Co jeść, by mieć zdrowe serce?

Chcesz mieć serce jak dzwon? Samo liczenie kalorii nie wystarczy, by pokonać epidemię chorób serca i cukrzycy. Najważniejsza jest jakość jedzenia, z którego składa się Twój codzienny jadłospis!

03 marzec 2016
Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

Liczenie kalorii i próby zrzucenia wagi za wszelką cenę to droga, która wcale nie musi prowadzić do lepszego zdrowia. Osoba z nadwagą - albo nawet otyła - może zmniejszyć ryzyko zachorowania na cukrzycę i choroby serca bez utraty choćby jednego kilograma. Powinna jednak mądrze jeść.

Liczenie kalorii to główna broń przeciw odkładającym się w nadmiarze komórkom tłuszczowym. Zachęca się do niej osoby z nadwagą, które chcą zmniejszyć ryzyko zachorowania na cukrzycę i choroby układu krążenia.

- To „dietetyczna ślepa uliczka” - mówi jeden z czołowych kardiologów, Aseem Malhotra konsultant kliniczny Academy of Medical Royal Colleges w Wielkiej Brytanii, ten sam, który wytyka przemysłowi spożywczemu nasycanie żywności przetworzonymi cukrami i wysoką wartość energetyczną produktów.

Ile cukru zawiera puszka coli?

Koncern produkujący coca-colę ogłosił ostatnio, że zrzucanie wagi zależy jedynie od zwiększonej ilości ćwiczeń fizycznych.

Za tym stwierdzeniem poszli inni producenci wysokoenergetycznych, podnoszących poziom cukru napojów oraz większość przemysłu spożywczego.

Obliczono jednak, że cukier jest dodawany do niemal 80% fast foodów, a jedna puszka coca-coli zawiera go aż 9 łyżeczek! Wystarczy wypijać jedną dziennie, by ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2, która - jak dowodzą badania - często poprzedza choroby serca, zwiększyło się dramatycznie.

Badania naukowe dowodzą, że wystarczy wypijać jedną puszkę coli dziennie, by doszło do zdecydowanego wzrostu ryzyka zachorowania na cukrzycę.

Trzymając się uproszczonej teorii, że utrata wagi zależy od spalania większej ilości energii, niż jej sobie dostarczamy, sięgamy po niskokaloryczne produkty, które dostarczają mało składników odżywczych, przekonani, że nasze zdrowie zależy tylko od liczby kalorii.

To podejście wyznaje również tzw. przemysł dietetyczny, który w Stanach Zjednoczonych osiąga 58 mld dolarów przychodów rocznie. Mimo ogromnych wydatków na odchudzanie, znakomita większość odchudzających się wraca do poprzedniej wagi, nawet jeśli utrzymują zalecany przez specjalistów od odchudzania plan dietetyczny i ćwiczą.

No Give No Take from Matt Kirkpatrick on Vimeo.

Dla serca liczy się jakość, a nie ilość jedzenia

A oto inna „dziura” w teorii zwiększonego spalania energii i liczenia kalorii. Ludzki organizm ma bardzo wrażliwy metabolizm, dlatego każde ograniczenie ilości pokarmu będzie powodować kumulowanie energii w tkance tłuszczowej i ograniczanie spalania kalorii przeznaczonej na podstawowe procesy życiowe (tzw. spoczynkowa przemiana materii). Okazuje się, że akcent stawiany jest nie tam, gdzie trzeba.

Stan Twojego zdrowia bardziej determinuje nie to ILE, ale CO jesz.

Badania prowadzone wśród najuboższych warstw społeczeństwa w miastach Afryki Subsaharyjskiej ujawniły, nagły wybuch wśród nich epidemii otyłości i nadwagi. Między 1992 a 2005 rokiem liczba osób ze znaczną nadwagą wzrosła tam aż o 35%. Dlaczego?

Wcale nie dlatego, że jedli zbyt dużo - na taki luksus ich nie stać - ale dlatego, że zaczęli jeść tanie, wysoko przetworzone jedzenie bogate w cukry, które stało się łatwo dostępne w lokalnych sklepach.

Chudnięcie to jedna rzecz, a bycie zdrowym i wolnym od chorób serca zupełnie inna. Dieta śródziemnomorska, bogata w warzywa, tłuste morskie ryby, orzechy i oliwę z oliwek - może znacznie skuteczniej pomóc dbać o zdrowie serca niż aspiryna, statyny czy zabiegi kardiologiczne, takie jak zakładanie stentów - mówi Malhotra.

W tłuszczu siła!

To stwierdzenie jest prawdziwe nawet dla osób, które znajdują się w grupie wysokiego ryzyka zachorowania na choroby serca.

Mniej tłuszczu - więcej kilogramów...

W latach między 1980 a 1990 liczba osób otyłych w amerykańskim społeczeństwie wzrosła o 31%, mimo spadku spożycia tłuszczów i wzrostu spożycia produktów odtłuszczonych, mniej kalorycznych.

Potwierdziło je pewne badanie przeprowadzone wśród 7,5 tys. zdrowych Hiszpanów, znajdujących się w tej właśnie grupie. Stosowali oni dietę śródziemnomorską bez żadnych ograniczeń - mogli jeść tak dużo, jak chcieli, nie zważając na kalorie.

Okazuje się, że ten sposób żywienia, po zaledwie 3 miesiącach, obniżył ryzyko chorób serca aż o 30%, w porównaniu z badanymi z grupy kontrolnej, którzy byli na diecie redukcyjnej (o zmniejszonej liczbie kalorii).

Co bardzo interesujące, ci, którzy obniżyli ryzyko zachorowania na choroby serca, wcale nie stracili na wadze i nie obniżyli poziomu cholesterolu we krwi (nawet jego złej frakcji, czyli LDL).

Stosowana przez nich dieta wyraźnie „wygasiła” natomiast stany zapalne w organizmie, zmniejszyła arteriosklerozę (odwróciła efekt twardnienia tętnic) oraz rozrzedziła krew (zmniejszyła ilość płytek krwi, co zapobiega zakrzepom i zapychaniu przez nie żył).

Pewne jest natomiast, że jedzenie pokarmów bogatych w utwardzane tłuszcze roślinne trans (fast foodów i innej wysoko przetworzonej żywności) bardzo szybko (w zaledwie kilka tygodni) podnosi poziom CRP, czyli białek ostrej fazy, które świadczą o stanie zapalnym toczącym się w organizmie.

Licz kalorie dla serca

Dieta, polegająca na kontrolowaniu kalorii, niekoniecznie jest zła. Jeśli nie jest zbyt uboga tzn. dostarcza organizmowi wszystkich niezbędnych składników, potrzebnych do prawidłowego metabolizmu - to może się sprawdzić. Liczy się jakość, nie ilość jedzenia.

Wady żywienia, opierającego się na liczeniu kalorii, zostały potwierdzone w badaniach. W jednym z nich badacze zaobserwowali, że Amerykanie zjedli o 4% mniej kalorii i o 11% mniej tłuszczu w latach 1980-1990, w porównaniu do poprzedniej dekady.

W tym samym okresie spożycie produktów odtłuszczonych wzrosło z 19 do 76%, a jednocześnie ilość osób otyłych w amerykańskim społeczeństwie wzrosła o 31%. Zaskoczeni tymi wynikami naukowcy nazwali tę niezwykłą zależność „amerykańskim paradoksem”.

Odpowiedź na tę zagadkę można znaleźć w wynikach badań Uniwersytetu Kalifornijskiego, które dowodzą, że odchudzanie się albo ograniczanie kaloryczności codziennej diety „powoduje zwiększenie chronicznego stresu i produkcję kortyzolu - dwóch czynników znanych jako przyczyna przybierania na wadze. Ich badania bazowały na analizach osób, które przestrzegały diety 1200 kcal.

Utrata wagi nie jest wcale konieczna dla zachowania zdrowia organizmu, chyba że mamy do czynienia z chorobliwą otyłością, która dramatycznie obciąża mięsień sercowy. Przyglądając się osobom chorym na cukrzycę typu 2, okazało się, że zrzucenie kilogramów i przestrzeganie niskokalorycznej diety, nie ma wpływu na liczbę zgonów z powodu chorób układu krążenia, czyli rozległych zawałów serca, udarów mózgu czy liczbę hospitalizacji z powodu różnych stanów zapalnych. Nawet w przypadkach, gdy chorzy stosowali niskokaloryczną dietę dłużej niż 13 lat i znacznie stracili na wadze.

Malhotra zebrał przykłady przypadków, które dowiodły tego, jak mały wpływ na zdrowie serca ma utrata wagi, a jak wielki - zdrowa dieta:

* Pacjenci po przebytym zawale serca, którzy zaczęli jeść tłuste ryby, zmniejszyli ryzyko ponownego ataku serca aż o 29%, a pozytywne efekty zmiany diety były widoczne już po kilku miesiącach - jak wynika z badań DART (Diet and ReinfarctionTrial; badania dotyczące diety i powtórnego zawału serca), które obejmowały ok. 2 tys. mężczyzn po przebytym zawale.

* Zażywanie zaledwie 1 g kwasów omega-3 dziennie znacząco zmniejsza ryzyko śmiertelnego ataku serca wśród osób, które już doświadczyły jednego ataku serca. Badania, potwierdzające to założenie, przeprowadzono wśród ok. 11 tys. pacjentów, którzy przeżyli pierwszy atak serca. Pozytywne skutki zażywania preparatów oleju rybnego (bogatego źródła kwasów tłuszczowych omega-3) pojawiły się już po 3 miesiącach.

* Uzupełnianie diety w olej lniany, również bardzo bogaty w kwasy omega-3, doprowadziło do bardzo znacznego obniżenia ciśnienia tętniczego krwi wśród pacjentów, cierpiących z powodu nadciśnienia. Odsetek udarów i zawałów serca zmniejszył się o połowę, w porównaniu z pacjentami, którym podawano placebo w postaci pastylki cukrowej.

Leczenie cukrzycy typu 2 kosztuje amerykańską służbę zdrowia 248 mld dolarów rocznie - i wygląda na to, że ta suma podwoi się w ciągu następnych 20 lat. Nadszedł czas, by przemysł spożywczy zapłacił tę cenę - mówi Malhotra. Powinien być narzucony wyższy podatek na wysokocukrowe napoje, w zamian za większą dostępność orzechów, warzyw i owoców.

Uboga w składniki odżywcze dieta jest odpowiedzialna za więcej chorób i zgonów niż brak aktywności fizycznej, palenie papierosów czy picie alkoholu razem wzięte

Apple heart test 1 from Craig Murray on Vimeo.

Bibliografia

  1. Front Biosci [Elite Ed], 2010; 2: 98–104
  2. BMC Public Health, 2009; 9: 465
  3. Open Heart, 2015; 2: doi: 10.1136/ openhrt-2015-000273
  4. N Engl J Med, 2013; 368: 1279–90
  5. N Engl J Med, 2013; 369: 145–54

Uboga w składniki odżywcze dieta jest odpowiedzialna za więcej chorób i zgonów niż brak aktywności fizycznej, palenie papierosów czy picie alkoholu razem wzięte - jak twierdzi Global Burden of Disease Study (badania WHO, dotyczące globalnego obciążenia chorobami).

Jednak nie oczekujmy, by medycyna rozwiązała ten problem. Zdecydowanie zbyt mocno wierzymy w skuteczność farmaceutyków - twierdzi Malhotra.

Rzekoma skuteczność terapii lekowej została w dużej części „rozdmuchana” z powodów biznesowych, zarówno lekarze, jak i pacjenci w wielu przypadkach zostali wprowadzeni w błąd i stosują zdecydowanie zbyt dużo farmaceutyków.

Rozwiązanie jest jednak proste. Jedz dobrze. Jeśli wybierzesz zdrowe, pełnowartościowe posiłki, możesz jeść do woli...

 

Gorrrące kalorie...

Kaloria to miara energii. A ściślej mówiąc, jedna kaloria to ilość energii potrzebna do podniesienia temperatury 1 grama wody o 1 stopień Celsjusza. Wszystko brzmi trochę jak ze świata boilerów i o grzewania? I słusznie!

To pojęcie po raz pierwszy ujrzało światło dzienne za sprawą francuskiego fizyka i chemika Nicolasa Clementa Desormersa, który dzięki zainteresowaniu silnikami parowymi wymyślił dokładniejszą jednostkę miary niż koń mechaniczny.

Zaproponował kalorię, a precyzyjniej rzecz ujmując kilokalorię (kcal), ale nigdy nawet przez myśli mu nie przeszło, że można będzie ją przełożyć na ludzką biologię. Chciał tylko wiedzieć, ile energii potrzeba, by podgrzać wodę do wrzenia.

„Skoku z kaloriami” na ludzkie ciało dokonał chemik rolnictwa, Wilbur O. Atwater, który pracował nad wyborem żywności, która da najwięcej energii ciężko pracującym fizycznie ludziom.

Pożyczył kalorię, wykorzystywaną do mierzenia pracy silników parowych i zastosował do mierzenia procesu spalania jedzenia.

By określić kaloryczną zawartość żywności, wrzucił różne produkty do pieca i zmierzył, ile energii cieplnej musiało zostać wyprodukowane, zanim produkty zmieniły się w popiół.

Do tej procedury wykorzystał specjalne urządzenie zwane „bombą kalorymetryczną”. Z tych pomiarów wyszło, że tłuszcze produkują 2 razy tyle ciepła - czy też inaczej mówiąc kalorii - niż węglowodany i białko.

Eksperymenty Atwatera zostały zaakceptowane przez świat medyczny, gdy w 1920 roku zastosował dietę opartą na kontroli kalorii u 2 lekarzy z uniwersytetu w Michigan - Luisa Newburghna i Phila Marsha.

Dieta była opracowana tak, by udowodnić, że jedzenie mniejszej ilości energii, niż spala organizm, prowadzi do utraty masy ciała.

 

Wczytaj więcej