Nim zaczniemy przygodę z witarianizmem, warto uświadomić sobie, co i dlaczego warto jeść na surowo, a także przygotować się do tej znaczącej zmiany w życiu. Zacznijmy zatem od podstaw, od owoców i warzyw.
Wszyscy mamy za sobą lekcje biologii w szkole, a dział dotyczący ludzkiego ciała zawsze cieszy się sporym zainteresowaniem uczniów. Mimo to większość z nas nie rozumie tak naprawdę podstawowych reguł, którymi rządzą się organizmy istot żywych – a dotyczą one wszystkich stworzeń na naszej planecie, niezależnie od tego, czy mowa o roślinie, czy zwierzęciu (w tym również człowieku). I tak np. w największym stopniu brakuje nam podstawowej wiedzy w zakresie żywienia.
Czynność tak prosta i naturalna obrosła w niezliczone mity, podkręcane jedynie przez wielkie sieci spożywcze, które nie dbają przecież o nasze zdrowie, tylko o swój interes. Gdyby mogły zarobić tak duże pieniądze na sprzedaży pomarańczy czy marchewki, jakie uzyskuje się np. ze sprzedaży ciastek, lodów, chipsów i wielu innych rodzajów słodyczy stworzonych przez człowieka, zapewne właśnie te produkty byłyby nam polecane. Fakty są jednak inne. Jedynym rozwiązaniem wydostania się z szaleństwa komercji i wszechobecnego marketingu, który z każdym rokiem zubaża nas i niszczy jako społeczeństwo i jako jednostki, jest powrót do korzeni oraz zastanowienie się, co nam szkodzi, a co służy.
Naszym papierkiem lakmusowym w tym doświadczeniu musi być natura – czyli głębokie wejrzenie w to, co stworzyła dla nas ziemia i jak od milionów lat reaguje na to nasze ciało. W związku z tym jednak, że jako ludzie odeszliśmy od natury już zbyt daleko i nie potrafimy słuchać naszych ciał oraz instynktów, posłużymy się nauką w najprostszej i dostępnej dla każdego formie i w tym oraz w następnym artykule odpowiemy sobie na kilka pytań, m.in. zastanowimy się, czy można jeść owoce bez ograniczeń, jakie mity narosły wokół nich i dlaczego należy jak najszybciej uciekać od dietetyków, trenerów i „znawców”, którzy radzą nam odstawić owoce ze względu na szkodliwość cukru…
Co składa się na naszą codzienną dietę?
W codziennym użyciu mamy do czynienia z kilkoma rodzajami węglowodanów pochodzenia naturalnego, które zupełnie niepotrzebnie źle się nam kojarzą. Przyjrzyjmy się każdemu z nich, aby zrozumieć, dlaczego nie powinno tak być.
Glukoza to podstawowy składnik życia na Ziemi
Najważniejszy dla większości organizmów na naszej planecie. My natomiast kojarzymy glukozę przede wszystkim z badaniami krwi i paniką ze strony zarówno pacjenta, jak i lekarza, gdy wskaźniki pokazują jej nadmiar w organizmie. Warto jednak wiedzieć, że glukoza jest podstawowym składnikiem odżywczym m.in. dla ludzi i przechowywana jest w organizmach żywych pod postacią skrobi (w roślinach) i glikogenu (u zwierząt). Stanowi jednocześnie najlepiej przyswajalny dla człowieka cukier.
Problem nie leży w glukozie ani w żadnym innych cukrze, ale przede wszystkim w jej pochodzeniu, a następnie dopiero ilości w naszej diecie z tego konkretnego źródła. Glukoza w roślinach powstaje w wyniku znanego wszystkim procesu zwanego fotosyntezą. W organizmie ludzkim natomiast magazynowana może być dzięki źródłom z zewnątrz, ale w przypadku, gdy nie jest dostarczana w wystarczającej ilości, potrafimy wytwarzać ją sami w procesie zwanym glukoneogenezą. W związku z tym, że jest głównym źródłem energii dla naszych komórek, jeżeli nie dostarczamy jej w postaci naturalnej, czyli z roślin, pozbawiamy komórki pożywienia potrzebnego do życia. Tutaj właśnie wkracza wspomniany proces glukoneogenezy, w który wyposażyła nas ewolucja.
Polega on na przemianie obecnych w organizmie białek i tłuszczów na glukozę w celu odżywienia organizmu. Nie jest to jednak proces, który zachodzi bez konsekwencji. Jego założeniem jest działanie w sytuacjach ekstremalnych. My natomiast korzystamy z jego dobrodziejstw przez większość życia, rezygnując z jedzenia owoców na rzecz produktów białkowych, od kiedy KTOŚ wmówił nam, że owoce są szkodliwe dla naszego zdrowia ze względu na zbyt dużą ilość cukru – w formie naturalnej życiodajnego i potrzebnego – i skracając sobie w ten sposób życie…
Błonnik, skrobia, sacharoza i fruktoza z nocnych koszmarów
Do zdrowego funkcjonowania nasze ciała potrzebują również błonnika, który – o czym rzadko się mówi – również jest cukrem w formie polisacharydu. Składnik ten jest nie tylko czynnikiem „porządkującym” pracę naszych jelit oraz wypełniającym żołądek, ale również stanowi pożywkę dla bakterii obecnych w naszym ciele – zdrowych dla naszego organizmu i niezbędnych, aby zachować m.in. wysoką odporność na choroby – bo, jak wiadomo, odporność zaczyna się w jelitach! I uwaga, niespodzianka, błonnik to kolejny składnik naszej diety, który naturalnie występuje w roślinach – w proporcjach idealnych…
Kolejnym typem cukru teoretycznie dosyć dla nas istotnym, chociaż możemy się bez niego obyć, jest skrobia – dlaczego nie jest konieczna? Ponieważ skrobia jest po prostu rodzajem skoncentrowanego źródła glukozy, którą możemy dostarczyć do organizmu w wystarczającej ilości bez spożywania produktów skrobiowych. Większość roślin jednak, które zawierają ją w dużej ilości, to warzywa, których nie jemy na surowo (i nie powinniśmy), np. ziemniaki.
Niestety, muszę to napisać: obróbki termicznej w przypadku skrobi w ogóle nie polecam – nawet tak uwielbiane przez nas wszystkich ziemniaki mogą być szkodliwe ze względu na bardzo szybkie oraz nadmierne podnoszenie poziomu glukozy we krwi, co prowadzi do nadmiernej produkcji insuliny i w konsekwencji do produkcji tłuszczu lub też oporności tkanek na insulinę, z którą według wielu badań problem ma już znaczna część społeczeństwa (w dalszym ciągu niezdiagnozowana, ale doświadczająca wielu jej objawów w codziennym życiu).
Powszechna na naszych stołach sacharoza (tzw. dwucukier, złożony z cząsteczki glukozy i cząsteczki fruktozy) to kolejny cukier, który dostarcza nam energii bardzo szybko. Dlatego też w przemyśle spożywczym wykorzystuje się ją do produkcji jedzenia, które niesamowicie uzależnia ze względu na dysproporcję stosunku sacharozy do innych składników. Do takiej nierównowagi nigdy nie dochodzi w pożywieniu pochodzenia naturalnego, które nie jest poddane obróbce i przetworzeniu.
I wreszcie fruktoza… Do tej przerażającej, groźnej i zabójczej formy cukru, występującego w największej ilości w owocach, przed którym ostrzegają nas dietetycy, eksperci wszelkiej maści, a nawet (niestety!) własne matki… Ileż razy słyszeliśmy: „Nie jedz już tych bananów na wieczór, mają za dużo cukru. Może zjedz lepiej płatki z mlekiem, białka trochę…”.
Jakże niesamowicie potrafimy utrudniać sobie życie, odchodząc od natury! Aż dziwne, że nikt do tej pory nie upowszechnił aparatów tlenowych jako naszych codziennych towarzyszy i zdrowszej alternatywy dla samodzielnego oddychania! Tak, wiem, w świetle zanieczyszczenia środowiska być może nie byłby to taki całkiem głupi pomysł… To jednak, co chcę naświetlić, to upór człowieka, aby w imię „rozwoju cywilizacji” poszukiwać rozwiązań, które tylko pozornie ułatwiają życie. Bo cóż jest prostszego od zjedzenia jabłka czy banana? A mimo to szukamy powodów, aby nie jeść pożywienia, które jest dla nas najbardziej naturalne.
To co w końcu z tą straszną fruktozą? Jako składnik sacharozy lub jako pojedynczo występujący cukier ma bardzo niewielki procentowo udział w składzie owoców – jest to zaledwie 5-10% w zależności od konkretnego owocu. I mam dobrą wiadomość dla wszystkich strachliwych: natura tak pięknie to wszystko ułożyła, że owoce i warzywa, które jako ludzie możemy bez problemu spożywać na surowo, są jednocześnie idealnie zbilansowane pod względem odżywczym i energetycznym dla naszych organizmów. Żeby zrobić sobie krzywdę, jedząc owoce, musielibyśmy spożyć kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt bananów na raz. Przypominam jednak, że śmiercią grozi nam wypicie w szybkim tempie 6 l zwykłej, czystej wody – zrobić sobie krzywdę można zatem absolutnie w każdy możliwy sposób, po prostu przesadzając.
Aby jednak pokazać skalę i różnicę, porównajmy skutki zjedzenia kilograma bananów albo nawet kilograma gotowanych ziemniaków do zjedzenia kilograma czekolady mlecznej – zdrowy organizm być może wyjdzie z tego cało, ale wystarczy drobna insulinooporność i szpital będzie pierwszym, a być może i ostatnim miejscem, które zobaczymy po takim posiłku… Po kilogramie bananów może nas co najwyżej rozboleć brzuch z przepełnienia, co minie i tak niezwykle szybko ze względu na to, że nasz organizm bardzo sprawnie radzi sobie z dużą ilością pożywienia roślinnego.
Fruktoza i naturalnie występujące cukry poza roślinami
Tak jak wspomniałem, wszystko to, co jesteś w stanie z bogatego zbioru warzyw i owoców zjeść ze smakiem na surowo, powinno być stałym składnikiem Twojej diety – to takie proste! Natura urządziła to na tyle inteligentnie, że nawet nie musisz się nad tym zastanawiać. A jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat mechanizmu zjadania owoców, pomyśl sobie o ich smaku – czy Twoje mechanizmy obronne pozwoliłyby Ci odczuwać przyjemność ze zjedzenia owoców, gdyby były dla Ciebie złe?
Pytam nie bez powodu, bo idzie za tym pewna nauka, którą można jak zawsze poprzeć przykładem… Wyobraź sobie jabłoń z pełnymi, pięknymi, czerwonymi owocami, a w tych owocach liczne pestki. Pierwotnie człowiek zrywał jabłko bezpośrednio z drzewa, jabłko ulegało strawieniu, a człowiek wydalał razem z kałem niestrawione pestki owocu, w ten sposób wspomagając rozmnażanie rośliny. Coś jednak musiało człowieka (i inne zwierzęta) do tych owoców przyciągać, a jest to niezmiennie słodycz, czyli cukier, który jest naturalnym, koniecznym i zdrowym składnikiem naszych organizmów i musi być dostarczany z zewnątrz, abyśmy cieszyli się zdrowym i długim życiem – z naturalnych dla nas źródeł!
W wyniku wtrącania się człowieka w przyrodę jest kilka produktów, o których myślimy, że są zdrowe, naturalne i, krótko mówiąc, bezpieczne.
- Jednym z nich jest tworzony na bazie kukurydzy syrop glukozowo-fruktozowy, będący składnikiem większości przetworzonych sklepowych produktów, które kupujemy bezrefleksyjnie i nie czytając ich składu… Syrop ten ma minimum 42% fruktozy i żadnych innych składników w sobie, które by neutralizowały w jakikolwiek sposób jego działanie. Nie jest zatem jedynie jałowy, jest po prostu antyodżywczy. W takiej ilości i w takiej formie fruktoza zabija Twój organizm, prowadząc np. do niealkoholowego stłuszczenia wątroby i wielu innych patologii w organizmie. I uwaga, to nie są skrajne przypadki ludzi, którzy wcale o siebie nie dbali, to wynik standardowej codziennie stosowanej europejskiej diety, w której na porządku dziennym jest chleb, płatki śniadaniowe, dżem, miód czy ciasteczka czasu do czasu.
- Drugim produktem, z którego szkodliwości teoretycznie zdajemy sobie sprawę, ale rzadko idzie za tym głębsze zastanowienie, jest biały cukier, którego produkcja wyklucza ze składu praktycznie wszelkie inne składniki zawarte w burakach, a zostawia szkodliwy i jałowy produkt o zawartości ponad 50% fruktozy.
- Na końcu wspomnę o miodzie. Radzę go w dużych ilościach unikać ze względu na ogromną ilość fruktozy, w proporcji dla człowieka niezwykle szkodliwej (ok. 40%).