Dziecko samo na koloniach

Pierwsze samodzielne wakacje dziecka to wyzwanie nie tylko dla niego samego, ale i dla rodzica. O tym, jak sprawić, by wyjazd okazał się przygodą pełną radosnych wspomnień, a nie traumatycznym przeżyciem, opowiada psycholog - Magdalena Nowak.

08 czerwiec 2016
Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

OCL: Każdy rodzic prędzej czy później zastanawia się, czy nie nadszedł czas, aby wysłać swoje dziecko na kolonie bądź inny wakacyjny wyjazd. Który moment jest najbardziej odpowiedni?

Magdalena Nowak: Nie ma uniwersalnej granicy wieku, każde dziecko rozwija się w swoim tempie. Ważne jest przede wszystkim to, aby pociecha chciała na kolonie wyjechać. Zmuszanie jej do wyjazdu nie jest dobrym pomysłem. Część rodziców, zdając sobie sprawę z małej samodzielności pociechy, może uważać, że przymusowy wyjazd rozwiąże tę kwestię, będzie "chrztem bojowym". Nie traktujmy jednak kolonijnego wyjazdu jako okazji do tego, by dziecko nadrobiło deficyty. Wówczas wyjazd staje się dla niego formą kary, poza tym utwierdzimy potomka w przekonaniu, że jest niesamodzielny i dlatego właśnie musiał wyjechać. Kolonie mają być dla dziecka czasem relaksu, nie wyrokiem.

OCL: Jak zatem poznać, że dziecko jest gotowe do samodzielnego wyjazdu?

Magdalena Nowak: Przyjrzyjmy się, jak nasza pociecha zachowuje się w stosunku do rówieśników. Jeżeli łatwo nawiązuje kontakty, lubi bawić się z innymi dziećmi, czerpie przyjemność ze wspólnych zabaw, prawdopodobieństwo, że kolonijny wyjazd będzie udany, jest duże. Zwróćmy też uwagę, jak nasze dziecko reaguje na wycieczki szkolne, zielone szkoły. Obserwujmy, jak radzi sobie w sytuacjach trudnych, co robi, gdy w grupie rówieśniczej pojawiają się konflikty. Możemy w porę reagować i korygować zachowanie dziecka. Jeżeli ma tendencję do narzucania swojego zdania, porozmawiajmy z nim o tym, że podczas kolonii będzie musiało dostosować się do zaplanowanych aktywności. Można zorganizować czas tak, aby dziecko częściej przebywało poza domem. Pozwólmy mu spędzić weekend u koleżanki czy dziadków.

Magdalena Nowak, psycholog, absolwentka Uniwersytetu Opolskiego specjalizująca się w tematyce komunikacji i budowania relacji interpersonalnych

W zachęceniu latorośli do wyjazdu może pomóc rozmowa z rówieśnikiem, który już w nim uczestniczył. Ważne jest, aby nasza zgoda na kolonijny wyjazd była przemyślana. Jeżeli nie jesteśmy pewni, czy ze względów finansowych będziemy mogli zafundować dziecku kolonie, wstrzymajmy się z informowaniem o wyjeździe, dopóki nie podejmiemy ostatecznej decyzji.

OCL: Dlaczego warto podjąć taką decyzję?

Magdalena Nowak: Jak pisze Aleksandra Karasowska, "rola rodziców zmienia się wraz z wiekiem dziecka: w miarę wzrostu jego możliwości, rodzice powierzają mu coraz więcej odpowiedzialności". Ważne jest, aby pobyt na wakacjach był przez rodziców rozumiany jako naturalny etap w procesie wychowania. Pociecha utwierdza się w przekonaniu, że rodzice obdarzają ją zaufaniem. Dzięki temu kształtuje się poczucie pewności siebie. Wyjazd dziecka na kolonie nierozerwalnie wiąże się z pojęciem samodzielności.

Pierwszy wyjazd to również nauka korzystania z pieniędzy. Warto już wcześniej przyzwyczajać dziecko do gospodarowania drobnymi sumami. W innym przypadku może nie poradzić sobie z koniecznością planowania wydatków. W przypadku obozu możemy część pieniędzy zdeponować u wychowawcy, który w razie konieczności przekaże kieszonkowe dziecku.

OCL: No dobrze, a co w sytuacji, kiedy zdecydujemy się wysłać dziecko na kolonie, ale ono samo nie podziela naszego entuzjazmu?

Magdalena Nowak: Jeżeli kilkulatek reaguje panicznym strachem na wiadomość o wyjeździe, to lepiej odłożyć przedsięwzięcie na następny rok. Oczywiście można wysłać dziecko "na siłę", jednak bądźmy świadomi, że wtedy zamiast radosnego oczekiwania i ekscytacji pierwszymi samodzielnymi wakacjami, przysparzamy mu ogromnego stresu. To rodzice najlepiej znają swoje dziecko i w ich gestii leży rozpoznanie, czy niechęć do wyjazdu bierze się z niedojrzałości, czy są to naturalne obawy, które można rozwiać.

Jeżeli widzimy, że malucha dręczą konkretne pytania (co będzie, jeżeli na koloniach źle się poczuje, zachoruje lub czegoś się przestraszy), rozwiejmy jego wątpliwości. Podajmy konkretne przykłady postępowania, tak aby potomek widział, że nie zostanie sam z problemami. Zaszczepmy zaufanie do wychowawcy jako osoby, która będzie opiekować się grupą. Podkreślajmy, że opiekun to osoba godna zaufania, która ma doświadczenie i udzieli dziecku pomocy, a w razie potrzeby da znać rodzicom. Nie bagatelizujmy wątpliwości dziecka, zapewnijmy również, że wychowawca z pewnością spotkał się na koloniach z bardzo różnymi sytuacjami i niewiele rzeczy może go zaskoczyć.

Jeżeli czujemy, że dziecko nie jest gotowe do wyjazdu, nie wyśmiewajmy jego postawy. W ten sposób nie dodamy mu otuchy, a jedynie przysporzymy mu zmartwień. Zaproponujmy wyjście z sytuacji - możemy zachęcić dziecko do udziału w półkoloniach organizowanych w pobliżu miejsca zamieszkania. Dzięki temu latorośl będzie mogła trenować zachowanie w grupie, nawiązywanie znajomości, a kolonijny wyjazd stanie się naturalnym etapem.

OCL: Trudno mieć pewność, że wychowawca i sam obóz rzeczywiście spełnią pokładane w nich oczekiwania...

Magdalena Nowak: Dlatego przy wyborze formy wypoczynku weźmy pod uwagę zainteresowania dziecka. Popytajmy znajomych o rekomendacje. Nie wahajmy się dokładnie sprawdzić kwalifikacji opiekunów. Wytypujmy 2-3 oferty, które naszym zdaniem są najciekawsze oraz mieszczą się w przewidzianym budżecie i zaangażujmy dziecko w proces podejmowania ostatecznej decyzji. Dzięki temu damy mu odczuć, że jego zdanie jest dla nas ważne. Proces wyboru kolonijnej oferty może być dla niego pierwszą lekcją brania odpowiedzialności za swoje decyzje. Omówmy z maluchem plusy i minusy każdej opcji, bądźmy doradcami i szanujmy jego opinię. Dzięki temu będzie czuł, że decyzja została podjęta wspólnie, a nie narzucona mu z góry.

OCL: Przyjmijmy, że doszliśmy z malcem do porozumienia. Jak przygotować go do wyjazdu?

Magdalena Nowak: Przygotowania do kolonijnego wyjazdu warto rozpocząć już kilka tygodni wcześniej. Zwiększajmy zakres samodzielności pociechy tak, aby obozowa codzienność nie była zaskoczeniem. Jednocześnie pamiętajmy o tym, żeby nie wprowadzać atmosfery musztry. Upewnijmy się, że kilkulatek potrafi radzić sobie przy posiłkach i z higieną osobistą. Weźmy pod uwagę, że z punktu widzenia dziecka niektóre sytuacje mogą wydawać się katastrofami, przy czym ich obiektywna waga jest niewielka. Jeżeli sami braliśmy udział w koloniach, opowiedzmy o naszych wspomnieniach, podkreślając pozytywy płynące z wyjazdu. Starajmy się zainteresować dziecko miejscem, w którym będzie przebywać. Można odnaleźć je na mapie, przeanalizować wycieczki, w jakich latorośl weźmie udział. Dzięki temu obudzimy w niej ciekawość, oswoimy temat wyjazdu, a okolica, w jakiej przyjdzie maluchowi przebywać, wyda się mniej obca.

 Flickr.com/Fiona MacGinty-O’Neill

OCL: A co jest najważniejsze na kilka dni przed wyjazdem?

Magdalena Nowak: Przede wszystkim warto pamiętać o tym, by nie przelewać na dziecko własnych obaw. Rodzice, kierując się własnymi emocjami, często zapewniają potomka o tym, że "nie ma się czego bać", "wszystko będzie dobrze". Takie słowa niepotrzebnie indukują poczucie niepokoju. Lepiej skoncentrujmy się na podtrzymywaniu optymistycznego nastroju, dodajmy dziecku pewności siebie w tych ostatnich chwilach. Nie budujmy jednak nierealnych oczekiwań wobec wypoczynku, tak aby pociecha nie była rozczarowana. Skupmy się na realnym harmonogramie wyjazdu. Zapewnijmy dziecko, że gdyby zaistniały nieprzewidziane sytuacje, to zawsze będzie mogło do nas zadzwonić i liczyć na nasze wsparcie, pomożemy mu znaleźć wyjście z sytuacji.

OCL: Jak powinno wyglądać samo pożegnanie?

Magdalena Nowak: Rodzice powinni poradzić sobie z własnymi emocjami. Pierwsze rozstanie może być dla nich wyzwaniem nie mniejszym niż dla dzieci. Zachowajmy spokój i optymistyczny nastrój. Zapewnijmy dziecko, że cieszy nas perspektywa, iż będzie wypoczywać i dobrze się bawić. Nie płaczmy i nie przedłużajmy momentu pożegnania.

OCL: Pewnie wiele mam przez cały wyjazd będzie wpatrywać się w telefony komórkowe. Jak często kontaktować się z dzieckiem, żeby nie przesadzić?

Magdalena Nowak: Co do odwiedzin, to najlepiej zapytać o kolonijne zwyczaje. Jeżeli jest wyznaczony dzień, w którym rodziny odwiedzają swoje pociechy, malec na pewno ucieszy się z wizyty. W innych przypadkach zastanówmy się, czy naszą wizytą nie wprawimy go w zakłopotanie. W kwestii telefonów najlepiej przed wyjazdem skonsultować się z wychowawcą. Doradzi nam, o jakiej porze dziecko będzie mogło swobodnie porozmawiać i nie odrywać się od zajęć. Pamiętajmy, że swoimi telefonami możemy zwyczajnie mu przeszkadzać. Rozmowa powinna być dość krótka.

Z naszą tęsknotą musimy radzić sobie sami, nie obarczając nią dziecka. Kolonie to czas zabawy. W czasie rozmów postarajmy się, aby nasz głos brzmiał radośnie, zapytajmy o to, co dziecko robiło, koncentrujmy się na jego kolonijnych aktywnościach. Nie wzbudzajmy w nim poczucia tęsknoty, powiedzmy raczej, że cieszy nas to, że dobrze się bawi i ciekawie spędza czas.

OCL: W czasie wyjazdu potomek może przeżywać różne kryzysy... Co wtedy?

Magdalena Nowak: Jeżeli usłyszymy w słuchawce płaczliwy ton, nie panikujmy. Postarajmy się wybadać, co jest przyczyną jego smutku. Być może zdarzyło się coś, co w głowie dziecka jawi się jako sytuacja bez wyjścia, a okazuje się sprawą do rozwiązania (np. zgubienie pieniędzy czy telefonu). Zapewnijmy je, że nic się nie stało, tak aby jego uwaga nie koncentrowała się wokół przykrych sytuacji.

Może się okazać, że przyczyną złego humoru jest konflikt z innymi dziećmi. Delikatnie wysondujmy, czy to błaha kłótnia, czy może dziecko stale spotykają przykrości i jest dręczone przez grupę. Jeżeli mamy wątpliwości, jak wygląda sytuacja, skontaktujmy się z wychowawcą. Gdy coś wzbudza nasz niepokój, domagajmy się szczegółowych wyjaśnień. Zachowajmy jednak zdrowy rozsądek i ufajmy doświadczeniu opiekunów kolonijnych.

 Flickr.com/Kevin Stanchfield

Proces adaptacji dziecka, integracja grupy, zajmuje czasem kilka dni. Negatywne wrażenia z początku kolonii mogą szybko zatrzeć się w pamięci pociechy, gdy tylko przyzwyczai się do harmonogramu wypoczynku i nawiąże pierwsze kontakty. Jeżeli jednak malec będzie podtrzymywał chęć powrotu do domu i podejmiemy decyzję o zabraniu go z kolonii, dajmy mu po przyjeździe czas na ochłonięcie. Nie wyśmiewajmy, że "nie dał rady" czy zawiódł nasze oczekiwania. Gdy już się uspokoi, warto zapytać o jego wersję zdarzeń. Możemy wspólnie zastanowić się, co zrobić, aby uniknąć takiej sytuacji w przyszłości.

Jeżeli pociecha dzielnie wytrwała do końca kolonii, wróci na pewno pełna wrażeń. Cierpliwie wysłuchajmy jej relacji, podkreślajmy, że świetnie sobie poradziła i że może być z siebie dumna. Zadawajmy pytania: niech czuje, jak ważne jest dla nas dzielenie z nim jej emocji i wrażeń. Dzięki temu dziecko odczuwa, że staje się dla nas partnerem.

Wczytaj więcej
Nasze magazyny