Łatwo zatem domyślić się, że brak równowagi mikrobioty (tzw. dysbioza) upośledza układ odpornościowy i może mieć wiele wspólnego z alergiami: rozrost Proteobacteria w płucach pogłębia objawy astmy, a zmniejszenie liczby skórnych kolonii Streptococcus lub Propionibacterium w połączeniu ze wzrostem szczepów Staphylococcus powiązano z zaostrzeniem atopowego zapalenia skóry.
Pora na dobre wiadomości: bakterie kwasu mlekowego L. Rhamnosus zwiększają skuteczność doustnego odczulania w przypadku alergii na orzeszki ziemne. Natomiast wczesna ekspozycja na niektóre klasy bakterii Clostridium, obniża w wieku dorosłym poziom immunoglobulin E, zwiększając tym samym tolerancję na alergeny.
Ale jak może dojść do dysbiozy? Nie potrzeba wiele: ekspozycja na antybiotyki sprawia, że mikrobiom musi odbudować się praktycznie od zera, podczas gdy w międzyczasie bardziej odporne i agresywniej rozrastające się szczepy przejmują kontrolę nad danym obszarem (skóra, jelita itp.), nierzadko przekształcając się z doktora Jeckylla w pana Hyde’a.
Co więcej, antybiotykoterapia w ciąży wpływa na powstający dopiero mikrobiom płodu, od początku narażając mały organizm na deregulację układu odpornościowego, a środki przeciwbakteryjne podane w 1. miesiącu życia dziecka zwiększają ryzyko alergii na mleko krowie.
Również sposób, w jaki dziecko przychodzi na świat, nie pozostaje bez wpływu na jego mikrobiom jelitowy. Poród siłami natury umożliwia noworodkowi oralną ekspozycję na szczepy Becteroides, Bifidobacterium i E. coli, które od tej pory będą wytwarzać metabolity, zmniejszające ryzyko astmy i alergii. Później różnorodność mikrobiomu wspierana jest przez karmienie piersią, które dodatkowo dostarcza prebiotyków, odżywiających te drobnoustroje. Cesarskie cięcie również pozwala na kolonizację układu pokarmowego, ale są to szczepy Staphylococcus i Streptococcus, które tworzą mikrobiom skórny. Jeśli dojdzie do tego podawanie noworodkowi mleka modyfikowanego, to skład biomu jelit małego organizmu, choć dla niego bezpieczny i pracujący prawidłowo, będzie pozbawiony wsparcia, które oferowałby mu układ odpornościowy matki.
Kolejne czynniki ryzyka to nasza dieta i środowisko, które nas otacza. Na przykład tzw. dieta zachodnia negatywnie wpływa na mikrobiom, a ekspozycja na smog uliczny zwiększa ryzyko astmy. Jednocześnie częste przebywanie na łonie natury, wśród pyłków czy zwierząt żyjących na wsi, hartuje układ odpornościowy, a picie nieprzetworzonego mleka korzystnie wpływa na bakterie jelitowe.
Do tego dochodzi jeszcze wiek: młody organizm jest bardziej narażony na wystąpienie alergii, zwłaszcza w pierwszych 3 latach życia, kiedy to skład mikrobiomu często się zmienia. Ostatni czynnik to posiadanie starszego rodzeństwa: pierwsze dziecko w rodzinie wykazuje wyższe ryzyko alergii, ale kolejne mogą wzmacniać swój układ odpornościowy, mimowolnie również poprzez przebywanie ze starszym bratem i siostrą.
Czy zatem antybiotykoterapia, poród przez cesarskie cięcie, karmienie mlekiem modyfikowanym, życie w mieście i nieposiadanie rodzeństwa skazują nas na niekończącą się dysbiozę jelit i ciężkie alergie? Niekoniecznie. Odpowiednio skomponowane posiłki (bogate w nieprzetworzoną żywność), suplementacja, nawyki życiowe i inne czynniki mogą poprawić różnorodność mikroorganizmów w jelitach i złagodzić, a nawet cofnąć objawy alergii.
Probiotyki, prebiotyki i synbiotyki przywracają równowagę mikrobiomu, zasilają jego szeregi i odżywiają go. W przypadku alergii pokarmowych warto przyjmować L. Rhamnosus – pomogą one nie tylko (jak już wspomniano) w uczuleniu na orzeszki ziemne, ale też wspomogą pacjentów z alergią na mleko krowie, jeżeli są przyjmowane z hydrolizowaną kazeiną. Podobnie z probiotykami – suplementacja nimi zdaje się zwiększać proporcje dobroczynnych szczepów Lactobacillus i Clostridium leptum, brakuje jednak badań klinicznych w tej materii. Ponadto ekspozycja zarówno na probiotyki, jak i prebiotyki oraz synbiotyki zdaje się zmniejszać ryzyko rozwoju alergii, a suplementacja nimi u uczulonych pacjentów może zwiększać skuteczność immunoterapii1.
Ważna jest również aktywność fizyczna. Udowodniono, że może ona wpływać na skład i różnorodność mikrobioty, a przez to pośrednio również na układ odpornościowy i ryzyko alergii. Ćwiczenia mogą stymulować wydzielanie immunoglobulin A – wzmacniają one odpowiedź organizmu na obecność wrogich bakterii i wirusów, zapobiegają ich kolonizacji i dbając tym samym o równowagę m.in. mikrobiomu jelitowego.
Co więcej, aktywność fizyczna może wpływać na produkcję krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych, które regulują aktywność niektórych białych krwinek, wzmacniają połączenia między komórkami nabłonka okrężnicy (mniejsze ryzyko przedostania się alergenu do organizmu) i hamują syntezę prozapalnych cytokin.
Warto przy tym wspomnieć, że sportowcy mają bardziej różnorodne kolonie mikroorganizmów jelitowych niż osoby preferujące siedzący tryb życia. Ale co za dużo, to niezdrowo – zbyt wielki wysiłek fizyczny również może wywoływać dysbiozę, a tym samym zwiększać ryzyko alergii2.
- Pascal M, Perez-Gordo M, Caballero T, Escribese MM, Lopez Longo MN, Luengo O, Manso L, Matheu V, Seoane E, Zamorano M, Labrador M, Mayorga C. Microbiome and Allergic Diseases. Front Immunol. 2018 Jul 17;9:1584. doi: 10.3389/fimmu.2018.01584. PMID: 30065721; PMCID: PMC6056614. https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC6056614/
- Wegierska AE, Charitos IA, Topi S, Potenza MA, Montagnani M, Santacroce L. The Connection Between Physical Exercise and Gut Microbiota: Implications for Competitive Sports Athletes. Sports Med. 2022 Oct;52(10):2355-2369. doi: 10.1007/s40279-022-01696-x. Epub 2022 May 21. PMID: 35596883; PMCID: PMC9474385. https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC9474385/