Uwaga na kosmetyki!

Zaskakująco wiele kosmetyków, których używamy w codziennej pielęgnacji, zawiera substancje powodujące silne reakcje alergiczne, zaburzenia hormonalne, choroby wątroby, a być może nawet nowotwory.

28 lipiec 2017
Artykuł na: 17-22 minuty
Zdrowe zakupy

Zastanów się przez chwilę, ile razy w ciągu dnia sięgasz po różnego rodzaju kosmetyki: krem do twarzy, rąk lub stóp, balsam do ciała, podkład lub puder, kolorowe cienie do powiek, szminkę, szampon do włosów, pachnące mydło lub żel pod prysznic? Być może dodatkowo farbujesz włosy lub regularnie wykonujesz manicure żelowy? Teraz odpowiedz sobie na pytanie: czy wiesz, co tak naprawdę kryje się w produktach, z którymi tak często styka się Twoja skóra? Co zapewnia tym kosmetykom trwałość, skuteczne działanie, piękny zapach? Ile razy czytałaś ich etykiety, by się o tym przekonać?

Nim pobiegniesz do łazienki, by to sprawdzić, przeczytaj, na co powinnaś zwrócić uwagę.

Niektóre substancje w kosmetykach to legalni szkodnicy

Wszystkie substancje obecne w kosmetykach zostały oczywiście dopuszczone do użytku, w związku z czym teoretycznie są bezpieczne dla zdrowia człowieka. Tak naprawdę nie istnieje ich oficjalna lista. Można natomiast znaleźć wykaz 1132 substancji niedozwolonych, wśród których umieszczono m.in. wazelinę (z wyjątkiem sytuacji, gdy "znany jest cały proces rafinowania i można udowodnić, że substancja, z której pochodzi, nie jest rakotwórcza"), oleje gazowe i smarowe, antybiotyki, acetylocholinę, epinefrynę (adrenalinę), arsen i jego związki, benzen czy chlor1. Zakazane są również niektóre surowce pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego, uznane za trujące dla człowieka, np. z pokrzyku wilczej jagody, majki lekarskiej (chrząszcza błędnie nazywanego hiszpańską muchą) czy grzybów z gatunku buławinka czerwona (stosowanych do produkcji niektórych leków).

Istnieje też szereg substancji aktywnych, których stosowanie dopuszcza się jedynie w określonych stężeniach, np. kwas borowy i szczawiowy, amoniak, dichlorometan, formaldehyd, nadtlenek wodoru, wodorotlenki potasu, wapnia, litu i sodu, fenon, chinina, niektóre fluorki i fluorokrzemiany czy geraniol. W tych przypadkach producenci muszą umieścić na opakowaniu stosowną informację o ich obecności lub przeciwwskazaniach do stosowania.

Wszystkie inne składniki niejako z góry uznaje się za bezpieczne, co w przypadku krytycznych publikacji pozostaje kluczowym argumentem producentów kosmetyków. Pamiętając, że legalne są również papierosy, warto jednak przyjrzeć się doniesieniom naukowym, które zdają się przeczyć tym zapewnieniom.

Niepożądany odczyn po kosmetykach - "tylko" podrażnienie?

Choć przepisy prawne mniej lub bardziej regulują dozwolone składniki produktów kosmetycznych, często trudno jest uniknąć niepożądanych odczynów po ich użyciu - zwłaszcza w przypadku cery wrażliwej. Co więcej, obserwuje się rosnący odsetek osób uczulonych na kosmetyki, co zapewne wiąże się z coraz powszechniejszym ich stosowaniem. Badanie ankietowe przeprowadzone w Wielkiej Brytanii wykazało, że objawy uboczne występujące kiedykolwiek po stosowaniu preparatów kosmetycznych zgłosiło 31,4% mężczyzn i 56,9% kobiet, a kiedy zawężono pytanie do ostatniego roku, odsetki te wyniosły kolejno 13,8 oraz 23%2.

Uznaje się, że dominującą reakcją na niektóre składniki kosmetyków są jednorazowe zmiany podrażnieniowe. W przypadku szamponu lub farby może dojść także do wyraźnego osłabienia (łamliwości, przesuszenia), a nawet wypadania włosów całymi kępami. Z kolei paznokcie reagują czasem odwarstwieniem płytki. Szczególnie bolesne i trudne do wygojenia jest podrażnienie delikatnej okolicy oczu.

Trudno jednak stwierdzić jednoznacznie, czy negatywna reakcja, objawiająca się np. zaczerwieniem, jest wynikiem alergii czy po prostu podrażnienia, ponieważ większość osób nie zgłasza niepożądanych efektów stosowania kosmetyków, po prostu rezygnując z ich używania.

Najczęstsze alergeny w kosmetykach

Tymczasem problem może okazać się dużo bardziej dotkliwy niż ustępujące swędzenie i zaczerwienienie skóry. Najbardziej niebezpieczne wydają się wyroby perfumowane, zawierające substancje zapachowe (określane na opakowaniach jako "fragrance"). Do związków alergizujących najczęściej należą mech dębowy, izoeugenol, aldehyd, alkohol cynamonowy, eugenol, hydroksycytronellal, geraniol i alkohol alfa-amylocynamonowy3. Uczulenie na mech dębowy i izoeugenol (obecne głównie w perfumach i dezodorantach) obserwuje się tak często, że eksperci bezskutecznie domagali się zakazu ich używania w Unii Europejskiej4.

Szacuje się, że nawet 16% populacji reaguje na perfumy nadwrażliwością i odczynem alergicznym (pokrzywką, zapaleniem skóry lub reakcją fototoksyczną).

Jednak również w innych kosmetykach znajdują się składniki będące częstymi alergenami kontaktowymi. W tuszu do rzęs i cieniach do powiek są to zwykle związki chromu i niklu5. Z kolei za rosnącą częstotliwość alergii na farby do włosów odpowiada związek chemiczny o nazwie parafenylenodiamina (PPD), czyli tzw. "sztuczna henna", dopuszczalna w produktach tego typu w ilości nie większej niż 2%. Zdaniem badaczy przestrzeganie tej granicy nie gwarantuje jednak bezpieczeństwa, ponieważ PPD może odkładać się w skórze nawet przez lata, więc krótkotrwałe, ale wielokrotne ekspozycje na ten składnik są potencjalnie tak samo groźne, jak jednorazowe narażenie na wysokie stężenie6.

Oprócz świądu może pojawić się rozległy stan zapalny z silnie sączącymi nadżerkami, zniekształcający twarz obrzęk podskórny, a nawet zaburzenia oddychania i objawy śmiertelnego wstrząsu anafilaktycznego. Niestety związek, którym producenci próbują zastąpić PPD, czyli paratoluenodiamina (PTD), również może uczulać.

Listę najczęstszych alergenów zamykają konserwanty: głównie formalina i parabeny (estry: metylowy, etylowy, propylowy, butylowy i benzylowy)7.

Przedwczesna menopauza po kosmetykach?

Kolorowe kosmetyki, takie jak cienie do powiek, to nie tylko źródło alergizujących związków chromu czy niklu. Obecne w nich ftalany, czyli estry kwasu ftalowego, należą do grupy 15 substancji chemicznych, które sklasyfikowano jako szczególnie szkodliwe, powodujące zaburzenia endokrynologiczne i przyspieszające menopauzę nawet o 4 lata8. Badanie przeprowadzono na grupie prawie 32 tys. kobiet w średnim wieku 61 lat.

Ftalany dietylu (DEP) i dimetylu (DMP) znajdują się również w produktach do higieny intymnej, lakierach do paznokci i do włosów, samoopalaczach, kremach do twarzy czy mydłach. Choć już dawno udowodniono ich negatywny wpływ na gospodarkę hormonalną i rozrodczość (m.in. poprzez hamowanie wzrostu komórek macierzystych jajników)9, są dopuszczalne (niektóre tylko w określonych stężeniach) i powszechnie stosowane, ponieważ poprawiają elastyczność i przyleganie preparatów do ciała, zapobiegając ich łuszczeniu się.

Co ciekawe, większość z nich jest zakazana w preparatach do pielęgnacji skóry dzieci i niemowląt.

Ftalany a poziom cukru

Naukowcy odkryli również mniej oczywisty wpływ ftalanów na stan zdrowia, kiedy przyjrzeli się tym związkom obecnym w kremach do twarzy, samoopalaczach i perfumach. Po zbadaniu ich poziomu we krwi oraz glukozy na czczo u ponad tysiąca seniorów (powyżej 70. r.ż.) odkryli, że osoby z wyższym poziomem ftalanów są dwukrotnie bardziej narażone na rozwój cukrzycy typu 210.

Zarówno ftalan mono-metylu (MMP), jak i mono-izobutylu (MiBP) wiązały się przede wszystkim z opornością na insulinę.

Do podobnych wniosków doszli badacze z Environmental Health Perspectives, którzy wykazali, że obecność estrów kwasu ftalowego w moczu kobiet w wieku 20-79 lat zwiększa ryzyko cukrzycy11. Najgroźniejsze okazały się MiBP oraz ftalan mono-benzylu (MbzP), które podnosiły prawdopodobieństwo choroby nawet dwukrotnie.

Kosmetyki szkodzą też wątrobie

Ponieważ szereg substancji aktywnych wykorzystywanych w kosmetykach przenika przez skórę do organizmu, nie dziwi fakt, że może wpływać na stan naszych organów wewnętrznych. Dotychczasowe badania skupiały się przede wszystkim na ryzyku chorób wątroby i niestety udało się odkryć pewne zależności.

Okazuje się, że obecne m.in. w farbach do włosów substancje chemiczne, takie jak PPD, toluidyna (amina aromatyczna, pochodna aniliny) i p-aminofenol (wykorzystywany m.in. do produkcji paracetamolu), mogą powodować uszkodzenia wątroby. W jednym z badań zdiagnozowano je u 7 z 15 osób narażonych na kontakt z toluidyną, a 3 z nich zostało hospitalizowanych z powodu zaburzeń czynności tego narządu12.

Również częste korzystanie z lakieru do paznokci zwiększa ryzyko pierwotnej marskości żółciowej wątroby (ang. primary biliary cirrhosis, PBC)13 - przewlekłego schorzenia o podłożu autoimmunologicznym.

Tak naprawdę wszystkie substancje, które nie są metabolizowane przez organizm i wydalane z moczem, a odkładają się w tkankach (parafina, parabeny itp.), mogą uszkadzać narządy.

Potencjalne kancerogeny w kosmetykach

Coraz więcej faktów wskazuje również na związek między chemicznymi składnikami kosmetyków a ryzykiem nowotworów, choć w wielu przypadkach określa się go na razie jako "prawdopodobny" lub "udowodniony tylko w przypadku zwierząt".

Duże badania nt. wpływu parabenów na rozwój raka piersi przeprowadziła dr Philippa Darbre z University of Reading. Choć później przeciwnicy wytykali jej błędy metodologiczne, nie udało im się ukryć faktu, że w 18 z 20 próbek pobranych podczas biopsji wyodrębniono znaczne ilości parabenów14. Kilka lat później zespół dr Darbre co najmniej jeden związek z tej grupy wykrył w 99% próbek pobranych od pacjentek z rakiem piersi, głównie w okolicach pach15. Oczywiście nie przesądza to, że właśnie parabeny z dezodorantów czy antyperspirantów spowodowały rozwój nowotworu, nie można jednak bagatelizować zaobserwowanej zależności.

Na liście potencjalnych kancerogenów znajduje się także PPD. Metaanaliza 247 badań przeprowadzonych wśród fryzjerów, mających częsty kontakt z farbami do włosów, potwierdziła, że są oni bardziej narażeni na nowotwory płuc, krtani i pęcherza moczowego16.

Inne badania17, przeprowadzone tym razem w populacji ogólnej, wykazały czterokrotnie zwiększone prawdopodobieństwo chłoniaka nieziarniczego u osób farbujących włosy, obarczając PPD winą za nawet 20% przypadków tego nowotworu u kobiet. Z kolei u mężczyzn potwierdziły, że stosowanie produktów do trwałej koloryzacji podnosi ryzyko nie tylko chłoniaka, ale i białaczki oraz szpiczaka mnogiego (rak szpiku kostnego).

Oczywiście i w tym przypadku pojawiły się głosy, że tego typu zależności dotyczą starszych preparatów, ponieważ ich nowsze generacje wykazują zdecydowanie wyższy profil bezpieczeństwa i mniejszą toksyczność. Jednak mimo że ostatnie analizy nie zawsze potwierdzają ich kancerogenne działanie, należy pamiętać, że pełen obraz uzyskamy dopiero po kilkunastu latach stosowania nowocześniejszych kosmetyków.

Kosmetyczny paradoks

Okazuje się również, że preparaty, które mają pielęgnować naszą skórę, tak naprawdę mogą jej zaszkodzić. I tu znowu winne są właśnie ich "bezpieczne" składniki.

W jednym z badań okazało się, że nałożony na skórę metyloparaben pod wpływem działania promieni słonecznych powoduje uszkodzenia w strukturze DNA komórek, przez co przyspiesza proces ich starzenia, nie mówiąc już o zwiększonym ryzyku raka skóry18.

Wazelina i parafina, czyli produkty destylacji ropy naftowej, stosowane od lat w produktach nawilżających, rzeczywiście redukują utratę wody przez naskórek. Jednocześnie jednak tworzą na skórze tak silny film, że uniemożliwiają wymianę gazową, regenerację naskórka, przenikanie do niego składników odżywczych i swobodne wypływanie łoju. Sprzyjają za to kumulacji toksycznych metabolitów i bakterii oraz zatykają pory. Dlatego szczególnie osoby borykające się z cerą trądzikową powinny unikać tych składników.

I wreszcie laurylosiarczan sodu (Sodium Lauryl Sulfate, SLS), związek chemiczny ze względu na silne działanie czyszczące i pieniące wykorzystywany nie tylko w kosmetykach myjących, ale i środkach czyszczących w gospodarstwie domowym, w wielu przypadkach powoduje podrażnienie i przesuszenie oczu i skóry. Badania wykazały np., że 24-godzinna ekspozycja na SLS może powodować łagodne zapalenie skóry19.

W innej analizie sprawdzono, jak SLS wpływa na utratę wody z różnych obszarów twarzy w zależności od wieku ochotników. Udowodniono, że zarówno w grupie młodszej (w średnim wieku 25 lat), jak i starszej (średnio 74 lata) po 23 godz. od zastosowania SLS 2% zwiększa się wskaźnik utraty wody przez naskórek (ang. transepidermal water loss, TEWL), co sprzyja pojawieniu się podrażnień20.

SLS to kolejny przykład substancji, której toksyczny wpływ udowodniono w różnych badaniach, ale establishment próbuje wmówić opinii publicznej, że zostały one błędnie zinterpretowane. Mimo to zaleca się, by składnik ten znajdował się raczej w preparatach, które mają krótkotrwały kontakt ze skórą, np. szamponach i żelach pod prysznic, a nie w balsamach czy kremach nakładanych na cały dzień.

Bibliografia

  1. https://goo.gl/IuMuB7
  2. Brit J Dermatol 2001; 145: 258-263
  3. Post Dermatol Alergol 2013; 30 (5): 307-310
  4. Contact Dermatitis 2000; 41: 161-164
  5. Allergy 2001; 56: 1192-1196
  6. Contact Dermatitis 2007; 56: 262-265
  7. Przegl Alergol 2004; 1: 29-31
  8. PLOS ONE 2015; 10 (1): e0116057
  9. Toxicol Appl Pharmacol 2012; 258: 288-295
  10. Diabetes Care. 2012 Jul; 35 (7): 1519-1524
  11. Environmental Health Perspectives 2012; 120 (9): 1307-1313
  12. Gut 2002; 50: 266-270
  13. Hepatology 2005; 42: 1194-1202
  14. J Appl Toxicol 2004; 24: 5-13
  15. J Appl Toxicol 2012; 32: 219-232; 305-309
  16. Int J Epidemiol 2009; 38: 1512-1531
  17. J Natl Cancer Inst 1994; 86: 210-215; Am J Public Health 1988; 78: 570-571; Am J Public Health 1992; 82: 16773-1674
  18. Chem Res Toxicol 2008; 21: 1594-1599
  19. Skin Res Technol 2007; 23 (4): 390-398
  20. Skin Pharm Appl Skin Phys 2006; 19: 177-180
Artykuł należy do raportu
Niebezpieczne kosmetyki
Zobacz cały raport
Wczytaj więcej
Może Cię zainteresować
Nasze magazyny