Odkąd pojawiły się smartfony, całkiem zmieniły się nasze nawyki. Korzystanie z Internetu i podłączonych do niego narzędzi stale się zwiększa, czasem do tego stopnia, że staje się nadmierne, a nawet problematyczne. Zjawisko to określa się jako hiperłączenie (ang. hyperconnection).
Infobesity (przeciążenie informacją), phubbing (lekceważenie kogoś na korzyść telefonu komórkowego), blurring, nomofobia (choroba związana z brakiem dostępu do telefonu), oversharing (nadmierne udostępnianie), FOMO (skrót od ang. fear of missing out, oznacza obawę przed tym, że coś nas omija) czy multitasking (wielozadaniowość) to będące anglicyzmami terminy, które określają te nowe zachowania, przejawy czy wręcz symptomy naszego hiperłączenia.
Będąc świadkami tych zmian, socjolodzy i psycholodzy, a nawet neurobiolodzy zaczęli obserwować, kategoryzować i mierzyć te nowe zachowania, a przede wszystkim ich wpływ na mózg i ogólny stan organizmu oraz na nasze samopoczucie.
Badania naukowe na temat korzystania z internetu
Odkąd w latach 90. Internet pojawił się w gospodarstwach domowych, badacze chcieli sprawdzić, czy obietnica dana nam przez Internet, który miał nam pomóc w komunikacji, połączyć nas z całym światem, została uczciwie spełniona.
Wyniki ich starań są zbieżne: czas spędzony w Internecie, a w szczególności na portalach społecznościowych, jest skorelowany ze wzrostem poczucia osamotnienia i niepokoju oraz z obniżeniem samooceny. Co więcej, zaburzona zostaje pamięć, koncentracja i kreatywność.
Nasuwa się więc pytanie: skoro znamy, a czasem nawet odczuwamy te negatywne skutki, to dlaczego nadal tak często korzystamy ze smartfonów? Czy jest to forma uzależnienia?
Warto sobie zadać to pytanie, ponieważ można znaleźć wiele podobieństw między korzystaniem z narzędzi cyfrowych a uzależnieniami behawioralnymi, czyli nałogowym wykonywaniem pewnych przyjemnych czynności. Temat jest niepokojący, dotyczy zarówno dorosłych, jak i młodzieży, której mózg nie jest jeszcze w pełni rozwinięty.
Po co nam cyfrowy detoks i na czym polega?
To proste pytanie może zaskakiwać. Czyżby nasz organizm był zanieczyszczony "cyfrowością"? Czy w związku z tym powinniśmy zastosować jakiś specjalny detoks? Technologia cyfrowa nie jest diabłem wcielonym i może nam przynieść tak wiele pożytku, że szkodliwą skrajnością byłoby jej zupełne odrzucenie.
Chodzi raczej o wypracowanie bardziej zrównoważonych sposobów korzystania z tej technologii. Komu chcemy poświęcać naszą uwagę? Zautomatyzowanym narzędziom cyfrowym? Sieci obcych ludzi i reklamodawców rozsianych po całym świecie? Czy tym osobom, na których nam zależy, naszym bliskim, i - dlaczego nie - samym sobie?
Cyfrowy detoks, bez względu na to, czy trwa kilka godzin, czy kilka dni, jest doświadczeniem odłączenia, ale takim, które ma na celu ponowne połączenie się z samym sobą i z innymi ludźmi, tyle że bez pośrednictwa ekranów.
Zachęcam do przeżycia tego doświadczenia podczas spotkania z przyjaciółmi lub weekendu - wystarczy wyłączyć swój smartfon i cieszyć się odzyskanym czasem, odczuć wynikające z tego dobrodziejstwa. Proszę mi wierzyć, wasz mózg podziękuje wam za to.
Czas spędzony w Internecie, a w szczególności na portalach społecznościowych, jest skorelowany ze wzrostem poczucia osamotnienia i niepokoju oraz z obniżeniem samooceny