Wzbogacanie żywności - szansa czy zagrożenie?

Wzbogacanie żywności może być sposobem dostarczania mikroskładników osobom niedożywionym, ale nasze organizmy tego nie lubią – tak jak nie lubią przetworzonych produktów wykorzystywanych do tego celu.

Artykuł na: 9-16 minut
Zdrowe zakupy

Kellog’s to tylko jedna z wielu firm spożywczych, które w XX i XXI w. wprowadziły na rynek produkty wzbogacone jako zdrowsze opcje (często po wyższych cenach). Promowanie sztucznie wzbogaconych produktów spożywczych nie traci na sile pomimo stałego wzrostu chorób przewlekłych, który, jak dowodzą badania, jest z tymi produktami powiązany.

Niczym niepokojące echo niefortunnej porady diete­tycznej Marii Antoniny dla głodującej Francji – „Niech jedzą ciastka” – zabrzmiała niedawna sugestia dyrektora wykonawcze­go firmy Kellog’s, Gary Pilnicka, by rodziny mające trudności z dopię­ciem domowego budżetu spożywały na obiad miseczkę płatków Frosties.

Czerpiąc ochoczo z bogatych po­kładów języka zarządzania, Pilnick oznajmił kanałowi wiadomości biznesowych CNBC, że „kategoria płatków zbożowych była zawsze cał­kiem dostępna cenowo i często bywa doskonałym celem zakupów, gdy konsumenci znajdą się pod presją”.

Innymi słowy, niech jedzą płatki - skandaliczne słowa dyrektora Kellog's

Jak najdalszy od wycofania swej niestosownej porady, Pilnick brnął dalej. Jak wyjaśniał, Kellog’s odkrył, że 25% spożycia płatków odbywa się poza śniadaniem, więc już teraz wiele osób zjada płatki na obiad.

Płatki śniadaniowe na obiad to coś, co prawdopodobnie już teraz staje się modne i możemy oczekiwać, że trend ten będzie się utrzymywał, gdyż konsumen­ci są pod presją – stwierdził. Korporacyjni współpracownicy Pilnicka pogłębili dół własnymi szpadlami. Rozpoczęli kampanię reklamową, w której Tygrys Tony zapewnia amerykańskich niedo­wiarków: „Gdy ja mówię: »płatki«, Wy mówicie: »obiad!«”. Pod koniec reklamy pojawia się kurczak, smęt­nie odchodzący ze sceny, gdy słyszy, że właśnie ma wolny wieczór.

Kampania ta wsparta została też na Instagramie, gdzie zapraszano klientów, by dzielili się relacjami ze spożywania ulubionych płatków Kellog’s na obiad, w zamian za co mieli szansę ›wygrania 5 tys. do­larów wraz z rocznym zaopatrze­niem w płatki Frosted Flakes, Fruit Loops lub Frosted Mini-Wheats.

Pilnick może argumentować, że kampania w żadnym wypadku nie jest nieodpowiedzialna, gdyż dzięki niej osoby niedożywione mogą otrzymać dawkę mikroskład­ników odżywczych. W odróżnieniu od ciastek Marii Antoniny,

Co naprawdę znajduje się w płatkach śniadaniowych?

Frosted Flakes zawierają syntetyczne for­my całego szeregu składników:

  • żelaza (fosforan żelaza),
  • witaminy B1 (tiamina),
  • witaminy B2 (ryboflawina),
  • witaminy B3 (niacynamid),
  • witaminy B6 (chlorowo­dorek pirydoksyny),
  • witaminy B9 (kwas foliowy),
  • witaminy B12 (cyjanokobalamina),
  • witaminy D3 (cholekalcyferol).

Jest to produkt sztucznie wzboga­cony, a producenci dodają do pro­duktów przetworzonych syntetyczne mikroskładniki odżywcze już od lat 20. XX wieku, kiedy to w najbied­niejszych regionach Stanów Zjed­noczonych do soli kuchennej do­dawano jod dla zapobiegania wolu (powiększeniu gruczołu tarczycy).

Dziesięć lat później do mleka zaczęto dodawać witaminę D, a mąkę pro­ducenci wzbogacają żelazem oraz witaminami B1, B2 i B3, co w 1942 r. stało się praktyką obowiązko­wą, a od tamtej pory przyjęte zostało w ponad 80 krajach.

Mniej więcej w tym samym czasie zaczęto dodawać witami­ny A i D do margaryny, a dziś także mleko sojowe, mieszanki dla niemow­ląt i wzbogacone produkty zbożowe, takie jak makarony i ryż, pełne są mi­kroskładników. Cukier wzbogacony witaminą A jest standardem w kra­jach Ameryki Łacińskiej i Afryki.

płatki sniadaniowe
Biorąc pod uwagę, że 60% Amery­kanów spożywa dziennie zaledwie jedną porcję owoców lub warzyw, wzbogacanie ich pożywienia skład­nikami odżywczymi może nie wy­dawać się złym pomysłem – gdyby nie to, że obiad złożony z Frosted Flakes Pilnicka zawiera ok. 15 g cukru w każdej standardowej porcji o wadze 41 g, co stanowi ponad 1/3 jej składu.

Sztuczne witaminy - Pomagają czy szkodzą?

Jednak nie tylko cukier musimy przetwarzać, gdy spożywamy pro­dukty wzbogacone. Jak odkryto w niedawnym badaniu, przytło­czenie organizmu nagłym zalewem syntetycznych mikroskładników odżywczych wytwarza nowe ścież­ki biologiczne, które mogą być przyczyną choroby wieńcowej.

Producenci żywności dodają do swych wyrobów niacynę (B3), by pomagała obniżać poziom cholesterolu, ale badacze z Cle­veland Clinic odkryli, że takie dodatki same wywołują problem, któremu miały zapobiegać.

Gdy mamy w organizmie zbyt dużo niacyny, wytwarzamy produkt ubocz­ny znany jako 4PY, który pomaga rozkładać ten związek – ale powoduje także stan zapalny, uszkadzający naczynia krwionośne i zwiększający ryzyko udaru oraz zawału serca.

Choć niacyna jest rzeczą dobrą, to jednak zdaniem badaczy, mamy jej zbyt dużo. Naukowcy prze­studiowali dane kardiologiczne grupy ochotników i stwierdzili, że osoby z najwyższym nad­miarem niacyny wykazywały największą aktywność 4PY i w re­zultacie najwyższe ryzyko po­ważnych problemów z sercem.

Kierownik badania dr Stan­ley Hazen przyrównał ten proces do wielu kurków wle­wających wodę do wiadra. Jak wyjaśniał: „Gdy wiadro będzie pełne, zacznie się przelewać, a organizm będzie musiał prze­tworzyć wszystko, co się prze­leje, produkując przy tym inne metabolity, włącznie z 4PY”.

sklep
Producenci żywności z USA i ok. 50 innych krajów są zobowiązani do dodawania niacyny do produktów takich jak mąka, płatki śniadaniowe i płatki owsiane w celu zapobiegania cho­robom wynikającym z niedoborów żywieniowych i obniżania pozio­mu „złego” cholesterolu LDL. Nia­cynę zawierają także preparaty dostępne bez recepty, więc łatwo jest spożyć ją w nadmiarze.

Pomimo niebezpieczeństw, wzbogacanie produktów prze­tworzonych stało się zjawiskiem globalnym. Nie zawsze jednak przynosi to pożądane rezultaty. Na przykład, jak stwierdzono w jednym z ba­dań, dodawanie żelaza do mąki pszennej „ma bardzo nieznaczny lub zerowy wpływ” na wystę­powanie anemii czy niedoboru żelaza w porównaniu do nie­wzbogaconej mąki pszennej2.

Inna grupa badaczy uzyska­ła jeszcze bardziej niepokojące rezultaty, badając wpływ wzbo­gaconej w żelazo mąki na bra­zylijskie dzieci poniżej 6. r.ż. Chociaż zjadały one przeciętnie 100 g wzbogaconej mąki dziennie, to w okresie 4 lat odsetek anemii wśród nich wręcz się zwiększył3.

Wzbogacanie soli
Wzbogacanie soli i mąki jest obowiązkowe w ponad 130 krajach, a 70% gospodarstw domowych na całym świecie spożywa obecnie sól jodowaną.

Produkty wzbogacone mogą też podwyższać ryzyko poważnych problemów zdrowotnych, takich jak rak. Kwas foliowy (syntetyczna witamina B9, różniąca się od na­turalnie występującego folianu) od 1998 r. dodawany jest w Stanach Zjednoczonych do płatków śnia­daniowych, pieczywa, makaronu i ryżu dla zapobiegania wadom rozwojowym, a konkretnie wa­dom cewy nerwowej, takim jak rozszczep kręgosłupa i bezmó­zgowie, w których nie dochodzi do prawidłowego uformowania mózgu lub czaszki dziecka.

Jednakże zespół badaczy z Uni­versity College Dublin odkrył, że kwas foliowy pozostaje we krwi matki i dziecka i może powodować wzrost oraz rozwój guzów.

Naukowcy po­brali próbki krwi od 20 kobiet tuż po porodzie, a 18 z nich wykazało podwyższony poziom kwasu foliowe­go, którego organizm nie przetworzył. Podobną sytuację zaobserwowali u 49 spośród 50 dawczyń krwi. Ta syntetyczna witamina była „upo­rczywie obecna” u kobiet po cesarskim cięciu, co oznacza, że „istniejące no­wotwory byłby stale i notoryczne na­rażone na działaniu kwasu foliowego, co mogłoby przyspieszyć ich wzrost4”.

Trucizna zależy od dawki, co po­twierdzają badacze z fundacji Sight and Life ze Szwajcarii, stawiającej sobie za cel podniesienie statusu żywieniowego krajów rozwijają­cych się.

Przestrzeganie górnego tolerowanego poziomu spożycia, zdefiniowanego przez Światową Or­ganizację Zdrowia (WHO), powinno zagwarantować brak niepożądanych reakcji5 – ale jak można to zapewnić, gdy ludzie spożywają syntetyczne mikroskładniki odżywcze z wielu różnych źródeł spożywczych?

Dlaczego wybieramy produkty przetworzone?

Nie ulega wątpliwości, że zły sposób odżywiania prowadzi do poważ­nych niedoborów żywieniowych, szczególnie u osób biedniejszych i w krajach rozwijających się. Od­powiada on za 45% wszystkich zgonów dzieci poniżej 5. r.ż. i za ok. 7,5% chorób na świecie.

Choć jednak niedobory i niedożywie­nie są ważnymi przyczynami chorób, to swoje 3 grosze dokładają też pro­dukty przetworzone, odpowiedzialne za epidemię chorób przewlekłych w do­statnich krajach zachodnich. Produkty te powiązano z chorobą wieńcową, szeregiem rodzajów raka, chorobą zwy­rodnieniową stawów, a nawet depresją.

Dodanie mikroskładników do słod­kich węglowodanów nie zmienia ich w zdrową opcję. Poza tym, produkty takie zawierają emulganty i inne dodat­ki, których nie trawi ludzki przewód pokarmowy. Dodatki takie są natomiast przyczyną nierównowagi mikrobiomu – miliardów bakterii w ludzkich jeli­tach – która może prowadzić do chorób.

Ok. 60% produktów w jadłospisie przeciętnego Amerykanina zawie­ra dodatki i związki chemiczne, jakich ludzki organizm nie spotkał nigdy wcześniej i jakich nie jest w stanie skutecznie przetwarzać.

W rezultacie to właśnie za sprawą produktów przetworzonych choroba wieńcowa stała się „cichym zabój­cą” Zachodu, jak twierdzą badacze ze Schmidt School of Medicine przy Florida Atlantic University, którzy dietę obarczają odpowie­dzialnością za nagły spa­dek przewidywanej długo­ści życia Amerykanów6.

Producenci żywności wzbogaconej kierują swe wyroby głównie do bied­niejszych społeczności, których nie stać na „od­powiednie” pożywienie – a przynajmniej taka jest teoria. Ale mitem jest twier­dzenie, że zdrowa żywność jest droższa, o czym zapew­niają badacze z University of South Australia, którzy porównali koszt diety śród­ziemnomorskiej z kosztem standardowej zachodniej diety przetworzonej.

Osoby żywiące się na sposób śródziemno­morski – z włączeniem świeżych warzyw i owoców, orzechów, owoców morza oraz oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia – wydają co tydzień na swe zakupy spożywcze o 28 dolarów mniej, co pozwala 4-osobowej rodzinie zaoszczędzić w skali roku 1 456 dolarów. 

Pomimo niższych kosztów zdrowej diety zaledwie 8% Australijczy­ków spożywa codziennie zalecane 375 g warzyw, natomiast większość czerpie 35% codziennej energii z produktów przetworzonych7.

Rozwiązanie jest proste: miliony dolarów wydawane na wzboga­canie i reklamowanie produktów należy przekierować na edukację w dziedzinie korzyści zdrowot­nych, płynących ze spożywania prawdziwych owoców i warzyw.

Bibliografia
  • Nat Med, 2024; 30(2): 424–34
  • Cochrane Database Syst Rev, 2020; 2020(7): CD011302
  • Public Health Nutr, 2012; 15(10): 1796–801
  • BMC Public Health, 2009; 9: 295
  • Nutrients, 2021; 13(4): 1118
  • Am J Med, 2024; doi: 10.1016/j.amjmed.2024.02.001
  • Nutrients, 2023; 15(7): 1692
Autor publikacji:
Wczytaj więcej
Nasze magazyny