W Wielkiej Brytanii jest hospitalizowanych średnio około 800 tys. osób. Każdego roku jeden na dwudziestu pacjentów ponosi szkodę podczas pobytu w szpitalu. Co więcej, najczęściej statystyczny chory wcale nie powinien się tam znaleźć, jego leczenie jest lub było zbędne, a diagnoza... źle postawiona. I jak tu oszczędzać?
Typowe błędy dotyczą niskiego poziomu opieki, w wyniku której pacjent doświadcza na przykład odleżyn. Nierzadko dochodzi również do zakażenia dróg moczowych z powodu niewłaściwie założonych cewników, zakrzepów krwi i różnego typu upadków. Każda osoba, której pobyt w szpitalu przedłuża się o kolejne 12 dni, kosztuje National Health Service (NHS) 2500 funtów.
Medyczne uchybienia powodują także dodatkowe koszty w formie rekompensat dla pacjentów i ich rodzin. W ciągu ostatnich czterech lat, wypłaty z Urzędu National Health Services NHS podwoiły się, osiągając poziom 1,3 mld funtów rocznie.
Komisja ds. Jakości Opieki Care Quality Commission (CQC) uznała za niebezpieczne aż cztery na pięć placówek. Po skontrolowaniu 82 losowo wybranych szpitali z całej Wielkiej Brytanii wykazano, że aż w 65 warunki są niewystarczające lub wymagana jest ich poprawa.
W niektórych przypadkach prośby pacjentów o pomoc były ignorowane, natomiast starsi pacjenci, nawet po upadku na podłogę, byli pozostawiani sami sobie. Zdecydowanie najgorsza sytuacja dotyczyła pacjentów unieruchomionych na wózkach inwalidzkich, którym najrzadziej udzielano pomocy.
Ciekawe, co brytyjska Komisja ds. Jakości opieki powiedziałaby polskim pacjentom, którym często każe się czekać kilka lat w kolejce na ratujące życie operacje... Anglicy martwią się, że za dłuższy pobyt w szpitalu ich podatnicy muszą ponosić dodatkowe koszty. Wypadałoby zapytać: Co z tą Polską? U nas problemem są już nie tylko pieniądze i błędy medyczne, ale także paradoksalnie coraz więcej ZWŁOK po po niedoczekaniu na niecierpiące ZWŁOKI zabiegi...