Badania na poaborcyjnych tkankach płodowych

Naukowcy zrobią wiele, by pozyskać komórki macierzyste niezbędne w badaniach nad różnymi chorobami.

30 wrzesień 2017
Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

Nagrania wideo opublikowane przez amerykańską grupę antyaborcyjną zwróciły uwagę opinii publicznej na mało dotychczas nagłaśnianą praktykę kupowania, sprzedawania i wykorzystywania do badań naukowych tkanek płodowych, pozyskiwanych z klinik aborcyjnych.

The Center of Medical Progress, grupa stojąca za wspomnianymi nagraniami, oskarża Planned Parenthood, organizację działającą na rzecz świadomego rodzicielstwa, o handel tkankami płodowymi. Planned Parenthood zaprzecza, jakoby dopuszczało się tej nielegalnej praktyki. Republikańscy kongresmeni zamierzają przeprowadzić dochodzenie w tej sprawie. Być może będzie to tylko kolejna bitwa w długiej wojnie o aborcję w USA, lecz oskarżenia te zrodziły wiele pytań o to, kim są sprzedawcy i kupujący, do czego używane są tkanki płodów i na co w tej kwestii zezwala prawo.

Amerykańscy naukowcy z największych uniwersytetów i laboratoriów rządowych po cichu wykorzystują tkanki płodowe już od kilkudziesięciu lat. Jak twierdzą, są one nieocenionym narzędziem w pewnych rodzajach badań, m.in. nad chorobami oczu, cukrzycą i zanikiem mięśni. Niektórzy z nich zgadzają się mówić o tym jedynie pod warunkiem, iż ich nazwiska i nazwy macierzystych uczelni nie zostaną ujawnione, albowiem zdarzyło im się już otrzymywać listy z pogróżkami od przeciwników aborcji. Firmy sprzedające tkanki płodowe działają w szarej strefie, w sposób legalny. Prawo federalne zabrania czerpania zysku z samych tkanek, nie precyzuje jednak, jak wysoko wycenić można koszty ich przygotowania i wysyłki.

Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH) wydały w 2004 roku 76 mln dolarów na badania z wykorzystaniem tkanek płodowych, przyznając dotacje ponad 50 uniwersytetom, wśród których znalazły się takie jak Columbia, Harvard, Massachusetts Institute of Technology, Stanford, Yale, University of California w Berkeley, Irvine, Los Angeles, San Diego i San Francisco. Przewiduje się, że w kolejnych latach wysokość dotacji będzie podobna.

Zdaniem naukowców tkanki płodowe są wyjątkowo bogatym źródłem komórek macierzystych, dających początek dojrzałym tkankom i narządom, a badanie ich rozwoju może dostarczyć wiedzy o tym, jak hodować zamienniki dla wadliwie funkcjonujących części naszego ciała.

- Tkankę płodową można uznać za swego rodzaju instrukcję obsługi - powiedział Sheldon Miller, kierownik naukowy wewnętrznego programu badawczego Narodowego Instytutu Oka (The National Eye Institute). Być może komórki macierzyste pochodzące z tkanek dojrzałych zastąpią w końcu komórki płodowe, lecz na obecnym etapie zaawansowania nauki nie jest to jeszcze możliwe. Jak wyjaśnił dr Miller, płodowe tkanki oka odgrywają zasadniczą rolę w badaniach nad sposobami leczenia zmian zwyrodnieniowych siatkówki, będących jedną z głównych przyczyn postępującej z wiekiem utraty wzroku.

- Nie jesteśmy w stanie zdobyć tej wiedzy w żaden inny sposób - powiedział dr Miller. Poinformował nas, że Instytut Oka kupuje tkanki płodowe od pewnej firmy, po czym hoduje z nich wyspecjalizowane kultury tkanki siatkówki, które wysyła też innym badaczom.

Jak powiedział pewien naukowiec, który zastrzegł sobie anonimowość, gdyż z powodu pogróżek jego uniwersytet zmuszony był już zorganizować ochronę dla jego laboratorium, tkanka płodowa jest niezwykle użyteczna, albowiem "jeśli chcemy zrozumieć, jak przebiega rozwój jakiejś tkanki lub choroby, powinniśmy zacząć od samego początku".

Inny badacz, również bardzo zaniepokojony groźbami, mówił o wyjątkowym znaczeniu tkanek płodowych w rozwoju leczenia dystrofii mięśni, ponieważ "aby móc regenerować ludzkie tkanki, trzeba najpierw zrozumieć, jak funkcjonują ludzkie komórki". Zastąpienie ich tkankami zwierzęcymi daje zdaniem naukowców ograniczone możliwości ze względu na istotne różnice w ich rozwoju.

Tkanka płodowa może zostać wykorzystana jedynie wtedy, gdy wyrazi na to zgodę kobieta poddająca się aborcji. Część badaczy otrzymuje tkanki z klinik aborcyjnych we własnych placówkach naukowych lub z banków tkanek, działających przy niektórych uniwersytetach. Wielu kupuje tkanki od firm pełniących rolę pośredników. Firmy te płacą niewielkie honoraria, zwykle 100 dolarów lub nawet mniej, organizatorom aborcji, takim jak Planned Parenthood, którzy - jak sami twierdzą - pobierają jedynie opłatę stanowiącą zwrot poniesionych kosztów. Następnie firmy przetwarzają tkanki i sprzedają je naukowcom za wyższą cenę, uwzględniającą koszt przetworzenia.

Opłaty te, dochodzące do tysięcy dolarów za maleńką fiolkę komórek, nie łamią prawa, jak powiedział nam Arthur Caplan, dyrektor Wydziału Etyki Medycznej Centrum Medycznego Langone Uniwersytetu Stanu Nowy Jork.

- Wygląda na to, że cała sprawa jest legalna, bez względu na wysokość pobieranych opłat - stwierdził dr Caplan, dodając, że - jak się wydaje - ceny przetwarzania tkanek nie podlegają żadnym lub prawie żadnym regulacjom. - Sfera ustalania tych cen jest bardzo mętna i brudna.

Wielu naukowców kupuje tkanki od dwóch niewielkich firm w Kalifornii. Jedna z nich, nosząca nazwę StemExpress i działająca od kilku lat w Placerville, przedstawia się jako największy światowy dostawca krwi matczynej i tkanek płodowych. Oferuje również rabaty dla społeczności akademickiej.

Jej założycielka, Cate Dyer, uzyskała dyplom socjologii na Uniwersytecie Stanu Kalifornia w Sacramento. Początkowy kapitał firmy wynosił 9 tys. dolarów. W artykule zamieszczonym w kilka lat temu w The Sacramento Business Journal oceniono, że w ciągu 3 lat firma urosła o ponad 1300%. Według opublikowanego w czasopiśmie Inc raportu z sierpnia 2014 r. jej przychód wyniósł 2,2 mln dolarów.

Pani Dyer oświadczyła, że tkanki płodowe stanowią ok. 10% obrotu firmy. Zgodziła się udzielić wywiadu pod warunkiem, że nie padną w nim pytania na temat dochodzenia Kongresu w sprawie współpracy jej firmy z Planned Parenthood. Podczas telefonicznego wywiadu obecni byli jej prawnik i ekspert zarządzania komunikacją kryzysową.

Jak powiedziała Dyer, jej firma pozyskuje tkanki płodowe zgodnie z zasadami wytyczonymi przez rady etyki instytucji kupujących, a tkanki te wykorzystywane są w badaniach nad białaczką, chłoniakiem Hodgkina (ziarnicą złośliwą) i chorobą Parkinsona.

Przed założeniem StemExpress pani Dyer pracowała w drugiej ze wspomnianych firm, będących czołowymi dostawcami tkanek płodowych - Advanced Bioscience Resources w Alameda w Kalifornii.

- Widziałam, jak bardzo badacze potrzebują tych tkanek i odnosiłam wrażenie, że wciąż robi się zbyt mało, by te potrzeby zaspokoić - mówi pani Dyer.

Jej firma zatrudnia 37 osób, wśród których są naukowcy, technicy laboratoryjni i laboranci pobierający próbki krwi. Większość klientów trafia tu z rekomendacji, poszukując trudno dostępnych typów komórek. Pozyskiwaniem tkanek płodowych dla StemExpress zajmują się technicy zaopatrzeniowi.

- Odbieramy materiał biologicznie niebezpieczny, usuwane odpady - powiedziała pani Dyer. - Nasi technicy udają się do szpitala lub kliniki aborcyjnej i odbierają tkanki pochodzące z tych odpadów.

W laboratoriach StemExpress tkanki są przetwarzane w celu wyizolowania określonych typów komórek, zamówionych przez badaczy, np. płodowych komórek macierzystych wątroby.

- Bardzo trudno jest wyizolować te komórki - przyznaje pani Dyer. - Są to skomplikowane i kosztowne procesy, wymagające sprzętu wartego miliony dolarów. Samo podjęcie próby dokonania niektórych izolacji może kosztować tysiące dolarów, a wcale nie musi zostać uwieńczone sukcesem.

Podejmowane wysiłki znajdują odbicie w cenie: fiolka zawierająca 5 mln zamrożonych płodowych komórek macierzystych wątroby CD133+ może kosztować ponad 24 tys. dolarów.

Produkty finalne wysyłane są w postaci świeżej lub zamrożonej. Opłaty transportowe naliczane są niezależnie od kosztów próbek i, jak powiedziała pani Dyer, dostarczenie towaru w ciągu jednego dnia, np. do Niemiec, może kosztować kolejne tysiące dolarów.

Handel tkankami płodowymi nie ogranicza się do fiolek z komórkami. W kilkunastu pracach badawczych, opublikowanych od roku 2012, wspomniano o otrzymywaniu z firmy StemExpress nienaruszonych płodowych gałek ocznych, serc, wątrób i nerek.

Drugi z wiodących dostawców tkanek płodowych, Advanced Bioscience Resources, czyli ABR, zatrudnia 12 pracowników i - jak podaje raport Dun & Bradstreet - osiągnął niedawno wartość sprzedaży na poziomie ok. 1,4 mln dolarów. Według cennika z 2013 r. próbka tkanki płodowej z drugiego trymestru ciąży kosztuje 300 dolarów, a z pierwszego trymestru - 515 dolarów.

Z dokumentacji ABR wynika, że produkty tej firmy wykorzystywano w badaniach nad wirusem HIV na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles i na Uniwersytecie Południowej Kalifornii.

Broszura zamieszczona na stronie internetowej StemExpress zawiera słowa uznania, których autorką jest Dorothy Furgerson z lokalnego oddziału Planned Parenthood Mar Monte: "Nasze partnerstwo z firmą StemExpress jest korzystne pod wieloma względami". Dalej opisano wkład firmy w "badania naukowe ratujące życie" i jej dbałość o zapewnienie anonimowości pacjentek.

Krytycy zauważają jednak w broszurze kilka odniesień do korzyści finansowych dla kliniki. Współpracując ze StemExpress, "przyczyniasz się również do rozwoju finansowego własnej kliniki" - to stwierdzenie, zdaniem niektórych, sugeruje, iż kliniki mogą odnosić nielegalne korzyści z dostarczania tkanek płodowych.

George J. Annas, profesor prawa i bioetyk z Uniwersytetu w Bostonie, stwierdził:

- To, co się teraz dzieje, jest prawdopodobnie legalne, lecz nie spodoba się Kongresowi.

Na temat wspomnianych firm powiedział jeszcze:

- Nie będą szczęśliwe, że to wszystko wyszło na jaw. Zagraża to ich interesom. Nawet jeśli to, co robią, jest obecnie legalne, przepisy prawne można przecież łatwo zmienić.

Wczytaj więcej
Nasze magazyny