Nasze organizmy, choć posiadają nieprawdopodobne wręcz mechanizmy adaptacyjne, najlepiej czują się w warunkach, do których przywykły. Już od chwili narodzin, czynniki, takie jak wysokość nad poziomem morza, średnie ciśnienie atmosferyczne, klimat, temperatura, pory roku, ilość opadów, rodzaj i dostępność pożywienia, kształtują homeostazę, czyli stan zdrowej równowagi naszego organizmu, który przystosowuje nas do życia w danym miejscu na Ziemi. Dlatego najlepiej czujemy się w znanym otoczeniu – jak mówi przysłowie, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. I nie chodzi tu jedynie o samopoczucie psychiczne, ale także o komfort fizyczny związany z pracą każdego układu w naszym ciele.
Wakacje to czas, kiedy chętnie te dobrze znane naszemu organizmowi warunki zmieniamy, chcemy odkrywać i zwiedzać świat, poznawać to, co nowe. A układem, który podczas podróży wystawiamy na największą próbę, jest przewód pokarmowy.
Dlaczego nasz układ pokarmowy nie lubi zmian?
Trudno oprzeć się egzotycznym owocom i warzywom, bajecznie kolorowym sałatkom oraz aromatycznym potrawom, których nazw niejednokrotnie nie potrafimy wymówić. Niewątpliwie pyszne i zdrowe, mogą jednak stanowić zagrożenie dla naszego przewodu pokarmowego. Dlaczego tak się dzieje? Otóż układ trawienny przyzwyczaja się do naszej codziennej diety.
Z tego właśnie powodu, jeżeli jemy lekkostrawnie i nagle skusimy się na tłuste mięsiwo, możemy spodziewać się objawów niestrawności, czyli dyspepsji, w tym bólu brzucha, wzdęcia, nudności lub biegunki.
Aby jej zapobiegać, nowe potrawy należy wprowadzać stopniowo i w niewielkich ilościach, co daje układowi pokarmowemu czas na adaptację i modyfikację ilości wydzielanych enzymów, tempa perystaltyki i procesów wchłaniania.
Do zmiany diety musi przyzwyczaić się także mikrobiota, zamieszkująca przewód pokarmowy, czyli populacja bakterii bytujących w jelitach. Wśród wielu zadań mikrobioty jest trawienie niestrawnych składników naszej diety, których nie rozkładają enzymy trawienne – a zwłaszcza błonnika.
I tak, dieta bogata w błonnik promuje rozwój prawidłowej mikrobioty, a żywność wysokoprzetworzona, zawierająca sztuczne barwniki, konserwanty i emulgatory niszczy ją, prowadząc do stanu dysbiozy, czyli zachwiania delikatnej równowagi pomiędzy populacjami bakterii jelitowych. Mówiąc obrazowo, może nam zabraknąć dobrych bakterii, wspomagających trawienie, a w ich miejsce namnożą się chorobotwórcze.
Niestety, siła przyzwyczajenia działa w dwie strony. Nie jest tak, że tylko pogorszenie diety szkodzi naszemu samopoczuciu i zdrowiu, paradoksalnie także nagłe odejście od złych nawyków żywieniowych to istna rewolucja dla organizmu. Jeżeli zatem zaplanujemy, że w wakacje wreszcie sięgniemy po zdrowe pokarmy i z dnia na dzień zmienimy menu, organizm może zareagować niestrawnością. Do czasu, aż się przyzwyczai do zmiany.
Biegunka podróżnych – jak jej uniknąć?
Przewodniki po egzotycznych krajach ostrzegają – uważaj na zemstę albo klątwę faraona, Montezumy lub sułtana. Pod tymi zatrważającymi nazwami kryje się tzw. biegunka podróżnych, która uprzykrza urlop wielu wczasowiczom. Jej przyczyną jest w aż 80% przypadków zakażenie enterotoskyczną bakterią E. Coli.
Wśród objawów dominuje dyspepsja, której towarzyszą m.in. nudności, wymioty, bóle brzucha i wodnista biegunka. Chory jest osłabiony, ponieważ jego organizm nie wchłania prawidłowo składników odżywczych i odwodniony na skutek wymiotów i biegunki. W cięższych przypadkach konieczna jest pomoc lekarza i podanie odpowiednich leków.
Bakteria E. Coli przedostaje się do organizmu najczęściej wraz z wodą. Wiele modnych kierunków turystycznych to kraje o niższym niż u nas standardzie higienicznym, w których nawet woda pitna z wodociągów nie spełniła naszych europejskich norm. Wystarczy zatem wypić sok, w którym pływają przygotowane z kranówki kostki lodu, zjeść opłukany w niej owoc lub połknąć łyk pod prysznicem i stajemy się ofiarami klątwy faraona. Ale to nie wszystko, ponieważ wyzwań dla naszego przewodu pokarmowego jest więcej.
Bogactwo egzotycznych przypraw także może zaszkodzić przewodowi pokarmowemu. Choć wiele z nich, takich jak np. kurkuma, imbir lub chili działa prozdrowotnie, warto wiedzieć, że zastosowane w nadmiarze mogą podrażnić nieprzyzwyczajoną do nich błonę śluzową przewodu pokarmowego. Ostre pasty curry mogą podrażnić jamę ustną i przełyk oraz powodować stan zapalny w żołądku, a tłuste mięsa i mocno doprawione sosy działają obciążająco na wątrobę i wzmagają wydzielanie żółci. Same w sobie potrawy te nie są szkodliwe, potrzebowalibyśmy jednak czasu, by się do takiego menu przyzwyczaić.
Warto także pamiętać o tym, że o ile rodzime alergeny są nam znane, może się okazać, że pomiędzy nimi a egzotycznymi składnikami diety zachodzi reakcja krzyżowa, zatem alergicy muszą zachować szczególną ostrożność, by pozornie bezpieczna potrawa nie wywołała u nich reakcji alergicznej. Niestety niewiele jest informacji na ten temat w Internecie, a jeszcze mniej w przewodnikach, zatem pozostaje zaufanie informacjom zebranym od innych, bardziej doświadczonych turystów lub profilaktyczne unikanie składników pokarmowych, co do których mamy wątpliwości.
Street food – smakowita przygoda czy ryzyko zdrowotne?
Zagrożeniem dla zdrowia jest także street food, czyli potrawy przygotowywane i serwowane na ulicach. Nawet jeżeli ich składniki nie stanowiłyby zagrożenia dla naszego zdrowia, problemem jest sposób przygotowania potraw: na ruchliwej, pełnej zanieczyszczeń ulicy, w pyle, smogu i wśród owadów, niejednokrotnie z wykorzystaniem niedoczyszczonych sprzętów kuchennych i sztućców, przy braku bieżącej czystej wody.
Sprzedawcy często przygotowują je bez rękawiczek, gołymi dłońmi i jednocześnie przyjmują pieniądze i np. obierają brudne jeszcze warzywa, nie myjąc przy tym rąk.
Naszą czujność usypia widok miejscowych, zajadających się ze smakiem tymi kuszącymi frykasami, jednak warto mieć świadomość, że żywią się oni w taki sposób prawdopodobnie całe swoje życie, zatem ich układ pokarmowy i odpornościowy są przyzwyczajone do takiego pożywienia – nasze nie. Warto zatem dobrze zastanowić się i oszacować ryzyko zakosztowania street food, by potem nie żałować straconego urlopu.
A jeżeli bardzo chcemy poczuć smak egzotyki, można przed wyjazdem zasięgnąć informacji na temat bezpiecznych dla turystów miejsc, w których zachowywana jest odpowiednia higiena przygotowywania potraw. Podróżnicy, blogerzy i influencerzy chętnie dzielą się w social mediach informacjami na ten temat, podają adresy i nazwy lokali, w których można bez zdrowotnych konsekwencji cieszyć się urokami miejscowej kuchni i zakosztować nieznanych smaków3.
Klątwa nad Bałtykiem?
Czy biegunka podróżnych może nas dopaść nad polskim morzem, na Mazurach lub podczas górskich wspinaczek w Tatrach? Tak, chociaż jej przyczyny są nieco inne niż w przypadku zakażeń bakteryjnych w egzotycznych krajach.
Najczęściej przyczyną dyspepsji jest nagła zmiana diety i pojawienie się w niej potraw ciężkostrawnych. Trudno jest bowiem oprzeć się rybce w nadmorskiej smażalni, frytkom na Krupówkach lub szybkim przekąskom na Mazurach. Same w sobie potrawy te nie są szkodliwe, ale sposób ich przygotowania sprawia, że mogą nam zaszkodzić, ponieważ są bardzo tłuste.
Wzmagają one wydzielanie żółci, czyli enzymu, którego zadaniem jest strawienie potężnej dawki tłuszczu, jaką wprowadzamy do organizmu. Żółć, sama w sobie, w dużych ilościach może podrażniać przewód pokarmowy.
Ponadto podczas smażenia w bardzo wysokich temperaturach powstają substancje trujące, kancerogenne i szkodliwe, które mogą uszkadzać błonę śluzową żołądka i dalszych odcinków przewodu pokarmowego. Nie bez znaczenia jest także to, że są to potrawy wysokokaloryczne, jeżeli zatem w czasie urlopu pofolgujemy zachciankom, możemy wrócić do domu z dodatkowymi kilogramami.
Ponadto w naszej wakacyjnej diecie częściej gości fast food, czyli pokarmy wysokoprzetworzone, zawierające konserwanty i sztuczne barwniki, emulgatory i polepszacze smaku.
Jeżeli sięgamy po nie okazjonalnie, nic złego się nie stanie, przewód pokarmowy i wątroba uporają się z nimi i usuną z organizmu. Jeżeli jednak na dwa tygodnie urlopu fast food stanie się naszym podstawowym pokarmem, może to prowadzić do podrażnienia żołądka i stanu zapalnego jelit oraz biegunki. Może także obciążyć wątrobę, która staje się bolesna, towarzyszy nam wtedy także uczucie pełności i ociężałości. Fast food może przyczynić się również do dysbiozy.