Od dawna wiadomo, że niebezpieczne dzielnice mogą mieć zły wpływ na stan naszego zdrowia, a nawet zwiększać statystyczne ryzyko naszej śmierci.
Naukowcom udało się niedawno odkryć, że mieszkanie w niektórych rejonach może mieć związek z długością telomerów w komórkach odpowiadających za proces starzenia organizmu.
Znajdujące się na końcach chromosomów telomery są strukturami związanymi z replikacją DNA w komórkach. Przy każdym podziale komórki stają się krótsze. Proces ten ma związek ze starzeniem organizmu, chorobami i przedwczesną śmiercią.
Holenderscy naukowcy przebadali 2981 pacjentów w wieku od 18 do 65 lat. Wyniki ich badań zostały opublikowane w czasopiśmie PLOS One. Odkryli, że im więcej szkodliwych dla zdrowia czynników znajduje się w okolicy, w której mieszkamy, tym krótsza jest długość telomerów w naszych komórkach.
Mijung Park z Uniwersytetu w Pittsburghu twierdzi, że wiek biologiczny osób mieszkających w niebezpiecznych dzielnicach może się różnić nawet o 12 lat w stosunku do ich równolatków tej samej płci w podobnej kondycji fizycznej.
A jak to wygląda w przypadku Polski? Okazuje się, że wbrew pozorom najdłużej żyją mieszkańcy dużych miast, a zwłaszcza stolicy. Średnia wieku Warszawiaków wynosi 75 lat, a Warszawianek aż 81,5.
W przypadku dzielnic najbardziej długowieczni są mieszkańcy Wilanowa (kobiety żyją średnio 85 lat, a mężczyźni 75), najkrócej żyje się na Pradze Północ i na Woli (78 lat kobiety i 70 mężczyźni).
Lekarz neurolog - wokalista Elektrycznych Gitar - Kuba Sienkiewicz miał rację. Jeśli jesteś z miasta, to widać, słychać i czuć. Wystarczy sprawdzić ... długość telomerów!
Tekst: Monika Piorun