Jak uniknąć wakacyjnych pułapek kulinarnych? Zadbaj o swój żołądek podczas egzotycznych podróży

Wakacje to czas odpoczynku i beztroski. Czym byłyby, gdybyśmy podczas podróży nie zakosztowali lokalnych potraw i nie sięgnęli po egzotyczne owoce i warzywa, które kuszą na straganach i w stołówkach hoteli? Wielu z nas tę chwilę kulinarnej przyjemności przypłaci, niestety, problemami gastrycznymi. Można ich jednak uniknąć i w pełni cieszyć się wymarzonym urlopem.

Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

Nasze organizmy, choć posiadają nieprawdopo­dobne wręcz mechanizmy adaptacyjne, najlepiej czują się w warunkach, do których przywykły. Już od chwili narodzin, czynniki, takie jak wysokość nad poziomem morza, średnie ciśnienie atmos­feryczne, klimat, temperatura, pory roku, ilość opadów, rodzaj i dostępność pożywienia, kształtują homeostazę, czyli stan zdrowej równowagi naszego organizmu, który przystosowuje nas do życia w danym miejscu na Ziemi. Dlatego najlepiej czujemy się w znanym otoczeniu – jak mówi przysłowie, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. I nie chodzi tu jedynie o samopoczucie psychiczne, ale także o komfort fizyczny związany z pracą każdego układu w naszym ciele.

Wakacje to czas, kiedy chętnie te dobrze znane naszemu organizmowi warunki zmieniamy, chcemy odkrywać i zwiedzać świat, poznawać to, co nowe. A układem, który podczas podróży wystawiamy na największą próbę, jest przewód pokarmowy.

Dlaczego nasz układ pokarmowy nie lubi zmian?

Trudno oprzeć się egzotycznym owocom i warzywom, bajecznie kolorowym sałatkom oraz aromatycznym potrawom, których nazw niejednokrotnie nie potrafimy wymówić. Niewątpliwie pyszne i zdrowe, mogą jednak stanowić zagrożenie dla naszego przewodu pokarmowego. Dlaczego tak się dzieje? Otóż układ trawienny przy­zwyczaja się do naszej codziennej diety.

Z tego właśnie powodu, jeżeli jemy lekkostrawnie i nagle skusimy się na tłuste mięsiwo, możemy spodziewać się objawów nie­strawności, czyli dyspepsji, w tym bólu brzucha, wzdęcia, nudności lub biegunki.

Aby jej zapobiegać, nowe potrawy należy wprowadzać stopniowo i w niewielkich ilościach, co daje układowi pokarmowemu czas na adaptację i mody­fikację ilości wydzielanych enzymów, tempa perystaltyki i procesów wchłaniania.

kobieta pijąca koktajl
Skład ilościowy i jakościowy mikrobioty, czyli liczebność bakterii w ogóle i poszczególnych szczepów, zależy w dużej mierze od tego, co trafia na nasz talerz, ponieważ spożywając pokarmy kar­mimy nie tylko siebie, ale i liczącą ponad 1000 gatunków populację bakterii jelitowych.

Do zmiany diety musi przy­zwyczaić się także mikrobiota, zamieszkująca przewód pokarmowy, czyli populacja bakterii bytujących w jelitach. Wśród wielu zadań mikrobioty jest trawienie niestraw­nych składników naszej diety, których nie rozkładają enzymy trawienne – a zwłaszcza błonnika.

I tak, dieta bogata w błon­nik promuje rozwój prawidłowej mikrobioty, a żywność wysokoprzetworzona, zawierająca sztuczne barwniki, konserwanty i emulgatory niszczy ją, prowadząc do stanu dysbiozy, czyli zachwiania delikatnej równowagi pomiędzy populacjami bakterii jelitowych. Mówiąc obrazowo, może nam zabraknąć dobrych bakterii, wspomagających trawie­nie, a w ich miejsce namnożą się chorobotwórcze.

Niestety, siła przyzwyczajenia działa w dwie strony. Nie jest tak, że tylko pogorszenie diety szkodzi naszemu samopo­czuciu i zdrowiu, paradoksalnie także nagłe odejście od złych nawyków żywieniowych to istna rewolucja dla orga­nizmu. Jeżeli zatem zaplanujemy, że w wakacje wreszcie sięgniemy po zdrowe pokarmy i z dnia na dzień zmienimy menu, organizm może zareagować niestrawnością. Do czasu, aż się przyzwyczai do zmiany.

wakacyjne śniadanie
Wakacje nie są niestety dobrym czasem na stopniowe wprowadzanie zmian w diecie, chcemy bowiem krótki czas urlopu wykorzystać maksymalnie, jak tylko się da. I nie ma w tym nic złego, niestety nasz lubiący stałość przewód pokarmowy może w takiej sytuacji zaprotestować.

Biegunka podróżnych – jak jej uniknąć?

Przewodniki po egzotycznych krajach ostrzegają – uważaj na zemstę albo klątwę faraona, Montezumy lub sułtana. Pod tymi zatrważającymi nazwami kryje się tzw. biegunka podróżnych, która uprzykrza urlop wielu wczasowiczom. Jej przyczyną jest w aż 80% przypadków zakażenie ente­rotoskyczną bakterią E. Coli.

Wśród objawów dominuje dyspepsja, której towarzyszą m.in. nudności, wymioty, bóle brzucha i wodnista biegunka. Chory jest osłabiony, ponie­waż jego organizm nie wchłania prawidłowo składników odżywczych i odwodniony na skutek wymiotów i biegunki. W cięższych przypadkach konieczna jest pomoc lekarza i podanie odpowiednich leków.

Bakteria E. Coli przedostaje się do organizmu najczęściej wraz z wodą. Wiele modnych kierunków turystycznych to kraje o niższym niż u nas standardzie higienicznym, w których nawet woda pitna z wodociągów nie spełniła naszych europejskich norm. Wystarczy zatem wypić sok, w którym pływają przygotowane z kranówki kostki lodu, zjeść opłukany w niej owoc lub połknąć łyk pod prysznicem i stajemy się ofiarami klątwy faraona. Ale to nie wszystko, ponieważ wyzwań dla naszego przewodu pokarmowego jest więcej.

Bogactwo egzotycznych przypraw także może zaszkodzić przewodowi pokarmowemu. Choć wiele z nich, takich jak np. kurkuma, imbir lub chili działa prozdrowotnie, warto wiedzieć, że zastosowane w nadmiarze mogą podrażnić nieprzyzwyczajoną do nich błonę śluzową przewodu pokarmowego. Ostre pasty curry mogą podrażnić jamę ustną i przełyk oraz powodować stan zapalny w żołądku, a tłuste mięsa i mocno doprawione sosy działają obcią­żająco na wątrobę i wzmagają wydzielanie żółci. Same w sobie potrawy te nie są szkodliwe, potrzebowalibyśmy jednak czasu, by się do takiego menu przyzwyczaić.

 

Warto także pamiętać o tym, że o ile rodzime alergeny są nam znane, może się okazać, że pomiędzy nimi a egzo­tycznymi składnikami diety zachodzi reakcja krzyżowa, zatem alergicy muszą zachować szczególną ostrożność, by pozornie bezpieczna potrawa nie wywołała u nich reakcji alergicznej. Niestety niewiele jest informacji na ten temat w Internecie, a jeszcze mniej w przewodnikach, zatem pozostaje zaufanie informacjom zebranym od innych, bardziej doświadczonych turystów lub profilak­tyczne unikanie składników pokarmowych, co do których mamy wątpliwości.

Street food – smakowita przygoda czy ryzyko zdrowotne?

Zagrożeniem dla zdrowia jest także street food, czyli potrawy przygotowywane i serwowane na ulicach. Nawet jeżeli ich składniki nie stanowiłyby zagrożenia dla naszego zdrowia, problemem jest sposób przygotowania potraw: na ruchliwej, pełnej zanieczyszczeń ulicy, w pyle, smogu i wśród owadów, niejednokrotnie z wykorzystaniem niedoczyszczonych sprzętów kuchennych i sztućców, przy braku bieżącej czystej wody.

Sprzedawcy często przygo­towują je bez rękawiczek, gołymi dłońmi i jednocześnie przyjmują pieniądze i np. obierają brudne jeszcze warzywa, nie myjąc przy tym rąk.

Naszą czujność usypia widok miejscowych, zajadających się ze smakiem tymi kuszącymi frykasami, jednak warto mieć świadomość, że żywią się oni w taki sposób prawdopodobnie całe swoje życie, zatem ich układ pokarmowy i odpornościowy są przyzwyczajone do takiego pożywienia – nasze nie. Warto zatem dobrze zasta­nowić się i oszacować ryzyko zakosztowania street food, by potem nie żałować straconego urlopu.

A jeżeli bardzo chcemy poczuć smak egzotyki, można przed wyjazdem zasięgnąć informacji na temat bezpiecznych dla turystów miejsc, w których zachowywana jest odpowiednia higiena przygotowywania potraw. Podróżnicy, blogerzy i influen­cerzy chętnie dzielą się w social mediach informacjami na ten temat, podają adresy i nazwy lokali, w których można bez zdrowotnych konsekwencji cieszyć się urokami miej­scowej kuchni i zakosztować nieznanych smaków3.

Klątwa nad Bałtykiem?

Czy biegunka podróżnych może nas dopaść nad polskim morzem, na Mazurach lub podczas górskich wspina­czek w Tatrach? Tak, chociaż jej przyczyny są nieco inne niż w przypadku zakażeń bakteryjnych w egzotycznych krajach.

Najczęściej przyczyną dyspepsji jest nagła zmiana diety i pojawienie się w niej potraw ciężkostrawnych. Trudno jest bowiem oprzeć się rybce w nadmorskiej smażalni, frytkom na Krupówkach lub szybkim prze­kąskom na Mazurach. Same w sobie potrawy te nie są szkodliwe, ale sposób ich przygotowania sprawia, że mogą nam zaszkodzić, ponieważ są bardzo tłuste.

Ryby i frytki
Ryby i frytki to przykład potraw smażonych na głębokim oleju, a przez to ciężkostrawnych i obciążających wątrobę.

Wzmagają one wydzielanie żółci, czyli enzymu, którego zadaniem jest strawienie potężnej dawki tłuszczu, jaką wprowadzamy do organizmu. Żółć, sama w sobie, w dużych ilościach może podrażniać przewód pokarmowy.

Ponadto podczas smaże­nia w bardzo wysokich temperaturach powstają substancje trujące, kancerogenne i szkodliwe, które mogą uszkadzać błonę śluzową żołądka i dalszych odcinków przewodu pokarmowego. Nie bez znaczenia jest także to, że są to potrawy wysokokaloryczne, jeżeli zatem w czasie urlopu pofolgujemy zachciankom, możemy wrócić do domu z dodatkowymi kilogramami.

Ponadto w naszej wakacyjnej diecie częściej gości fast food, czyli pokarmy wysokoprzetworzone, zawierające konserwanty i sztuczne barwniki, emulgatory i polepszacze smaku.

Jeżeli sięgamy po nie okazjonalnie, nic złego się nie stanie, przewód pokarmowy i wątroba uporają się z nimi i usuną z organizmu. Jeżeli jednak na dwa tygodnie urlopu fast food stanie się naszym podstawowym pokarmem, może to prowadzić do podrażnienia żołądka i stanu zapal­nego jelit oraz biegunki. Może także obciążyć wątrobę, która staje się bolesna, towarzyszy nam wtedy także uczu­cie pełności i ociężałości. Fast food może przyczynić się również do dysbiozy.

Autor publikacji:
Wczytaj więcej
Nasze magazyny