Rak skóry z przerzutami do wątroby i mózgu to nie nie lada problem, nawet jak dla amerykańskiego prezydenta.
Jimmy Carter - 91-letni demokrata i laureat Pokojowej Nagrody Nobla, potrafił jednak poradzić sobie z nim na tyle skutecznie, że badania rezonansem magnetycznym nie potwierdzają już żadnych zmian nowotworowych w jego organizmie.
Cieszący się ogromną popularnością polityk (którego doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego był nasz rodak Zbigniew Brzeziński) chorował na raka skóry od kilku lat. Jego stan zaostrzył się pod koniec sierpnia, a zaledwie w zeszłą niedzielę podczas spotkania w kościele baptystów pochwalił się wiernym, że specjaliści nie stwierdzają już u niego obecności komórek rakowych.
Jimmy Carter od początku choroby otoczony był fachową opieką medyczną. Przeszedł operację wątroby oraz naświetlanie guzów, które rozwinęły się w mózgu pod wpływem nowotworu. Jednak dopiero zastosowanie nowego, niezarejestrowanego wówczas jeszcze leku, przyniosło zdumiewające efekty.
Pembrolizumab - nadzieja dla chorych na raka
Prezydent Carer ma już swoje lata. Innowacyjne leki onkologiczne mogą być jednak skuteczne nawet u pacjentów w podeszłym wieku. W jego przypadku przełomem okazał się preparat mający w swym składzie substancję czynną pembrolizumab.
Lek KEYTRUDA®, który go zawiera, został dopiero w tym roku zarejestrowany przez Komisję Europejską.
Badania potwierdzają, że wykazuje się wysoką skutecznością w leczeniu dorosłych osób z zaawansowaną postacią raka skóry.
W Polsce nie jest jeszcze refundowany. Może przykład amerykańskiego prezydenta pokaże, że władze nie powinny oszczędzać na pacjentach onkologicznych w podeszłym wieku.