43-letni ojciec jednego dziecka – Anthony – był szczęśliwie żonaty i wykonywał pracę, która sprawiała mu przyjemność. Pewnego dnia zaczął doświadczać ataków paniki, które pojawiły się „nie wiadomo skąd”. Mogły wystąpić gdziekolwiek – w supermarkecie, w pociągu, którym jechał do pracy, a nawet w przydomowym ogrodzie – w dzień czy w nocy. Mężczyzna skonsultował się z psychoterapeutką, jednak nie uzyskał pomocy.
Terapeutka była bardzo miła, ale nie potrafiliśmy znaleźć nic, co by mnie poważnie unieszczęśliwiało lub niepokoiło – wspomina Anthony. Następnie spróbował terapii poznawczo-behawioralnej. Ta z pewnością pomogła mu kontrolować przytłaczający niepokój, który go okazjonalnie opanowywał i – jak się wydawało – nie dotyczył niczego szczególnego. Psycholog nauczył Anthony’ego kilku technik oddechowych i „dialogu wewnętrznego”. Pomogły mu one nieco uspokajać się w trakcie tych epizodów i wyczuwać, kiedy zbliża się atak paniki, tak że mógł natychmiast zastosować ćwiczenia oddechowe.
Czy dieta może być przyczyną ataków paniki?
To jednak ani trochę nie zmniejszyło częstości ataków paniki Anthony’ego. Problem pozostał nierozwiązany. Przyszedł więc do mnie jako ostatniej deski ratunku i ponieważ – jak powiedział – czuł, że „nie jest to problem psychologiczny, lecz biologiczny”. Pod każdym innym względem Anthony był – jak się wydawało – w dobrej kondycji, a w jego medycznej historii nie było nic godnego odnotowania. Wtedy pokazał mi swój tygodniowy dzienniczek dietetyczny.
Każdego dnia z wyjątkiem niedzieli jego śniadanie stanowiła filiżanka czarnej kawy. Codziennie z wyjątkiem weekendów identycznie wyglądał lunch. W większość dni ok. godz. 15 jadał kawałek ciasta, batona, pączka lub rogala z czarną kawą. Normalnym posiłkiem była dopiero wieczorna kolacja. Ale to mi pasuje – po prostu przed późnym popołudniem w ogóle nie jestem głodny – wyjaśnił Anthony.
Nie odczuwał głodu, ale uważałam, że prawdopodobnie dochodziło u niego do hipoglikemii, czyli poziom glukozy we krwi nadmiernie się obniżał. Zbytni spadek stężenia cukru, który może mieć miejsce w przypadku pewnych osób po całodniowym poście, może prowadzić do uczucia paniki, jak w przypadku Anthony’ego. To naprawdę nic dziwnego, ponieważ organizm sądzi, że umiera z głodu.
Niektórzy w odpowiedzi na spadek poziomu cukru we krwi robią się strasznie drażliwi lub nawet agresywnie źli. Nie chodzi o to, jak bardzo obniża się stężenie glukozy – nie od tego zależą objawy – lecz jak szybko do tego dochodzi. Nie mówimy tu o niebezpiecznej hipoglikemii (która może występować u pacjentów z cukrzycą typu 1 po wstrzyknięciu insuliny bez odpowiedniego posiłku), ale organizmy niektórych osób odbierają ją jako sygnał o zagrożeniu – stąd najwyraźniej biorą się niewytłumaczalne ataki paniki.
A zatem taka była moja hipoteza, którą musieliśmy teraz sprawdzić. Spytałam Anthony’ego, czy przez kilka tygodni byłby gotów spróbować jeść 3 posiłki dziennie, by zobaczyć, czy ataki paniki ustąpią. Powiedział, że w zasadzie tak, ale był jedną z tych osób, które po prostu nie mogą jeść śniadań. Zwymiotowałby, gdyby spróbował spożyć coś stałego przed 11.00. Osiągnęliśmy więc kompromis – zabierał do pracy zapakowane śniadanie i jadł je o 11.00. Następnie spożywał późny lunch o 15.00 – odpowiedni posiłek zamiast jego zwykłego zastrzyku cukru. Kolacja pozostała bez zmian.
Niedobory minerałów a stan psychiczny
Na naszej drugiej konsultacji, 5 tygodni później, Anthony zgłosił, że liczba jego ataków paniki w tygodniu spadła z ok. 3 do 1. Wyniki badań powiedziały mi, co jeszcze powinniśmy naprawić. Anthony miał bardzo niski poziom wszystkich 4 minerałów wspomagających stabilizację glikemii – mikroelementów chromu i manganu oraz cynku i magnezu. Tak samo było w przypadku 3 witamin z grupy B, podobnie istotnych z punktu widzenia regulacji poziomu cukru we krwi.
Wynikało to zapewne z dziwnych wzorców żywieniowych (lub raczej nieżywieniowych) Anthony’ego. Jednak niedobory, powstałe w organizmie wskutek ciągłej niezaspokojonej potrzeby utrzymania odpowiedniego poziomu cukru we krwi, powodowały z kolei, że o stabilizację glikemii było jeszcze trudniej i tak dalej – błędne koło. Dałam więc Anthony’emu suplementy diety zawierające te brakujące składniki odżywcze. Wszystkie preparaty miały formę płynną – z wyjątkiem kompleksu witamin z grupy B i magnezu.
Kiedy zobaczyłam Anthony’ego ponownie 3 miesiące później, jego ataki paniki stopniowo ustępowały, a w poprzednim miesiącu nie pojawiły się w ogóle. W ciągu kolejnych 3 miesięcy mógł odstawić wszystkie suplementy diety. Uzupełnił bowiem niedobory i mógł teraz utrzymywać prawidłowy poziom składników odżywczych dzięki 3 posiłkom dziennie.
Efekt nagromadzenia
Przypadek Anthony’ego jest wyjątkowo prosty – u większości pacjentów, których konsultuję, rozwiązanie wcale nie jest takie oczywiste. Jego historia jest jednak bardzo pouczająca, szczególnie jeśli chodzi o coś, co nazywam efektem nagromadzenia. Epizody hipoglikemii występowały niekoniecznie bezpośrednio po pominiętym posiłku, ale mogły pojawiać się wiele godzin później. Aby to zrozumieć, trzeba wiedzieć, że trzustka wytwarza właściwie 2 hormony równoważące poziom glukozy we krwi. Insulina obniża glikemię, gdy jest ona zbyt wysoka, a glukagon ją podwyższa, gdy jest zbyt niska. Powinny one ze sobą współpracować, co stanowi wspaniały przykład homeostazy.
Anthony, który nie jadł prawie przez cały dzień, był mocno uzależniony od glukagonu, aby utrzymać normalny poziom glukozy we krwi. W pewnym momencie zużywał jego dzienny zapas – zdolność trzustki do jego produkcji jest ograniczona. Wówczas insulina nie miała przeciwwagi – nic nie równoważyło jej stężenia – a poziom cukru sięgał dna.
Niektórzy ludzie mogą wytrzymywać bez jedzenia znacznie dłużej niż inni. Każdy ma inną trzustkę. Jednak Anthony pogarszał sprawę, ponieważ, kiedy w końcu jadł ok. 15.00, posilał się cukrem. To powoduje wzrost poziomu glukozy co wyzwala wydzielanie insuliny i glikemia z powrotem spada, a to wymaga dalszej produkcji nadużywanego glukagonu itd... W niektórych krajach europejskich tendencję do hipoglikemii uznaje się za zaburzenie zdrowotne, ale – z jakiegoś powodu – nie w Wielkiej Brytanii. To samo dotyczy niskiego ciśnienia tętniczego. Oba te zaburzenia są powszechne u kobiet – przypadek Anthony’ego był niezwykły, lecz nie niespotykany.
A jaką rolę odgrywa w tym wszystkim kawa?
Czytelnicy mogli zauważyć, że nie zakazałam Anthony’emu picia kawy, co jest być może zaskakujące. Chciałabym to teraz wyjaśnić. U niektórych osób nadmiar kawy faktycznie może przyczyniać się do ataków paniki, gdyż podnosi poziom adrenaliny. Jednak w przypadku Anthony’ego podejrzewałam, że problemem nie była sama kawa, ale fakt, że traktował ją jak zamiennik jedzenia. Kiedy zaczął się właściwie odżywiać i uregulowaliśmy poziom odpowiednich składników odżywczych, jego ataki paniki, które były tak naprawdę epizodami hipoglikemii, ustąpiły, mimo że dalej pił czarną kawę do każdego posiłku.
Mój protokół suplementacji dla Anthony’ego
- Bisglicynian magnezu Metabolics: 2 kapsułki do kolacji,
- kompleks witamin z grupy B biocare: 1 kapsułka do śniadania,
- płynny chrom biocare nutrisorb: 1 kropla do śniadania,
- płynny mangan biocare nutrisorb: 1 kropla do lunchu,
- płynny kompleks biocare nutrisorb: 1 łyżeczka dziennie do kolacji. Ważne: to złożony preparat z cynkiem. Biocare oferuje inne produkty z tym pierwiastkiem, również płynne, w przypadku których 1 łyżeczka będzie zbyt wysoką dawką. Kod tego preparatu – aby uniknąć wszelkich nieporozumień – to 220150.
Nie było więc potrzeby odbierania mu jednej z życiowych przyjemności. Gdyby właściwe żywienie i okresowa suplementacja nie rozwiązały problemu, faktycznie trzeba by wziąć pod uwagę odstawienie kofeiny. Przypadek Anthony’ego to kolejny przykład na to, dlaczego tak ważne jest docieranie do głównych przyczyn problemów zdrowotnych. Ich poznanie może przynieść prawdziwe rozwiązania zamiast zwyczajowego łagodzenia niektórych objawów.