Daleko nam do naszych zwierzęcych krewnych: włosy nie stanowią ochrony przed zimnem, a paznokcie trudno nazwać skutecznym narzędziem walki. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: to właśnie stan tworów skórnych często przesądza o tym, czy postrzegamy daną osobę jako zadbaną i atrakcyjną.
Świetliste, zdrowe włosy i mocne paznokcie, a do tego promienna cera nie tylko zwiększają naszą atrakcyjność, ale też poprawiają samopoczucie i dodają wiary w siebie. Naturalne składniki pochodzące z wnętrza ziemi pomagają nam dbać o urodę, odżywiając skórę, wzmacniając włosy i zapobiegając łamliwości paznokci.
Wybuchowy składnik wspierający paznokcie i włosy
Ten pierwiastek odgrywa kluczową rolę w wytwarzaniu paznokci i włosów – stąd charakterystyczna woń po ich kontakcie z ogniem. Siarka, bo o niej tu mowa, znajduje się głęboko pod ziemią, ale także w pokarmach, które codziennie spożywamy, w tym w świeżych warzywach (zwłaszcza kapustnych), mięsie, nabiale oraz cebuli, którą często wykorzystuje się w domowych maseczkach na włosy. W medycynie alternatywnej i naturalnej często stosuje się związek siarki zwany dimetylosulfotlenkiem, czyli DMSO, znanym również pod nazwą metylosulfonylometan, czyli MSM. Jego źródłem jest na przykład ludzkie i krowie mleko.
DMSO zmniejsza wypryski skórne towarzyszące egzemie oraz przyspiesza wzrost włosów. Tę ostatnią tezę potwierdzono za pomocą badania, przeprowadzonego z udziałem myszy.
Gryzoniom wygolono futerko na grzbiecie, imitując w ten sposób epizod łysienia plackowatego, po czym zaaplikowano im fosforan magnezowy askorbylu (MAP) – pochodną witaminy C, stymulującą powstawanie kolagenu i wykazującą działanie protekcyjne względem skóry.
Następnie myszy podzielono na cztery podgrupy: u pierwszej nie zastosowano MSM, a kolejnym trzem grupom aplikowano MSM odpowiednio w stężeniu 1%, 5% lub 10%.
Terapię tę stosowano raz dziennie przez 20 dni. Okazało się, że siarka faktycznie przyczyniła się do lepszego wzrostu sierści. Zależność ta była tym bardziej widoczna, im wyższe stężenie MSM stosowano.
Zdaniem autorów badania, terapia MAP w połączeniu z MSM w stężeniu 10% była porównywalnie skuteczna lub nawet skuteczniejsza niż minoksydyl, lek przyspieszający wzrost włosów1.
W innym badaniu 63 ochotniczki przyjmowały doustnie 1 lub 3 g MSM codziennie przez 4 miesiące. W trakcie trwania eksperymentu panie mogły korzystać z kosmetyków, które stosowały już wcześniej, ale nie wolno im było przyjmować suplementów diety ani leków wpływających na kondycję skóry.
Na początku badania oraz co 2 tygodnie sprawdzano stan ich włosów i paznokci, a także one same miały obserwować swoje ciało. Nie tylko same uczestniczki, ale też eksperci zwrócili uwagę na poprawę kondycji włosów i paznokci po upływie kolejnych tygodni, a efekt był oczywiście lepiej widoczny u osób spożywających większą dawkę DMSO.
Zaobserwowano m.in. zwiększenie połysku i objętości włosów, zmniejszenie liczby rozdwojonych końcówek (ocena subiektywna uczestniczek) i zwiększenie połysku paznokci. Autorzy pracy uznali, że dimetylosulfotlenek oddziałuje na keratynę, ważny składnik budujący właśnie włosy (stanowi ona aż 95% ich składu) i paznokcie, prawdopodobnie „oddając” jej dobroczynną siarkę2.
Jak glinka działa na cerę?
Glina to rodzaj gleby o bardzo drobnej strukturze, która w połączeniu z wodą (jest naturalnie wilgotna) tworzy jednolitą masę. Bogata w składniki mineralne (najważniejszy z nich jest krzem) glina jest uznawana za jedno z pierwszych stosowanych przez ludzi lekarstw na rany i problemy skórne.
Nie musimy odwiedzać uzdrowisk, żeby korzystać z jej dobrodziejstw, glinkę kosmetyczną kupimy w każdej drogerii. Różne jej kolory różnią się właściwościami i przeznaczone są dla konkretnych typów cery:
- błękitna do cery normalnej,
- zielona do cery tłustej i mieszanej,
- żółta do cery dojrzałej, z mniejszą ilością kolagenu,
- czerwona i różowa do cery wrażliwej,
- biała do skóry problematycznej,
- czarna do cery tłustej.
Jedna z odmian gliny, kaolin (to z niego powstaje porcelana), wykazuje delikatne działanie przeciwbakteryjne i działanie przeciwzapalne. Warto ją stosować do pielęgnacji cery trądzikowej i tłustej, ponieważ absorbuje nadmiar sebum. W pilotażowym badaniu z udziałem prawie 200 ochotników, glinka kaolinowa z olejkiem jojoba zmniejszyła liczbę wyprysków i zmian na twarzy aż o połowę3.
Warto wspomnieć też o bentonicie. Wziął on swoją popularną nazwę od Fort Benton w USA, gdzie znaleziono jego bogate złoża. To glina wulkaniczna o dużej zawartości żelaza i magnezu. Od tysiącleci rozrabia się ją z wodą i spożywa, np. żeby poprawić pracę układu pokarmowego, bądź stosuje na skórę w celu złagodzenia różnego rodzaju dermatoz. Udowodniono, że chroni ona przed poparzeniem dłoni trującym bluszczem, wzmacnia działanie filtrów przeciwsłonecznych, a nawet leczy owrzodzenia. W odniesieniu do włosów brakuje dowodów na to, że bentonit poprawia ich kondycję, nie przeszkadza to jednak Irankom stosować go do czyszczenia i zmiękczania włosów. Być może faktycznie ta glina korzystnie na nie wpływa – udowodniono bowiem, że zwiększa porost wełny u owiec4. Co ciekawe, bentonit jest także składnikiem kosmetyków do golenia, nadającym skórze poślizg, co chroni ją przed podrażnieniem ostrzem maszynki.
Mumio łagodzi stany zapalne
Mumio (shilajit) to biomasa, czyli roślinny materiał organiczny wymieszany z piaskiem, który pozyskuje się ze stoków górskich w kilku rejonach świata, m.in. w okolicach Wyżyny Tybetańskiej, w górach Ałtaj (Rosja) i Andach (Chile). Zależnie od regionu, różni się ono nieco składem, kolorem oraz konsystencją – od smolistej cieczy, po twarde grudki.
W medycynie tradycyjnej shilajit jest ceniony m.in. za zdolność przywracania energii, korzystny wpływ na płodność, wzmacnianie odporności i ochronę pamięci przed skutkami starzenia.
Teraz współcześni naukowcy udowodnili, że mumio korzystnie wpływa także na procesy wytwarzania energii w komórkach, wspomaga leczenie cukrzycy, choroby Alzheimera i chorobę Parkinsona, a także zmniejsza stany zapalne, łagodzi objawy artretyzmu, poprawia pamięć oraz chroni przed pogorszeniem funkcji poznawczych. Ale to nie wszystko, shilajit wykazuje bowiem także właściwości przeciwwrzodowe i przeciwalergiczne, immunomodulujące, przeciwbólowe i przeciwgrzybicze6.
Okazuje się, że mumio wspomaga także działanie koenzymu Q10, który jest jednym z kofaktorów w reakcjach wytwarzania energii, przez co korzystnie wpływa na stan skóry, czyniąc ją jędrną i widocznie młodszą.
Udowodniono, że niedobory tego składnika zmniejszają odporność mitochondriów na stres oksydacyjny, co skutkuje szybszym starzeniem się mitochondriów. Im zaś starsze są te organelle, tym szybciej komórki ciała ulegają degradacji, co objawia się między innymi zwiotczeniem skóry na twarzy i dekolcie. Z tego m.in. powodu koenzym Q10 jest cennym składnikiem kremów przeciwzmarszczkowych.
Jednak samo przyjmowanie koenzymu Q10 to za mało, ponieważ oddając elektrony w procesie przeciwutleniania, substancja ta szybko traci swoje właściwości. I tutaj właśnie z pomocą przybywa mumio – udowodniono, że stabilizuje, regeneruje i pozwala zachować funkcje ubichinonu, czyli aktywnej formy koenzymu Q10.
W badaniu laboratoryjnym wykazano, że myszy, które przyjmowały w formie suplementów mumio i ubichinon, były zdolne do dłuższego wysiłku fizycznego niż zwierzęta przyjmujące jedynie jeden z tych składników czy też nieprzyjmujące żadnego z nich.
U tych ostatnich powstawało najmniej ATP, czyli cząstek magazynujących i transportujących energię komórkową, wytwarzanego przez mitochondria. Najwięcej ATP powstawało natomiast w grupie przyjmującej koenzym i mumio.
W innym badaniu grupie myszy podano shilajit, a następnie zwierzęta te wraz z innymi myszami poddawano przez 21 dni stresowi poprzez zmuszanie ich do pływania określony czas bez odpoczynku, wywołanie u nich zespołu przewlekłego zmęczenia i doprowadzanie do stanów niepokoju.
W wyniku tego eksperymentu myszy z grupy kontrolnej doświadczyły długotrwałego bezruchu, zmniejszonej aktywności podczas wspinania się i zwiększonego lęku – objawów tych nie zaobserwowano u suplementowanych gryzoni7.
Wniosek nasuwa się sam. Ale mumio ma nam o wiele więcej do zaoferowania, zastosowane zewnętrznie świetnie radzi sobie bowiem ze zmianami skórnymi, takimi jak krosty i inne wykwity oraz z podrażnieniami. Regeneruje także i ujędrnia cerę oraz hamuje pękanie podskórnych naczyń włosowatych.
Czy sól może być zdrowa dla naszej skóry?
Chlorek sodu (sól kuchenna) od lat mierzy się z czarnym PR-em z powodu swoich właściwości zwiększających absorpcję wody i podnoszących ciśnienie.
W społeczeństwie, które coraz częściej boryka się z chorobami układu sercowo-naczyniowego sól stała się jednym z głównych wrogów, a infamią dorównuje jej chyba tylko cukier. Tymczasem sól to naturalny środek odkażający, który odpowiednio zastosowany łagodzi objawy chorób skóry, w tym trądziku.
Sól ma także właściwości złuszczające, dlatego wykorzystuje się ją do sporządzania domowych peelingów do ciała, które doskonale oczyszczają, nawilżają i ujędrniają skórę oraz zmniejszają widoczność rozstępów. Można z niej przygotować także wcierkę w skórę głowy, która rozprawi się z łupieżem i namaczać w niej stopy – to doskonały sposób na relaks po całym dniu i wygładzenie zrogowaciałej skóry stóp.
Pewne badanie naukowe zasugerowało dobroczynną rolę soli w leczeniu atopowego zapalenia skóry. W jego przebiegu stosowano 2 razy dziennie przez 2 tygodnie krem zawierający mocznik (urea) i dodatek chlorku sodu – zaobserwowano znaczną poprawę nawilżenia zrogowaciałej powierzchniowej części naskórka w grupie, która stosowała krem z mocznikiem i solą, w porównaniu z grupą nakładającą na skórę jedynie krem z mocznikiem.
W badaniu brało udział 22 ochotników, zatem trudno wysnuć z niego wiążące wnioski, sami autorzy eksperymentu zaznaczają, że to zbyt mała grupa, by móc jednoznacznie orzec, czy krem z dodatkiem soli faktycznie pomógłby pacjentom z AZS, ale warto rozważyć go, jako opcję, dlatego potrzebne są dalsze badania.
Pamiętaj, żeby nie kurować się solą bez wiedzy dermatologa. W bezpośrednim kontakcie z raną działa ona drażniąco i może wywołać ból. Ponadto, stosowana zbyt często, powoduje przesuszenie skóry, a to prowadzi do kolejnych problemów zdrowotnych, w tym do atopowego zapalenia skóry, przed którym terapia solą miała przecież chronić8.
***
Jak widać, ziemia ma nam wiele do zaoferowania. Jej skarby są oczywiście o wiele liczniejsze niż przedstawione w powyższym artykule. Jeśli zatem te nie trafiają w twoje problemy, nie wahaj się szukać odpowiednich naturalnych kosmetyków.
Pamiętaj jednak, żeby uważnie czytać etykiety i korzystać z produktów jedynie polecanych producentów. W przeciwnym razie możesz dodatkowo podrażnić sobie twarz i dołożyć problemów, z którymi poradzi sobie już tylko dermatolog.
- Biomolecules and Therapeutics 17(3):241-248.
- https://www.naturalmedicinejournal.com/journal/ beneficial-effects-sulfur-containing-supplement-hair-and-nail-condition
- https://www.zora.uzh.ch/id/eprint/66594/
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5632318/
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4938278/
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3296184/
- Pharmacologyonline. 2009; 1:817–25.
- https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/11174088/