Malowanie paznokci ma długą i kolorową historię. Wynaleziony mniej więcej 5 tys. lat temu w Chinach czarny (i czerwony) lakier stosowali wyłącznie członkowie rodziny królewskiej. Tak było aż do początków lat 70. ubiegłego wieku. Wówczas to Freddie Mercury i David Bowie zapoczątkowali styl gotycki, dzięki któremu czarne paznokcie stały się modne.
Jednakże niezależnie od koloru aż do XX w. technologia malowania paznokci opierała się w dużej mierze na białkach jaj, wosku pszczelim, barwnikach roślinnych oraz mnóstwie polerowania. Gdy tylko w laboratorium opracowano nowoczesne związki chemiczne, a ostatnio wprowadzono polimeryzację światłoczułą, kobiety zyskały dostęp do produktów do manicure, o jakich marzyły. Mogą cieszyć się mocnymi, pięknymi, długo utrzymującymi się żelowymi paznokciami w bogactwie kolorów, a wszystko to w stosunkowo przystępnej cenie.
W 2016 r. 23% wszystkich konsumentek wykonało w salonie żelowy manicure. Jest on popularny we wszystkich grupach wiekowych, ale najczęściej decydują się nań kobiety w wieku 25-35 lat. Większość pań ponawia zabieg co 3 tygodnie, jednakże według badań marketingowych firmy Mintel w 2013 r. przeciętna nastolatka w wieku 12-17 lat zmieniała żelowy lakier nawet 5 razy w miesiącu.
Każda kobieta, która zdecydowała się na zastosowanie żelowego produktu do manicure, może zaświadczyć, że utrzymuje się on dłużej niż zwykły lakier zawierający żywicę nitrocelulozową. Trwałość zachowuje średnio przez 2-3 tygodnie, a być może nawet miesiąc, w zależności od wzrostu paznokci i pielęgnacji. W przypadku standardowych produktów jest to kwestia dni - a czasami zaledwie godzin. Po tym czasie odpryskiwanie zwykłych lakierów jest nieuniknione.
Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że żelowe produkty do paznokci mają również zalety natury zdrowotnej. Niektórzy ich producenci wyeliminowali tzw. toksyczne trio: ftalan dibutylu (DBP), toluen i formaldehyd. Jednakże wielu nie poszło tą drogą.
Pochłaniany przez macierz paznokcia i odsłonięte skórki DBP to znana toksyna oddziałująca na reprodukcję i rozwój1. Toluen - będący rozpuszczalnikiem lotny organiczny związek chemiczny stosowany w farbach i lakierach - może z kolei spowodować niewydolność nerek, zaburzenia wątroby i przewodu żółciowego, a także poważne uszkodzenie mięśni (rabdomiolizę)2. Zaś formaldehyd to oczywiście znana neurotoksyna ogólnoustrojowa3.
Bezpieczniejszy żelowy manicure
Ciągłe obciążanie paznokci chemikaliami zawsze jest niebezpieczne. Aby zredukować związane z tym ryzyko, można jednak zastosować kilka środków zapobiegawczych.
Stosuj fizyczną osłonę przed promieniami UV. Dr Chris Adigun radzi, by upewnić się, czy jest ona wystarczająca do zakrycia nadgarstków. Odradza również stosowanie zwykłych rękawiczek (z odciętymi koniuszkami palców), nawet tych ze współczynnikiem UPF (ang. ultraviolet protection factor).
- Nie wszystkie rękawiczki zapewniają faktyczną ochronę UPF. Wiele z tych produkowanych w Chinach nie ma nawet certyfikatów, chociaż rzekomo chronią przed promieniowaniem ultrafioletowym - mówi.
Na wizytę w salonie nie zakładaj soczewek kontaktowych. Miękkie soczewki pochłaniają opary z powietrza i mogą nawet zadrapać powierzchnię oczu. Po wykonaniu manicure należy pamiętać o umyciu rąk przed dotknięciem twarzy w okolicach oczu.
Manicurzystka nie powinna borować lub używać wysokoobrotowego pilnika do usuwania pozostałości po poprzednio wykonanym zabiegu manicure. Wiercenie, odłupywanie czy szlifowanie uprzednio położonego żelowego lakieru niszczy paznokcie, sprawiając, że są bardziej porowate i kruche.
Jeśli szlifowanie jest konieczne, możliwie najszczelniej zakryć usta i nos, aby uniknąć wdychania powstającego przy tym drobnego pyłu.
Sprawdź, czy lampa stosowana w salonie do utwardzania lakieru emituje światło o długości fali odpowiedniej do danego produktu żelowego. Każda marka wymaga promieniowania o określonych parametrach.
Wybieraj salony z dobrą wentylacją. Na wizytę w salonie nie należy zabierać dzieci - są one szczególnie wrażliwe na wpływ toksycznych oparów.
Nigdy nie jedz i nie pij w salonie manicure. Napoje i żywność mogą pochłaniać toksyny bezpośrednio z powietrza.
Nie pal papierosów. Zawsze należy unikać wzniecania iskier w otoczeniu toksycznych oparów.
Usiłująca uniknąć stosowania ftalanów branża zwróciła się ku alternatywnym rozwiązaniom w postaci fosforanu trifenylu (TPHP) - związku chemicznego dodawanego do tworzyw sztucznych w celu zwiększenia ich elastyczności. Jednakże badania pokazują, że również on może zaburzać pracę układu dokrewnego (zakłócać działanie hormonów), metabolizm węglowodanów, glukozy i lipidów, naprawę DNA oraz - w niskich stężeniach - prawidłowe cykle metaboliczne i komórkowe4.
Kolejny związek chemiczny obecny w wielu żelowych produktach do manicure to woskowy przeciwutleniacz, mogący zaburzać pracę układu dokrewnego - butylowany hydroksyanizol (BHA). Stosuje się go w opakowaniach produktów spożywczych, lekach i kosmetykach. Jak wiadomo, u gryzoni BHA powoduje nowotwory, a jeśli jest stosowany jako dodatek do żywności, może nawet wywołać rozwój raka przełyku u ludzi5.
Niestety nie zawsze możliwe jest stwierdzenie obecności którejś z tych toksycznych substancji w żelowym lakierze (lub jakimkolwiek innym kosmetyku) tylko na podstawie etykiety. W większości krajów podawanie listy składników jest dobrowolne lub wymagane tylko wtedy, gdy na opakowaniu jest wystarczająco dużo miejsca.
Ponadto nawet gdy na produkcie znajduje się lista jego składników, nie ma gwarancji, że jest ona kompletna. Badanie przeprowadzone wspólnie przez Uniwersytet Duke'a w Karolinie Północnej oraz organizację non-profit Environmental Working Group (EWG) wykazało, że w przypadku 2 z 8 lakierów, w których wykazano obecność TPHP, na etykietach brakowało stosownej informacji na ten temat. Co więcej, substancję tę stwierdzono w organizmach wszystkich kobiet stosujących te produkty6.
Plastik pod inną nazwą
Lakiery żelowe zaliczają się do kategorii akryli - szczególnej klasy monomerów (jednocząsteczkowych) i oligomerów (kompleksów monomerów), które z łatwością tworzą wiązania z innymi cząsteczkami, w wyniku czego powstają polimery. Podczas procesu utwardzania półpłynne żelowe monomery i oligomery, znane również jako "syntetyczne fotoinicjatory", poddaje się działaniu promieniowania ultrafioletowego.
Wówczas pochłaniają one światło i na drodze wolnorodnikowej reakcji łańcuchowej łączą się ze sobą, tworząc niezwykle twardy polimer. Lakiery żelowe zawierają również chemiczne stabilizatory zapobiegające odbarwieniu, inhibitory zabezpieczające przed formowaniem polimerów przed znalezieniem się na paznokciach oraz pigmenty nadające im kolor.
Nieodłącznym elementem żelowania paznokci jest zastosowanie specjalnej lampy. To niewielkie pudełko zawiera kilka żarówek emitujących światło o długości fali odpowiedniej do aktywacji fotoinicjatorów. Jednakże w tym właśnie tkwi główny problem dotyczący lakierów żelowych - promieniowanie UV powoduje czerniaka, przebarwienia i siniaki oraz przyspiesza proces starzenia się skóry.
Nowoczesne lakiery żelowe utwardzane są raczej długofalowym promieniowaniem UVA niż krótkofalowym UVB. To ostatnie jest jeszcze bardziej niebezpieczne. Pierwsze lampy UV nie miały filtrów i emitowały promieniowanie UVA i UVB o dużym natężeniu. Obecnie technologia ta jest zaawansowana. Emitowane przez tego rodzaju urządzenia światło pozbawiono większości fal ze spektrum UVB - jest to przeważnie promieniowanie UV w zakresie ok. 320-400 nanometrów (miliardowych części metra).
Jako że lampy stosowane do utwardzania żelowych lakierów są sprzedawane jako "bezpieczne" diody elektroluminescencyjne (ang. light-emitting diode, LED), wielu ludzi uważa, że nie emitują one żadnych szkodliwych promieni UV. Są jednak w błędzie
- Nie ma możliwości pominięcia etapu zastosowania promieniowania UVA. Urządzenia, które powodują szybsze utwardzanie produktu, emitują po prostu większe jego dawki. Tak naprawdę nic się nie zmienia. Wszystkie lampy emitują UVA - twierdzi dr Chris Adigun, dermatolog i specjalistka w dziedzinie paznokci z Chapel Hill w Karolinie Północnej.
W 2009 r. naukowcy z Wellcome Trust Sanger Institute w brytyjskim Hinxton opracowali mapę materiału genetycznego (genomu) złośliwego czerniaka, co pozwoliło im na sporządzenie zestawienia wszystkich zmian, do których doszło w obrębie DNA. Główną cechą charakterystyczną mutacji było uszkodzenie DNA w wyniku ekspozycji na promieniowanie UV, które miało miejsce kilka lat przed faktycznym wystąpieniem objawów7.
Co więcej, badanie porównujące uszkodzenia DNA wywołane przez promieniowanie UVA i UVB wykazało, że choć oba powodowały szkodliwe mutacje, tego rodzaju zmiany wydawały się nawet bardziej mutagenne w przypadku UVA niż UVB ze względu na "mniej efektywne antymutagenne odpowiedzi komórkowe"8.
Międzynarodowa Komisja ds. Ochrony Przed Promieniowaniem Niejonizującym (ang. International Commission on Non-Ionizing Radiation Protection, ICNIRP) ustanowiła limit ekspozycji na promieniowanie UV dla robotników pracujących na świeżym powietrzu na poziomie 8 godz. Jednakże jedno z badań wykazało, że każdy, kto korzysta podczas manicure z lampy UV do utwardzania lakieru do paznokci, pochłania tę dopuszczalną dawkę w mniej niż 10 min9.
- Mimo że zwiększenie ekspozycji trwa bardzo krótko, promieniowanie jest bardzo intensywne. O wiele bardziej niż promieniowanie UVA emitowane przez słońce. Tego rodzaju światło nie istnieje nawet w naturalnym stanie, a jego wpływ jest skumulowany - mówi dr Adigun.
Dr John Humeniuk, dermatolog i specjalista w zakresie paznokci z Greenville w Karolinie Południowej, porównuje lampy stosowane do utwardzania lakierów do łóżek opalających.
- Tak naprawdę te źródła światła emitują fale o długościach 340-380 nanometrów, a promieniowanie UVA w solarium mieści się w zakresie 320-400 nanometrów. UVA nie powoduje takich oparzeń jak staromodne UVB, jednak wciąż sprzyja powstawaniu nowotworów skóry, czerniaka i ogólnie procesowi starzenia się - mówi.
W lipcu 2009 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) umieściła łóżka opalające na liście największych czynników ryzyka wystąpienia nowotworu. Określono je jako "kancerogenne dla człowieka".
Humeniuk przyznaje, że nie wie, ile kobiet faktycznie poddaje się zabiegowi manicure co 2-3 tygodnie. Jednakże jasne jest, że takie postępowanie przez kilka kolejnych lat to zły pomysł.
- To wyższe ryzyko wystąpienia czerniaka, większej liczby zmarszczek i powstałych pod wpływem promieniowania UV zasinień. Wszystko zależy od stopnia ekspozycji - mówi.
Znaczenie ma też wiek. Rosną obawy o to, że młodzi ludzie są szczególnie podatni na szkodliwy wpływ promieniowania UV. W rezultacie pojawiają się zakazy korzystania z łóżek opalających dla osób poniżej 18. r.ż. W dodatku wrażliwość na promieniowanie UV może się również zwiększać pod wpływem czynników genetycznych i stosowania pewnych leków.
Jeśli co 2-3 tygodnie planowany jest żelowy manicure, dr Adigun zaleca korzystanie z fizycznej osłony przed promieniowaniem UV.
- Kremy z filtrami są nieskuteczne i nieodpowiednie, ponieważ większość z nich potrzebuje 20 min, by wsiąknąć w skórę, na co nie ma czasu podczas zabiegu - twierdzi. - Ponadto tego typu produkty zazwyczaj nie blokują promieni UVA tak skutecznie, jak byśmy sobie tego życzyli. Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę fakt, że lampy w salonach emitują je silniej niż słońce - dodaje.
Nie tylko rak
Badania wykazują, że zaledwie jedna aplikacja żelowego lakieru może spowodować ścieńczenie płytki paznokcia10. W dodatku istnieje mnóstwo historii o tym, jak wywołuje ich kruchość, łamliwość, osłabienie, kompletne oddzielanie się płytki paznokciowej od macierzy i odbarwienia. A to tylko niektóre z potencjalnych uszkodzeń.
Ponadto nie tylko sama żelowa powłoka powoduje problemy, lecz także metoda jej aplikacji i usuwania. Manicurzystki w niektórych salonach niesłusznie uważają, że lakiery dobrze przylegają do paznokci, jeśli ich płytki są wytrawione, a powierzchnie bardziej porowate. W tym celu wiele kosmetyczek podczas manicure szlifuje i rysuje paznokcie, przez co przed aplikacją żelowego produktu stają się one jeszcze cieńsze. Ponieważ żelowa powłoka podlega działaniu czasu i zaczyna odpryskiwać i łuszczyć się, pokusa do zrywania jej jak łuski jest ogromna. Według dr Adigun jej odłupywanie i zdzieranie powoduje, że wraz z lakierem odpada jeszcze więcej płytki paznokciowej, co prowadzi do dalszego ścieńczenia i osłabienia paznokcia.
Poza penetracją przez skórki cienka wytrawiona płytka paznokciowa stanowi jedną z głównych dróg, którymi trafia do organizmu aceton, stosowany do usuwania żelowego lakieru. Klientkom poleca się czasem moczenie w nim palców jednorazowo nawet przez 15 min. Jednakże ten przezroczysty, lotny rozpuszczalnik przemysłowy powiązano z urazami inhalacyjnymi (podrażnieniami błon śluzowych)11, jak również zespołem Guillaina-Barrégo, zespołem nerczycowym oraz różnego rodzaju zaburzeniami kanalików nerkowych12.
To odsyła do kolejnego problemu związanego z lampami stosowanymi do utwardzania żelowych lakierów. Proces ten ma odbywać się przy udziale lamp emitujących promieniowanie o specyficznej długości fali przez konkretny czas. Każda z tych długości pasuje do danego produktu, jako że każdy z nich jest inny.
- Problem polega na tym, że salony kosmetyczne inwestują często tylko w jedną lampę UVA, korzystają jednak z wielu różnych produktów. Mamy więc do czynienia z niedopasowaniem w zakresie sposobu i czasu odpowiedniego utwardzania konkretnych lakierów urządzeniami emitującymi promieniowanie o stosownym natężeniu - mówi dr Adigun. - W dodatku w przypadku każdego produktu zalecany jest konkretny czas ekspozycji w zależności od natężenia promieniowania lampy, a pod tym względem tego rodzaju urządzenia są bardzo zróżnicowane i nie ma absolutnie żadnych regulacji - dodaje.
Według dr Adigun jeśli żelowy lakier jest właściwie utwardzany z wykorzystaniem odpowiedniej lampy, kiedy przychodzi czas na jego usunięcie przez namaczanie w acetonie, powłoka po prostu odstaje od paznokcia. W przypadku niedopasowania lampy do produktu zostaje ona nieodpowiednio przytwierdzona do płytki paznokciowej. W rezultacie staje się bardzo trudna do usunięcia.
- Trzeba ją zdzierać i odłupywać, a to powoduje oczywiście jeszcze większe uszkodzenia paznokci - mówi.
Nieodpowiednie utwardzanie prowadzi również do nadmiernego wysuszenia płytki paznokciowej, jej pękania, reakcji alergicznych, nadwrażliwości, osłabienia paznokcia, a nawet unoszenia się i oddzielania płytki od macierzy - stan zwany onycholizą. Kiedy do niego dochodzi, jest to nie tylko bolesne i szpecące, lecz także stanowi podłoże do rozwoju infekcji. Humeniuk porównuje to do popękanych kafelków w łazience.
- Kiedy pomiędzy płytką a macierzą paznokcia pojawia się luka, może się tam dostać wilgoć. Tak powstaje przestrzeń do rozwoju bakterii i drożdżaków - mówi.
Jedne z najczęstszych infekcji rozwijających się w wyniku nieodpowiedniego utwardzania powodują bakterie z rodzaju Pseudomonas, znane z niebieskozielonego przebarwienia, łatwo zauważalnego pod paznokciami po usunięciu lakieru. Niestety wiele kobiet rzadko je widuje, ponieważ co kilka tygodni ciągle aplikuje nowy żelowy produkt. Jeśli nawet zauważą coś nietypowego lub pojawią się jakiekolwiek objawy w postaci wrażliwości, pękania lub unoszenia płytki paznokciowej, mają ochotę szybko i w pełni zakryć je i zignorować.
Zdaniem dr Adigun to najgorsze, co można zrobić. Jeśli z paznokciami dzieje się coś złego, nie należy używać jakiegokolwiek lakieru. Wytrawiona płytka paznokciowa (którą można uzyskać po zaledwie jednej aplikacji żelowego lakieru) może wymagać nawet sześciomiesięcznego okresu regeneracji! W przypadku infekcji należy udać się do dermatologa.
Najlepsza zasada? Należy oszczędnie korzystać z żelowych produktów do manicure i wszelkiego rodzaju innych lakierów do paznokci.
- Zawsze radzę swoim pacjentkom, by pozwalały swoim paznokciom na nawodnienie i regenerację i nie aplikowały lakierów żelowych w sposób ciągły - mówi Adigun.
Bibliografia
- J Toxicol Environ Health B Crit Rev, 2009; 12: 225–49
- BMC Emerg Med, 2015; 15: 19
- Rev Environ Contam Toxicol, 2010; 203: 105–18
- Sci Rep, 2016; 6: 21827
- Food Chem Toxicol, 1988; 26: 717–23
- https://goo.gl/Xab3ZK
- Nature, 2010; 463: 191–6
- Photochem Photobiol Sci, 2012; 11: 207–15
- J Am Acad Dermatol, 2013; 69: 1069–70
- J Cosmet Dermatol, 2012; 11: 27–9
- Burns, 2007; 33: 932–4
- Am J Nephrol, 2002; 22: 560–5