Suplementy diety - czy są bezpieczne, jakie formy wybierać?

Chcąc zadbać o swoje zdrowie, coraz częściej sięgamy po suplementy diety. Niestety nie wszystkie charakteryzują się taką samą jakością.

25 lipiec 2019
Artykuł na: 23-28 minut
Zdrowe zakupy

W 2017 r. Najwyższa Izba Kontroli przeanalizowała polski rynek suplementów diety. Wyniki okazały się druzgocące: zlecone przez NIK badania laboratoryjne wykazały, że wiele preparatów nie wykazuje cech deklarowanych przez producentów, a zdarzają się też po prostu szkodliwe dla zdrowia.

W sprzedaży internetowej, ale także w sklepach stacjonarnych i aptekach, obok rzetelnych produktów znajdowały się suplementy zawierające np. bakterie chorobotwórcze, substancje zakazane z listy psychoaktywnych czy stymulanty podobne strukturalnie do amfetaminy! Przykładowo w 4 z 11 badanych próbek probiotyków zidentyfikowano obecność nieokreślonych szczepów drobnoustrojów, w 67% stwierdzono liczbę bakterii probiotycznych niższą niż deklarowana na opakowaniu, a w 1 próbce wykryto zanieczyszczenie produktu bakteriami chorobotwórczymi.

Z kolei z wybranych do kontroli 45 suplementach diety, które nie powinny być wprowadzone do obrotu z uwagi na zawartość niedozwolonych składników, aż 38 (84%) znajdowało się w sprzedaży internetowej. Produkty te zawierały składniki kwestionowane przez Główny Inspektor Sanitarny i mogły m.in. wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych oraz zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, a także przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia oraz zatruć pokarmowych1.

W 4 z 11 badanych próbek probiotyków zidentyfikowano obecność nieokreślonych szczepów drobnoustrojów, w 67% stwierdzono liczbę bakterii probiotycznych niższą niż deklarowana na opakowaniu, a w 1 próbce wykryto zanieczyszczenie produktu bakteriami chorobotwórczymi.

Wolny rynek suplementów

Jak to możliwe, że w sprzedaży dostępne są preparaty tak kiepskiej jakości? W dużej mierze odpowiadają za to niedoskonałe regulacje prawne, które nie nakładają na producentów obowiązku przeprowadzenia badań potwierdzających jakość i skład suplementu diety. Tak naprawę każdy może wprowadzić suplement na rynek, deklarując jedynie zawartość organom sanitarnym w drodze tzw. notyfikacji. Spełnienie tego warunku formalnego umożliwia sprzedaż zgłoszonego produktu.

Oczywiście Inspekcja Sanitarna ma prawo skontrolować taki produkt, ale procedura weryfikacji powiadomienia, a nawet ewentualne wszczęcie postępowania wyjaśniającego nie wstrzymują jego dystrybucji. Co więcej, z kontroli NIK wynika, że od przekazania informacji o nowym suplemencie GIS do chwili rozpoczęcia weryfikacji upływa średnio niemal 8 miesięcy, a maksymalnie blisko 1,5 roku. Wobec połowy ogólnej liczby powiadomień z lat 2014-2016 w ogóle nie rozpoczęto procesu weryfikacji, co oznacza, że nie podjęto nawet próby ustalenia, czy wprowadzane produkty są bezpieczne dla konsumentów.

Mimo wszystko polscy konsumenci nie są wcale w najgorszej sytuacji. Obowiązujący u nas model (podobny do tego w Belgii, Francji czy na Węgrzech) przynajmniej przewiduje monitoring polegający na ocenie suplementów pod względem zarówno właściwej kwalifikacji, jak i składników w nich zawartych. Inne państwa Unii Europejskiej (np. Niemcy) wymagają zarejestrowania informacji o wprowadzeniu do obrotu, jednakże bez dokonywania jakiejkolwiek oceny tych produktów. Kolejne (takie jak np. Austria, Wielka Brytania i Holandia) nie wdrożyły żadnego systemu monitorowania suplementów diety na rynku.

W pierwszej połowie 2015 r. Polacy wydali na suplementy diety 1,54 mld zł, kupując 94,5 mln opakowań – o 10 mln więcej niż w tym samym okresie 2014 r.

Prognozy mówią, że w 2023 r. wartość tego rynku przekroczy 6,5 mld zł.

Ile wydajemy na suplementy diety?

Wspomniane procedury i wyniki kontroli pokazują, że Europa z pewnym lekceważeniem podchodzi do rynku suplementów diety, który z roku na rok się poszerza. W rejestrze GIS od 2007 r. wpisano łącznie blisko 30 tys. produktów w tej kategorii. O ile w latach 2013-2015 przybywało ich 3-4 tys. rocznie, o tyle w 2016 r. było to już 7,4 tys., a dane Komisji Europejskiej wskazują, że w latach 1997-2005 polski rynek suplementów wzrósł o 219%, co stanowiło najwyższy skok wśród wszystkich państw Unii Europejskiej. Sami Polacy również nie wypierają się stosowania tego rodzaju wsparcia.

Z przeprowadzonego w lutym 2017 r. sondażu Agencji Badań Rynku i Opinii SW Research wynika, że do zażywania suplementów diety przyznaje się 72% rodaków, z czego prawie połowa (48%) stosuje je regularnie2. Najczęściej sięgamy po preparaty zawierające witaminy i minerały, magnez, immunostymulanty, probiotyki oraz produkty wzmacniające mięśnie, kości i stawy. Te trendy pokrywają się z europejskimi - w większości krajów najpopularniejszymi suplementami są witaminy (C, E i D) oraz minerały (wapń i magnez)3.

Oczywiście stały ilościowy wzrost sprzedaży wiąże się z korzyściami finansowymi dla koncernów produkujących tego typu preparaty. W pierwszej połowie 2015 r. Polacy wydali na suplementy diety 1,54 mld zł, kupując 94,5 mln opakowań - to o 10 mln więcej niż w tym samym okresie 2014 r. i o 22 mln więcej w porównaniu z pierwszym półroczem 2012 r. Co prawda ze względu na ograniczenia w reklamie oraz wzmożoną po opublikowaniu raportu NIK kontrolę tego segmentu dynamika rynku nieco spadła. Nadal jednak będzie się on rozwijał, a prognozy mówią, że w 2023 r. jego wartość przekroczy 6,5 mld zł4.

 

Niebezpieczny skład suplementów

Ogólnie rzecz biorąc, rynek suplementów nie jest wystarczająco monitorowany, a na całym świecie pojawiają się tego dowody. Jak wynika z kontroli przeprowadzonej w krajach Unii Europejskiej w latach 2013-2014, którą objęto preparaty na potencję, aż 49% spośród przebadanych 570 próbek zawierało substancje wcześniej niezadeklarowane w składzie5.

Podobna kontrola suplementów na odchudzanie, dostępnych w sprzedaży stacjonarnej i internetowej w 23 krajach UE, wykazała, że w 48% próbek znajdują się związki, o których zawartości w produkcie nie było informacji. Do szczególnie niebezpiecznych należy sibutramina, która powoduje wzrost ryzyka wystąpienia zawałów serca oraz udarów, zwłaszcza u osób ze schorzeniami układu krążenia, a także przyspieszenie bicia serca, bezsenność, niepokój, wahania nastroju, większe prawdopodobieństwo napadów padaczkowych, uderzenia gorąca, potliwość, nudności, biegunki, zaburzenia widzenia, parestezje, uczucie suchości w ustach oraz ryzyko uzależnienia6.

Przyjmowanie preparatów zawierających sibutraminę bez konsultacji z lekarzem może prowadzić nawet do powikłań stanowiących istotne zagrożenie dla zdrowia i życia. Te doniesienia są o tyle niepokojące, że preparaty na odchudzanie i zwiększające potencję są jednymi z chętniej kupowanych online, a tam jeszcze łatwiej o niesprawdzony specyfik.

 

Czy suplementy witaminowe są stabilne?

Problematyczne mogą być także witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, które w niektórych połączeniach łatwo ulegają degradacji. Jeszcze w 1948 r. Federalna Agencja Bezpieczeństwa wykazała, że produkty łączące witaminę D i wapń już w ciągu miesiąca lub 2 od daty produkcji charakteryzowały się małą zawartością tej pierwszej7. Oczywiście to zmotywowało producentów do opracowania nowych metod wytwarzania suplementów, by wydłużyć ich przydatność do spożycia.

Podobnie rzecz ma się z witaminą K2. Już kilka lat temu odkryto, że jeśli chodzi o jej suplementację (witamina K ma duże znaczenie w profilaktyce osteoporozy oraz chorób układu krążenia i nerwowego), nie każda postać przynosi te same efekty. Optymalna okazała się naturalna forma K2 MK-7, ponieważ ma okres półtrwania 2-3 dni (w porównaniu do 1-2 godz. w przypadku syntetycznej MK-4)8.

Jednak druga kwestia to stabilność tego składnika, która może spaść po połączeniu go z wapniem lub magnezem. Długoterminowe badania wykazały, że niezabezpieczona lub fermentowana postać K2 była niestabilna w preparacie z wapniem w temperaturze 25°C i 40°C - po 12 miesiącach jej zawartość spadała kolejno o 40 i 71%. Jeszcze gorzej wypadło połączenie z magnezem: po roku tylko 1% niezabezpieczonego K2 pozostawało w preparatach zawierających równocześnie ten pierwiastek.

W 2016 r. ponownie przetestowano w sumie 79 produktów łączących tę witaminę z minerałami, głównie zakupionych od sprzedawców detalicznych w UE, ale także w USA, Indiach i RPA, pod kątem zawartości K2 MK-7. Tylko 8% z nich zgadzało się z informacją na etykiecie lub przynajmniej było blisko tej deklaracji. Wyjątkiem okazały się mikrokapsułkowane produkty K2 MK-7 - taka forma ochrony zdecydowanie zwiększała szanse na zawartość substancji aktywnej odpowiadającą oświadczeniu producenta9.

Ile selenu jest w orzechach brazylijskich?

W pewnym sensie trudno dziwić się, że nie zawsze możliwe jest zachowanie pożądanej ilości składników aktywnych w produkcie, kiedy nawet naturalne ich źródła nie są pod tym względem doskonałe. Dobrym przykładem mogą być orzechy brazylijskie, uznawane za najcenniejsze spośród pokarmów zawierających selen - pierwiastek niezbędny w wielu procesach życiowych, który m.in. uczestniczy w regulacji poziomu stresu oksydacyjnego i metabolizmie hormonów tarczycy, wspomaga układ immunologiczny oraz kondycję włosów i paznokci, a także chroni DNA, białka i lipidy przed wolnymi rodnikami10.

Rzeczywiście orzechy brazylijskie, będące nasionami orzesznicy wyniosłej występującej w Ameryce Południowej, wykazują najwyższą średnią zawartość selenu spośród wszystkich znanych odmian. Co więcej, występuje on tutaj w postaci dobrze przyswajanych związków organicznych, z których największy udział ma selenometionina.

Jednak ilość selenu ulega dużym wahaniom: od 8 do 219 mcg w sztuce. Inni naukowcy wskazują, że te różnice mogą być jeszcze większe (od 2,07 do 68,15 mg/kg), w zależności od miejsca uprawy orzesznicy, co oznacza, że z tym składnikiem diety dostarczamy sobie od 11 do 288% dziennego zapotrzebowania na ten pierwiastek11.

Wszystko przez to, że selen obecny w orzechach brazylijskich pochodzi z gleby, na której uprawiane są drzewa. Jeśli zatem ziemia jest uboga w ten pierwiastek, rosnące na niej rośliny nie będą w stanie zgromadzić jego istotnej ilości. Na przenikanie selenu hamująco wpływa również kwasowość gleby, a nawet orzechy pochodzące z jednej linii produkcyjnej mogą różnić się pod względem jego zawartości.

Kolejny problem to fakt, że orzesznica wykazuje również skłonność do gromadzenia innych składników mineralnych, w tym baru i promieniotwórczego radu. Z kolei ze względu na dużą zawartość tłuszczu (66% wartości energetycznej) orzechy brazylijskie łatwo jełczeją i mogą być źródłem rakotwórczej aflatoksyny wytwarzanej przez grzyby z rodzaju Asperigillus (kropidlaki)12.

Ile selenu jest w suplementach diety?

Wszystko to sprawia, że wbrew pozorom żywieniowe źródła selenu wcale nie są najlepsze, a nawet mogą okazać się szkodliwe. Ten pierwiastek śladowy musi bowiem występować w ludzkim organizmie w określonym stężeniu, by pełnić swoje funkcje. Z jednej strony utrzymujący się niski poziom wiąże się ze zwiększonym ryzykiem chorób tarczycy i układu sercowo-naczyniowego, ale z drugiej - przekroczenie rekomendowanych wartości w osoczu (100-140 mcg/l) może wpływać na rozwój insulinooporności i cukrzycy oraz nadmierną aktywność przeciwutleniającą13.

W Polsce, gdzie gleby są wybitnie ubogie w ten pierwiastek, jego średnie spożycie wciąż należy do najniższych w Europie (35 mcg przy normie 55 mcg dla kobiet i 70 mcg dla mężczyzn), a stężenie w osoczu nawet nie zbliża się do prawidłowego (przeciętnie wynosi 70 mcgl/l, a u ponad 95% osób jest niższe niż 105 μg/l)14. Jednak spożywanie orzechów brazylijskich, które mogą zawierać albo niewielką ilość selenu, albo wielokrotnie za dużą, nie jest w tym przypadku rozwiązaniem, które umożliwiałoby kontrolowane dostarczanie go do organizmu. W takiej sytuacji intuicyjnie zwracamy się w stronę suplementów, które powinny być źródłem standaryzowanej, powtarzalnej ilości selenu czy jakiejkolwiek innej substancji.

Tu jednak również sytuacja nie jest prosta. W jednym z badań przeanalizowano 86 produktów dostępnym na polskim rynku, które zawierały różne formy i postaci selenu. Okazało się, że zaledwie w 12 przypadkach zawartość pierwiastka była zbliżona do tej podanej na opakowaniu (w granicach 90-110%), a jedynie w 38 (44%) mieściła się w akceptowanym marginesie błędu, który i tak jest dość szeroki, bo wynosi 70-130% deklaracji producenta15. Podobne badania prowadzono wielokrotnie, a wszystkie wykazały, że nie jest łatwo osiągnąć powtarzalną, stabilną zawartość selenu w suplemencie, a tym bardziej zapewnić jego dobrą przyswajalność.

Ma to związek m.in. z wykorzystaną formą pierwiastka: selen nieorganiczny w postaci prostych soli, takich jak selenin i selenian, jest wchłaniany zaledwie w 40-50%, podczas gdy organiczny (selenometionina i selenocysteina) - w 85-95%. Nowoczesnym rozwiązaniem, które ma zwiększyć samą zawartość, jak i przyswajalność pierwiastka, jest stosowanie komórek drożdżowych hodowanych na pożywkach wzbogaconych w selen, co daje możliwość uzyskania naturalnie występującej formy organicznej (L-selenometioniny) w połączeniu z metyloselenocysteiną oraz szeregiem innych organicznych związków selenu, które naturalnie występują w żywności.

Jednak drożdże również są narażone na dość duże wahania ilości poszczególnych składników, więc ich biodostępność może się znacznie różnić. Jedynie produkty standaryzowane, które zawierają drożdże selenowe, wykazują najlepsze właściwości oraz bardzo małe różnice w typie i ilości różnych związków selenu. Jak wykazują badania, stabilność ich składu wynosi ok. 81%, istotnie podnoszą one stężenie pierwiastka w osoczu - przy dawce 100 mcg już po 6-10 tygodniach pozwalają osiągnąć prawidłowy poziom - a ich absorpcja sięga 89%16.

Weganie powinni kontrolować poziom witaminy B12 i selenu, osoby permanentnie zestresowane potrzebują zwykle dodatkowej dawki magnezu, a preparaty z witaminami A, C, D, E i z grupy B mogą prawie o połowę obniżać ryzyko wystąpienia zawału.

Suplementy szyte na miarę

Opracowanie drożdży selenowych to przykład na to, że dzięki badaniom klinicznym i zachowaniu standardów farmaceutycznych można tworzyć suplementy o rzeczywiście korzystnym wpływie na zdrowie. Preparaty o sprawdzonym i stabilnym składzie, w odpowiedniej dawce i przyswajalnej formule, mogą być cennym wsparciem dla naszego organizmu. Przeprowadzone we Francji badanie SU.VI.MAX udowodniło, że odpowiednia suplementacja witaminami i składnikami mineralnymi pozwala na znaczące obniżenie śmiertelności i zachorowalności.

Pozytywny efekt notowano zwłaszcza w populacji mężczyzn, u których po 7,5 roku obserwacji parametry te spadły kolejno o 31 i 37%17. Największe korzyści mogą osiągnąć osoby, które na co dzień nie prowadzą zdrowego trybu życia, a zwłaszcza ich dieta odbiega od zalecanych standardów. Niestety wśród Polaków ta grupa jest bardzo duża: spożywamy za mało tłuszczów nienasyconych, warzyw i owoców, a nawet nie pijemy wystarczających ilości wody. Przykładowo Polacy zjadają przeciętnie zaledwie ok. 280 g z rekomendowanych przez Instytut Żywności i Żywienia 400 g warzyw i owoców, czyli ok. 1/3 za mało18.

Nic zatem dziwnego, że w organizmie pojawiają się niedobory, które uzupełniamy poprzez suplementację. Istnieją również sytuacje, w których zapotrzebowanie na dane składniki odżywcze jest zwiększone, jak ciąża, podeszły wiek, określone schorzenia, zaburzenia wchłaniania lub potwierdzone badaniami niedobory. Przykładowo weganie powinni stale kontrolować, czy ich dieta jest wystarczająco bogata w produkty z witaminą B12 i selenem, a dzieciom z ADHD często brakuje cynku, witamin z grupy B (zwłaszcza B6) oraz magnezu19.

Równie ważne jest obserwowanie własnego organizmu, który wysyła często niepozorne sygnały świadczące o nieprawidłowym odżywieniu: problemy ze wzrokiem lub suchość oka mogą oznaczać niedobory witaminy A, kłopoty dermatologiczne i nawracające infekcje wiążą się często z małą podażą cynku, a wypadanie włosów - z niewystarczającym poziomem biotyny (witaminy B7)20.

Osoby permanentnie zestresowane lub cierpiące na skurcze mięśni potrzebują zwykle dodatkowej dawki magnezu, a przyjmowanie preparatów z witaminami A, C, D, E i z grupy B prawie o połowę może obniżać ryzyko wystąpienia zawału, zwłaszcza u kobiet, które nie chorowały wcześniej na serce21. Jednym słowem program suplementacji powinien być dosłownie szyty na miarę - miarę indywidualnych potrzeb.

Jaką postać suplementów wybrać?

Jak zatem wybierać suplementy, by rzeczywiście uzupełnić niedobory i poprawić swój stan zdrowia?

Najważniejszym kryterium powinien być skład kupowanego suplementu. To on decyduje o bezpieczeństwie, ale przede wszystkim o skuteczności substancji aktywnych. Jednak sama zawartość pożądanego składnika nie musi przekładać się na jego biodostępność. Przykładowo popularny tlenek magnezu przyswaja się zaledwie w ok. 3-4%, co oznacza, że nawet przy 300 jonach pierwiastka wykorzystane zostanie zaledwie 12 mg. Zdecydowanie lepiej będzie wybrać organiczne formy: cytrynian magnezu (wykorzystywany w 90%) lub mleczan, ewentualnie chlorek (najlepiej przyswajalny, choć jest solą nieorganiczną)22.

Z kolei w przypadku wapnia na podstawie analizy 15 randomizowanych badań stwierdzono, że cytrynian wchłania się od 22% do 27% lepiej niż nieorganiczny, słabo rozpuszczalny w wodzie węglan - bez względu na to, czy jest przyjmowany na czczo, czy z posiłkiem23. Ponadto ilość zjonizowanego cytrynianu wapnia pozostaje stabilna przez kilka godzin, a pochodzący z niego pierwiastek nie wiąże się ze szczawianami i innymi składnikami roślinnymi, które obniżają wchłanianie.

Również wspomniany już selen zdecydowanie lepiej przyswaja się w postaci organicznej, a preparaty na bazie drożdży charakteryzują się większą stabilnością składu.

Kupując witaminę K2, należy wybierać postać K2 MK-7 w kapsułkach.

W każdym przypadku istotną kwestią jest również dawka. Składniki odżywcze suplementów działają bowiem w określonym stężeniu. Z drugiej strony nie należy przekraczać dawek wskazanych na opakowaniach. Oczywiście najlepiej będzie sięgać po preparaty wytwarzane zgodnie ze standardami farmaceutycznymi, których skład i aktywność zostały odpowiednio przebadane.

Zawsze natomiast warto sprawdzać, kto jest ich producentem i dystrybutorem: firmy o ugruntowanej pozycji na rynku, apteki (również te internetowe) i oficjalne sklepy są zdecydowanie bardziej wiarygodne niż kompanie niepodające pełnych danych teleadresowych lub zarejestrowane na Tajwanie.

 Artykuł ukazał się w wydaniu papierowym O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą Maj 2019.

Bibliografia

  1. Informacja o wynikach kontroli Dopuszczanie do obrotu suplementów diety, nr ewid.195/2016/P/16/078/LLO, Delegatura NIK w Łodzi, marzec 2017 r., s. 12-13
  2. https://goo.gl/p6gakQ
  3. Eur J Clin Nutr. 2009;63(Suppl 4):S226-38
  4. Raport „Rynek suplementów diety w Polsce 2018. Analiza rynku i prognozy rozwoju na lata 2018-2023”, PMR, 2018
  5. Raport Instytutu Ochrony Zdrowia „Suplementy diety. Pacjent, rynek, trendy, regulacje”, 2017
  6. Arch Intern Med. 2004; 164(9):994-1003; Obes Rev 2008; 9(4):378-87
  7. JAMA 1959; 171:1103
  8. Int J Vitam Nutr Res, 2016:1-15; Blood, 2007; 109(8):3279-83
  9. Vitamin K2 MK-7: A stability challenge, a market study, https://www.nutraingredients.com
  10. EFSA Journal 2014;12(11):3890
  11. Anal Bioanal Chem. 2002 Jul;373(6):454-60; Chemosphere. 2017 Dec;188:650-658
  12. J Food Compos Anal 2008; 21(4):332-335; J Agric Food Chem. 2007 Dec 26;55(26):11087-92
  13. Ann Intern Med 2007; 147:217-223
  14. Nutr Cancer. 2009;61(5):629-33; Wsp. Onkol. 2011; 15(supl.1):39-43; PLoS One. 2013; 8:e59051; Nutrion and Cancer 2009; 61: 629-633
  15. Food Chemistry 2016; 190:454-459
  16. Am J Clin Nutr 2010; 91:923-31; Food Nutr Res. 2008; 52:10.3402/fnr.v52i0.1642
  17. Arch Intern Med. 2004; 164(21):2335-42
  18. Mały rocznik statystyczny, GUS, 2016
  19. Acad Pediatr, 2012; 12:110-6
  20. BMJ 2012; 345:e4348
  21. Am J Clin Nutr 2010; 92:1251-1256
  22. J Am Coll Nutr. 1990; 9 (1): 48-55; Magnes Res. 2001; 14 (4): 257-62; Magnes Res. 2003; 16 (3): 183-91
  23. Am J Ther 1999; 6 (6): 313-21
Wczytaj więcej