Tak wiele chorób przewlekłych rozpoczyna się od ostrych infekcji. Ważne, by traktować je poważnie i zastosować kurację już przy pierwszych oznakach i objawach. W ten sposób można uniknąć ich rozwoju w choroby przewlekłe, które są o wiele trudniejsze do wyleczenia.
Szczególne zastrzeżenia budzą leki blokujące wydzielanie kwasu żołądkowego, takie jak inhibitory pompy protonowej. Sok żołądkowy stanowi istotną ochronę przed infekcjami - nawet wdychane drobnoustroje, które przywierają do lepkiego śluzu w drogach oddechowych, są odkasływane i połykane. Następnie giną w wyniku kwasowej kąpieli w żołądku. Naruszając tę barierę ochronną, inhibitory pompy protonowej stwarzają korzystne warunki do rozwoju wielu infekcji.
Na przykład wirus Epsteina-Barr (EBV) przenosi się drogą jelitową. Jest on nie tylko przyczyną mononukleozy - powoduje również wiele nowotworów, przynajmniej 33 choroby autoimmunologiczne i powirusowy zespół chronicznego zmęczenia.
Leki blokujące wydzielanie kwasu żołądkowego stwarzają korzystne warunki do wtargnięcia EBV do organizmu. Następnie - jak wszystkie inne herpeswirusy - lokuje się on w mózgu i układzie odpornościowym, gdzie pozostaje do końca życia.
Najlepiej byłoby z góry zabezpieczyć się przed wniknięciem do organizmu tych nieproszonych mikrogości. A jedną z najlepszych metod, jakie można w tym celu zastosować, jest przyjmowanie witaminy C.
- Pacjentom powinno się podawać jej duże dawki w przypadku wszelkich schorzeń, gdy lekarz zastanawia się nad postawieniem diagnozy - stwierdził dr Fred Klenner, jeden z wczesnych orędowników suplementacji witaminą C. Linus Pauling, dwukrotny laureat Nagrody Nobla, również szybko docenił jej ogromny potencjał prozdrowotny.
W kontakcie z witaminą C giną wirusy, bakterie i drożdżaki. Należy zastosować po prostu odpowiednią dawkę w wystarczająco krótkim czasie po ich pojawieniu się. Oznacza to konieczność silnego i szybkiego uderzenia, zanim zadomowią się w naszych wygodnych, ciepłych organizmach.
Spośród wszystkich ssaków jedynie ludzie, nietoperze owocowe i świnki morskie nie mogą samodzielnie wytwarzać witaminy C. Jak wiadomo, kozy, owce i krowy w przypadku infekcji znacznie zwiększają jej produkcję w organizmie. Ludziom brak tego wrodzonego mechanizmu obronnego, więc muszą dostarczać ją sobie przez dietę albo suplementację.
Kluczowe znaczenie ma dawka, która dla każdego jest indywidualna i zmienna w zależności od wieku, diety i stanu zdrowia.
Według obliczeń Paulinga dzienna porcja witaminy C niezbędna do utrzymania optymalnego stanu zdrowia wynosi 4-14 g. Kluczowe znaczenie ma ustalenie tolerancji jelitowej - najwyższej możliwej dawki niepowodującej biegunki. Niezwykle interesujące jest to, że w czasie chorób o ostrym przebiegu ta tolerancja ogromnie wzrasta. Co więc można zrobić?
Po pierwsze, należy zapewnić sobie zapas witaminy C. Następnie trzeba ustalić tolerancję jelitową przez zwiększanie dawki o 1 g dziennie (przyjmowanej w przynajmniej 2 porcjach w ciągu 24 godzin).
Byłam przerażona, kiedy odkryłam, że moja tolerancja jelitowa wynosi 30 g (co wskazywało na dużą ilość infekcji). Jednakże w ciągu kilku kolejnych dni obniżyła się. Obecnie wynosi 8 g. To dzienna dawka, którą planuję przyjmować do końca życia.
Przy pierwszych oznakach jakiejkolwiek infekcji należy natychmiast przyjąć jednorazowo 10 g witaminy C. Jeśli w ciągu godziny nie wystąpi biegunka, należy zażyć kolejne 10 g itd. W przypadku ostrych infekcji zazwyczaj oczekuję tolerancji jelitowej na poziomie 30-60 g.
Ta strategia od 35 lat skutecznie pozwala mi pozbywać się kaszlu, przeziębień i grypy.
Dr Paul Marik ze Szkoły Medycznej Wschodniej Wirginii w Norfolk w stanie Wirginia stosuje na swoim oddziale intensywnej terapii podawaną dożylnie witaminę C wraz ze standardową antybiotykoterapią w leczeniu pacjentów z zaawansowaną sepsą i wstrząsem septycznym. Zgodnie z jego obserwacjami "Witamina C nie powoduje żadnych objawów niepożądanych, nie wymaga żadnych środków ostrożności. Pacjentom onkologicznym bezpiecznie podawano dawki do 150 g - 100 razy wyższe od tych, które stosujemy my".
Wcześniej wskaźnik śmiertelności wśród pacjentów dr. Marika wynosił 40%, a teraz spadł poniżej 1%. Gdyby witamina C była nowym antybiotykiem, zarobiłaby mnóstwo pieniędzy!
O Autorce
Sarah Myhill była lekarzem brytyjskiej publicznej służby zdrowia (NHS) i prowadziła prywatną praktykę od 1981 r. Przez 17 lat pełniła funkcję honorowego sekretarza Brytyjskiego Towarzystwa Medycyny Ekologicznej. Nadal wspomaga prowadzenie kursów tej organizacji i regularnie prowadzi wykłady.