Wypadanie włosów i silne bóle głowy
Lola, lat 14, zgłosiła się do mnie zaniepokojona wypadaniem włosów. W przeciągu poprzedniego roku straciła ich ok. 40%. Cierpiała także na silne bóle głowy, które nie pozwalały jej normalnie funkcjonować, i miała za sobą wizytę w pediatrycznej klinice migren w miejscowym szpitalu. Jednakże nawet najsilniejsze środki przeciwbólowe, przeznaczone specjalnie do leczenia migren, niewiele pomagały i Lola bardzo często opuszczała zajęcia szkolne, gdyż całymi dniami zmuszona była leżeć w zaciemnionym pokoju.
Z powodu wypadania włosów nastolatkę skierowano do pediatrycznej kliniki dermatologicznej, gdzie lekarze – całkiem słusznie – podejrzewali reakcję autoimmunologiczną. Skierowali ją na oddział reumatologii pediatrycznej, gdzie początkowo zdiagnozowano u Loli chorobę autoimmunologiczną, znaną jako toczeń rumieniowaty układowy (SLE), ale po po wtórnych badaniach krwi stwierdzono, że tak jednak nie jest.
Wtedy przeniesiono dziewczynkę na oddział endokrynologii pediatrycznej w celu zbadania tarczycy, ponieważ cierpiała także z powodu skrajnego zmęczenia, a jej miesiączki stały się nieregularne.
Endokrynolog zdiagnozował u niej chorobę Hashimoto, czyli niedoczynność tarczycy na tle autoimmunologicznym. Innymi słowy, układ odpornościowy Loli produkował przeciwciała, które atakowały jej własną tarczycę. Wynikający z tego brak hormonu tarczycy był powodem jej zmęczenia i przyczyniał się do wypadania włosów.
Endokrynolog przepisał jej lewotyroksynę, syntetyczną po stać głównego hormonu, jaki powinna produkować tarczyca, i powiedział, że będzie musiała brać go już zawsze. Gdy matka Loli zapytała, co sprawiło, że organizm dziewczynki produkuje przeciwciała przeciwko własnej tarczycy, lekarz odparł, że jego zadaniem jest leczenie, a nie dociekanie przyczyn.
Kiedy zobaczyłam Lolę po raz pierwszy, brała już codziennie po 50 mcg lewotyroksyny, ale włosy nie odrastały, a bóle głowy nie ustępowały. Przez pierwszych kilka miesięcy przyjmowania lewotyroksyny nie zmniejszało się także zmęczenie. Jednakże matka Loli zmieniła jej dietę na bezglutenową i chociaż nie przyniosło to ulgi w bólach głowy ani nie zmniejszyło wypadania włosów, to spowodowało wielką zmianę w kwestii zmęczenia. Lola zauważyła, że czuje się o wiele mniej wyczerpana niż kilka miesięcy wcześniej.
Usunięcie glutenu z diety istotnie wydaje się przynosić ulgę w wielu schorzeniach autoimmunologicznych, nawet jeśli ich pierwotną przyczyną nie jest jego nadmiar. Wiele osób wytwarza przeciwciała przeciwko glutenowi, a we współczesnej hybrydowej pszenicy znajduje się go o wiele więcej niż w chlebie, który jedli nasi pradziadkowie. Prawdopodobnie dlatego wrażliwość i alergie na gluten są obecnie znacznie częstsze niż jeszcze 2 pokolenia wcześniej.
Skutki uboczne szczepionki HPV
Lola czuła się zupełnie dobrze, dopóki w wieku 13 lat nie została zaszczepiona przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV). Jedynym jej wcześniejszym schorzeniem był ze spół Ehlersa i Danlosa typu III, znany też jako zespół hipermobilności.
Zespół ten zdiagnozowano u niej, ponieważ często zdarzały się jej zwichnięcia kostek i naciągnięcia więzadeł. Była jednak sprawna i zdrowa, a hipermobilność nie przeszkadzała jej już w życiu, gdy pozwolono jej nosić do szkoły sztywne buty sportowe zamiast miękkich tenisówek.
Gdy Lola wraz z matką opowie działy mi całą historię, jej związek ze szczepionką HPV stał się oczy wisty. Po zastrzyku Lola czuła się chora i nieswoja, lecz nie na tyle, by odesłano ją ze szkoły do domu. Tamtego wieczoru dostała jednak wysokiej gorączki, a następnego ranka miała dokuczliwy kaszel.
Przez kilka dni leżała w łóżku z kaszlem i gorączką, i choć jej samopoczucie trochę się poprawiło, to jednak wciąż czuła przypływy zimna i gorąca. Szczególnie jej twarz stawała się rozpalona i czerwona, podczas gdy ręce były zimne i lepkie. Działo się to w dalszym ciągu, gdy zgłosiła się do mnie rok później.
W następnych tygodniach nastolatkę zaczęły dręczyć migreny i zmęczenie; zauważyła też, że garściami wypadają jej włosy. Coraz trudniej było jej także stać przez dłuższy czas: często mdlała lub musiała szybko usiąść. Gdy kładła się do łóżka wieczorem, jej serce zaczynało bić w przyspieszonym tempie.
W końcu do coraz dłuższej listy zdiagnozowanych problemów Loli dodano zespół posturalnej tachykardii ortostatycznej (POTS). Jest to zaburzenie funkcjonowania autonomicznego układu nerwowego, który steruje takimi funkcjami, jak ciśnienie krwi, częstotliwość pracy serca i pocenie się. Rozpalona twarz i zimne dłonie Loli stanowiły część tego zaburzenia autonomicznego.
POTS występuje częściej u osób z zespołem hipermobilności, lecz Lola nie miała go przed szczepieniem HPV. U wszystkich młodych kobiet z diagnozą POTS, jakie spotka łam, zespół ten rozwinął się po jednym lub kilku szczepieniach, niemal zawsze po szczepieniu HPV.
Suplementacja składników odżywczych jako klucz do regeneracji zdrowia
Mój plan działania w przypadku Loli polegał na suplementacji składników odżywczych, których jej brakowało, i detoksykacji organizmu ze szczepionki.
Badania krwi Loli wykazały nieco obniżony poziom wielu składników odżywczych, niezbędnych dla intensywnego wzrostu włosów: cynku, żelaza, biotyny, jodu i witaminy B12. Suplementacja tych składników spowolniła, a w końcu powstrzymała galopujące wypadanie włosów, ale niestety włosy, które wypadły, nie odrastały.
Gdy poziom jodu został znormalizowany, wydarzyły się jednak 2 rzeczy. Po pierwsze, miesiączki Loli, które były bardzo chaotyczne, nabrały regularności.
Po drugie, endokrynolog mógł już obniżyć jej dawkę lewotyroksyny z 50 do 25 mcg dziennie. W końcu dziewczynka mogła już zupełnie od stawić syntetyczny hormon tarczycy, gdyż jej własna tarczyca po upływie kilku lat odzyskała sprawność.
Badania krwi Loli wykazały także bardzo wysoki poziom aluminium, toksycznego metalu zawartego w szczepionkach. Usunięcie go z organizmu Loli było powolnym procesem: ponad rok trwało obniżenie poziomu aluminium do ¼ poziomu początkowego za pomocą kombinacji prostych metod detoksykacyjnych, takich jak soki z organicznych warzyw i sauna.
Początkowo musiała być to sauna na podczerwień, lecz w miarę jak Lola nabierała sił, była już w sta nie tolerować zwykłą saunę przez ok. 5 min bez przerwy. Trochę dłużej trwało obniżenie poziomu aluminium do zera, lecz gdy nam się to udało, zmęczenie Loli stopniowo zniknęło. Oprócz wspomnianych metod detoksykacji niezwykle ważnym suplementem dla usuwania aluminium była krzemionka.
Poza samą krzemionką podawałam Loli skrzyp polny – zioło, które w naturalny sposób wchłania mnóstwo krzemionki z gleby (o ile nie została ona zbytnio zubożona przez intensywną uprawę).
Co ciekawe, skrzyp polny jest składnikiem wielu preparatów wspomagających odrastanie włosów. Oprócz niego także niektóre marki wody źródlanej mają naturalnie wysoką zawartość krzemionki i one również pomagały Loli. Aby dowiedzieć się więcej, warto zapoznać się z pionierską pracą profesora Chrisa Exleya.
Zwróciłam uwagę Loli i jej matki na inne możliwe źródła aluminium w ich otoczeniu, by mogły ich unikać. Poza szczepionkami, ważnymi źródłami tej niebezpiecznej, neurotoksycznej substancji są aluminiowe garnki i patelnie (jeżeli przyrządza się w nich kwaśne potrawy, żywność wchłania część aluminium), folia aluminiowa, puszki z napojami, pojemniki z daniami na wynos, niektóre kosmetyki, a także dezodoranty i antyperspiranty używane pod pachami.
Lola powróciła już do szkoły. Nie jest całkiem zdrowa – nie tak zdrowa, jak była przed szczepieniem. Jednak czuje się znacznie lepiej niż wtedy, gdy zgłosiła się do mnie po raz pierwszy. A jak powiedziała mi jej matka, z całą pewnością dziewczyna nie weźmie już drugiej dawki szczepionki HPV.
Od 20 lat dr Jenny Goodman specjalizuje się w medycynie żywieniowej i środowiskowej. Jest autorką książki pt. „Staying Alive in Toxic Times: A Seasonal Guide to Life long Health” („Jak przeżyć w toksycznych czasach – sezonowy przewodnik po zdrowiu na całe życie” (Yellow Kite, 2020). Szczególnie interesuje się opieką przedkoncepcyjną i pracą z dziećmi.