Naukowcy z Oregon State University pobrali próbki mikroorganizmów żyjących na powierzchni skóry 10 par ochotników. U każdej osoby próbkę pozyskano z 17 miejsc na całym ciele. Eksperci byli zainteresowani zarówno bakteriami, jak i archeonami, czyli mikroorganizmami, których jednokomórkowe ciało nie posiada jądra.
Materiał do badań pobrano m.in. z okolic oczu, nosa, pach, dłoni i stóp uczestników badania. Odkryto, że partnerzy wymieniają się swoimi biomami, a różnice w proporcjach pomiędzy poszczególnymi szczepami drobnoustrojów są tak niewielkie, że kiedy zebrane dane wprowadzono do komputera, maszyna dobrała ochotników w pary z ponad 80-procentową skutecznością.
Co ciekawe, najbardziej zbliżone do siebie biomy występowały na… stopach partnerów. Zdaniem autorów badania wynikało to z nawyku chodzenia na bosaka po domu.
Na szczęście większość pozyskanych mikroorganizmów okazała się niegroźna: były to tzw. dobroczynne szczepy, których obecność korzystnie wpływa na pracę naszego organizmu. Naukowcy planują bliżej przyjrzeć się relacjom między biomem poszczególnych domowników a ich stanem zdrowia.
Nie jest to pierwsze badanie wskazujące na ochronną rolę dobroczynnych bakterii w naszym otoczeniu. Wykazano już, że pojawienie się dziecka wpływa na różnorodność bakterii jelitowych rodziców. Udowodniono też, że szczepy zamieszkujące naszą skórę z łatwością kolonizują blaty i powierzchnie, których dotykamy, sprawiając, że wszędzie czujemy się... jak w domu.