Można odnieść wrażenie, że promieniowanie elektromagnetyczne cieszy się uznaniem jedynie wśród producentów telefonów komórkowych oraz elektronicznych gadżetów. Pozostali nie mają raczej o nim dobrego zdania.
Naukowcy od lat apelują do Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) i Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), aby zainicjować ostrzejsze wytyczne dotyczące narażenia na działanie pól elektromagnetycznych (EMF) i technologii bezprzewodowej. Badacze przekonują, że jest coraz więcej dowodów na to, że EMF są zagrożeniem zarówno dla zdrowia ludzkiego, jak i środowiska naturalnego.
Od dłuższego czasu międzynarodowa grupa 190 naukowców z 39 krajów świata wzywa do podjęcia środków ostrożności w celu ograniczenia ekspozycji na EMF, zwłaszcza w przypadku dzieci i kobiet w ciąży. Zespół domaga się też informowania opinii publicznej o zagrożeniach dla zdrowia, które może powodować pole elektromagnetyczne generowane głównie z telefonów komórkowych, Wi-Fi i masztów nadawczych.
Specjaliści domagają się, by WHO i państwa członkowskie ONZ wydały stosowne ostrzeżenia i zbadały ewentualny wpływ elektrosmogu na przyrodę i środowisko.
W 2011 roku jedna z komisji Światowej Organizacji Zdrowia uznała, że promieniowanie EMF może być rakotwórcze. Nic z tym jednak nie zrobiono. Nadal oficjalnie obowiązuje jedna z wytycznych Międzynarodowej Komisji ds. Ochrony Przed Promieniowaniem Niejonizującym (ICNIRP), która głosi, że nie ma dowodów, by promieniowanie EMF oraz telefony stanowiły jakiekolwiek zagrożenie dla zdrowia. Warto przy tym wiedzieć, że w skład tej komisji wchodzi głównie personel z branży telefonów komórkowych.
- Międzynarodowe wytyczne dotyczące ekspozycji na pola elektromagnetyczne muszą zostać wzmocnione, aby odzwierciedlić ich rzeczywisty wpływ na nasz organizm, a zwłaszcza nasze DNA. Czas, aby zająć się negatywnymi dla zdrowia efektami. Musimy zmniejszyć ekspozycję poprzez ustanowienie bardziej ochronnych wytycznych - twierdzi Martin Blank z Uniwersytetu Columbia w USA .
Electrosmog Montréal from Jean-Pierre Aube on Vimeo.