Kellog’s to tylko jedna z wielu firm spożywczych, które w XX i XXI w. wprowadziły na rynek produkty wzbogacone jako zdrowsze opcje (często po wyższych cenach). Promowanie sztucznie wzbogaconych produktów spożywczych nie traci na sile pomimo stałego wzrostu chorób przewlekłych, który, jak dowodzą badania, jest z tymi produktami powiązany.
Niczym niepokojące echo niefortunnej porady dietetycznej Marii Antoniny dla głodującej Francji – „Niech jedzą ciastka” – zabrzmiała niedawna sugestia dyrektora wykonawczego firmy Kellog’s, Gary Pilnicka, by rodziny mające trudności z dopięciem domowego budżetu spożywały na obiad miseczkę płatków Frosties.
Czerpiąc ochoczo z bogatych pokładów języka zarządzania, Pilnick oznajmił kanałowi wiadomości biznesowych CNBC, że „kategoria płatków zbożowych była zawsze całkiem dostępna cenowo i często bywa doskonałym celem zakupów, gdy konsumenci znajdą się pod presją”.
Innymi słowy, niech jedzą płatki - skandaliczne słowa dyrektora Kellog's
Jak najdalszy od wycofania swej niestosownej porady, Pilnick brnął dalej. Jak wyjaśniał, Kellog’s odkrył, że 25% spożycia płatków odbywa się poza śniadaniem, więc już teraz wiele osób zjada płatki na obiad.
Płatki śniadaniowe na obiad to coś, co prawdopodobnie już teraz staje się modne i możemy oczekiwać, że trend ten będzie się utrzymywał, gdyż konsumenci są pod presją – stwierdził. Korporacyjni współpracownicy Pilnicka pogłębili dół własnymi szpadlami. Rozpoczęli kampanię reklamową, w której Tygrys Tony zapewnia amerykańskich niedowiarków: „Gdy ja mówię: »płatki«, Wy mówicie: »obiad!«”. Pod koniec reklamy pojawia się kurczak, smętnie odchodzący ze sceny, gdy słyszy, że właśnie ma wolny wieczór.
Kampania ta wsparta została też na Instagramie, gdzie zapraszano klientów, by dzielili się relacjami ze spożywania ulubionych płatków Kellog’s na obiad, w zamian za co mieli szansę ›wygrania 5 tys. dolarów wraz z rocznym zaopatrzeniem w płatki Frosted Flakes, Fruit Loops lub Frosted Mini-Wheats.
Pilnick może argumentować, że kampania w żadnym wypadku nie jest nieodpowiedzialna, gdyż dzięki niej osoby niedożywione mogą otrzymać dawkę mikroskładników odżywczych. W odróżnieniu od ciastek Marii Antoniny,
Co naprawdę znajduje się w płatkach śniadaniowych?
Frosted Flakes zawierają syntetyczne formy całego szeregu składników:
- żelaza (fosforan żelaza),
- witaminy B1 (tiamina),
- witaminy B2 (ryboflawina),
- witaminy B3 (niacynamid),
- witaminy B6 (chlorowodorek pirydoksyny),
- witaminy B9 (kwas foliowy),
- witaminy B12 (cyjanokobalamina),
- witaminy D3 (cholekalcyferol).
Jest to produkt sztucznie wzbogacony, a producenci dodają do produktów przetworzonych syntetyczne mikroskładniki odżywcze już od lat 20. XX wieku, kiedy to w najbiedniejszych regionach Stanów Zjednoczonych do soli kuchennej dodawano jod dla zapobiegania wolu (powiększeniu gruczołu tarczycy).
Dziesięć lat później do mleka zaczęto dodawać witaminę D, a mąkę producenci wzbogacają żelazem oraz witaminami B1, B2 i B3, co w 1942 r. stało się praktyką obowiązkową, a od tamtej pory przyjęte zostało w ponad 80 krajach.
Mniej więcej w tym samym czasie zaczęto dodawać witaminy A i D do margaryny, a dziś także mleko sojowe, mieszanki dla niemowląt i wzbogacone produkty zbożowe, takie jak makarony i ryż, pełne są mikroskładników. Cukier wzbogacony witaminą A jest standardem w krajach Ameryki Łacińskiej i Afryki.
Sztuczne witaminy - Pomagają czy szkodzą?
Jednak nie tylko cukier musimy przetwarzać, gdy spożywamy produkty wzbogacone. Jak odkryto w niedawnym badaniu, przytłoczenie organizmu nagłym zalewem syntetycznych mikroskładników odżywczych wytwarza nowe ścieżki biologiczne, które mogą być przyczyną choroby wieńcowej.
Producenci żywności dodają do swych wyrobów niacynę (B3), by pomagała obniżać poziom cholesterolu, ale badacze z Cleveland Clinic odkryli, że takie dodatki same wywołują problem, któremu miały zapobiegać.
Gdy mamy w organizmie zbyt dużo niacyny, wytwarzamy produkt uboczny znany jako 4PY, który pomaga rozkładać ten związek – ale powoduje także stan zapalny, uszkadzający naczynia krwionośne i zwiększający ryzyko udaru oraz zawału serca.
Choć niacyna jest rzeczą dobrą, to jednak zdaniem badaczy, mamy jej zbyt dużo. Naukowcy przestudiowali dane kardiologiczne grupy ochotników i stwierdzili, że osoby z najwyższym nadmiarem niacyny wykazywały największą aktywność 4PY i w rezultacie najwyższe ryzyko poważnych problemów z sercem.
Kierownik badania dr Stanley Hazen przyrównał ten proces do wielu kurków wlewających wodę do wiadra. Jak wyjaśniał: „Gdy wiadro będzie pełne, zacznie się przelewać, a organizm będzie musiał przetworzyć wszystko, co się przeleje, produkując przy tym inne metabolity, włącznie z 4PY”.
Pomimo niebezpieczeństw, wzbogacanie produktów przetworzonych stało się zjawiskiem globalnym. Nie zawsze jednak przynosi to pożądane rezultaty. Na przykład, jak stwierdzono w jednym z badań, dodawanie żelaza do mąki pszennej „ma bardzo nieznaczny lub zerowy wpływ” na występowanie anemii czy niedoboru żelaza w porównaniu do niewzbogaconej mąki pszennej2.
Inna grupa badaczy uzyskała jeszcze bardziej niepokojące rezultaty, badając wpływ wzbogaconej w żelazo mąki na brazylijskie dzieci poniżej 6. r.ż. Chociaż zjadały one przeciętnie 100 g wzbogaconej mąki dziennie, to w okresie 4 lat odsetek anemii wśród nich wręcz się zwiększył3.
Produkty wzbogacone mogą też podwyższać ryzyko poważnych problemów zdrowotnych, takich jak rak. Kwas foliowy (syntetyczna witamina B9, różniąca się od naturalnie występującego folianu) od 1998 r. dodawany jest w Stanach Zjednoczonych do płatków śniadaniowych, pieczywa, makaronu i ryżu dla zapobiegania wadom rozwojowym, a konkretnie wadom cewy nerwowej, takim jak rozszczep kręgosłupa i bezmózgowie, w których nie dochodzi do prawidłowego uformowania mózgu lub czaszki dziecka.
Jednakże zespół badaczy z University College Dublin odkrył, że kwas foliowy pozostaje we krwi matki i dziecka i może powodować wzrost oraz rozwój guzów.
Naukowcy pobrali próbki krwi od 20 kobiet tuż po porodzie, a 18 z nich wykazało podwyższony poziom kwasu foliowego, którego organizm nie przetworzył. Podobną sytuację zaobserwowali u 49 spośród 50 dawczyń krwi. Ta syntetyczna witamina była „uporczywie obecna” u kobiet po cesarskim cięciu, co oznacza, że „istniejące nowotwory byłby stale i notoryczne narażone na działaniu kwasu foliowego, co mogłoby przyspieszyć ich wzrost4”.
Trucizna zależy od dawki, co potwierdzają badacze z fundacji Sight and Life ze Szwajcarii, stawiającej sobie za cel podniesienie statusu żywieniowego krajów rozwijających się.
Przestrzeganie górnego tolerowanego poziomu spożycia, zdefiniowanego przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), powinno zagwarantować brak niepożądanych reakcji5 – ale jak można to zapewnić, gdy ludzie spożywają syntetyczne mikroskładniki odżywcze z wielu różnych źródeł spożywczych?
Dlaczego wybieramy produkty przetworzone?
Nie ulega wątpliwości, że zły sposób odżywiania prowadzi do poważnych niedoborów żywieniowych, szczególnie u osób biedniejszych i w krajach rozwijających się. Odpowiada on za 45% wszystkich zgonów dzieci poniżej 5. r.ż. i za ok. 7,5% chorób na świecie.
Choć jednak niedobory i niedożywienie są ważnymi przyczynami chorób, to swoje 3 grosze dokładają też produkty przetworzone, odpowiedzialne za epidemię chorób przewlekłych w dostatnich krajach zachodnich. Produkty te powiązano z chorobą wieńcową, szeregiem rodzajów raka, chorobą zwyrodnieniową stawów, a nawet depresją.
Ok. 60% produktów w jadłospisie przeciętnego Amerykanina zawiera dodatki i związki chemiczne, jakich ludzki organizm nie spotkał nigdy wcześniej i jakich nie jest w stanie skutecznie przetwarzać.
W rezultacie to właśnie za sprawą produktów przetworzonych choroba wieńcowa stała się „cichym zabójcą” Zachodu, jak twierdzą badacze ze Schmidt School of Medicine przy Florida Atlantic University, którzy dietę obarczają odpowiedzialnością za nagły spadek przewidywanej długości życia Amerykanów6.
Producenci żywności wzbogaconej kierują swe wyroby głównie do biedniejszych społeczności, których nie stać na „odpowiednie” pożywienie – a przynajmniej taka jest teoria. Ale mitem jest twierdzenie, że zdrowa żywność jest droższa, o czym zapewniają badacze z University of South Australia, którzy porównali koszt diety śródziemnomorskiej z kosztem standardowej zachodniej diety przetworzonej.
Osoby żywiące się na sposób śródziemnomorski – z włączeniem świeżych warzyw i owoców, orzechów, owoców morza oraz oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia – wydają co tydzień na swe zakupy spożywcze o 28 dolarów mniej, co pozwala 4-osobowej rodzinie zaoszczędzić w skali roku 1 456 dolarów.
Pomimo niższych kosztów zdrowej diety zaledwie 8% Australijczyków spożywa codziennie zalecane 375 g warzyw, natomiast większość czerpie 35% codziennej energii z produktów przetworzonych7.
Rozwiązanie jest proste: miliony dolarów wydawane na wzbogacanie i reklamowanie produktów należy przekierować na edukację w dziedzinie korzyści zdrowotnych, płynących ze spożywania prawdziwych owoców i warzyw.
- Nat Med, 2024; 30(2): 424–34
- Cochrane Database Syst Rev, 2020; 2020(7): CD011302
- Public Health Nutr, 2012; 15(10): 1796–801
- BMC Public Health, 2009; 9: 295
- Nutrients, 2021; 13(4): 1118
- Am J Med, 2024; doi: 10.1016/j.amjmed.2024.02.001
- Nutrients, 2023; 15(7): 1692