedenastu pacjentów udało się uzyskać poprawę w poruszaniu nogami oraz wróciło im (w większym lub mniejszym stopniu) czucie.
U jednej osoby nastąpiło pogorszenie stanu zdrowia, a u kolejnej rozwinęło się zapalenie opon mózgowych. U czterech pacjentów pojawiły się niewielkie skutki uboczne. Nie mamy pewności, czy kobieta, u której wystąpiły opisane skutki uboczne, będące niezamierzonym efektem terapii komórkami z nabłonka nosa, brała udział w eksperymentalnym programie wdrażanym w lizbońskiej klinice.
Jean Péduzzi-Nelson, specjalista od komórek macierzystych na Uniwersytecie Wayne State w Detroit, w stanie Michigan, który doradzał zespołowi z lizbońskiej kliniki w doborze techniki chirurgicznej, przeprowadzał wcześniej podobne testy na gryzoniach. Twierdzi też, że klinika podała komórki macierzyste około 140 osobom.
Dr Péduzzi-Nelson dodaje, że większość biorców tkanek z nosa, którzy otrzymali po zabiegu odpowiedni rodzaj rehabilitacji, uzyskała poprawę. Uważa, że rzadko zdarzają się powikłania. - Wielu pacjentów po tej terapii odczuwało niezwykły przypływ sił witalnych - dodaje.
Ale ten przypadek pokazuje, że lekarze powinni zachować czujność nawet w przypadku pacjentów, o których mówi się, że nie mają nic do stracenia, stwierdził Leigh Turner z Uniwersytetu Minnesota w Minneapolis, który śledzi sprawy sądowe wytaczane lekarzom z powodu nieudanych terapii komórkami macierzystymi.
Dr Daley zwraca uwagę, że w wielu przypadkach monitorowano pacjentów tylko przez kilka lat, tak więc nie można jednoznacznie stwierdzić, że nie pojawiły się u nich problemy w późniejszym okresie.
- Powinno się kontynuować obserwacje pacjentów w dłuższym czasie - zaleca dr Daley.
Fale pomagają budować miniaturowe struktury komórkowe
Fale o bardzo małej częstotliwości trudno wychwycić bez odpowiednich urządzeń. Zastosowano je w laboratoriach do hodowli tkanek. Na skutek generowania odpowiednich fal w naczyniu ze sproszkowaną miedzią i z roztworem soli, do którego dodano żywe komórki, zaobserwowano małe spęcznienia. Komórki zaczęły organizować się i tworzyć grupy. Jak się okazało, była to baza dla skomplikowanych układów komórek, z których zbudowane są żywe tkanki.
Technika ta może zaoferować prosty sposób budowania skomplikowanych układów mikroelektronicznych i zapoczątkować hodowlę ludzkich tkanek w laboratoriach. Możliwe będzie tworzenie struktury tkankowej w mikroskali, kawałek po kawałku. W przypadku złożonych narządów to może być dość czasochłonny proces.
W innej metodzie, wykorzystującej materiały magnetyczne, można tworzyć tylko określone typy tkanek. Zespół prowadzony przez Utkan Demirci specjalistę z Uniwersytetu Stanford w Kalifornii opracował niemal z niczego szybki sposób budowy struktury wielkości kilku milimetrów, za pomocą specjalnego "płynnego" szablonu.
Naukowcy rozpoczęli eksperyment od przygotowania akrylowych pojemników, które były uformowane w różnych kształtach i każdy miał z grubsza 1 cm średnicy. Następnie zostały one wypełnione roztworem soli i podłączone do generatora drgań i do wzmacniacza. Po dodaniu do układu elementów inicjujących, takich jak chipy krzemowe lub kulki z tworzywa sztucznego, naukowcy podłączyli generator wytwarzający różne fale.
Częstotliwość fal rozchodzących się w roztworze okazała się bardzo ważna. W zależności od składu chemicznego roztworu oraz powierzchni struktury rusztowania, umieszczone w nim żywe komórki samorzutnie gromadziły się w skupiska. Tworzyły grzbiety i doliny na przygotowanym dla nich "szkielecie". Przestrajanie generatora powodowało powstawanie innego wzoru skupisk komórek. Badacze zmusili również komórki do tworzenia delikatnych struktur, gdy umieścili w ciekłej matrycy komórki pobrane z hodowli myszy.
Skupiły się one w małe bryłki, które stały się zaczątkiem większych wzorów geometrycznych. Dodanie białka krzepnięcia krwi do roztworu soli fizjologicznej zakotwiczyło komórki w wybranym miejscu. Zespół bada obecnie komórki, z których będzie można wyprodukować tkankę wątrobową.
- Pod wpływem różnej częstotliwości generowanych fal zaobserwowano zróżnicowaną gamę wzorców komórek oraz niezwykłą zdolność do przechodzenia od jednego do drugiego wzorca w czasie rzeczywistym - objaśnia David Gracias z Johns Hopkins University w Baltimore, w stanie Maryland. - I nie użyliśmy w tym eksperymencie żadnych nadzwyczajnych urządzeń, zastosowaliśmy zwyczajny, znany sprzęt. Zatem naukowcy dokonali ważnego odkrycia, znajdując nowe zastosowanie dobrze znanych urządzeń.