Audrey Smart jest ostatnią osobą, po której można by się spodziewać, że zachoruje na stwardnienie rozsiane (SM) - wyniszczającą chorobę, która atakuje ośrodkowy układ nerwowy (OUN). Kobieta bardzo aktywnie uprawiała sport, co tydzień uczestnicząc w 10 różnych zajęciach, m.in. w treningach hokeja na trawie, badmintona oraz na siłowni, a na dodatek dopiero co otworzyła własną firmę poradnictwa z zakresu zdrowia i bezpieczeństwa.
I oto pewnego dnia, bez ostrzeżenia, zaatakowała ją choroba. Audrey miała wtedy zaledwie 32 lata. - Jedna strona mojej głowy nagle zdrętwiała i nie mogłam przełykać. Prawą stronę ciała opanował nieznośny ból. Czułam się jak po 10 rundach walki bokserskiej - wspomina Audrey. Udała się do miejscowego lekarza w Bristolu.
Gdy opisała swe objawy, ten zapytał ją, czy ma prywatne ubezpieczenie medyczne. - Gdy odpowiedziałam, że nie, zobaczyłam w jego oczach współczucie - opowiada. Skierowano ją do neurologa, który wykonał skan MRI (czyli obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego), będący standardowym badaniem w stwardnieniu rozsianym. Badanie wykazało zmiany chorobowe w mózgu, które są znakiem potwierdzającym SM.
Diagnoza była druzgocąca, a rokowania jeszcze gorsze. - Neurolog powiedział, że gdy objawy staną się naprawdę ciężkie, mogą podać mi steroidy, żebym łatwiej je znosiła. Ale muszę się liczyć z tym, że w końcu i tak będę jeździć na wózku.
Medycyna nie ma właściwie odpowiedzi na SM i reakcja lekarza Audrey była dobrym tego odzwierciedleniem (patrz ramka pt. "Co zrobiłby lekarz"). Medycyna nie rozumie również, dlaczego organizm zaczyna atakować sam siebie. Audrey jest jedną z ok. 2,5 mln osób na świecie cierpiących na stwardnienie rozsiane - chorobę, w której wypustki komórek nerwowych, zwane aksonami, niszczone są przez stan zapalny, co wywołuje blizny i stwardnienia tkanki, podobne do grubienia tętnic w miażdżycy.
Uszkodzenia te koncentrują się zazwyczaj w tzw. istocie białej mózgu i rdzenia kręgowego. Przebieg choroby jest różny u poszczególnych osób. Najczęściej spotykaną formą SM jest postać rzutowo-remisyjna, która wystąpiła także u Audrey. Wywołuje ona nagłe ataki lub nawroty choroby, po których następują okresy względnie dobrego zdrowia. Jednakże po ok. 10 latach choroba zazwyczaj przejmuje panowanie i pacjent staje się osobą trwale niepełnosprawną.
3 miesiące po prognozach neurologa jej przyjaciółka spostrzegła artykuł w niedzielnym wydaniu gazety. Pojawił się w nim lekarz o nazwisku Patrick Kingsley, który opowiadał o powiązaniu między stwardnieniem rozsianym, a amalgamatowymi wypełnieniami zębów. Amalgamat składa się w połowie z rtęci, jednego z najbardziej toksycznych metali znanych człowiekowi.
Po przeprowadzeniu małego dochodzenia Audrey wytropiła specjalistę i jego gabinet w małej wiosce w angielskim hrabstwie Leicestershire. Teraz dr Kingsley niestety już nie żyje, ale Audrey współpracowała z nim przez wiele lat, zanim przeszedł na emeryturę. Przed pierwszą wizytą Audrey musiała wypełnić wiele stron kwestionariusza, obejmujących najdrobniejsze szczegóły związane z jej dietą, nawykami snu, bólami głowy, ogólnymi objawami bólowymi, lokalnym środowiskiem, a nawet wypróżnieniami.
- Gdy wreszcie spotkałam się z dr. Kingsleyem, przejrzał kwestionariusz i orzekł z wielkim spokojem: "ma pani dużo szczęścia, bo choruje na jeden z łatwych do opanowania typów sclerosis multiplex (SM)".
Zamiast używania standardowej klasyfikacji dr Kingsley dzielił chorobę na 2 kategorie: funkcjonalne SM, które dotyka grup mięśni i upośledza ruch fizyczny, oraz sensoryczne SM - typ, który miała Audrey - gdzie pacjent uskarża się na uczucie mrowienia lub drętwienie obszarów ciała. Jak wyjaśnił ekspert, Audrey skarżyła się na mrowienie, drętwienie i problemy ze wzrokiem, a wszystko to były klasyczne objawy sensorycznego stwardnienia rozsianego.
- Przypuszczałem, że przyczyny jej choroby były liczne i zróżnicowane, chociaż badanie krwi wykazało, że jej poziom rtęci wynosił 345%, a poziom ołowiu 1200%. Zauważyłem, że miała 9 wypełnień z amalgamatu, a na dodatek powiedziała mi, że wykonywała dużo domowych prac remontowych z użyciem farb opartych na ołowiu - mówił przed laty.
Podczas tej pierwszej wizyty Audrey podano wlew zawierający witaminy z grupy B, w tym najważniejszą z nich - B12 - a także witaminę C, cynk, selen, magnez, chrom oraz molibden. Dr Kingsley zasugerował, by Audrey usunęła amalgamatowe wypełnienia zębów i zmodyfikowała dietę, unikając produktów mlecznych, kofeiny, alkoholu, wyrobów z rafinowanej mąki, cukru, chemicznych dodatków, takich jak aspartam, a także napojów gazowanych. Ogólnie zalecił rezygnację z wszelkich produktów przetworzonych i "wszystkiego, co sprzedawane jest w puszkach, a zwłaszcza jeśli ma długą listę składników".
Audrey pamięta, że po pierwszym wlewie od razu poczuła się lepiej - i rzeczywiście już nigdy później nie odczuwała niepokojących i odbierających sprawność objawów, których doświadczała przed rozpoczęciem leczenia. W ciągu 3 miesięcy Audrey usunęła u specjalisty wszystkie wypełnienia z amalgamatu, a jednocześnie nadal co 2 tygodnie odwiedzała gabinet dr. Kingsleya, by otrzymywać wlewy.
Przyjmowała także suplementy. W ciągu kilku lat terapii jej poziom rtęci osiągnął w pewnym momencie 1398%, chociaż nie doświadczyła przy tym żadnych objawów poza kilkoma czyrakami i plamami. Zdaniem dr. Kingsleya był to dobry znak, ponieważ sugerował, iż organizm Audrey usuwa rtęć z głównych narządów.
Podczas ostatniej wizyty - 7 lat po pierwszej konsultacji - powiedziała mu, że czuje się teraz zdecydowanie lepiej, a zamglenie umysłu całkowicie ustąpiło. Chociaż od tamtego dnia nie dostaje już więcej wlewów, przez cały czas stosuje się do harmonogramu przyjmowania suplementów, takich jak omega-3 i -6, witamina C i koenzym Q10, a raz w tygodniu wstrzykuje sobie witaminę B12. Czasami czuje się zmęczona. Przyznaje też, że przestała przestrzegać diety. Ale poza tym wiedzie normalne życie. Obecnie 49-letnia Audrey wciąż prowadzi prężnie działającą firmę doradczą, a w wolnym czasie zajmuje się szkoleniem 34 skautów, uprawiając wraz z nimi zajęcia takie jak kajakarstwo. Codziennie chodzi też na dwugodzinny spacer z psem.
Nigdy nie przyszło jej do głowy, by ponownie udać się do neurologa, który przepowiadał, iż pewnego dnia znajdzie się na wózku inwalidzkim. - To nie ma sensu. Oni wszyscy nastawieni są bardzo negatywnie i powiedzieliby mi, że nie mają żadnego leku na moje SM. Dzięki wsparciu i poradom dr. Kingsleya Audrey zrobiła bardzo dużo w kwestii swej choroby. Jednak sam specjalista odczuwał opory przed używaniem słowa "wyleczenie".
- Wolę mówić, że SM jest w remisji. Ta remisja może być jednak trwała i mam kilku pacjentów, którzy od ponad 30 lat są całkowicie wolni od objawów - mówił.
Ogółem dr Kingsley przez wszystkie lata swej praktyki leczył ponad 9 tys. pacjentów z SM, lecz nigdy nie zdarzyło się, by jakikolwiek badacz, grupa poparcia czy lekarz zgłosili się do niego w celu zapoznania się z jego metodą lub choćby sprawdzenia, czy jego sposoby są skuteczniejsze niż terapia konwencjonalna. Dla pacjentów, którym dr Kingsley pomógł, nie ma to być może tak dużego znaczenia. A Audrey Smart zalicza się do tych niewielu szczęściarzy, którzy znaleźli odmienny od tradycyjnego sposób leczenia SM.
Co wywołuje SM? 13 winowajców
Prawdopodobnie nie istnieje pojedyncza przyczyna stwardnienia rozsianego. Chorobę tę opisano jako powolne zatruwanie organizmu. Do winowajców zalicza się nieustanny stres, gorączkę, rozstrój emocjonalny, urazy oraz zbyt duże spożycie tłuszczu. Ważnym czynnikiem mogą być także przeciążenie toksynami, zwłaszcza z amalgamatowych wypełnień zębów, jak również nietolerancje pokarmowe i niedobory żywieniowe.
Oto 13 prawdopodobnych sprawców, wytypowanych przez dr. Kingsleya:
- indywidualne nietolerancje pokarmowe;
- toksyczne metale, takie jak rtęć (głównie z amalgamatowych wypełnień) i ołów;
- toksyczne chemikalia z pestycydów, a także dodawane do przetworzonej żywności i napojów, takie jak aspartam i glutaminian sodu (E621);
- niedobory żywieniowe, szczególnie witaminy B12, magnezu i witaminy D, której głównym źródłem jest światło słoneczne (z tego powodu niektórzy utrzymują, iż SM jest kolejną chorobą, którą pogarsza kampania "bezpiecznego opalania");
- infekcje, takie jak ospa wietrzna/półpasiec, oraz zakażenia grzybami z rzędu drożdżaków, takimi jak Candida;
- stres;
- stres geopatyczny (czyli długotrwałe przebywanie w strefach oddziaływania promieniowania w tzw. strefach geopatycznych, np. nad żyłami wodnymi);
- leki;
- papierosy i alkohol;
- wypełnienia zębów leczonych kanałowo (zwłaszcza stare);
- nierównowaga hormonalna;
- przeciążony układ odpornościowy;
- słabe funkcjonowanie jelit lub zespół nieszczelnego jelita.
Co zrobiłby lekarz
Eksperci twierdzą, że "nie wykazano, by którykolwiek sposób leczenia wywierał wpływ na wynik długofalowy" w stwardnieniu rozsianym, jak ujęto to w podręczniku opublikowanym przez British Medical Journal Group. Innymi słowy, żaden lek ani terapia nie są w stanie odmienić nieubłaganego pogarszania się stanu pacjenta z SM, który najprawdopodobniej zakończy życie przykuty do wózka inwalidzkiego. Do tego czasu lekarze zaoferują mu całą gamę silnych leków, niektórych podawanych dożylnie, w celu łagodzenia objawów, mających jednak niszczycielskie skutki uboczne, czasami równie ciężkie, jak sama choroba.
Według przewodnika BMJ w najlepszym razie mogą one jedynie "prawdopodobnie przynosić korzyści", co oznacza, że materiał dowodowy jest skąpy. By zmniejszyć częstość nawrotów, lekarze mogą zasugerować podawany dożylnie octan glatirameru - białko, które przypuszczalnie powstrzymuje procesy zapalne w SM. Skutki uboczne jego stosowania mogą być jednak niebezpieczne, a nawet zagrażać życiu, a obejmują trudności w oddychaniu oraz obrzęk twarzy, jamy ustnej i warg.
Leku tego nie należy podawać doustnie, gdyż potencjalne zagrożenia przeważają nad jakąkolwiek korzyścią. Podczas nawrotu choroby lekarze najprawdopodobniej przepiszą steroidy, jak sugerował specjalista leczący Audrey, lecz i w tym przypadku, choć mogą one przynosić korzyści, brak jest definitywnych dowodów, potwierdzających ich skuteczność.
Dieta niskotłuszczowa
Dr Roy Swank, neurolog z Oregon Health and Science University w Portland, jako jeden z pierwszych powiązał SM z dietą wysokotłuszczową. U setek swych pacjentów zastosował dietę niskotłuszczową, z ograniczeniem tłuszczów nasyconych i olejów wielonienasyconych. W pierwszym roku zakazane było także czerwone i tłuste mięso, a zamiast niego należało spożywać zboża, owoce, warzywa i tłuste ryby.
Swank nigdy nie twierdził, że jego dieta jest lekarstwem, ale uważał, że umożliwia ona opanowanie SM. Wielu spośród jego pacjentów żyło ze stwardnieniem rozsianym przez długie lata - w kilku przypadkach nawet przez 60 - nie wykazując najbardziej upośledzających objawów tej choroby.
- Produkty mleczne: jedz beztłuszczowe produkty mleczne i unikaj margaryny, masła, tłuszczu do pieczenia, smalcu, masła kakaowego, oleju kokosowego i palmowego oraz olejów uwodornionych.
- Jaja: tylko białka, zrezygnuj z żółtek.
- Zboża i płatki: jedz produkty pełnoziarniste, unikaj muffinek, pasztecików, ciast i herbatników zawierających uwodornione tłuszcze lub oleje.
- Makaron i ryż: rafinowane produkty są dozwolone, lecz preferowane są pełnoziarniste.
- Produkty przetworzone: większość pakowanych produktów zawiera przetworzone lub uwodornione oleje, których należy unikać.
- Przyprawy: zabroniony jest tylko majonez.
- Napoje: kofeina nasila nerwowość i bezsenność, najlepiej więc jej unikać, ale jeśli nie wywiera na Ciebie zbyt silnego wpływu, ogranicz jej spożycie do 3 filiżanek dziennie.
- Alkohol: pacjenci z SM są zazwyczaj na niego wrażliwi. Jeśli tak nie jest, dopuszcza się kieliszek wina dziennie.
- Orzechy i nasiona: orzechy włoskie oraz nasiona słonecznika i dyni są dobrą, sycącą przekąską.
- Owoce i warzywa: jedz ich tyle, ile chcesz, lecz unikaj awokado i oliwek, gdyż zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe.
- Drób: wybieraj pozbawione skóry białe mięso kurczaka lub indyka, ale unikaj wszelkich mięs przetworzonych.
- Ryby: sięgaj po białe ryby, takie jak dorsz, halibut i sola, a także skorupiaki i mięczaki, np. kraby, ostrygi i przegrzebki, ale ograniczaj ryby, takie jak tuńczyk i łosoś.
- Czerwone mięso: nie jest wskazane, szczególnie w pierwszym roku diety, lecz później możesz pozwalać sobie na niewielką ilość chudego mięsa, takiego jak baranina, wątroba i nerki.
- Witaminy: Zalecana jest codzienna suplementacja olejem z wątroby dorsza, 1 g witaminy C i 400 j.m. witaminy E.
SM a geny
Lekarze często odwołują się do genetyki, by wyjaśnić, dlaczego ktoś zachorował. Masz pecha, mówią, bo posiadasz dziedziczne predyspozycje. To samo można powiedzieć w przypadku SM i istnieją dowody, które sugerują, że genetyka odgrywa tu pewną rolę. Ale, jak wykazali pionierzy tacy jak dr Kingsley, nasz sposób życia może "nadpisać" kod genetyczny.
Udowodnili to badacze z Honolulu oraz z Veterans Administration Hospital w Minneapolis, którym nie dawał spokoju fakt, że odsetek zachorowań na SM na Hawajach ogromnie różnił się w poszczególnych grupach etnicznych. Osoby białe, które urodziły się w Kalifornii, a potem przeprowadziły na wyspy, chorowały 3 razy częściej niż biali urodzeni i wychowani na Hawajach. Z drugiej strony wśród urodzonych na Hawajach Japończyków odsetek SM był 3 razy wyższy niż u osób urodzonych i wychowanych w Japonii, które następnie przeniosły się na Hawaje1.
W oddzielnym badaniu neurolog Charles M. Poser z Harvard Medical School wyjaśnił sprzeczne dane za pomocą swej teorii cechy SM (MST). Uważa on, że niektóre osoby są genetycznie podatne na stwardnienie - mają cechę MST - ale mogą nigdy nie zachorować, o ile nie zostaną narażone na zdarzenie środowiskowe, którym może być cokolwiek: od infekcji lub szczepionki, aż po dietę wysokotłuszczową lub brak dostatecznej ilości światła słonecznego2.
Teorię tę poparli włoscy naukowcy, którzy wykonali skany MRI u 152 osób spokrewnionych z 1 pacjentem z SM, 88 osób mających rodzinną historię choroby oraz 56 zdrowych ochotników. Żaden z uczestników badania sam nie cierpiał na SM. Badacze odkryli, że 10% osób z rodzinną historią schorzenia oraz 4% bez niej miało zmiany w mózgu identyczne jak pacjenci cierpiący na SM - lecz nie wykazywało jeszcze żadnych objawów3. Sugeruje to, że wszyscy oni posiadali cechę MST, lecz nic w ich dotychczasowym życiu nie uruchomiło jeszcze choroby.
Bryan Hubbard
Bibliografia
- Neurology, 1971; 21: 122–30
- Clin Neurol Neurosurg, 2006; 108: 227–33
- Ann Neurol, 2006; 59: 634–9