Czy to początek nowej medycyny? Czy wymiana wadliwie działających organów, narządów czy kończyn stanie się teraz dostępna dla każdego? Byłby to raj, a lekarz posiadłby moc boską. A co na to szatan? Niestety, też ma coś do powiedzenia.
Wiadomo, że komórki macierzyste posiadają kod genetyczny umożliwiający ich podział z różnicowaniem się w każdy rodzaj komórek. Mogą zregenerować dowolną tkankę, która u pacjenta uległa uszkodzeniu. Istnieje więc (na razie teoretycznie) możliwość naprawy uszkodzonych narządów i organów - oczu, serca, płuc itp.
Najpierw wykryto takie komórki w zarodkach. Za prace nad zarodkowymi komórkami macierzystymi Martin Evans (Wielka Brytania) otrzymał nagrodę Nobla w 2007 roku.
Pozyskiwanie komórek macierzystych przez uśmiercanie zarodków budzi oczywiste kontrowersje natury światopoglądowej i etycznej. Dlatego z dużą ulgą powitano doniesienia o odkryciu dorosłych komórek macierzystych w tkankach dojrzałych organizmów. Mogą one również dać początek różnym rodzajom komórek, czyli mogą służyć regeneracji poszczególnych tkanek i organów. Terapie próbne z wykorzystaniem tych komórek są już prowadzone w dość licznych klinikach na świecie.
Są one jednak uciążliwe, drogie i pozbawione właściwych regulacji prawnych. Próbne terapie, polegające na pobraniu od pacjenta komórek macierzystych i wstrzyknięciu ich w odpowiednie organy, trwają wiele tygodni i nie zawsze dają pozytywne rezultaty.
W tym roku świat obiegła informacja o być może przełomowym osiągnięciu. Firma australijska Mesoblast donosi, że opracowała tanią technologię masowej produkcji komórek macierzystych namnażanych z materiału od zdrowych dawców. Na rynku azjatyckim (Korea Płd., Japonia) pojawiły się w ofercie handlowej pakiety o nazwie Temcell zawierające po 72 miliony żywych ludzkich komórek. Są one wytwarzane z komórek macierzystych pobranych ze szpiku kostnego zdrowych osób.
Tkanki w nieładzie
Zarodkowe komórki macierzyste, choć posiadają zdolność przekształcenia się w każdą tkankę, nie są wykorzystywane w lecznictwie, i to nie tylko dlatego, że tego rodzaju terapie budzą oczywiste kontrowersje. Chodzi również o to, że wprowadzone do dorosłego organizmu tworzą potworniaki, czyli twory złożone z bezładnie przemieszanych tkanek.
W normalnie przebiegającym procesie rozwoju nowego organizmu komórki zarodkowe dają początek trzem listkom zarodkowym: ektodermie, endodermie i mezodermie. Powstają z nich następnie poszczególne tkanki, z których każda ma prawidłowy zestaw chromosomów i ściśle określone miejsce w organizmie. Tkanki tworzące potworniaki również powstają z wymienionych listków zarodkowych, ale nie cechuje ich żadne uporządkowanie1.
Ten problem nie występuje w przypadku dorosłych komórek macierzystych i dlatego to one są przedmiotem zainteresowania współczesnej medycyny. W dodatku dawcą tych komórek może być dla siebie sam pacjent, co rozwiązuje problem ewentualnego ich odrzucenia przez organizm. Pierwszym źródłem komórek macierzystych był szpik kostny. Obecnie coraz większą popularność zyskuje pobieranie i przechowywanie komórek macierzystych z krwi pępowinowej2.
Bibliografia
- Katarzyna Kieś-Kokocińska, www.medonet.pl/magazyny/ochron-sie-przed-rakiem-,potworniaki---najdziwniejsze-z--nowotworow, artykul,1645481.html
- www.pbkm.pl
Komórki macierzyste są wstępnie selekcjonowane ze względu na zdolność do "spacyfikowania" białych krwinek, by nie atakowały one transplantowanych komórek, powodując ich odrzucenie. Wygląda na to, że stworzono przesłanki dla rozwoju medycyny regeneracyjnej i upowszechnienia terapii komórkami macierzystymi, które stają się łatwo dostępnym i względnie niedrogim produktem rynkowym.
To cudowna wiadomość. A gdzie tu szatan? Wszędzie go pełno, bo badania nad komórkami macierzystymi prowokują do nadużyć, działań kontrowersyjnych i moralnie wątpliwych. Zacznijmy od nadużyć. Ocenia się, że tylko w USA działa ok. 200 niekontrolowanych klinik prywatnych, które obiecują pacjentom różnorodne terapie i regenerację organów z wykorzystaniem komórek macierzystych, prowadząc w istocie niebezpieczne eksperymenty na ludziach. Niekiedy ze skutkiem śmiertelnym. Zdarzają się różne pomyłki. Na przykład u chorej leczonej z powodu uszkodzenia rdzenia kręgowego zastosowano komórki macierzyste nosa, powodując bolesny rozrost tkanki organu powonienia, którą trzeba było usunąć chirurgicznie.
Amerykański regulator FDA zdecydował ostatnio ukrócić tę wolnoamerykankę i sklasyfikował komórki macierzyste jako lekarstwo, co skutkuje koniecznością przestrzegania rygorystycznej procedury certyfikacji.
Wiele wątpliwości budzi kierunek badań zmierzających do hodowania ludzkich organów w ciele zwierząt. Na przykład w ciele świni można wyhodować z komórek macierzystych nerkę człowieka potrzebną do transplantacji. W Stanach Zjednoczonych w sierpniu b.r. oznajmiono, że wkrótce może zostać zdjęty zakaz finansowania eksperymentów ze wstrzykiwaniem komórek macierzystych człowieka również w zarodki zwierząt.
Od dawna trwają eksperymenty z wprowadzaniem komórek człowieka do ciała zwierząt, na przykład fragmenty tkanki rakowej człowieka umieszcza się w myszy, co umożliwia badania nad skutecznością nowych leków. Jednak pozwolenie na takie eksperymenty nie dotyczy komórek macierzystych wstrzykiwanych w zwierzęce embriony, gdzie mogą z nich wyrosnąć ludzkie organy, krew czy kości. Nie potrafimy w tej chwili przewidzieć, czy takie doświadczenia nie zaowocują rezultatami mrożącymi krew w żyłach. Komórki macierzyste człowieka wprowadzone do embriona zwierzęcia mogą na przykład spowodować zmiany w jego mózgu, nadające mu cechy ludzkie, czyli zdolność do myślenia i świadomość. Są poważne obawy, że zostaną powołane do życia chimery - koszmarne krzyżówki człowieka i zwierzęcia.
Rozpatruje się najróżniejsze scenariusze badań. Największe obawy wywołują pomysły wstrzykiwania ludzkich komórek macierzystych w embriony małp w najwcześniejszym okresie ich rozwoju, gdy ich własne DNA nie uruchomiło jeszcze "produkcji" poszczególnych organów małpy. Najmniej wątpliwości budzi hodowanie ludzkich organów w ciele zwierząt w celu wykorzystania ich do transplantacji, na przykład nerki człowieka w świni.
Wykonano już udane eksperymenty na zwierzętach, dzięki którym doprowadzono m.in do wytworzenia trzustki szczura w myszy. Polegało to na wstrzyknięciu odpowiednich komórek macierzystych szczura w embrion myszy, wcześniej pozbawionego DNA odpowiadającego za utworzenie trzustki tego gryzonia. Inaczej mówiąc, zastąpiono trzustkę myszy trzustką szczura. W podobny sposób można wyhodować nerkę człowieka w świni pozbawionej DNA decydującego o rozwoju jej własnej nerki.
Entuzjaści tego kierunku badań bagatelizują problemy etyczne, przyrównując te działania do powszechnie już stosowanej genetycznej modyfikacji roślin. Skoro można to czynić z florą, to dlaczego nie z fauną? To tylko kwestia kolejnej bariery psychologicznej - argumentują "postępowcy", równocześnie przypominając burzliwe dyskusje na temat przekraczania barier etycznych, toczone pół wieku temu w związku z pierwszymi transplantacjami serca.
Dziś jest to zabieg rutynowy, niepowodujący żadnych niepokojów moralnych. Awangarda "postępowców" jest gotowa do prowadzenia wszelkich eksperymentów krzyżowania człowieka ze zwierzęciem. Otwarcie rozważa się nie tylko wstrzykiwanie komórek macierzystych człowieka w embriony zwierzęce, ale również działanie odwrotne - wprowadzanie komórek macierzystych zwierząt do embrionów ludzkich.
Mieszanie cech różnych gatunków zwierząt od zawsze frapowało człowieka. Ale jeśli jednym z tych gatunków ma być człowiek, to wypadałoby zdefiniować ilościowe kryterium oceny, kiedy "mieszaniec" może być uznany za istotę ludzką. Wystarczającym warunkiem, by tak się stało, powinno być posiadanie 51% cech ludzkich - proponują "postępowcy". Brr…