Zawód lekarza, fizjoterapeuty czy pielęgniarki wymaga pełnego profesjonalizmu i wiedzy, od której może zależeć życie i zdrowie pacjenta. Chory wierzy, że dzięki radzie lekarza lub farmaceuty otrzyma informacje, które pozwolą mu uniknąć niebezpiecznej choroby lub odzyskać zdrowie. Dlaczego więc tak często słyszymy o kolejnych przypadkach, kiedy to zalecona terapia okazała się nieskuteczna lub zaszkodziła bardziej niż choroba, którą miała wyeliminować? Dlaczego lekarze tak rzadko informują pacjentów o możliwych skutkach ubocznych, a w dodatku zwykle je bagatelizują?
Nie możemy przyjąć, że lekarze z premedytacją chcą nam zaszkodzić. Przecież spędzili wiele lat na studiach medycznych i permanentnie doszkalają się właśnie po to, by pomagać pacjentom. I pomagają. Lekarze ratują nam zdrowie i życie. Wykorzystują posiadaną wiedzę i zdobyte doświadczenie, aby służyć pacjentom pomocą. Wzbudzają szacunek i zaufanie. Idealny obraz systemu ochrony zdrowia zaburza tylko jeden szczegół: niektóre z rutynowo zalecanych terapii nigdy nie powinny pojawić się w medycznym świecie. Część z nich jest nieskuteczna, inne - mówiąc wprost - mogą doprowadzić do tragicznych skutków.
Koncerny ważniejsze od pacjentów
Wróćmy do sytuacji, kiedy opinia publiczna dowiaduje się o kolejnych badaniach nad nowym lekarstwem na ciężką chorobę. Na rynku od razu pojawiają się suplementy z cudownym składnikiem. Pacjenci lub ich rodziny tak bardzo pragną wyleczenia, że często nie sprawdzają nawet źródła pochodzenia "leku". Nierzadko kończy się to ciężkimi powikłaniami, ponieważ w preparacie zakupionym przez internet zamiast reklamowanego składnika znajduje się np. zmywacz do paznokci.
Dlatego w 2012 r. w Buenos Aires miał miejsce szczyt przedstawicieli środowiska farmaceutycznego, którego celem było raz na zawsze zdefiniować, które leki i środki farmaceutyczne można bezpiecznie stosować, a które powinny być zakazane4. Szybko jednak okazało się, że dla koncernów ważniejsza jest ochrona własnych interesów niż dobro pacjenta. To może odbić się na producentach tańszych, legalnych zamienników drogich preparatów.
Zamiast wspierać rozwój lokalnej gospodarki i tworzyć zdrową konkurencję, koncerny stawiają takich wytwórców w jednym rzędzie z oszustami internetowymi. Nie likwiduje to jednak problemu, tylko jeszcze go zaostrza: pacjent, którego nie stać na drogi lek z apteki, usiądzie przed komputerem i poszuka tańszego zamiennika. W ten sposób może stać się kolejną ofiarą sprzedawców śmierci, podczas gdy przy prawidłowej polityce koncernów farmaceutycznych w aptece znalazłby legalny i sprawdzony środek w przystępnej cenie.
Również rządy poszczególnych państw nie pozostają bez winy. Dobrym rozwiązaniem byłaby współpraca między policją i organami sprawiedliwości na całym świecie, utrudniająca przemycanie wątpliwych preparatów przez granice. Należy też zaostrzyć normy związane z produkcją leków i innych preparatów. Wreszcie, gdyby suplementy diety i wyroby medyczne były pod stałym nadzorem Głównego Inspektora Farmaceutycznego lub jego odpowiedników w poszczególnych państwach, na pewno przyczyniłoby się to do ograniczenia ilości preparatów wątpliwej jakości.
Dlaczego lekarze kierują na szkodliwe terapie?
Istnieją trzy wytłumaczenia tego zjawiska.
Po pierwsze, lekarze opierają swoje działania na wiedzy wyniesionej ze studiów. Tam zaś dowiadują się, że np. orzechy arachidowe są silnym alergenem, który nie powinien być spożywany przez najmłodsze dzieci lub że artroskopia kolana to świetne rozwiązanie dla osób z osteoartrozą. Nie dyskutują z autorytetami. Nie poddają w wątpliwość metod działania sprawdzonych wiele lat wcześniej. A powinni, ponieważ nic tak nie szkodzi pacjentowi, jak skostniała medycyna. Podczas gdy nauka i technika idą naprzód, stosowane w medycynie od pięćdziesięciu lat formy terapii w swej niezmienności stały się takimi zabytkami jak - nie przymierzając - piramida Cheopsa.
Po drugie, istnieje pewna zależność między koncernami farmaceutycznymi a służbą zdrowia. Lobby farmaceutyczne wyciąga "pomocną dłoń" do świeżo upieczonych absolwentów medycyny, wskazując im drogę i dbając o dalszą ich edukację poprzez organizowanie przeróżnych szkoleń - a wszystko to w trosce o pacjenta. Przekazywane są nawet pieniądze na konkretne badania - przecież nie zawsze uda się uzyskać z publicznego budżetu odpowiednią kwotę.
Łatwo jednak domyślić się, że wyniki takich badań przedstawiają dany produkt w korzystnym świetle, np. dzięki przeprowadzeniu próby z placebo. Nic więc dziwnego, że lekarze przepisują głównie leki sprawdzone przez siebie (czyli wcześniej polecone przez producenta). Mają świadomość wystąpienia ewentualnych działań niepożądanych, ale skoro dziewięciu pacjentom określony lek pomógł, to i dziesiątemu nie zaszkodzi.
Po trzecie, kiedy już medycyna zdecyduje się na szukanie nowego rozwiązania dla starego problemu, to entuzjazm, z jakim podchodzi nawet do minimalnie pozytywnych wyników we wczesnych badaniach, od razu owocuje udostępnieniem cudownej terapii na masową skalę. Winę ponoszą również pacjenci, którzy (być może nawet nieświadomie) wywierają presję na naukowców, oczekując cudownego leku na raka, demencję lub nadciśnienie.
Z tego powodu komunikat następującej treści: "Substancja ABC, która naturalnie występuje w roślinie X, może przyczyniać się do łagodzenia objawów choroby N - jak pokazały badania na drożdżach" zostanie odczytana jako: "Substancja ABC, naturalnie występująca w roślinie X na pewno pomoże powstrzymać rozwój choroby N, a być może nawet chroni przed jej wystąpieniem!". Nie trzeba długo czekać, by na rynku pojawiły się wyroby farmaceutyczne i suplementy diety zawierające substancję ABC.
- Większość naszych działań w dziedzinie medycyny opiera się na teorii. Dopiero od niedawna możliwe jest przeprowadzanie badań wysokiej jakości - twierdzi Virginia Moyer, która przygotowuje wytyczne dla Amerykańskiej Komisji ds. Pediatrii (ABP).
- Wiele czasu spędzamy na objaśnianiu, jak funkcjonuje ludzki organizm i co jest dla niego szkodliwe - wyjaśnia Adam Cifu, współautor książki pt. "Ending Medical Research". - Rozumiemy, dlaczego pewne metody czy leki powinny zadziałać, a więc przyjmujemy to za pewnik na długo przed tym, zanim się dowiemy, czy rzeczywiście zadziałają.
Analiza 3 tys. popularnych praktyk lekarskich opublikowana na łamach BMJ Clinical Evidence pokazała, że połowa z nich wykazuje "nieznaczny stopień efektywności", 3% należy ocenić jako nieefektywne, a jedynie co trzecia jest "korzystna" lub "prawdopodobnie korzystna".
Jednak większym problemem jest to, że takie badania pojawiają się zwykle wtedy, gdy dana terapia jest już stosowana na szeroką skalę. Wystarczy, że jakieś założenie daje pozytywne wyniki we wstępnych badaniach, a od razu znajduje się grupa entuzjastów gotowych wcielić je w życie. Nie da się odwrócić tego, co już się stało.
Weźmy pod lupę wertebroplastykę. Zabieg ten polega na wstrzyknięciu medycznego cementu kostnego w złamane kręgi kręgosłupa. Często stosuje się go w terapii schorzeń kręgosłupa powiązanych z osteoporozą. Randomizowane badania z podwójną ślepą próbą (nie tylko badani, ale nawet osoby z ekipy badawczej, które się z nimi kontaktują, nie wiedzą, kto otrzymuje lek, a kto placebo) wykazały, że wertebroplastyka nie jest bardziej skuteczna niż placebo. Różnice w złagodzeniu bólu ani nie były znaczące z punktu widzenia statystyki, ani nie miały większego znaczenia dla medycyny1.
- Orędownicy wertebroplastyki chcą pomóc pacjentom i prawdopodobnie zawsze będą wierzyć, że postępują słusznie - twierdzi Tad Kaptuchuk z Harvard Medical School, badający fenomen efektu placebo.
Badania nad nowymi terapiami
Zapobieganie takim błędom zdaje się być proste - każda nowa terapia powinna być wcześniej sprawdzana. Jednak już sam przedmiot badań może okazać się twardym orzechem do zgryzienia. Łatwiej jest skupić się na pierwszych rezultatach niż na właściwym celu i finalnych wynikach badania.
Dobrym przykładem jest rofekoksyb - popularny środek przeciwzapalny2. Amerykańska Agencja ds. Leków (FDA) dopuściła go do obiegu w 1999 roku, ale niedługo potem producent został oskarżony o zatajanie możliwych skutków ubocznych, wykrytych we wcześniejszych badaniach. Zanim niezależne studia wykazały, że rofekoksyb zwiększa ryzyko wystąpienia zawału, lek przepisano ok. 25 mln pacjentów. Producent przyznał się do oskarżeń w 2011 r. i zapłacił 950 mln dolarów grzywny.
Sprawa szkodliwości rofekoksybu bywa nazywana największą farmaceutyczną katastrofą w historii. Podejrzewa się, że jego stosowanie mogło doprowadzić do śmierci ponad 38 tys. pacjentów.
Terapia dynamiczna?
- Choroby nie są czymś statycznym, ciągle się zmieniają - zauważa Hertzel Gerstein z McMaster University w Ontario. - Współczesna cukrzyca wygląda zupełnie inaczej niż 50 lat temu. Liczba chorych uległa podwojeniu w ciągu ostatnich 20 lat, a wiek, w którym diagnozuje się chorobę, uległ obniżeniu. Obecnie cukrzyca typu 2 bardziej wiąże się z takimi schorzeniami jak rak czy choroby serca. Ta sama nazwa choroby, ale inne symptomy. Dlatego ważne, abyśmy jako społeczeństwo kładli nacisk na konieczność przeprowadzania badań zakrojonych na szeroką skalę i monitorowali sytuację na bieżąco.
Surowe zasady terapii
Aby zapewnić bezpieczeństwo pacjentom i uchronić ich przed groźnymi terapiami, powstają nowe algorytmy prób leków oraz dopuszczania ich do obiegu. Celem jest wykrycie badań ukierunkowanych z góry na konkretne wyniki i niedopuszczanie, aby takie studia stworzyły sobie niszę w medycynie. Należy jednak pamiętać, że prawdziwy problem stanowi podejście lekarzy i studentów medycyny do stosowania terapii. Wielu z nich uważa, że wiedza, którą wynieśli ze studiów, jest niemal dogmatem - dlatego metody leczenia niektórych chorób nie zmieniły się od lat.
- Zawsze powtarzam moim studentom, że nadejdzie dzień, kiedy się okaże, że wszystko, czego się nauczyli, jest błędne - tłumaczy Gerstein. - Tak więc każdy lekarz powinien być na bieżąco z wynikami badań, ponieważ sytuacja może się zmienić w każdej chwili.
Jeśli lekarz nie informuje o możliwych niepożądanych działaniach leku lub terapii, to pacjent powinien przejąć inicjatywę. Proste pytania: w jaki sposób ten lek mi pomoże? czy ta substancja faktycznie zmniejszy ryzyko wystąpienia zawału? mogą sprawić, że lekarz poczuje się nieswojo, ale przecież rolą lekarza jest służyć pacjentowi radą i doświadczeniem1.
Bibliografia
- Radiology. 2011 Jun; 259(3): 621-625. doi: 10.1148/radiol.11102412
- goo.gl/Avur4c
- Kayt Sukel, NewScientist, 27 August 2016 ss. 34-38, International Herald Tribune, November 21, 2012
- Curr Opin Nephrol Hypertens. 2011 Mar; 20(2): 133–138. doi: 10.1097/MNH.0b013e3283431921
- goo.gl/haVPLH
- N Engl J Med 2015; 372:803-813 DOI: 10.1056/NEJMoa1414850
- BMJ 2015;350:h2747
- BMJ 2016;352:h6080
- Arch Intern Med. 2012;172(4):312-319. doi:10.1001/archinternmed.2011.1484
- Radiology. 2011 Jun; 259(3): 621-625. doi: 10.1148/radiol.11102412
- N Engl J Med 2008; 358:2545-2559 DOI: 10.1056/NEJMoa0802743
- N Engl J Med. 2007 Jul 5;357(1):9-17.
- N Engl J Med 2005; 352:135-145 DOI: 10.1056/NEJMoa040975
- doi: 10.1542/peds.2013-3228
- Dan Med Bull. 1990 Aug;37(4):329-36.
- Osteoporos Int. 2014; 25(10): 2359-2381. Published online 2014 Aug 15. doi: 10.1007/s00198-014-2794-2
- Ther Clin Risk Manag. 2008 Aug; 4(4): 827-836.
- Cochrane Database Syst Rev. 2015 Nov 25;(11):CD009885. doi: 10.1002/14651858.CD009885.pub2.
- Cochrane Database Syst Rev. 2011 Jan 19;(1):CD004816. doi: 10.1002/14651858.CD004816.pub4.
- Ann Pharmacother. 2012 Jun;46(6):e14. doi: 10.1345/aph.1Q705.
- goo.gl/oWhSmC
- An Fam Med; 2016; 14:54-62
- JAMA Intern Med. 2016 Oct 1;176(10):1482-1491. doi: 10.1001/jamainternmed.2016.5057.
Niektóre szkodliwe terapie
Terapia nr 1: hormonalna terapia zastępcza (HTZ)
Wszystkim kobietom w okresie przekwitania, jeśli nie przeszły histerektomii, zaleca się przyjmowanie hormonów dla złagodzenia objawów menopauzy. Dodatkową korzyścią wynikającą ze stosowania hormonalnej terapii zastępczej ma być m.in. zmniejszenie ryzyka rozwoju raka jelita grubego i osteoporozy, poprawienie jakości snu oraz mniejsze prawdopodobieństwo śmierci w wyniku choroby serca. Skutkiem tego od lat 90. ubiegłego wieku HTZ przepisuje się milionom kobiet na całym świecie.
Niezależne badania naukowców z Mayo Clinic wykazały, że hormonalna terapia zastępcza zwiększa ryzyko rozwoju raka piersi. Dzieje się tak, ponieważ estrogeny zwiększają gęstość piersi, a to utrudnia podczas badań mammograficznych wykrycie guza we wstępnej fazie rozwoju. Oprócz tego HTZ może przyczyniać się do wystąpienia zakrzepów, rozwoju chorób serca, a nawet zawału5,6.
Terapia nr 2: orzeszki ziemne
Istnieje zalecenie medyczne, które tak głęboko zapadło w naszą świadomość, że chyba nigdy nie uda się nam go z niej usunąć: należy chronić niemowlęta i małe dzieci przed kontaktem z orzechami arachidowymi, ponieważ nie w pełni wykształcony jeszcze układ odpornościowy nie jest w stanie ochronić organizmu przed alergenem, co może w przyszłości wywołać reakcję uczuleniową wskutek kontaktu z orzeszkami.
Naukowcy z Mayo Clinic przeprowadzili w 2015 r. badanie z udziałem dzieci w wieku 4 -11 miesięcy z atopowym zapaleniem skóry i/lub alergią na jajka. Mimo wcześnie rozpoczętej i długo trwającej (60 miesięcy) ekspozycji na alergeny zawarte w orzechach arachidowych u dzieci nie rozwinęła się alergia. Wniosek: kontakt z orzechami arachidowymi we wczesnym dzieciństwie nie tylko nie prowadzi do późniejszego rozwoju alergii, ale może też przed nią chronić7.
Terapia nr 3: artroskopia
Artroskopia operacyjna to zabieg chirurgicznego wycięcia chrząstki stawowej i wygładzenia powierzchni stawu, stosowany w przypadku długotrwałego stanu zapalnego. Ponieważ panuje przekonanie, że dzięki operacji zmniejsza się ból stawu i zwiększa jego ruchomość, artroskopia jest stosowana powszechnie w przypadku osteoartrozy (choroby zwyrodnieniowej) kolana. Jako że po zabiegu pacjenci faktycznie zgłaszali znaczną poprawę jakości życia, artroskopię okrzyknięto wkrótce jednym z największych odkryć współczesnej medycyny. Jednak metaanaliza z 2015 r. wykazała, że korzyści płynące z artroskopii utrzymują się najwyżej dwa lata, a lista możliwych powikłań jest długa i obejmuje m.in. zakrzepicę żył głębokich, zatorowość płucną, a nawet śmierć8.
Terapia nr 4: profilaktyczne badania
Od wielu lat rządy państw nie szczędzą pieniędzy na kampanie propagujące profilaktykę chorób nowotworowych. Mammografia u kobiet i test PSA u mężczyzn (na obecność swoistego antygenu sterczowego, ang. prostate-specific antigen) to w ostatnich 30 latach najczęściej wykonywane badania profilaktyczne. Kiedy tylko u pacjentki zostanie wykryty guzek lub u pacjenta gruczoł krokowy wykaże tendencję do rozrostu, zostaje wdrożone leczenie nowotworu mające na celu ratowanie życia. W rezultacie pacjenci odzyskują pełnię zdrowia, nierzadko jednak po amputacji piersi lub wycięciu gruczołu krokowego.
Nowotwory we wczesnym stadium rozwoju nie zawsze ulegają zezłośliwieniu, co oznacza, że wiele zabiegów ich usunięcia nie powinno mieć miejsca. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że pacjenci mogliby cieszyć się długim życiem nawet wtedy, gdyby operacji w ogóle nie przeprowadzono lub tylko poddano ich operacji oszczędnościowej (w przypadku raka piersi zdarza się to na szczęście coraz częściej). Co więcej, niedawno przeprowadzone analizy pokazały, że profilaktyczne badania mogą przyczyniać się do większej śmiertelności pacjentów. Jak to możliwe?
Chodzi o to, że agresywne terapie stosowane w następstwie badań i postawionej na ich podstawie diagnozy, takie jak np. chemioterapia czy radioterapia, a także stres związany ze świadomością rozwijającej się w organizmie choroby nowotworowej, mogą przyspieszyć zgon. Autorzy analizy stwierdzają w związku z tym, że zaniechanie badań profilaktycznych zwiększy komfort psychiczny obywateli i zmniejszy ryzyko przedwczesnej śmierci9. Tylko czy rozwiąże to inny problem: jak bez badań profilaktycznych wykryć chorobę w stadium, kiedy żadna z agresywnych terapii nie jest jeszcze konieczna?
Terapia nr 5: stenty
Skoro wszczepienie stentów poprawia jakość życia pacjentów po zawale, to na pewno sprawdzi się również w przypadku innych chorób serca czy anginy pectoris (dusznica bolesna) - ta idea przyświecała popularyzowaniu przezskórnej implantacji stentów. Jak wykazała metaanaliza ośmiu badań, w przypadku choroby wieńcowej i innych schorzeń układu krążenia wszczepienie stentów nie jest bardziej efektywne niż wczesna terapia farmakologiczna. Od czasu, gdy w latach 80. ubiegłego wieku upowszechniono terapię stentami, w medycynie wiele się zmieniło - obecnie to leczenie farmakologiczne jest uważane za skuteczniejsze niż angioplastyka10, choć w ostrych stanach nadal jest ona standardem.
Terapia nr 6: wertebroplastyka
Wertebroplastyka to zabieg polegający na wstrzyknięciu cementu kostnego w uszkodzony trzon kręgu w celu jego zespolenia. Wcześniejsze obserwacje wykazały, że wertebroplastyka korzystnie wpływa na stabilność kręgosłupa i zmniejsza odczuwany ból. Dlatego też w samych Stanach Zjednoczonych w 2009 r. przeprowadzono 750 tys. zabiegów wstrzyknięcia cementu.
Dwa badania przeprowadzone w 2011 r., z których jedno porównywało wertebroplastykę z terapią placebo (uśpienie pacjenta i symulacja podania cementu), a drugie z tradycyjną terapią, wykazały, że wertebroplastyka nie jest skuteczniejsza niż terapia placebo11. Mimo to zabieg ten nadal jest chętnie zalecany przez lekarzy.
Terapia nr 7: zbijanie cukru
Badania epidemiologiczne wykazały zależność pomiędzy poziomem cukru we krwi, a problemami sercowymi u osób cierpiących na cukrzycę typu 2. Dlatego też na początku tego wieku zalecano diabetykom utrzymywanie poziomu cukru we krwi poniżej 7 mg/dl. Jednak badanie z 2008 r. wykazało, że redukcja poziomu cukru we krwi nie tylko nie chroni przed chorobami serca, ale też zwiększa ryzyko przedwczesnej śmierci. Ponadto u ochotników, którzy poddali się terapii, zanotowano znaczny średni przyrost wagi (ponad 10 kg) oraz przypadki hipoglikemii12.
Terapia nr 8: testy genetyczne przed in vitro
W przypadku kobiet po 35. roku życia zaleca się wykonanie testów genetycznych przed przeprowadzeniem zapłodnienia in vitro. Umożliwia to wykrycie ewentualnych chorób, które mogłoby dziedziczyć dziecko. Jednocześnie zaleca się monitorowanie rozwoju zarodków, by do transferu zostały wybrane najodpowiedniejsze. Prowadzi się w związku z tym przedimplantacyjne genetyczne badania przesiewowe, które służą wykryciu nieprawidłowej liczby chromosomów w pojedynczej komórce. Po wykonaniu biopsji zarodki wracają do inkubatora. Badanie z 2007 roku wykazało, że testy przesiewowe zmniejszają prawdopodobieństwo rozwoju ciąży. Naukowcy nie są jednak pewni, z czego może to wynikać13.
Terapia nr 9: schładzanie przed operacją tętniaka
W latach 80. ubiegłego wieku wdrożono procedurę ochładzanie organizmu pacjenta jako rutynową podczas operacji tętniaka. Było to następstwem pozytywnych efektów testów przeprowadzonych na zwierzętach. Jednak badanie z 2005 r. nie wykazało, aby pacjenci "schłodzeni" szybciej wracali do zdrowia. Co więcej, w tej grupie odnotowano większą liczbę przypadków wzrostu temperatury ciała do 38,5 st. C po operacji14.
Terapia nr 10: drenaż ucha środkowego
Drenaż jest jednym z najpopularniejszych zabiegów chirurgicznych, stosowanym w leczeniu dzieci z przewlekłymi infekcjami ucha środkowego. Polega on na przekłuciu błony bębenkowej i umieszczeniu rurki służącej do oczyszczania ucha z ropy. Uważa się, że poprawia to słuch, a w konsekwencji zdolności poznawcze dziecka, czyli im wcześniej zabieg zostanie przeprowadzony, tym lepiej. Badanie z 2014 r. wykazało brak długoterminowej poprawy. Ani drenaż ucha środkowego, ani nieinwazyjne monitorowanie przebiegu infekcji (za pomocą standardowych form terapii) nie wpływają na zdolności mowy i uczenia się u dzieci15.
Terapia nr 11: niesteroidowe leki przeciwzapalne
Reklamy przekonują nas, że niesteroidowe leki przeciwzapalne nie tylko uśmierzają ból, ale też zmniejszają stan zapalny. Gdy ból jest szczególnie silny, dopuszcza się zażycie podwójnej dawki leku. W przypadku osteoartrozy lekarze chętnie zlecają terapię niesteroidowymi lekami przeciwzapalnymi. Okazuje się jednak, że leki te nie są skuteczniejsze niż placebo. Skąd zatem pozytywne wyniki wcześniejszych badań? Niewątpliwie mogło na nie wpłynąć to, że badania były sponsorowane przez producenta jednego z preparatów opartych na niesteroidowych lekach przeciwzapalnych16.
Terapia nr 12: profilaktyka osteoporozy po amerykańsku
Diagnostyka osteoporozy koncentruje się na ocenie gęstości mineralnej kości (BMD). Osteoporoza jest definiowana jako BMD -2,5. W 2003 r. National Osteoporosis Foundation (działająca w USA organizacja na rzecz osteoporozy) zmieniła ten wskaźnik z -2,5 do -2, by objąć ochroną większą grupę kobiet17. W rezultacie w ciągu jednej nocy okazało się, że 6,7 mln Amerykanek, które jeszcze poprzedniego dnia były zdrowe, jest chorych na osteoporozę. Badania wykazały, że przyjmowanie witaminy D i wapnia odgrywa kluczową rolę w profilaktyce osteoporozy18. Być może dzięki nagłośnieniu tego faktu rozszerzanie grupy ryzyka o kolejne miliony kobiet nie byłoby konieczne. Nie brakuje jednak głosów, że obniżenie wskaźnika jest sensowne, gdyż najwięcej złamań notuje się w osteopenii, przez wielu lekarzy uznawanej za początek osteoporozy. W Europie wskaźnik BMD nadal wynosi -2,5.
Terapia 13: Ritalin
Ritalin to żyła złota dla koncernów farmaceutycznych. Okrzyknięty cudownym lekiem, który poprawia koncentrację u dzieci z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD), jest chętnie przepisywany nawet w przypadkach, gdy diagnoza nie potwierdza jednoznacznie wystąpienia choroby. Lek rzekomo pomaga dzieciom wyciszyć się, dzięki czemu mogą brać udział w życiu społecznym. Naukowcy z Cochrane Institute udowodnili, że badania przeprowadzone na zlecenie koncernu obejmowały zbyt małą grupę dzieci19. Mimo to Ritalin wciąż jest stosowany na szeroką skalę, a przychody z jego sprzedaży sięgają rocznie miliardów dolarów.
Terapia nr 14: statyny
Ponieważ z wiekiem rośnie ryzyko rozwoju chorób układu krążenia, lekarze chętnie przepisują statyny wszystkim pacjentom powyżej 60. roku życia, również spoza grupy ryzyka. W Wielkiej Brytanii można je nawet kupić bez recepty. Są to jedne z najbardziej dochodowych leków w historii współczesnej medycyny. Jednak metaanaliza wykazała, że wcześniejsze studia podkreślające korzystne skutki stosowania statyn zostały przeprowadzone nierzetelnie20. Pacjenci przyjmujący statyny wcale nie żyją dłużej niż osoby, które nie są nimi leczone. Co więcej, lista skutków ubocznych jest długa i obejmuje m.in. nudności, problemy z wątrobą, cukrzycę typu 2 oraz zaburzenia poznawcze.
Terapia nr 15: dabigatran
W 2010 roku w ramach Brytyjskiego Narodowego Instytutu Zdrowia i Opieki (ang. NICE) oraz pokrewnych mu instytucji w Stanach, Kanadzie i Europie podjęto decyzję o stałym stosowaniu dabigatranu w przypadku pacjentów cierpiących na migotanie przedsionków. To spowodowało, że stał się on jednym z najbardziej dochodowych leków. Ale już w 2012 r. stwierdzono przypadki silnych krwotoków wewnętrznych u osób go zażywających21. Do innych skutków ubocznych zalicza się problemy z krzepliwością krwi, krwiomocz, a nawet krwawe wymioty22.
Terapia nr 16: diagnostyka i leczenie depresji
Opioidy to związki chemiczne (pochodne opium) stosowane w leczeniu depresji. Ich zadaniem jest wyciszyć pacjenta i uwolnić go od negatywnych myśli. Tymczasem badanie przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w St. Louis dowiodło, że przez pierwsze kilka tygodni opioidy faktycznie poprawiają nastrój osób cierpiących na depresję, jednak w dłuższej perspektywie pogłębiają negatywne stany towarzyszące chorobie23. To nie wszystko. Badacze z Agency for Healthcare Research and Quality ogłosili niedawno, że w wielu przypadkach lekarze nieprawidłowo diagnozują depresję i przepisują leki osobom zdrowym, podczas gdy prawdziwi chorzy są często odsyłani z kwitkiem24.
Niepotrzebne terapie?
Przytoczyliśmy zaledwie kilkanaście przykładów rzeczywiście zasługujących na krytykę. Te doniesienia niewątpliwie podważają zaufanie do systemu opieki zdrowotnej. Należy jednak pamiętać, że nie wszystkie terapie są szkodliwe. Lekarz po postawieniu diagnozy dobiera sposób leczenia kierując się zwykle tym, czego nauczono go na studiach, a także wynikami najnowszych badań, nie zawsze w pełni sprawdzonymi. Aby uchronić się w jak najszerszym zakresie przed szkodliwymi skutkami zleconej terapii, czy też uniknąć niepotrzebnych zabiegów, powinniśmy przejmować inicjatywę w kontaktach z lekarzem: pytać, dociekać, poddawać w wątpliwość. W końcu nasze zdrowie to również nasza sprawa!