Gdy 10 lat temu trener personalny i były zawodowy piłkarz David Roach usłyszał, że nigdy już nie będzie ćwiczył, był to najgorszy moment w jego życiu.
Pewnego ranka po prostu obudziłem się z bólem. Nie mogłem się schylić i założyć butów czy skarpet. Byłem jak staruszek.
– Właśnie zostałem wykwalifikowanym trenerem personalnym i ćwiczenia stanowiły ogromną część mojej codzienności. To był straszny cios – mówi 39-letni obecnie londyńczyk. Beznadziejna diagnoza była opinią fizjoterapeutki, do której David uczęszczał po tym, jak niespodziewanie zaczął zmagać się z bólem pleców. – Pewnego ranka po prostu obudziłem się z nim. Nie mogłem się schylić i założyć butów czy skarpet. Byłem jak staruszek – opowiada David.
Mężczyzna założył, że ból ustąpi w ciągu kilku dni, ale po tygodniu bez żadnej poprawy umówił się na wizytę do swojego lekarza rodzinnego, który skierował go na badania USG i rezonans. Wkrótce David odkrył przyczynę swoich dolegliwości: naciągnięcie stawu krzyżowo-biodrowego (odpowiedzialnego za przenoszenie ciężaru górnej części ciała na kończyny dolne) i 2 pęknięte dyski w części lędźwiowej kręgosłupa, które uciskały nerwy w tym obszarze.
Jak mu powiedziano, do uszkodzeń doszło najprawdopodobniej na skutek uprawiania przez lata dużej ilości sportu lub nawet po prostu ogólnego zużycia eksploatacyjnego. Mężczyźnie przepisano leki przeciwbólowe i fizjoterapię, ale nie pomogły mu one znacząco.
– Nie mogłem chodzić dłużej niż 20 min jednorazowo i w ogóle się schylić – opowiada David. Po kilku sesjach jego fizjoterapeutka powiedziała, że nie ma nadziei. – Poradziła mi zapomnieć o aktywności fizycznej i podjąć pracę biurową. Byłem bardzo przygnębiony – wspomina mężczyzna.
Rozluźnienie mięśniowo-powięziowe - skuteczna terapia
Mimo wizyt u wielu innych fizjoterapeutów, spośród których wszyscy doszli do tego samego wniosku, David odmówił przyjęcia wizji przyszłości w towarzystwie leków przeciwbólowych i bez aktywności fizycznej. Zamiast tego postanowił przyjrzeć się innym terapiom.
– Rok spędziłem na badaniu i testowaniu różnych rzeczy: osteopatii, rolfingu, akupunktury… – opowiada. Niektóre z terapii były pomocne, ale tylko krótkoterminowo. – Ból zawsze wracał. To było bardzo frustrujące – przyznaje David.
Wspinaczka jest wspaniała, ponieważ wykorzystujesz całe ciało w naturalny sposób. Czuję się silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.
Potem przyjaciółka zasugerowała mu, by wypróbował terapię o nazwie rozluźnianie mięśniowo-powięziowe – interaktywną technikę pracy z powięzią, białkową włóknistą tkanką powlekającą wszystkie mięśnie, kości, narządy, więzadła, ścięgna, nerwy i żyły w organizmie. Poleciła specjalistę Rona Huntleya, który szkolił się w USA z czołowym ekspertem w tej dziedzinie Johnem F. Barnesem. Chociaż David stracił już nadzieję, umówił się na wizytę do terapeuty w Londynie.
Na czym polega rozluźnienie mięśniowo-powięziowe
Rozluźnianie mięśniowo-powięziowe to holistyczna, interaktywna terapia wykorzystująca manualne uciskanie i rozciąganie w celu uwolnienia fizycznych blokad w organizmie. Zamiast manipulacji w obrębie mięśni pracuje się z powięzią – siecią elastynowych i kolagenowych włókien otaczających mięśnie i inne organy wewnętrzne – która może ulegać bliznowaceniu lub utwardzeniu wskutek urazu, stanu zapalnego i długotrwałej wady postawy.
Rozluźnianie mięśniowo-powięziowe ma na celu ułatwienie odprężenia napiętych tkanek, co redukuje ból i sztywność, a także zwiększa zakres ruchu. Badania kliniczne wykazały, że technika ta przynosi korzyści u pacjentów z chronicznym bólem dolnej części pleców, szyi i pięty1.
Według przeglądu 10 badań dotyczących zastosowania rozluźniania mięśniowo-powięziowego w leczeniu schorzeń ortopedycznych – zdefiniowanych jako wszelkie dolegliwości obejmujące mięśnie, więzadła i stawy – ich wyniki były zróżnicowane, ale ogólnie pozytywne2.
Poprawa: Przed pierwszą sesją rozluźniania mięśniowo- -powięziowego postawie Davida wyraźnie brakowało równowagi (lewe zdjęcie). Jednak po pojedynczym czterogodzinnym zabiegu jego kręgosłup i tułów wydawały się o wiele bardziej wyprostowane (prawe zdjęcie) i mógł się on swobodniej poruszać.
Kiedy David po raz pierwszy spotkał Rona, był zaskoczony jego pewnością siebie.
– Powiedział, że jest w stanie pomóc mi w ciągu 6 sesji. Byłem sceptyczny, ale pomyślałem, że warto spróbować – wspomina David. Wstępna sesja miała trwać 2 godz., ale ostatecznie potrwała 4. – Byłem bardzo rozregulowany. Myślałem, że siedzę i stoję normalnie, ale Ron powiedział, że mój kręgosłup ma kształt litery Z – wyjaśnia David.
Jak mówi, terapia, obejmująca ukierunkowane ręczne uciskanie i rozciąganie, była czasem niekomfortowa i dość bolesna. Jednak później zauważył wielką zmianę postawy i ruchomości.
Myślę, że pomaga mi to, iż doznałem urazu. Mogę oferować moim klientom poradnictwo w zakresie profilaktyki i leczenia. Teraz postrzegam urazy jako naukę.
– Ron wykonał mi zdjęcia przed terapią i po niej, na których wyraźnie widać różnicę (patrz następna strona). Mogłem się swobodniej poruszać i odczuwałem mniejszy ból pleców – opowiada David. W ciągu kilku kolejnych miesięcy odbył 3 następne sesje i codziennie wykonywał w domu zestaw prostych ćwiczeń, które specjalista zalecił na poprawę postawy. – Kazał mi namalować czerwoną kropkę na moim zegarku, żebym pamiętał o ćwiczeniach za każdym razem, gdy na niego spojrzę – wspomina David. Po czwartej sesji Ron powiedział pacjentowi: „skończyliśmy” i wyjaśnił, że nie potrzebuje on już terapii. David nie mógł w to uwierzyć.
Dieta i aktywność przy bólach pleców
Początkowo mężczyzna bał się, ale stopniowo zaczął wracać do ćwiczeń. Zamiast swego zwykłego intensywnego treningu na siłowni podjął łagodniejsze formy aktywności, takie jak pilates i metoda Feldenkraisa – obie są, jak mówi, fantastyczne dla ludzi z problemami z plecami. W miarę wzrostu pewności siebie próbował bardziej dynamicznych sportów.
– Wtedy odkryłem wspinaczkę, którą teraz uprawiam 4 razy w tygodniu. Jest wspaniała, ponieważ wykorzystujesz całe ciało w naturalny sposób. Czuję się silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej – cieszy się David. Mężczyzna zdołał również wrócić do treningu personalnego i wkrótce miał stałą grupę klientów. Obecnie z sukcesem prowadzi swój własny biznes i trenuje do 7 osób dziennie. – Myślę, że pomaga mi to, iż sam doznałem urazu. Mogę oferować moim klientom poradnictwo w zakresie profilaktyki czy leczenia i wskazywać im właściwy kierunek. Teraz postrzegam urazy jako naukę – przyznaje David.
Zdrowe odżywianie to również istotny element jego życia. Nie pije i stosuje dietę w stylu paleolitycznym, unika zbóż, nabiału, rafinowanego cukru i przetworzonych pokarmów, a zamiast tego skupia się na świeżych owocach i warzywach, mięsie i rybach oraz orzechach i ziarnach.
– Uważam, że dobre odżywianie naprawdę pomogło mi wyzdrowieć, utrzymać dobry stan zdrowia i zapobiec innym urazom – mówi David. Jednakże to Rona uznaje za osobę, która przywróciła mu życie. – Nie wiem, gdzie bym był, gdyby nie on. Nie uprawiałbym wspinaczki, nie byłbym trenerem personalnym… Tak się cieszę, że nie posłuchałem pierwszych lekarzy i fizjoterapeutów – mówi David.