To odmiana reumatyzmu, czyli choroby zapalnej stawów, rozpoczynająca się w dzieciństwie. Uważana jest ona za schorzenie autoimmunologiczne, co oznacza, że układ odpornościowy atakuje własne tkanki organizmu.
W owym czasie, w 1986 r., jedynym dostępnym sposobem leczenia młodzieńczego idiopatycznego zapalenia stawów były steroidy - w bardzo wysokich dawkach. Rodzice Lauren byli jednak przeciwni takiej terapii i zamiast ją stosować postanowili sami zbadać inne możliwości.
- Nie było internetu, więc moja mama poszła do biblioteki i przeczytała wszystko, co tylko zdołała na temat dziecięcego zapalenia stawów i alternatywnych sposobów jego leczenia - mówi dziś 33-letnia kobieta. - Natrafiła na homeopatię i uznała, że to będzie dobry krok.
W tym czasie reumatyzm zajął także kolana dziewczynki. Rodzice Lauren zaoszczędzili więc, ile tylko mogli, i zabrali ją do homeopatycznego dietetyka.
- Zaordynował mi ścisłą dietę bez glutenu, produktów mlecznych i kwaśnych i dał lek homeopatyczny - wspomina.
Codzienna dieta Lauren
Aby zapobiegać nawrotom reumatyzmu, Lauren przestrzega diety głównie wegańskiej, wolnej także od cukru i glutenu. Oto kilka przykładów tego, co zazwyczaj jada.
Śniadanie: sok z zielonych warzyw (3 razy w tygodniu), smoothie z superfoods, zawierające takie składniki jak masło orzechowe, nasiona chia, mleko migdałowe i banany; naleśniki gryczane lub bezglutenowe płatki owsiane z mlekiem migdałowym.
Lunch: warzywa smażone w woku lub curry; chleb bezglutenowy z awokado i warzywami; jajecznica lub gotowane jaja (organiczne, od kur z wolnego wybiegu) z sałatką i wędzonym łososiem (ekologicznie poławianym).
Obiad: warzywa smażone w woku, curry lub zapiekanka; ryba w cieście; sałatka nicejska z tuńczykiem; hamburgery warzywne z frytkami ze słodkich ziemniaków i sałatką.
Przekąski: owoce; marchew z humusem; tahini własnej roboty; domowe bezcukrowe słodycze, np. chrupiące batoniki z quinoa.
Napoje: po przebudzeniu – szklanka gorącej wody z cytryną i octem jabłkowym; herbatka ziołowa przed snem; w ciągu dnia 2 l oczyszczanej wody.
Suplementy diety: witaminy B12, C, D i K2; probiotyki; kurkumina.
Dziecko voodoo
Mama i tata Lauren stosowali się do zaleceń, jakich udzielił im homeopatyczny dietetyk, chociaż oskarżano ich, że są złymi rodzicami, którzy szkodzą swojej córce magią voodoo. Po miesiącu zauważyli, jak opuchlizna zaczyna się zmniejszać. Przekonani o skuteczności leczenia zdołali znaleźć homeopatę bliżej domu i przez kolejne 14 lat korzystali z jego porad.
Gdy Lauren podrosła, korzyści płynące z dietoterapii stały się jeszcze bardziej widoczne, zarówno dla niej samej, jak i dla jej rodziców, którzy zauważali wielkie różnice między córką a jej rówieśnikami cierpiącymi na JIA.
- Miałam dużo przyjaciół z tym schorzeniem, ponieważ razem uczęszczaliśmy na fizjoterapię grupową - opowiada Lauren. - Z biegiem lat u innych dzieci pojawiały się deformacje stawów, uszkodzenia narządów wewnętrznych oraz problemy hormonalne. Wiele dziewcząt nie miało miesiączki. Ja natomiast rozwijałam się w prawidłowym tempie, a moje stawy pozostawały nieuszkodzone.
Lauren w żadnym wypadku nie była jednak wyleczona. Raz lub dwa razy do roku zdarzały jej się ostre ataki choroby, podczas których zmuszona była opuszczać zajęcia szkolne i rezygnować z wielu sprawiających jej radość aktywności fizycznych, takich jak jazda na desce lub wrotkach.
Cierpiała również na zapalenie błony naczyniowej, czyli środkowej warstwy oka, powiązane z JIA. By leczyć to schorzenie, korzystała z medycyny konwencjonalnej - codziennych steroidowych kropli do oczu - ale w wieku 18 lat prawie nie widziała już na oko dotknięte chorobą.
- Badania wykazały, że krople i trwający latami stan zapalny wywołały zaćmę. Operacja była niemożliwa, ponieważ w oku zbyt dużo się działo, a nie można było zmniejszyć tej aktywności, bo uniemożliwiała to zaćma. Istne błędne koło.
Lauren usłyszała od lekarzy, że jeśli nie chce stracić oka, będzie musiała przyjmować silny lek metotreksat - czynnik chemioterapeutyczny i tłumiący układ odpornościowy. Rodzice byli temu przeciwni, lecz ona sama postanowiła rozpocząć terapię.
- Miałam 18 lat i myślałam, że jestem dorosła i sama wiem najlepiej - wspomina. - Ten lek zmienił moje życie na zawsze.
Przed rozpoczęciem stosowania metotreksatu stan zapalny u Lauren był bardzo łagodny i dotyczył tylko jej stawów skokowych i kolanowych. Ale po 10 miesiącach brania leku reumatyzm rozprzestrzenił się na wszystkie stawy w jej ciele.
- Gwałtownie zaczęło mi się pogarszać. W końcu znalazłam się na wózku inwalidzkim i nie byłam w stanie nawet samodzielnie pójść do toalety.
Lauren cierpiała również z powodu uszkodzenia wątroby i wypadania włosów, a stan jej oka, mimo leczenia, wcale się nie poprawiał. Mama zabrała ją do reumatologa.
- Lekarka nawet nie mrugnęła okiem, widząc mnie na wózku. Powiedziała, że ten lek jest skuteczny u 70% ludzi, a ja, niestety, znalazłam się w gronie pozostałych 30%.
Nowe podejście
Właśnie wtedy Lauren podjęła decyzję, że już nigdy nie wróci do tej reumatolog, odstawi metotreksat i poszuka innego sposobu leczenia swej choroby. Jej mama miała przyjaciółkę, która niedawno z dobrymi rezultatami przeszła tzw. zintegrowaną fizyczną terapię oczyszczania emocjonalnego (IPEC), więc Lauren poczyniła niezbędne kroki, by wypróbować tę możliwość.
Terapia IPEC, opracowana przez psychoterapeutę integracyjnego dr. Uriego Keniga, jest podejściem leczniczym łączącym wiedzę i interwencje m.in. z zakresu psychologii, energoterapii, akupunktury i kinezjologii.
Jak można przeczytać na oficjalnej stronie internetowej (www.ipectherapy.com), oferuje ona "złagodzenie i wyeliminowanie szerokiego zakresu problemów fizycznych i psychologicznych poprzez oddziaływanie na wewnętrzne przyczyny zewnętrznych objawów i pracę z układem energetycznym naszego organizmu".
Rodzice Lauren musieli zaciągnąć kredyt, by umożliwić jej wyjazd do Izraela w celu poddania się terapii, ale było warto. - Po 3 tygodniach kupiłam rower i zaczęłam na nim jeździć. Po 3 miesiącach znów czułam się normalnie - wspomina.
Po 5 miesiącach spędzonych w Izraelu Lauren wróciła do Wielkiej Brytanii. Czuła się znów zdrowa i nie potrzebowała wózka inwalidzkiego. Mogła podjąć pracę, wychodzić na spotkania z przyjaciółmi i prowadzić względnie normalne życie.
Jednakże nie minął rok, gdy wszystko wróciło. - Imprezowałam, nie odżywiałam się zdrowo i tak naprawdę nie dbałam o siebie. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że muszę wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie - opowiada.
Fragmenty układanki
Lauren zaczęła poszukiwać wszelkich informacji o swej chorobie i edukować się w dziedzinie żywienia. Chociaż w dzieciństwie rodzice pilnowali jej ścisłej diety, to gdy podrosła, jadła zazwyczaj wszystko, co chciała, nie doceniając znaczenia prawidłowego odżywiania.
- Zaczęłam traktować dietę bardzo poważnie - mówi. - Unikałam glutenu, mleka i jego przetworów oraz cukru, jadłam wyłącznie organiczne, nieprzetworzone produkty.
Lauren powróciła również do homeopatii i w końcu otrzymała skierowanie do Royal London Hospital for Integrated Medicine, gdzie w ramach świadczeń medycznych NHS odwiedziła homeopatycznego reumatologa. On i inni specjaliści z tego szpitala, m.in. dietetyk i terapeuta poznawczo-behawioralny, leczyli ją przez 5 lat, podczas których obserwowała znaczną poprawę stanu zdrowia. Później Lauren dodała do swej listy skutecznych metod leczenia także kinezjologię i terapię czaszkowo-krzyżową, co, jak twierdzi, jeszcze bardziej jej pomogło.
Ale dopiero w wieku 30 lat znalazła brakujący fragment układanki. Gdy wykonała testy, starając się o poczęcie dziecka, dowiedziała się, że odziedziczyła mutację genu MTHFR (reduktazy metylenotetrahydrofolianowej).
Jak się przypuszcza, MTHFR odpowiada za produkcję enzymu uczestniczącego w metabolizmie folianów i syntezie DNA. Wystąpienie szczególnej mutacji tego genu lub jego polimorfizm mogą oznaczać, że organizm będzie miał trudności z przemianą składników odżywczych w aktywne witaminy, minerały i białka, a przyjmowanie kwasu foliowego może wręcz pogorszyć stan rzeczy.
- Na szczęście dowiedziałam się o tym, zanim było za późno - mówi Lauren.
Jak wyjaśnia, polimorfizm genu MTHFR może oznaczać również, że organizm ma trudności z detoksykacją. Został także powiązany z szeregiem przewlekłych schorzeń: od wysokiego ciśnienia krwi po pewne rodzaje raka1.
W niedawnym badaniu odkryto z kolei, że związany jest z podwyższonym ryzykiem toksycznego wpływu metotreksatu - właśnie tego, który podawano Lauren - u osób cierpiących na reumatoidalne zapalenie stawów2. To może wyjaśniać, dlaczego jej organizm zareagował na lek w taki sposób.
Po tym odkryciu Lauren starała się jak najbardziej ograniczyć narażenie na potencjalnie toksyczne związki chemiczne. Zamieniła zwykłą pastę do zębów na bezfluorową, zastąpiła pełne chemikaliów kosmetyki, produkty toaletowe i środki czyszczące naturalnymi i zaczęła pić wyłącznie oczyszczaną wodę.
Współpracowała również z naturopatą, który udzielał jej rad dotyczących produktów żywnościowych i suplementów wskazanych w tym konkretnym schorzeniu. To zindywidualizowane, wielokierunkowe podejście pozwoliło jej w końcu wstąpić na drogę wiodącą do wyzdrowienia.
Ciężka praca się opłaca
Dziś Lauren z dumą oznajmia, iż pozostaje w stanie pełnej remisji. Jest sprawną i zdrową mamą, która może pracować, ćwiczyć fizycznie i prowadzić życie wolne od bólu. Nie ma żadnych objawów wskazujących na powrót reumatyzmu, choć sama mówi, że nie została wyleczona.
- To na zawsze pozostanie w moim ciele. Muszę nieustająco być czujna i o nie dbać.
Zapalenie błony naczyniowej oka Lauren również weszło w stan remisji po 3 miesiącach od odstawienia steroidowych kropli, które stosowała przez niemal 3 dekady.
- Chciałabym uświadomić wszystkim, że to nie jest proste, nie można powiedzieć "zrób to i to, a będziesz uleczony". To naprawdę ciężka praca. Potrzeba też czasu, to zobowiązanie na całe życie. Ale popatrzcie, jak daleko zaszłam. Wy też tak możecie.
Joanna Evans
Bibliografia
- J Genet Couns, 2016; 25: 901–11
- Genet Test Mol Biomarkers, 2017; 21: 275–85