Przed nami szał przedświątecznych zakupów, potem gorączkowe szukanie prezentów dla najbliższych, wreszcie gotowanie bigosów, serników, makowców i wszystkich tradycyjnych dań na wigilijny stół. Najczęściej jedyne, o czym myślimy po nadmiarze zajęć, to upragniony wypoczynek. Nic w tym dziwnego, że zamiast świąt coraz więcej ludzi woli mieć… święty spokój!
Japan Relief from Bernard on Vimeo.
Flaga Japonii?
Nie warto jednak tracić czasu na bierne siedzenie przed telewizorem i przerabianie nadmiaru zjedzonych kalorii na tłuszcz. Jeśli chcemy, żeby nasze ciało naprawdę się zrelaksowało, powinniśmy brać przykład z najzdrowszych i najbardziej długowiecznych społeczeństw. Odpoczywanie to prawdziwa sztuka, którą do perfekcji opanowali Japończycy.
Święty spokój po japońsku
Czy jeden z najbardziej zapracowanych narodów na świecie, który pracę na trzy zmiany nawet przez sześć dni w tygodniu traktuje niemal jak patriotyczny obowiązek, potrafi się zrelaksować?
Okazuje się, że to właśnie ci, którzy są najmocniej zmęczeni, potrafią szczerze docenić chwile wytchnienia. W kraju, w którym regularnie dochodzi do karoshi, czyli śmierci z przepracowania odpoczynek ma niemal święty wymiar.
Gdy (po kilkudniowej pracy bez przerwy) wylewu krwi do mózgu dostał 29-letni pracownik jednej z największych japońskich gazet, a wkrótce po nim to samo spotkało premiera Keizo Obuchi, powołano Narodową Radę Obrony Ofiar Karoshi.
Walka ze stresem i dbałość o regenerację organizmu po wielogodzinnej, intensywnej pracy przybrała w ostatnich latach na sile i nabrała charakteru politycznego. Odwiecznym sposobem na powrót do formy po nadmiernym wysiłku są tam wyprawy do gorących źródeł zwanych onsenami.
Onsen - Wilbur Hot Springs in Northern California from Trinette + Chris on Vimeo.
Spa z Kraju Kwitnącej Wiśni
Wyspy Japońskie są pochodzenia wulkanicznego. Kąpiele w gorącej wodzie, której temperatura przekracza 90° C są traktowane jak rytuał. Do związanych z nimi zwyczajów podchodzi się z powagą i respektem. Po dotarciu do ryokanów, czyli pensjonatów, na terenie których znajdują się naturalne gejzery lub sztuczne termy, należy przebrać się w przypominające kimona yukaty oraz specjalne skarpetki.
Choć w większość stosuje się rozdział płci, zdarzają się też koedukacyjne. Istotą zanurzania się w gorącej wodzie, bogatej w regenerujące organizm pierwiastki i minerały, jest jednak odprężenie i nie narażanie na jakikolwiek stres czy napięcie, dlatego najczęściej kuracjusze wybierają grono złożone wyłącznie z kobiet lub mężczyzn.
Nie łatwo jest jednak skorzystać z nich cudzoziemcom. Do tej pory zdarza się, że pełni uprzedzeń Japończycy potrafią odmówić skorzystania z nich osobom spoza ich kręgu kulturowego. Przed skorzystaniem z onsenów należy dokładnie umyć całe ciało, a po kąpieli można skorzystać z dodatkowych atrakcji w postaci masaży, aromaterapii, a także leżakowania na kopczykach z gorącego piasku.
Chanoyu 茶の湯 Chado 茶道 from Chanoyu Arabia on Vimeo.
Herbata na ukojenie nerwów
Tradycją jest również uwieńczenie wizyty w gorących źródłach chanoyu, czyli ceremonią herbacianą, podczas której podawana jest herbata oolong. Naukowcy na całym świecie potwierdzają, że ma ona dobroczynny wpływ na nasz układ krążenia, zapobiega chorobom serca oraz reguluje poziom cholesterolu i cukru we krwi, a także przyspiesza spalanie tłuszczu.
Głównym celem rytualnego picia naparu ze sfermentowanych liści herbaty jest jednak wyciszenie organizmu.
Nadmiar emocji zgromadzonych podczas całego tygodnia pracy Japończycy tłumią, popijając herbatę i kontemplując piękno natury. Ich zamiłowanie do miniaturyzacji sprawia, że także na własne ciało patrzą jak na zminiaturyzowany obraz wszechświata, w którym wszystkie części są ze sobą nierozerwalnie związane.
Potrafią bardzo ciężko pracować, ale kluczem do ich sukcesu jest umiejętność zachowania równowagi, której nabierają odpoczywając w onsenach.
Z polskiej perspektywy japońskie sposoby regenerowania organizmu mogą wydawać się całkiem egzotyczne. Może jednak warto po przedświątecznej gorączce odsapnąć na chwilę w domowym spa we własnej wannie i ukoić zszargane nerwy filiżanką dobrej herbaty?
Monika Piorun