Najnowsze badania naukowe potwierdzają, że największy wpływ na rozwój depresji mają nasze negatywne doświadczenia w relacjach z innymi ludźmi. Coraz więcej szanowanych na świecie psychologów nawołuje do tego, by przestać prowadzić badania, których celem jest doszukiwanie się genetycznego podłoża tej choroby.
Specjaliści z Uniwersytetu Northwestern w stanie Illinois uważają, że nasz krąg społeczny i pan ujące w nim zasady, są najważniejszym czynnikiem wywołującym stany depresyjne.
Tylko inni ludzie mogą wpływać na nasze samopoczucie na tyle skutecznie, że w rezultacie długotrwałego obniżenia nastroju wpadniemy w depresję, ale - co równie ważne - tylko dzięki wsparciu bliskich osób z otoczenia możemy z niej wyjść.
- Jeśli ktoś obawia się, że wiele przypadków depresji w jego rodzinie może rzutować na stan zdrowia jego przyszłego dziecka, to wyniki naszych badań temu zaprzeczają - uspokaja kierująca zespołem badawczym prof. Eva Redei.
Badania laboratoryjna na szczurach, którym wszczepiono specjalne bio-markery sprawiające, że zwierzęta wpadały w depresję wykazały, że wystarczyło na jeden miesiąc przenieść je do nowego środowiska, zamienić klatki na większe, dać im zabawki i miejsce do zabawy z innymi osobnikami, by ograniczyć działanie obniżających nastrój markerów i doprowadzić do trwałej poprawy ich samopoczucia.
Podobny mechanizm był zauważalny w odwrotnej sytuacji. Jeśli normalnie zachowujące się szczury umieszczono w niesprzyjającym ich dobremu samopoczuciu środowisku, z miejsca zaczynały się stawać osowiałe i depresyjne.
Światowej klasy specjaliści z dziedziny psychologii zaczynają coraz głośniej mówić o tym, że zamiast przeznaczać ogromne środki finansowe na szukanie genetycznych i biologicznych czynników wywołujących depresję, warto już teraz skupić się na analizowaniu społecznego podłoża tej choroby.
Niedlex Kenflie - Bad Mood from Kakadu Collapse on Vimeo.