Choć doniesienia amerykańskich naukowców można traktować jako odrębne zjawisko społeczne i wprost idealny temat do drwin dla takich mistrzów absurdu jak John Cleese, Terry Gilliam, Eric Idle, Terry Jones czy Michael Palin, to ostatnie odkrycia lekarzy zza oceanu mogłyby dostać oficjalną aprobatę samego Ministerstwa Dziwnych Kroków. Brzmi niedorzecznie? O to chodzi!
Naukowcy z nowojorskiego Mount Sinai Medical Centre uważają, że ludzie z pozytywnym nastawieniem do życia są o 23% mniej obciążeni ryzykiem przedwczesnego zgonu oraz dotyczy ich 19% niższe ryzyko wystąpienia zawału mięśnia sercowego lub udaru mózgu w porównaniu z osobami, którym brak tak jasno zdefiniowanej postawy.
Poczucie sensu życia, posiadanie wytyczonego celu oraz wewnętrzne przekonanie o tym, że nasze doświadczenia są wartościowe to klucz do zdrowia całego organizmu - twierdzą lekarze.
Taki sposób odbierania rzeczywistości ma wpływ na nasz stan zdrowia i długowieczność - doszli do wniosku naukowcy po przeanalizowaniu wyników 10 wcześniejszych badań, w których uczestniczyło łącznie ponad 137 tysięcy osób.
Żeby znaleźć sens trzeba umieć dostrzec pure nonsens
Potwierdzeniem tej reguły jest odwrotna sytuacja. Ludzie, którym brak określonego celu w życiu, często są przekonani, że jest ono zupełnie bezsensowne.
Osoby niepotrafiące odnaleźć pozytywnych aspektów codziennych zdarzeń i niezdolne do tego, by przy ich ocenie wznieść się na wyżyny absurdu, są znacznie bardziej narażone na przedwczesną śmierć, atak serca lub udar mózgu.
Udowodniono naukowo, że poczucie sensu życia obniża ryzyko zawału serca i udaru mózgu. Zmniejsza również ryzyko operacji kardiochirurgicznych na tętnicach wieńcowych.
Uratuje nas tylko czarny humor
Żywot Briana, rówieśnika Jezusa, który przyszedł na świat w sąsiedniej stajence, przekazuje uniwersalne przesłanie - nawet wisząc na krzyżu i mając w perspektywie bycie trupem - trupa (sic!) kabaretowa Monty Python przekonuje, że warto się śmiać. I ma świętą rację!
Pozytywne nastawienie może nas uchronić przed zawałem i udarem mózgu. No chyba, że nas ukrzyżują... Ale to już historia z zupełnie innej beczki.
Tekst: Monika Piorun