Nowy wymiar "work-life balance"

Osiągnięcie równowagi między życiem zawodowym i osobistym to jedno z najtrudniejszych, a zarazem najważniejszych wyzwań naszych czasów. Różne teorie wskazują przy tym odmienne sposoby zarządzania czasem, by uniknąć stresu i wypalenia. 

Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

Od czasów pracy zdalnej, kiedy dom częściowo stał się pracą, a praca domem, praktykowanie klasycznego "work-life balance" dla niewielu jest możliwe. Pora zatem na nową metodę, która pozwoli nam zachować balans.

Pułapki korpoświata

Żyjemy w czasach coraz większej presji sukcesu zawodowego i dynamicz­nie rozwijającego się rynku pracy. Nowoczesne techno­logie i możliwość pozostawania „online” praktycznie przez cały czas dodatkowo sprzyjają częst­szej komunikacji między partne­rami biznesowymi. Sprawia to, że przed snem wręcz odruchowo sprawdzamy służbową skrzynkę mailową i coraz trudniej jest nam oddzielić życie zawodowe od pry­watnego. Pozostaje jednak pyta­nie: czy w ogóle warto to robić?

Nie od dziś wiadomo, że osoby przepracowane zmagają się z chro­nicznym stresem oraz objawami przemęczenia. Z czasem powoduje to negatywne skutki dla zdrowia, sprzyjając bezsenności, nadciśnie­niu, lękom, bólom brzucha i pro­blemom trawiennym czy sięganiu po używki. Pracoholicy są również bardziej narażeni na zawał serca, nie mówiąc o tym, że dłuższe sie­dzenie przy komputerze przyczynia się do otyłości i obciąża kręgosłup. Do tego dochodzą oczywiście pro­blemy natury psychologicznej i spo­łecznej, takie jak kłótnie z bliskimi, rozpadające się związki, wypalenie zawodowe, a nawet depresja.

Skala problemu jest przy tym bardzo szeroka. Objawy wypalenia w ogólnej populacji wykazuje ok. 28% pracowni­ków, ale wśród lekarzy odsetek ten sięga prawie 38%1. Jeszcze wyższe wskaźniki odnotuje się np. u specjalistów z branży usług finansowych (85%) i pracow­ników korporacji – 62% z nich deklaruje bardzo wysoki poziom stresu, poczucie utraty kon­troli i skrajne przemęczenie2. Badacze są przekonani, że przy­czynia się do tego m.in. liczba godzin spędzanych w pracy, choć ogromne znaczenie mają również inne czynniki, np. odpo­wiedzialność związana z wyko­nywaniem danego zawodu.

W poszukiwaniu równowagi

Choć w XXI w. wszystkie te pro­blemy osiągają niespotykaną wcześniej skalę, wbrew pozorom nie są wcale nowe. Już na prze­łomie lat 70. i 80. – gdy zaczęły rozwijać się korporacje wymagające nowego poziomu zaangażowania i dyspozycyjności – psychologowie dostrzegli potencjalnie groźne dla zdrowia psychicznego i fizycz­nego skutki zmian zachodzących na rynku. Wówczas też zrodziła się teoria work-life balance, która miała być odpowiedzią na potrzeby przemęczonych pracowników.

Work-life integration. Ten nowy punkt widzenia oznacza po prostu postrzeganie swojej roli zawodo­wej jako integralnej, a nie oderwa­nej od pozostałych części życia.

Przez lata powstawały różne jej definicje, które sprowadzają się do rozgraniczenia sfery zawodowej i osobistej. Work-life balance ozna­cza zatem umiejętność podzielenia swego czasu na ten poświęcony pracy i życiu prywatnemu3. Ujmując to bardziej obrazowo, z firmy należy wyjść o określonej godzinie, nie zabierając do domu problemów i niepowodzeń. Działa to oczywiście w obie strony: w godzinach pracy nie powinno się załatwiać żadnych prywatnych spraw. Oznacza to zatem okre­ślenie dokładnych granic między rolami zawodowymi i domowymi, co ma gwarantować zachowanie harmonii i ograniczenie stresu.

Nowe "work-life balance"

Problem jednak w tym, że od czasu, kiedy powstała tak rozumiana idea work-life balance, wiele się zmie­niło. Wówczas wyjście do pracy oznaczało pełne oderwanie się od domowych spraw. Dziś, w dobie wszechobecnych telefonów komór­kowych i dostępu do internetu, tak naprawdę przez cały czas możemy pozostawać w kontakcie zarówno z bliskimi, jak i z partnerami biz­nesowymi. Rozwijająca się tech­nologia, coraz lepsza komunikacja, a nawet sklepy otwarte to póź­nych godzin nocnych pozwalają na płynne gospodarowanie czasem. Dziś nikogo nie dziwią już „ela­styczne godziny pracy”, a w rzeczywistości postpandemicznej normą stały się praca w pełni zdalna lub hybrydowa, gdy „home office” umożliwia wykonywanie swoich obowiązków w domowym zaciszu.

Dlatego psychologowie i eks­perci rynku pracy postulują zmianę idei work-life balance na work-life integration. Ten nowy punkt widzenia oznacza po prostu postrzeganie swojej roli zawodo­wej jako integralnej, a nie oderwa­nej od pozostałych części życia. Chodzi zatem o całościową stra­tegię zarządzania swoim czasem tak, by życiowe role przenikały się w takim stopniu, w jakim jest to niezbędne do uzyskania mak­symalnej efektywności i satys­fakcji w każdej z nich4. Nie ma więc nic złego w tym, że jednego dnia urwiemy się z pracy, by dotrzeć na wywiadówkę dziecka, a drugiego odpowiemy na kilka służbowych maili przy wieczornej herbacie we własnej kuchni. Liczy się indywidualnie pojmowane poczucie równowagi i angażo­wanie energii w tę sferę, która w danym momencie tego wymaga.

Siła elastyczności

Koncepcja work-life integra­tion nie jest przy tym oderwana od rzeczywistości. Jej zasadność potwierdzają najnowsze badania, zgodnie z którymi utrzymywa­nie sztywnej granicy między życiem zawodowym i prywatnym w gruncie rzeczy przyczynia się do nadmiernego stresu. Ankieta przeprowadzona wśród ponad 600 pracowników klasy średniej wykazała, że osoby deklarujące mniejsze rozgrani­czenie życiowych funkcji rzadziej są wyczerpane i łatwiej prze­chodzą od jednej roli do drugiej. Z drugiej strony sztywne roz­graniczenie pracy i życia domo­wego pogarsza efektywność5.

Autorzy badania uważają, że bardziej płynne granice między życiem zawodowym i prywat­nym sprzyjają częstszej zmianie ról społecznych, co z czasem powoduje większą elastyczność. Innymi słowy, jeśli często przepla­tamy zadania z różnych dziedzin życia (np. odbieramy prywatne telefony w pracy lub rozmawiamy z klientem, gotując kolację), z czasem nasz umysł uczy się płynnego przechodzenia między rolami, dzięki czemu tracimy na to mniej energii i ograniczamy odczuwany wówczas stres.

balans
Bardziej płynne granice między życiem zawodowym i prywat­nym sprzyjają częstszej zmianie ról społecznych, co z czasem powoduje większą elastyczność

Znajdź swój złoty środek!

Oczywiście optymalne rozwiąza­nie tych kwestii w dużym stop­niu zależy od indywidualnych preferencji i osobowości. Dla osoby, która spełnia się w swo­jej pracy, dodatkowe zlecenia wykonywane wieczorami wcale nie muszą oznaczać męczącego obowiązku. Z kolei w zawodach wymagających pełnej koncentra­cji i sztywnych ram czasowych całkowite oderwanie myśli od pracy może być niezbędne dla zachowania równowagi. Ponadto nie każdy szef jest otwarty na elastyczne godziny pracy, co również narzuca określone ramy działania.

Kluczowe wydaje się zatem dążenie do efektywności. Praw­dziwa harmonia między pracą a domem oznacza, że w obu tych sferach jesteśmy usa­tysfakcjonowani osiąganymi efektami. Ponieważ jednak nie ma uniwersalnej definicji sukcesu, sami musimy znaleźć odpowiedź na pytanie, czego tak naprawdę oczekujemy w każdej z tych przestrzeni. Później wystarczy utrzymywać kontrolę nad własnym życiem (przebiegiem kariery i relacjami z bliskimi), ponieważ właśnie jej brak należy do najczęst­szych przyczyn silnego stresu.

Urlop idealny, czyli jaki?

 Urlop idealny to taki, który pozwoli Ci w pełni zregenerować siły. Jeśli nie możesz sobie pozwolić na dwutygodniowy odpoczynek, organizuj mikrowakacje - kilkudniowe wypady, ale za to regularnie.

Króluje przekonanie, że co najmniej dwutygodniowy urlop wypoczynkowy jest niezbędny, by pracownik mógł zregenerować siły i w pełni wydajnie wrócić do swoich obowiązków. Według niektórych psychologów wakacje powinny trwać nawet 3 tygodnie, by stopniowo odpocząć od pracy, w pełni się zrelaksować, a następnie płynnie wrócić do codziennej rutyny.

Być może jednak ta teoria to mit, ponieważ długi wypoczynek wiąże się z… podwyższonym stresem. Nic dziwnego, skoro podczas wakacji zamiast wypoczywać wielu z nas myśli o nawale obowiązków, które będą czekać po powrocie. Dlatego coraz więcej badaczy skłania się ku teorii, że bardziej wydajne są krótkie, ale częstsze wyjazdy. Brytyjski psycholog dr David Lewis opracował nawet matematyczny wzór, który pozwolił mu obliczyć optymalny czas urlopu. Jego zdaniem maksymalny relaks przy minimalnej dawce stresu można osiągnąć przy wyjazdach trwających nie dłużej niż 3 dni i nie dalszych niż 4 godz. drogi6.

Inni naukowcy przeanalizowali, czy urlopowicze są szczęśliwsi od tych, którzy nie wyjeżdżają na wakacje. Badanie z udziałem 1 530 holenderskich pracowników wykazało, że osoby czekające na podróż odnotowują wyższy poziom zadowolenia niż ich koledzy, którzy takich planów nie mają, ale jedynie bardzo relaksujący wyjazd zwiększa poczucie szczęścia po powrocie7. W pewnym sensie potwierdza to tezę Lewisa: w urlopie najprzyjemniejsza jest sama perspektywa oderwania się od codziennej rutyny, zatem im częściej pozwolimy sobie nawet na krótki wyjazd, tym częściej będą towarzyszy nam te pozytywne odczucia.

Z pewnością jednak nie należy całkowicie rezygnować z urlopu ani poświęcać go na „nadrabianie” zaległości w pracy – stres i wypalenie najsilniej atakują tych, którzy w czasie wakacji nie potrafią wyłączyć się ze służbowych obowiązków!

Bibliografia
  • Tekst
  • Tekst
  • Tekst
  • Tekst
  • Tekst
Autor publikacji:
Wczytaj więcej
Nasze magazyny