Jeśli będąc w Wielkiej Brytanii, odwiedzisz któregoś popołudnia pewną kameralną księgarnię w Nottingham, najpewniej natkniesz się tam na Sue i Roberta Olifentów. Siedzą zazwyczaj przy niewielkim stoliczku, otoczeni grupką ludzi. Każda z tych osób ma raka i chce osobiście usłyszeć opowieść o cudzie z Nottingham.
W 2011 r. u Sue zdiagnozowano jedną z najgroźniejszych odmian raka, na jej wątrobie rozwinął się bowiem ponad 6-centymetrowy guz. Jedyny komentarz, jaki lekarz był w stanie z siebie wydusić, patrząc na zdjęcia z tomografii komputerowej, to: "tak mi przykro, tak mi przykro"... Zszokowana Sue wyszła ze szpitala i udała się wprost do sklepu papierniczego, gdzie wydała 25 funtów na eleganckie karty pożegnalne dla rodziny i przyjaciół.
Spontaniczna remisja raka - czy to możliwe?
Sześć tygodni później Sue z powrotem wylądowała w szpitalu, ale wtedy po zabójczym nowotworze pozostała już tylko niegroźna blizna. Lekarze wzruszali jedynie ramionami i wyrokowali, że musiał to być jeden z tych rzadkich przypadków "spontanicznej remisji" – nie interesowało ich, co też Sue mogła uczynić, by poprawić swój stan.
Dlatego też Sue wraz z mężem Robertem, oboje w wieku 49 lat, uznali za swój obowiązek podzielić się swoją historią ze światem. Popołudniami urządzają sesje w księgarni, a w samym Nottingham i okolicach regularnie organizują darmowe spotkania.
Robert napisał też książkę „Do You Want to Know What We Did to Beat Cancer?” (Czy chcesz się dowiedzieć, jak pokonaliśmy raka?).
Gdy Sue wróciła ze szpitala z druzgocącą informacją, że nie zostało jej wiele czasu, Robert nie przyjął tego do wiadomości. Uparcie twierdził, że na pewno da się jeszcze coś zrobić.
Przez 3 wcześniejsze lata zajmował się bowiem zbieraniem informacji o chorobie nowotworowej i alternatywnych sposobach jej leczenia.
Była to dla niego swego rodzaju misja, ponieważ w 2008 roku był świadkiem, jak jego właśni rodzice cierpieli z powodu raka i niewłaściwej opieki zdrowotnej. Oboje umarli w odstępie miesiąca, co skłoniło Roberta do czytania wszystkich opracowań na temat nowotworów, jakie tylko mógł znaleźć.
Objawy choroby nowotworowej
Sue martwiła się o niego, uważała bowiem, że popada w obsesję. Ale żyli dalej własnym życiem (Robert prowadził firmę czyszczącą dywany), aż kiedyś Sue zaczęła odczuwać ostry ból po każdym posiłku. Towarzyszyło temu kilka innych problemów, m.in. kandydoza, która, o dziwo, opanowała wszystkie palce u stóp, co Sue usiłowała ukryć, malując paznokcie lakierem.
Było to jednak coś znacznie poważniejszego. Bóle zaczynały się już w chwili, gdy wkładała jedzenie do ust, jeszcze zanim zdążyła je przełknąć. Dużo straciła na masie ciała - w ciągu kilku tygodni schudła aż 9,5 kg. Wszystko to zaniepokoiło jej internistę, zalecił więc wykonanie badań.
Nieuleczalny nowotwór - kiedy lekarze nie dają szans na wyleczenie
Gdy Sue poszła do szpitala w celu odebrania wyników, lekarz pokazał jej wyraźnie widoczny na zdjęciach guz na wątrobie oraz towarzyszące mu trzy mniejsze narośle na trzustce. Pokaźny guz wywierał nacisk na naczynia krwionośne organu, przez co nie można było go zoperować.
W zasadzie nic nie można było już zrobić, więc lekarz przepisał jej tabletki nasenne ("będzie ich pani potrzebować") i dał skierowanie na biopsję. Gdy jej mąż o tym usłyszał, kategorycznie się temu sprzeciwił – biopsje mogą roznosić raka po organizmie, a Robert chciał zapobiec jeszcze dalszemu rozprzestrzenieniu choroby.
– Szczerze mówiąc, gdyby lekarz zaproponował mi wtedy chemioterapię, z miejsca bym się na nią zdecydowała – mówi Sue. Ale tak się nie stało, a prywatna konsultacja, jaką Robert przeprowadził z niezależnym onkologiem, potwierdziła, że ten rodzaj raka wątroby należy do najbardziej agresywnych.
Szanse na przeżycie były praktycznie równe zeru. Specjalista ostrzegł też Roberta, że wkrótce może spodziewać się nagłego pogorszenia stanu żony, gdyż guz niebawem uniemożliwi pracę wątroby i organizm nie będzie w stanie przetwarzać i wydalać toksyn. Mówiąc dosadnie, Sue po prostu się otruje/ Sue nie była obecna przy tej rozmowie, ale i tak sytuacja była dla niej jasna.
– Po wyjściu z gabinetu lekarza byłam zupełnie otępiona. Wsiadłam do autobusu, ale czułam się nierealnie, patrząc na innych pasażerów zajętych rozmową. Chciałam im wykrzyczeć, że mam raka i że niedługo umrę.
Gdy była już w sklepie i wybierała karty pożegnalne, kompletnie się załamała i nie mogła przestać płakać.
Z jakiegoś powodu miała wrażenie, że wszystkich zawiodła: swojego 16-letniego syna Jordana, bo nie zobaczy, jak robi karierę i nie będzie babcią dla swoich przyszłych wnuków; i oczywiście Roberta, który wciąż cierpiał po niedawnej stracie rodziców.
Więc nic nie powiedziała Jordanowi i Robertowi. Zamiast tego zadzwoniła do najlepszej przyjaciółki, która zapewniała ją, że wszystko będzie w porządku, chociaż były to oczywiście tylko niewiele warte słowa pocieszenia. Następnie zadzwoniła do szefa, bo nie była sobie w stanie wyobrazić, że mogłaby powiedzieć to przy wszystkich i znów się załamać.
Leczenie raka za pomocą diety
Po powrocie do domu zabrała się do zapisywania kart. Robert wówczas był jeszcze w pracy, ale niedługo później wrócił. – Serce mi waliło i nie mogłam przestać się trząść. Nie byłam w stanie ukryć przed nim swoich uczuć i emocji tak jak planowałam, to było po prostu niewykonalne – wspomina Sue.
Usiedli razem przy stole i Robert zaczął opowiadać jej o wszystkim, czego zdołał dowiedzieć się o raku przez ostatnie trzy lata, i o tym, jak można wspomóc leczenie za pomocą odpowiedniej diety i żywienia. Jako że lekarze nie mieli jej nic do zaoferowania, Sue zrozumiała, że podejście męża – mimo że wydawało jej się dosyć radykalne – to jej jedyna nadzieja.
– Usiedliśmy na spokojnie i dokładnie opowiedziałem jej o wszystkich szczegółach terapii żywieniowej raka – mówi Robert. – Doskonale pamiętam, że byliśmy wtedy w kuchni, a ja objąłem Sue ramieniem i obiecywałem jej, że wszystko będzie dobrze, mimo że czułem się, jakbym stracił z oczu brzeg i płynął w ciemności w nieznane.
Kilkoro znajomych podejrzewało, że Robert daje Sue fałszywą nadzieję.
– Bardzo mnie to złościło – wspomina. – Nadzieja to nadzieja, zawsze jest czymś dobrym i pozytywnym. W czym niby lepsi są lekarze, kiedy, jak by nie patrzeć, ogłaszają wyrok śmierci i mówią ze spokojem, że zostały ci trzy miesiące życia?
Zanim zdiagnozowano u niej nowotwór, dieta Sue była zupełnie przeciętna. Lubiła boczek, steki i ser, często jadała też biały chleb i ciasta. Ze wszystkich tych produktów musiała zrezygnować po wprowadzeniu reżimu dietetycznego przez Roberta, który sam w ramach wsparcia również zaczął go przestrzegać.
Oczyszczanie okrężnicy - przepis
Jego program rozpoczął się od oczyszczania okrężnicy: codziennie rano przez tydzień Sue piła roztwór tlenku magnezu w wodzie.
Odtruwanie wątroby - jak to zrobić?
Następnie przyszedł czas na odtruwanie wątroby za pomocą mieszanki 1/3 ananasa, 1 łyżki stołowej oliwy z pierwszego tłoczenia, ząbku czosnku oraz 2–3-centymetrowego kawałka korzenia imbiru zmieszanych ze szklanką filtrowanej wody. Sue piła to codziennie rano przez 10 dni przed śniadaniem.
Wszelkie produkty przetwarzane przemysłowo, czerwone mięso i nabiał zostały wyeliminowane z jej diety i zastąpione świeżymi warzywami (na surowo bądź lekko obgotowanymi) oraz owocami o niskim indeksie glikemicznym (niskiej zawartości cukru), a więc jabłkami, gruszkami i rozcieńczanymi wodą cytrynami.
Dieta Roberta miała na celu zniszczenie środowiska, w jakim rak najlepiej się rozwija – wszystkie słodkie owoce, twarde, bogate w błonnik warzywa oraz cukry przetworzone były więc zakazane.
– Jeszcze raz podkreślam, bo nie sposób tego faktu przecenić, że guz Sue całkowicie zniknął i pozostała po nim jedynie blizna – cieszy się Robert.
Po jakimś czasie ustąpiły również pozostałe dolegliwości: paznokcie u nóg są teraz zdrowe i wolne od grzybicy, zniknęły wykwity skórne i Candida. Robert z kolei uporał się dzięki diecie z artretyzmem, dzięki czemu nie musi już brać leków sterydowych i przeciwbólowych.
Dziś minęły już trzy lata od feralnej diagnozy, a Sue nadal stosuje dietę opracowaną przez męża, chociaż, jak sama przyznaje, tęskni czasem za kanapką z szynką.
Oboje pracują obecnie na część etatu – on na farmie, ona w żłobku – ale ich życiową misją pozostaje dzielenie się swoją niesamowitą historią z każdym, kto tylko zechce ich wysłuchać. A sądząc po tłumach kłębiących się w księgarni, pragnie tego bardzo wiele osób.
Dieta i suplementy przy raku wątroby
- Preparaty zawierające enzymy trawienne (np. Calivita, Assimilator Coral Club)
- Oliwa z pierwszego tłoczenia
- Wysokie dawki witaminy C
- Niacyna (B3) w suplementach
- Świeżo wyciśnięty sok z ciemnozielonych warzyw liściastych, ogórka i selera, z jabłkiem, gruszką lub marchewką
- Surowe warzywa i sałatki (organiczne, z lokalnych upraw)
- Zielone warzywa liściaste, takie jak szpinak, jarmuż, brokuły, kapusta (na surowo bądź lekko obgotowana)
- Pokarmy fermentowane dla zdrowia mikrobioty jelitowej i suplementy probiotyku acidophilus
- Rośliny przyprawowe, takie jak cebula, czosnek, imbir, szczypiorek, kolendra
- Odpowiednia ilość wody – co najmniej 2 litry dziennie
- Niewielkie ilości białego mięsa (z hodowli organicznej) i tłustych ryb
Czego Sue unikała - czego nie jeść przy raku wątroby?
- Nabiał
- Oleje roślinne do gotowania, sztuczne tłuszcze trans lub hydrogenizowane
- Żywność przetwarzana przemysłowo
- Produkty konserwowane, w puszkach
- Białe pieczywo, biała mąka, biały ryż
- Napoje gazowane, energy drinki, napoje owocowe
- Alkohol
- Kawa
- Czerwone mięso
- Niektóre warzywa, takie jak ziemniaki, rzepa i pasternak (jadła je w bardzo ograniczonych ilościach)
- Większość owoców (oprócz ananasa, organicznych jabłek i gruszek)
- Sól kuchenna przetwarzana przemysłowo – zamiast niej można stosować sól himalajską lub celtycką (tę drugą jednak w mniejszych ilościach)
Strona internetowa Sue i Roberta: www.cancer-acts.com