Nowe przepisy, wchodząc wówczas w życie, wprowadzą obowiązkowe ubezpieczenia profesjonalne (PI - professional indemnity). W konsekwencji niezależne położne, które chcą nadal pracować w systemie wizyt domowych, desperacko potrzebują znaleźć beneficjentów do podpisania w ich imieniu gwarancji PI w wysokości miliona funtów.
Mimo przedwyborczych obietnic brytyjskiego premiera Davida Camerona konserwatywny rząd nie będzie wspierać położnych. Muszą one zatem znaleźć darczyńców, którzy udzielą im poręczenia na potrzeby nowego programu ubezpieczeń.
"To nie znaczy, że ktoś fizycznie musi znaleźć milion funtów. Oni tylko muszą być przygotowani do wystawienia poręczenia do tej wysokości na wypadek, gdyby zaistniały poważne zarzuty wysunięte przeciwko położnej" - powiedziała Katharine Grave, rzeczniczka Stowarzyszenia Niezależnych Położnych w Wielkiej Brytanii (IMUK - Independent Midwives UK), która reprezentuje 180 niezależnych położnych.
Bez gwarancji niezależne położne będą musiały przerwać swoją praktykę na terenie Wielkiej Brytanii, co oznacza, że kobiety, które chcą urodzić w domu, zrobią to bez profesjonalnej pomocy położnej. Takie rozwiązanie z kolei może być niebezpieczne, zatem kobiety, aby otrzymać taką pomoc, będą zmuszone rodzić w szpitalach.
Przewodnicząca IMUK Jacqui Tomkins powiedziała, że około 3000 matek, które rodziłyby w domu, będą co roku nadwyrężać środki z Krajowej Służby Zdrowia (NHS - National Health Service).
Dotychczas niezależne położne, które pomagały kobietom w naturalnych porodach domowych nie były ubezpieczone. Nie były zatem osobiście odpowiedzialne za jakiekolwiek roszczenia o błędy medyczne.