- To niesamowite, nie można tego inaczej opisać - powiedział francuskiemu dziennikowi Le Parisien Alain F. Carpentier, francuski profesor kardiochirurgii, pod którego kierunkiem opracowano wynalazek.
68-letni pacjent żyje teraz zupełnie normalnie, a nawet jeździ jak szalony na rowerze stacjonarnym. Chory, cierpiący na okresową niewydolność serca, dzięki profesorowi otrzymał implant od Szpitala Uniwersyteckiego w Nantes 5. sierpnia ubiegłego roku.
Pacjent został odłączony już od zewnętrznego zasilania i systemu alarmowego, co dało mu niezależność przemieszczania się w doskonałych warunkach. Przełom polega na tym, że wszczepione urządzenie mieści się w całości w klatce piersiowej, na zewnątrz umieszczona jest jedynie bateria zasilająca.
W przypadku osób cierpiących na choroby kardiologiczne, serce jest za słabe, by efektywnie pompować krew w ciele. Często chorzy mają trudności z oddychaniem, tracą dech nawet w stanie spoczynku, co bardzo utrudnia ich życie i często ogranicza ich do siedzenia we własnym domu. Ta sytuacja dotyczy około 20 milionów ludzi w Stanach Zjednoczonych i Europie. W schorzeniu, które ich dotyka, istnieje tylko kilka możliwości leczenia poza transplantacją serca.
Implant serca zrobiony jest z syntetycznych materiałów i tkanek zwierzęcych, którymi kierują elektryczne przekaźniki. Pierwszy raz zastosowano go u 73-letniego mężczyzny w grudniu 2013 roku. Pacjent żył 74 dni, ponad dwa razy dłużej niż przewidywały testy.
Camrat próbuje zrealizować marzenie o rozwoju technologii przeszczepu sztucznego serca. Może to kiedyś uratować tysiące ludzkich istnień. Naukowcy szukają sposobu na postępie w tej dziedzinie od dekad. Rzeczniczka firmy - Caroline Carmanagol - oświadczyła, że grupa będzie się teraz koncentrować na zakończeniu dotychczasowych przedsięwzięć, które przewidują sztuczne serca u dwóch nowych pacjentów.
Urządzenie planuje się skierować do pacjentów niekwalifikujących się do transplantacji serca i nie posiadających żadnej innej możliwości leczenia. Szacuje się, że implant może kosztować od 140 do 180 tysięcy euro lub około 162-208 tysięcy dolarów.
Tekst: Monika Piorun