Alejka sklepowa oznaczona jest małym czerwonym znakiem z napisem „higiena intymna kobiet”. Zaraz obok wkładek na nietrzymanie moczu i leków na infekcje grzybicze ciągną się rzędy butelek i najróżniejszych opakowań we wszystkich istniejących pastelowych odcieniach, a w nich znajdują się dezodoranty w sprayu dla kobiet, chusteczki odświeżające i płyny do higieny intymnej.
Nieprzyjemny zapach z pochwy – to być może ostatnie tabu współczesnych kobiet. Firmy produkujące te specyfiki doskonale wiedzą, jak wiele kobiet szuka sposobu na złagodzenie zawstydzających i uciążliwych dolegliwości, jakimi są upławy i nieprzyjemny zapach z pochwy. Ich przyczyną jest często bakteryjna waginoza, czyli bakteryjne zapalenie pochwy (ang. bacterial vaginosis, BV), rodzaj infekcji pochwy, o którym pewnie nigdy nie słyszałaś.
Niestety dostępne na rynku mydła, spraye i chusteczki do higieny intymnej nie rozwiązują problemu, a w wielu przypadkach wręcz go pogorszają.
Podczas gdy kobiety próbują jedynie zamaskować wstydliwy zapach, pomijają bardziej niepokojącą kwestię: odpowiedzialne za ten stan bakterie narażają miliony kobiet i ich nienarodzone dzieci na poważne problemy zdrowotne. Dlatego właśnie naukowcy zaczęli na nowo przyglądać się najbardziej intymnej części ciała kobiety, aby zrozumieć, jaka powinna być zdrowa – niektórzy wolą określenie „optymalna” – pochwa i dlaczego jest to tak ważne dla ogólnego stanu zdrowia.
Przyjazne bakterie - Lactobacillus
W porównaniu z pochwami innych ssaków, ludzka wagina jest wyjątkowa. Ten ciepły i wilgotny kanał, narażony jest na kontakt z przeróżnymi czynnikami. Wśród nich jest kontakt z męskimi narządami rodnymi podczas stosunku płciowego i zanieczyszczeniami z otoczenia, tą drogą na świat przychodzą także dzieci – a to sprawia, że wagina jest siedliskiem różnorodnych bakterii u większości ssaków. Jednak u kobiet dominującym mikroorganizmem zamieszkującym pochwę stały się bakterie z rodzaju Lactobacillus.
Istnieją nawet przesłanki, by sądzić, że niektóre gatunki bakterii Lactobacillus pobudzają wydzielanie śluzu pochwowego, który stanowi naturalną barierę ochronną przed patogenami.
Wprawdzie nie ma co do tego pewności, jednak naukowcy podejrzewają, że kobiece waginy pozyskały opiekunów w postaci bakterii z rodzaju Lactobacillus około 10–12 tysięcy lat temu, kiedy to ludzie zaczęli fermentować mleko i spożywać pokarmy, takie jak jogurt i ser, w których znajduje się najwięcej tych bakterii.
Niewykluczone także, że niektóre bakterie Lactobacillus rozszerzyły obszar swojego działania i skolonizowały waginę, pokonując krótką drogę z odbytu do przedsionka pochwy. Znalazły tam wymarzone warunki – miejsce o niskiej zawartości tlenu, które w okresie rozrodczym kobiety obfituje w cukry, którymi bakterie te żywią się.
Od tego czasu, w większości przypadków, współżyjemy z nimi w zgodzie, ale osiągnięta równowaga jest bardzo krucha. Czynniki wpływające na środowisko pochwy, takie jak obecność w nim nasienia, które powoduje wzrost pH pochwy lub menstruacja, mogą zmniejszyć liczbę bakterii Lactobacillus i umożliwić rozwój innych mikroorganizmów, w tym tych odpowiedzialnych za bakteryjne zapalenie pochwy.
Bakteryjna waginoza u Mary pojawiła się zaledwie kilka tygodni po tym, jak ginekolog założył jej wkładkę domaciczną. Podobnie jak wielu innym kobietom po urodzeniu pierwszego dziecka, lekarz rekomendował 37-letniej Mary wkładkę domaciczną, jako środek antykoncepcyjny. Po kilku tygodniach od jej umieszczenia w macicy, kobieta zaczęła zauważać niepokojące objawy: zwiększenie ilości wydzieliny z pochwy i rybi zapach. Mary, przekonana, że ma do czynienia z grzybicą, zastosowała dostępne bez recepty leki, a gdy te okazały się nieskuteczne, udała się ponownie do ginekologa. Lekarz wyjaśnił jej, że BV jest zaburzeniem naturalnej równowagi mikrobiologicznej wewnątrz pochwy. Seks z nowym partnerem, posiadanie wielu partnerów i irygacje pochwy, mogą przyczyniać się do wystąpienia BV, ale przypadłość ta nie została klasyfikowana jako infekcja przenoszona drogą płciową (ang. sexually transmitted infections, STI). Nadal, w większości przypadków, nie wiemy dokładnie co jest przyczyną wystąpienia BV u danej kobiety. Lekarz zalecił Mary standardową tygodniową terapię antybiotykową i objawy waginozy ustąpiły. Jednak, podobnie jak w przypadku około połowy z milionów kobiet w USA, które cierpią na BV, infekcja powracała również u Mary.
„Pojawiała się raz, a nawet i dwa w miesiącu. Pracuję jako nauczycielka i trenerka. Było to dla mnie trudne do zniesienia”, wspomina. „Jeśli wiesz, że w każdej chwili może cię dopaść, z tym swoim nieprzyjemnym zapachem, musisz być zawsze przygotowana – spray, wkładki, chusteczki oczyszczające. – mówi – Jeśli cię zaskoczy i nie będziesz przygotowana, możesz być pewna, że to będzie naprawdę paskudny dzień”. Zdawałoby się, że uczucie dyskomfortu i skrępowanie same w sobie są już wystarczająco dokuczliwe, ale BV ma też inną, znacznie bardziej niepokojącą cechę. Kobiety dotknięte tą infekcją są bardziej podatne na zakażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową, takimi jak rzeżączka czy chlamydioza oraz bardziej narażone na zarażenie wirusem HIV i jego dalsze przekazywanie. Wyższe jest u nich także ryzyko zapalenia przydatków, które może prowadzić do niepłodności, jak również ryzyko rozwoju infekcji pochwy i macicy. BV w czasie ciąży zwiększa ryzyko przedwczesnego porodu lub przeniesienia infekcji na dziecko, co może skutkować problemami zdrowotnymi na całe życie. Co więcej, BV dokłada cegiełkę do nierówności zdrowotnych w USA, ponieważ dotyka częściej kobiet pochodzenia afroamerykańskiego, latynoskiego i meksykańskiego, niż kobiet białych, częściej diagnozuje się je także u kobiet biednych i niewykształconych niż bogatych i wykształconych.
Mary jest obecnie w ciąży ze swoim trzecim dzieckiem. Nie martwi się jednak, ponieważ poznała BV na tyle dobrze, że potrafi rozpoznać pierwsze objawy i natychmiast poddaje się leczeniu. Jednak blisko połowa kobiet z BV nie ma żadnych objawów i nie jest świadoma obecności infekcji, tym bardziej nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, jakie ta ze sobą niesie. Wiele z nich uważa, że ich pochwa, po prostu, taka jest.
Bakteryjne zapalenie pochwy wystąpiło u Mary po raz pierwszy po założeniu wkładki domacicznej. Wcześniej nie miała tego typu problemów. Ginekolog udzielił jej standardowych instrukcji odnośnie higieny: do zewnętrznego mycia sromu należy używać wyłącznie wody lub delikatnego, niepieniącego się mydła. Do higieny intymnej nie należy stosować preparatów zawierających substancje zapachowe, perfum ani kosmetyków do kąpieli z bąbelkami. Lepiej jest brać prysznic niż kąpać się w wannie. Irygacja pochwy? Absolutnie nie! Wszelkie formy przepłukiwania wnętrza waginy zakłócają bowiem równowagę bakteryjną i zwiększają ryzyko wystąpienia waginozy bakteryjnej. Ludowe przesądy na temat konieczności mycia wnętrza pochwy – zwłaszcza po stosunku lub menstruacji – przekazywane są często młodym kobietom przez ich matki lub babki. Tymczasem wagina znakomicie troszczy się sama o siebie, jeśli tylko zostawimy ją w spokoju. „Pochwa jest jak samooczyszczający się piekarnik – mówi jeden z ginekologów – nie wymaga żadnych szczególnych zabiegów”.
Waginoza bakteryjna
Kiedy w 1982 roku Sharon Hillier dołączyła do zespołu badawczego pod kierownictwem Kinga Holmesa na Uniwersytecie Waszyngtona w Seattle, BV nazywano „nieswoistym zapaleniem pochwy”. Co to w ogóle miało oznaczać?
Było to uogólnienie, które stosowano w przypadku diagnozy dowolnej infekcji pochwy niewiadomego pochodzenia i zakażeń, które nie kwalifikowały się jako infekcje grzybicze ani żadne z powszechnych STI, takich jak chlamydioza czy rzęsistkownica.
Hillier dała się porwać chęci rozwikłania tej zagadki. Zrozumiała, że nie może porzucić tego obszaru badań, kiedy podczas jednej z sesji roboczych ze współpracownikami, w większości mężczyznami, ktoś zasugerował, że kobiety z BV zapewne tłumią swoją seksualność lub odczuwają związane z nią poczucie winy. Hillier uznała ten pomysł za „absolutnie niedorzeczny”.
Rybi zapach był uważany za zjawisko powszechne i oznaczał, że jesteś kobietą, która zbyt często uprawia seks lub stosuje nieodpowiednie praktyki seksualne. Takie podejście generowało ogromne zaniepokojenie wśród kobiet, nadal zresztą tak jest – mówi Hillier, obecnie mikrobiolog na Uniwersytecie w Pittsburghu – dotyka bowiem samego jądra naszego poczucia własnej wartości.
Laboratorium Holmesa przyczyniło się w dużej mierze do opisania oraz ostatecznie, również do ustalenia nazwy: bakteryjne zapalenie pochwy. Już na początku lat 70. XX wieku Holmes zdawał sobie sprawę, że BV jest najczęstszym problemem, z którym kobiety zgłaszają się do ginekologa.
Standardowe leczenie obejmowało wówczas stosowanie kremu dopochwowego, który – jak określał to Holmes – był praktycznie bezużyteczny. W 1978 roku jeden ze współpracowników Holmesa, Terrence Pheifer, przeprowadził badanie kliniczne, które miało na celu ustalenie, czy doustna terapia antybiotykowa przynosi lepsze efekty niż miejscowe stosowanie leków.
Okazało się, że nie przynosi, ale w trakcie badania doszło do szczęśliwego zbiegu okoliczności. Zgłosiła się bowiem do nich kobieta, u której stwierdzono zarówno chorobę przenoszoną drogą płciową, jak i BV.
Zgodnie z procedurą, należało najpierw wyleczyć infekcję metronidazolem, chemioterapeutykiem o działaniu pierwotniako- i bakteriobójczym, a następnie podać inne leki stosowane w leczeniu BV. „I oto proszę, po BV nie było śladu!”, mówi Holmes. Niezwłocznie włączono zatem metronidazol do programu badań i wykazano, że jest on skuteczny w prawie wszystkich przypadkach BV. Blisko 40 lat później, lek ten jest nadal lekiem pierwszego wyboru w przypadku diagnozy BV.
Równolegle członkowie laboratorium Holmesa pracowali nad sposobem diagnozowania BV. Richard Amsel zaobserwował, że oprócz upławów, u kobiet z BV wydzielina z pochwy miała niższą kwasowość, a w wymazach z pochwy znajdowały się „komórki jeżowe”, czyli komórki otoczone bakteriami. Pheifer wpadł na pomysł określenia trzeciego kryterium BV – testu zapachu. P
rzyniósł do biura Holmesa probówkę z płynem pobranym z pochwy pacjentki z BV i dodał kilka kropel wodorotlenku potasu. „Z próbki natychmiast zaczął wydobywać się naprawdę nieprzyjemny, nietypowy zapach”, wspomina Holmes. Kolega z sąsiedniego gabinetu, biochemik, podszedł i stwierdził: „O, aminy!”.
Okazało się, że pod wpływem dodanej substancji bakterie uwalniały substancje chemiczne nazywane, ze względu na ich ostry zapach, putrescyną (łac. putres – zgniły) i kadaweryną (łac. cadaver – trup, padlina).
Holmes uznał, że należy zmienić nazwę choroby na waginozę bakteryjną, co oznacza tyle, co „zbyt dużo bakterii”. Lekarze do dziś w diagnozie BV stosują trzy z czterech kryteriów klinicznych Amsela – jednorodną wydzielinę z pochwy, pH wydzieliny pochwy > 4,5, pozytywny test zapachu i obecność komórek jeżowych.
W 1995 roku Hillier i młody lekarz rezydent Craig Cohen dowiedli, że HIV i BV są ze sobą ściśle powiązane: wśród pracownic seksualnych w Tajlandii zakażenie wirusem HIV wykrywano czterokrotnie częściej u kobiet z BV, niż u tych, które nie cierpiały na tę chorobę.
Później epidemiolodzy odkryli również, że BV zwiększa ryzyko zarażenia wszystkimi innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową, ryzyko przedwczesnego porodu oraz wystąpienia innych komplikacji podczas ciąży.
Od czasów najważniejszych odkryć laboratorium Holmesa nastąpił renesans badań nad BV, w dużej mierze dzięki łatwości i szybkości, z jaką bakterie żyjące wewnątrz pochwy mogą być genetycznie sekwencjonowane i identyfikowane.
Cztery typy mikrobiomu
Prawdziwym wybawcą twojej waginy, zdaniem wielu naukowców, jest Lactobacillus crispatus. Bakteria ta nie tylko pokrywa błonę śluzową pochwy najlepszą kombinacją dwóch różnych odmian kwasu mlekowego, co ma na celu stworzenie warunków niesprzyjających rozwojowi innych bakterii, ale również wzmacnia wydzielinę śluzową pochwy kobiety w taki sposób, aby zatrzymywała i uniemożliwiała rozwój wirusa HIV oraz innych patogenów.
Sytuację dodatkowo komplikuje natomiast to, że niektórych z waginalnych złoczyńców, wymienianych wśród odpowiedzialnych za rozwój BV, takich jak Gardnerella, Prevotella czy Atopobium, wykryto również w pochwach zdrowych kobiet.
W 2011 roku Larry Forney, ekolog ewolucyjny z Uniwersytetu ldaho w Moscow i Jacques Ravel, mikrobiolog i genomik z Uniwersytetu Medycznego Maryland w Baltimore, zsekwencjonowali szczepy bakterii występujących w waginach prawie 400 kobiet w Stanach Zjednoczonych, u których nie występowały objawy BV.
W wyniku badań wykryli pięć różnych typów mikrobiomu pochwy. Cztery z nich były zdominowane przez różne odmiany bakterii z rodzaju Lactobacillus, ale piąty zawierał bardziej różnorodną kombinację mikroorganizmów (w tym gatunki Gardnerella, Sneathia, Eggerthella i Mobiluncus), z których wiele było kojarzonych z BV. Dużym zaskoczeniem było także odkrycie, że istnieje wiele rodzajów zdrowej mikrobioty pochwy, w tym taka, która w ogóle nie była zdominowana przez rodzaj Lactobacillus.
Kiedy Ravel i Forney opracowali otrzymane wyniki pod kątem przynależności do poszczególnych grup etnicznych, spotkała ich kolejna niespodzianka. W każdej grupie etnicznej istniał jeden rodzaj mikrobioty, która występowała zdecydowanie częściej, nawet u 40% badanych.
U białych kobiet była to mikrobiota zdominowana przez Lactobacillus crispatus, a u kobiet pochodzenia azjatyckiego, przez Lactobacillus iners. Z kolei u kobiet czarnych i Latynosek stwierdzono znaczne zróżnicowanie mikrobiomu. Te różnice w strukturze mikrobiologicznej mogą wyjaśniać, dlaczego wśród kobiet czarnych i Latynosek wskaźniki BV są wyższe.
Ravel twierdzi jednak, że wciąż nie do końca potrafimy wyjaśnić, co warunkuje zdrowe środowisko pochwy. „Ostatecznie, najprawdopodobniej wszystko sprowadza się do funkcji, jaką określone gatunki bakterii pełnią w pochwie oraz mieszanki ich współlokatorów”, mówi. „Wszystkie te mikrobioty mogą być bardzo zdrowe”.
Przyznaje jednak, że zróżnicowany typ mikrobiomu pochwy, choć występujący u wielu zdrowych kobiet, może mimo wszystko nieść ze sobą wyższe ryzyko zachorowania na waginozę. Wciąż nie jest także jasne, czy z seksem bez zabezpieczenia zawsze wiąże się ryzyko wystąpienia BV, czy też zależy to od profilu bakteryjnego partnera.
Również Forney nie jest przekonany, że sama obecność bakterii z rodzaju Lactobacillus i utrzymanie odpowiedniego poziomu kwasowości zapewniają pełne zdrowie pochwy. Po pierwsze, u młodych dziewcząt i kobiet po menopauzie, odczyn pochwy jest zdecydowanie mniej kwaśny, a mimo to są one zdrowe.
Ponadto, „Do kobiecej pochwy trafiają przeróżne substancje – lubrykanty, nasienie, bakterie, kał. – mówi Forney – W większości przypadków nie wpływa to jednak na ich stan zdrowia”. Zarówno on, jak i inni mikrobiolodzy dążą do zbadania mechanizmów tej odporności, opartej najprawdopodobniej na interakcjach między komórkami ścianek pochwy, żyjącymi wewnątrz niej mikroorganizmami i układem odpornościowym kobiety.
W 2006 roku, Jenifer Allsworth, specjalistka w dziedzinie epidemiologii reprodukcyjnej (dział epidemiologii chorób niezakaźnych, zajmujący się badaniem i kontrolą czynników, wpływających na zdrowie reprodukcyjne osób), postanowiła ustalić, ile kobiet w USA choruje na BV.
Analizując dane z narodowego badania zdrowia i wyniki otrzymane z 3727 wymazów z pochwy, przeanalizowanych przez grupę Hilliera, Allsworth wykazała, że wynik testu był pozytywny u 29% wszystkich kobiet w USA w wieku 14-49 lat. Odpowiadało to wówczas zawrotnej liczbie 19 milionów kobiet.
Allsworth przeanalizowała dane także pod względem przynależności etnicznej i okazało się, że tylko 23% białych kobiet miało pozytywny wynik testu na BV, w porównaniu z prawie jedną trzecią kobiet pochodzenia meksykańsko-amerykańskiego i ponad połową Afroamerykanek.
Z przygotowanego przez nią opracowania wyników badań wynikało również, że odsetek BV był wyższy u kobiet, które zakończyły edukację na szkole średniej lub wcześniej, oraz u kobiet, których dochód na rodzinę był bliski lub poniżej ustawowej granicy ubóstwa (w USA w 2023 roku wynosiła ona 14580 dolarów rocznie w jednoosobowym gospodarstwie domowym, a w Polsce za granicę ubóstwa uznaje się przychód 692 zł miesięcznie).
Zakażenie było znacznie częstsze również u kobiet, które w ciągu ostatnich sześciu miesięcy wykonały zabieg irygacji pochwy i, co dość zaskakujące, występowało u 15% kobiet, które deklarowały, że nigdy nie uprawiały seksu.
Musi to oznaczać, że BV jest do pewnego stopnia „procesem naturalnym” – mówi Allsworth, pracująca obecnie na University of Missouri Kansas City School of Medicine. Tym niemniej, wysokie wskaźniki BV w niektórych grupach określa jako dość szokujące. Co może być przyczyną tych różnic? Tego jeszcze nie wiemy, ale Allsworth podejrzewa, że duże znaczenie mają tu interakcje społeczne i to, z jakimi mikroorganizmami wchodzimy w kontakt.
„Wciąż nie potrafimy jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy z seksem bez zabezpieczenia zawsze wiąże się ryzyko wystąpienia BV, czy też zależy to od profilu bakteryjnego partnera” – mówi Allsworth. Zmiany we florze bakteryjnej pochwy, będące następstwem seksu, są naturalne, „Nadal nie wiemy jednak, jak skutecznie pomagać w przypadku zaburzenia równowagi mikrobiologicznej w pochwie i jak przywrócić jej prawidłowy stan” – mówi. „Tak naprawdę nie wiemy nawet, co oznacza w tym wypadku prawidłowy stan”. Co gorsza, jak zauważa Allsworth, prace badawcze przynoszą więcej pytań niż odpowiedzi: Czy kobiety, w waginach których nie przeważa bakteria Lactobacillus, zawsze miały jej niskie ilości, czy też w jakiś sposób ją utraciły? Czym charakteryzują się określone mieszanki bakterii i dlaczego właśnie one sprzyjają występowaniu BV?
Sposób na uniknięcie zakażenia wirusem HIV?
Po drugiej stronie Atlantyku obserwujemy kolejną ogromną nierówność zdrowotną. W Afryce czarne kobiety żyjące w ubóstwie zmagają się z brzemieniem zarówno BV, jak i HIV.
Podobnie jak wśród Afroamerykanek w USA, BV jest tam zjawiskiem powszechnym: w badaniu z 2014 roku wykazano, że cierpiało na nią około 38% kobiet w Kenii, Rwandzie i RPA.
Wiele kobiet w Afryce praktykuje tradycyjne płukanie pochwy, jej dezodoryzację i zwężanie. Wszystkie te zabiegi, podobnie jak irygacje, zwiększają ryzyko wystąpienia BV.
Craig Cohen, obecnie wykładowca na Wydziale Położnictwa, Ginekologii i Nauk Reprodukcyjnych na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco, w 2012 roku kierował zespołem, który przebadał ponad 2200 afrykańskich par i wykazał, że obecność waginozy bakteryjnej trzykrotnie zwiększała ryzyko przeniesienia HIV przez kobietę na zdrowego partnera.
Vicky Jespers odkryła natomiast, że wskaźniki BV w Afryce są porażająco wręcz wysokie, tym bardziej, że w Belgii, gdzie pracuje ona jako epidemiolog w Instytucie Medycyny Tropikalnej w Antwerpii, choruje na nią zaledwie 10% kobiet. Wraz ze swoją współpracowniczką Janneke van de Wijgert z Uniwersytetu w Liverpoolu przez ostatnie dwie dekady poszukiwały zatem przyczyn chorób narządów rodnych kobiet w Afryce.
Epidemiolożka kliniczna, van de Wijgert nakreśla obraz tego, w jaki sposób BV zwiększa ryzyko zakażenia wirusem HIV. Jeśli pochwa kobiety staje się bardziej zróżnicowana bakteryjnie, całkowita ilość bakterii również gwałtownie wzrasta. Powoduje to, że jej ciało nasila odpowiedź immunologiczną właśnie w pochwie: wydziela substancje chemiczne wywołujące stan zapalny, następuje napływ komórek układu odpornościowego do błony śluzowej pochwy, a tak się składa, że są to właśnie te komórki, które atakuje wirus HIV oraz nasila złuszczanie nabłonka pochwy.
Śluzówka pochwy traci ochronną warstwę śluzu i staje się podatna na uszkodzenia. Wszystkie te czynniki zwiększają ryzyko zakażenia wirusem HIV, mówi van de Wijgert.
Niestety, badania przesiewowe i leczenie BV nie sprawdziły się jako sposób zapobiegania zakażeniom HIV. Jespers mówi, że teoretycznie rzecz biorąc, działania te powinny były okazać się skuteczne.
Istnieje jednak zbyt wiele czynników towarzyszących, w tym trudności z diagnozowaniem BV na obszarach wiejskich i wysoki wskaźnik nawrotów po zastosowaniu terapii metronidazolem, które dodatkowo komplikują sytuację. Na podstawie badań przeprowadzonych wśród afrykańskich kobiet dowiedzieliśmy się również, dlaczego BV nasila się na skutek stosunku płciowego.
Nie można wykluczyć, że poza samym zakłóceniem środowiska pochwy lub jej pH, podczas stosunku mężczyźni wprowadzają do pochwy żyjące na ich penisach bakterie, odpowiedzialne za rozwój BV – dotyczy to zwłaszcza mężczyzn nieobrzezanych.
Badania mające na celu stwierdzenie czy obrzezanie mężczyzn może zmniejszyć ryzyko zakażenia wirusem HIV wykazały również, że zabieg obrzezania u mężczyzn zmniejsza odsetek nawrotów BV u ich partnerek. Oczywistym jest, że nieustannie wymieniamy się mikroorganizmami z naszymi partnerami seksualnymi.
Z badań Cohena wynika jednak, że leczenie mężczyzn metronidazolem lub nawet smarowanie penisów alkoholowym żelem dezynfekującym przed stosunkiem nie chroni ich partnerek przed nawrotami BV. Wyniki badań przeprowadzonych w Afryce skłoniły zatem naukowców do poszukiwania lepszych rozwiązań dla tamtejszych kobiet.
Van de Wijgert, podobnie jak wielu innych badaczy, wierzy, że rozwiązaniem jest zapewnienie właściwej flory bakteryjnej w pochwie. W 2014 roku odkryła ona, że rwandyjskie pracownice seksualne, w pochwach których dominował Lactobacillus crispatus, rzadziej zarażały się wirusem HIV i innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Możliwe nawet, że bakteria ta chroniła również w pewnym stopniu klientów pracownic seksualnych będących nosicielkami wirusa HIV, ponieważ okazało się, że liczba wirusa HIV w ich waginach była niższa. Idąc tym tropem, van de Wijgert testuje obecnie w Rwandzie dwa dopochwowe probiotyki, aby ustalić, czy mogą one zapobiec nawrotom BV.
Oba produkty, kapsułki stosowane dopochwowo, w Europie dostępne są bez recepty. Zawarte w nich szczepy bakterii Lactobacillus występują zarówno w pochwie, jak i w jelitach, ale niektóre z nich mają niską skuteczność w zasiedlaniu pochwy. W Stanach Zjednoczonych Cohen rozpoczął za to kolejny etap badań klinicznych jedynego probiotyku dopochwowego, który zawiera Lactobcillus crispatus, o nazwie lactin-v.
Wpływ nieprawidłowej mikrobioty pochwy na ogólny stan zdrowia kobiety jest przytłaczający, stwierdza Richard Cone, zajmujący się badaniem wydzieliny śluzowej pochwy na Uniwersytecie Johna Hopkinsa w Baltimore, Maryland. Znalezienie skutecznego leku na BV o trwałym działaniu byłoby ratunkiem dla wielu kobiet i ich dzieci, mówi.
Każde działanie, które może pomóc jak największej grupie kobiet w zasiedleniu ich narządów płciowych bakterią Lactobacillus crispatus, przyczynia się do budowania dla nich lepszego jutra. Cone nie bez powodu jest tak oddany sprawie.
To on, wraz ze swoim współpracownikiem Samuelem Lai, z Uniwersytetu Karoliny Północnej w Chapel Hill, znalazł jedne z pierwszych dowodów na to, że BV czyni kobiety bardziej podatnymi na zakażenie wirusem HIV i inne groźne infekcje.
W ubiegłym roku, wraz ze współpracownikami, wykazali, że świeżo pobrane od 31 kobiet próbki wydzieliny znacząco różniły się między sobą pod względem zdolności do wychwytywania cząstek HIV w naczyniu laboratoryjnym.
W niektórych próbkach cząsteczki wirusa przedostawały się błyskawicznie przez błonę o takiej grubości, jak błona śluzowa pochwy, czyli około ośmiu setnych milimetra.
Było to istotną informacją, mówiącą nam, że u kobiet w tej samej sytuacji co Mary, rzadkie, wodniste upławy są nie tylko uciążliwością zmuszającą do wielokrotnej zmiany bielizny w ciągu dnia, ale świadczą również o uruchomieniu naturalnej ochrony organizmu.
Nie wszystkie próbki wydzieliny zachowywały się jednak w ten sam sposób. W niektórych z nich cząsteczki wirusa HIV pozostawały ciasno zamknięte, jak gdyby unieruchomione w śluzie – Lai i współpracownicy oszacowali, że niektóre rodzaje wydzieliny śluzowej były w stanie zatrzymać przeszło 89% cząsteczek wirusa.
Te kleiste próbki charakteryzowały się wyższym poziomem D-laktatu, czyli formy kwasu mlekowego, wytwarzanego nie przez nasz organizm, ale przez niektóre bakterie, co sugeruje, że skuteczność ochronna błony śluzowej pochwy zależy od rodzaju bakterii ją zamieszkujących.
Analizując skład mikrobioty, próbki kobiet można było podzielić na trzy grupy. W tej, która zatrzymywała inwazję wirusem HIV, dominował Lactobacillus crispatus. Pozostałe dwie grupy miały niski poziom D-laktatu, co pozwalało cząsteczkom wirusa HIV przedostać się przez błonę śluzową, nawet, jeśli zawierały w śluzie obecne były inne gatunki bakterii z rodzaju Lactobacillus, takie jak Lactobacillus iners.
Lekarze ginekolodzy od lat uznawali za zdrowe wszystkie kobiety, w których pochwach dominującą była jakakolwiek z bakterii z rodzaju Lactobacillus. Lai twierdzi jednak, że kobiety, których pochwy zdominowała bakteria Lactobacillus iners mogą być tak samo narażone na zakażenie wirusem HIV, jak kobiety z BV – to odkrycie naprawdę go zszokowało. Innymi słowy, to jakie szczepy Lactobacillus są obecne w pochwie kobiety, może decydować o zakażeniu wirusem HIV lub ochronie przed nim.
Przy tak niskim prawdopodobieństwie transmisji, znalezienie sposobów na zmniejszenie przedostawania się wirusa do ścian pochwy poprzez wzmocnienie błony śluzowej, skutecznie zmniejszyłoby ilość zakażeń wirusem HIV, twierdzi Lai.
„Wygląda na to, że nie doceniliśmy tego, jak skutecznie kobiety, których pochwy skolonizowała bakteria Lactobacillus crispatus mogą same chronić się przed wirusem HIV i innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową”, mówi Lai. „Wagina jest polem bitwy, na którym powinniśmy podjąć walkę, ponieważ to właśnie tam wirus HIV jest najsłabszy”.
Jak chronić się przed infekcjami intymnymi?
Kolejne dowody na to, że pewne bakterie mogą zmieniać właściwości wydzieliny z pochwy, czyniąc kobiety podatnymi na infekcje, napływają z Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis. Właśnie tam, mikrobiolożka Amanda Lewis i jej partner w pracach badawczych, biochemik Warren Lewis, prywatnie jej mąż, odkryli, że enzymy nazywane neuraminidazami, obecne w wydzielinie z pochwy kobiet chorych na BV, mogą uszkadzać przeciwciała znajdujące się w śluzie pochwy.
W warunkach standardowych, przeciwciało to pełni rolę rozpoznawczą, identyfikuje obcych najeźdźców i sygnalizuje ich obecność układowi odpornościowemu. W przypadku BV przeciwciała te stają się jednak bardziej podatne na zniszczenie. Lewisowie wykazali również, że bakterie Gardnerella vaginalis wytwarzają neuraminidazy, które skracają wierzchołki cząsteczek cukru znajdujących się na powierzchni mucyn, podstawowego składnika śluzu.
Amanda Lewis podejrzewa, że takie niszczenie przeciwciał i trawienie śluzu pochwowego sprawia, że kobiety z BV są podatne na bardziej paskudne infekcje. Obecnie wraz ze swoją współpracownicą, Nicole Gilbert, zamierza zbadać zakażenia Gardnerellą na myszach, ponieważ infekcje te mają wiele cech wspólnych z BV.
Posłużą się one tym badaniem, aby sprawdzić, czy infekcja ta zwiększa ryzyko zakażeń wywołanych przez Prevotellę i paciorkowce z grupy B, które mogą powodować infekcje macicy oraz łożyska u kobiet w ciąży. Infekcje macicy są częstą przyczyną przedwczesnych porodów, ale niewiele wiadomo na temat tego, w jaki sposób bakterie z pochwy przedostają się przez błonę śluzową, która chroni macicę.
Mimo że przedwczesny poród, rozumiany jako urodzenie dziecka przed 37 tygodniem ciąży, jest w Stanach Zjednoczonych główną przyczyną śmierci wśród niemowląt, wciąż niewiele wiadomo o jego przyczynach i możliwych metodach zapobiegawczych.
Obecnie co dziesiąte dziecko urodzone w USA jest wcześniakiem, ale odsetek ten jest wyższy w czarnych społecznościach o niskich dochodach – w centralnych dzielnicach St. Louis, aż 15% noworodków rodzi się przed czasem (w Polsce przedwcześnie rodzi się ok. 7,5% noworodków).
Wiele z dzieci urodzonych przed 28 tygodniem ciąży, jeśli przeżyją, przez całe życie będą się borykać z poważnymi problemami zdrowotnymi, takimi jak astma, uszkodzenia mózgu czy ślepota. Lewisowie z determinacją dążą zatem do tego, aby ich badania zaowocowały poprawą sytuacji kobiet.
Dla Amerykanek o niskich dochodach, należących do mniejszości narodowych, BV jest poważnym problemem wpływającym nie tylko na ich zdrowe życie seksualne i możliwości rozrodcze, ale również na jakość życia, jako takiego.
Hilary Reno, lekarka zajmująca się chorobami zakaźnymi na Uniwersytecie Medycznym w St. Louis uważa, że w przypadku niektórych chorób, pacjenci mogą mieć poczucie, że są karani za ich posiadanie.
Jak twierdzi, choroby te są często pomijane w badaniach i dlatego istnieją nieliczne skuteczne metody ich leczenia. „Nie istnieją organizacje walczące o zdrowie naszych wagin” – mówi Reno.
Postrzega ona BV jako nierówność zdrowotną, która nakłada się na istniejące problemy afroamerykańskiej społeczności, która boryka się już z wyższym wskaźnikiem przedwczesnych porodów i wyższym wskaźnikiem niektórych chorób przenoszonych drogą płciową.
Reno jest przekonana, że znalezienie chętnych do udziału w badaniu lactin-v, którego celem jest sprawdzenie zdolności Lactobacillus crispatus do zapobiegania nawrotom BV, nie będzie trudne.
Wie już z wcześniejszych badań, że wiele Afroamerykanek w jej społeczności zmaga się z BV (lub zna kogoś, kogo ten problem dotyczy) i chce pomóc w poszukiwaniu skuteczniejszego lekarstwa.
Co więcej, kobiety z BV prawie codziennie zgłaszają się do miejscowej kliniki zdrowia seksualnego, której jest kierowniczką, ponieważ jest ona bezpłatna i dostępna dla wszystkich.
Lactin-v - nadzieja dla kobiet
Lactin-v to liofilizowana sproszkowana bakteria Lactobacillus crispatus oryginalnie uzyskana od zdrowej kobiety, produkowana przez kalifornijską firmę o nazwie Osel. Specyfik aplikuje się za pomocą urządzenia przypominającego tampon. Wstępne badania wykazały, że kobiety uznają go za łatwy i wygodny w użyciu, a Lactobacillus crispatus skutecznie zasiedlił waginy 11 z 18 badanych kobiet.
Craig Cohen uważa, że wiele osób nie jest świadomych istnienia tej choroby, ponieważ nie istnieje żadna skuteczna metoda jej leczenia. Nie udało się wyeliminować zależności między BV, a zakażeniami wirusem HIV i przedwczesnymi porodami, ponieważ obecnie dostępne metody leczenia są nieskuteczne i jedna lub nawet dwie trzecie leczonych kobiet nadal boryka się z jej objawami.
Nie doczekamy się przełomu, jeśli nie znajdziemy skutecznej terapii, która pozwoli zdecydowanej większości kobiet pozbyć się BV na co najmniej sześć miesięcy lub dłużej, twierdzi Cohen. Potrzebujemy nie tylko skuteczniejszych antybiotyków, ale i bardziej efektywnych rozwiązań.
Cohen, Lewisowie i Cone są zgodni co do tego, że bez wynalezienia skutecznej terapii BV, która pozwoli na wyleczenie większości kobiet, nie może być mowy o prawdziwym przełomie w badaniach. „Tylko w ten sposób kobiety będą mogły w końcu przestać kupować kwas borny i czopki homeopatyczne i wracać raz za razem do gabinetu ginekologa” – mówi Warren Lewis.
Cohen potrafi wyobrazić sobie przyszłość, w której żel metronidazolowy i produkty takie jak lactin-v są sprzedawane wspólnie i bez recepty – dzięki temu nazwa BV znalazłaby się na tabliczce w sklepowej alejce, pojawiłaby się w reklamach i, co najważniejsze, w świadomości ludzi. Takie leczenie przyniosłoby prawdziwą ulgę kobietom, które obecnie buszują wśród półek z dezodorantami, chusteczkami i środkami higieny, które nie pomagają w leczeniu infekcji.
- Kendall Powell, The super hero in your vagina, Journal of Holistic Healthcare, Vol. 14, Issue 2, wydawany przez British Holistic Medical Association