Od marca dla osób uczulonych na pyłki, zaczyna się gehenna. Wtedy bowiem w powietrzu pojawia się ich większa ilość. Niestety, sytuacja takich osób będzie się pogarszała.
Ocieplenie klimatu powoduje bowiem, że sezon pylenia się wydłuża – wyższe temperatury powodują wcześniejsze kwitnienie kwiatów, a wyższy poziom dwutlenku węgla w atmosferze sprawia, że pyłków jest coraz więcej. Niektóre badania mówią, że w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie w ciągu 30 lat sezon, w którym pojawiają się pyłki roślin, wydłużył się nawet o 20 dni. Teraz przyszła pora na podobne badania w Europie.
Jak zmiany klimatyczne wpływają na wcześniejsze pylenie roślin?
Jednym z elementów, który jest często niedoceniany, jest transport pyłku. Alergeny mogą przemieszczać się na odległość setek kilometrów. Dlatego Naukowcy z Technische Universität München postanowili sprawdzić, czy w ostatnich dekadach doszło do zmian w transporcie pyłków roślinnych w atmosferze. Niemieccy badacze skupili się na Bawarii. Wykorzystali dane z 6 stacji monitoringu pyłku rozmieszczonych w całym landzie.
Uczeni odkryli, że w latach 1987-2017 niektóre rośliny, takie jak leszczyna i olcha każdego roku rozpoczynały pylenie nawet o 2 dni wcześniej niż w poprzednim. Natomiast pylące później, jak brzoza i jesion, przyspieszyły pylenie średnio o ok. 0,5 doby/rok. Pyłek jest stworzony do latania – mówi kierująca badaniami dr Annette Menzel, profesor ekoklimatologii z Technische Universität München. – Dlatego może wędrować wraz z wiatrem przez setki kilometrów. A transport pyłku ma istotne implikacje dla długości, czasu i nasilenia alergizującego sezonu pylenia – dodaje dr Ye Yuan.
Dodatkowym problemem dla alergików są zmiany wzorców pogodowych powodowanych przez zmiany klimatyczne. Mogą one bowiem prowadzić do tego, że zetkną się oni z „nowym” gatunkiem pyłku, takim, z którym wcześniej nie mieli do czynienia. Czasem może być bardzo trudno odróżnić pyłek występujący lokalnie od tego przyniesionego z daleka. Dlatego też uczeni skupili się na pyleniu występującym przed rozpoczęciem sezonu w danym miejscu.
Choć czasami odróżnienie pyłku lokalnego od pyłku przenoszonego może być trudne, badacze skupili się na transporcie przedsezonowym. I tak np. jeśli na stacji monitorującej obecny był pyłek brzóz, a lokalne brzozy nie kwitły przez co najmniej kolejne 10 dni, badacze uznawali, że pyłek ten został przeniesiony z daleka.
Byli zaskoczeni, że aż w 2/3 przypadków obserwowali pyłek przed lokalnym sezonem pylenia. Zwrócili też uwagę, że ważne jest, aby zrozumieć, ile alergenów pochodzi z odległych miejsc, gdyż szczególnie w przypadku lekkich pyłków, transport na duże odległości może poważnie wpłynąć na lokalne zdrowie ludzkie.
Badając m.in. ten aspekt, można lepiej poznać wpływ kryzysu klimatycznego na sezon pylenia. Zdaniem Bawarczyków sezon pylenia może być nawet dłuższy, niż szacowano na podstawie obserwacji kwitnienia „biorąc pod uwagę transport pyłku, tak jak to miało miejsce w naszym obecnym badaniu”.
Chociaż w badaniu monachijskim nie sprawdzono, jak daleko pyłek jest transportowany, a jedynie rozróżniono jego przemieszczanie się lokalnie i na dalekie odległości (co oznacza pyłek pochodzący spoza Bawarii), zapewnia ono klucz do zrozumienia rocznych wzorców pylenia.
Autorzy pracy opublikowanej na łamach Frontiers in Allergy podkreślają, że potrzebne są dodatkowe badania, które pozwolą stwierdzić, o ile wcześniej tak naprawdę rozpoczyna się sezon pylenia, a zatem o ile wcześniej osoby uczulone narażone są na kontakt z alergenami. Dotychczas bowiem określano go lokalnie, na podstawie tego, kiedy kwitły rośliny w okolicy.
Jednak w wielu przypadkach pyłek pojawia się znacznie wcześniej, gdyż jest przenoszony z wiatrami na duże odległości, dlatego przyszłe badania powinny uwzględniać scenariusze zmian klimatycznych oraz zmiany użytkowania gruntów1.
Przypadek Jonathana
– Była połowa maja w centrum Londynu. Do mojego gabinetu wszedł 40-letni mężczyzna. Oczy miał czerwone i załzawione, był głęboko rozdrażniony. Powiedział mi, że jego katar sienny nasila się z roku na rok. Nie chciał przyjmować leków przeciwhistaminowych, ponieważ powodowały u niego uczucie oszołomienia i obawiał się długoterminowego ryzyka – wspomina dr Jenny Goodman.
Jonathan wiedział, że pyłek kwiatowy nie jest jedyną przyczyną jego dolegliwości. Mieszkał i pracował w mieście, ale jego rodzice niedawno przenieśli się na wieś i tam spędzał większość weekendów. Powiedział mi, że to niezwykłe, jak rzadko kichał w ich domu, mimo że był otoczony trawą, drzewami i wszelkiego rodzaju roślinami.
Katar sienny, pomimo swej nazwy, przed rewolucją przemysłową był rzadki lub nieznany. W Japonii, gdzie nastąpiła ona ok. 100 lat później niż w Wielkiej Brytanii, pojawił się również ok. 100 lat później niż na Wyspach1. U ludzi wystąpiły reakcje alergiczne na pyłek kwiatowy japońskich drzew, zwłaszcza drzewa cedrowego. Podobnie u Brytyjczyków rozwijają się uczulenia na pyłki lokalnych traw lub drzew, chociaż różne osoby źle czują się w różnych okresach sezonu na katar sienny, w zależności od tego, kiedy w powietrzu jest najwięcej ich „demonicznego pyłku”.
Katar sienny a zanieczyszczenie powietrza
Jest to przykład utraty tolerancji pod wpływem substancji toksycznych2. Innymi słowy: substancje z natury toksyczne (w tym przypadku spaliny samochodowe) powodują, że organizm reaguje na substancję z natury nieszkodliwą (w tym przypadku pyłek kwiatowy), jak gdyby była niebezpieczna. Zjawisko to w dużym stopniu przyczynia się do ogólnego wzrostu częstości występowania alergii, nie tylko kataru siennego.
Istnieją co najmniej 3 możliwe mechanizmy wyjaśniające, dlaczego katar sienny nasila się na zanieczyszczonych obszarach miejskich.
- Po pierwsze, spaliny uszkadzają otoczkę ziaren pyłków, przez co rozrywa się ona i uwalnia swoją zawartość, czyli proszek złożony z cząstek tak drobnych, że – w przeciwieństwie do całego ziarna pyłku – mogą przedostawać się do ludzkich płuc.
- Po drugie, do pojedynczej cząsteczki zanieczyszczeń powietrza może przylgnąć wiele ziaren pyłku, co powoduje większą koncentrację pyłku w miejskim powietrzu3.
- Po trzecie, ziarna pyłku uwolnione w środowisku naturalnym po prostu opadną na ziemię i zostaną w nią wchłonięte lub wypłukane przez deszcz. Kiedy jednak trafiają na beton, rozwiewa je wiatr, dłużej utrzymują się w powietrzu i nie znikają. Wszystkie te mechanizmy sugerują, że zanieczyszczenie powietrza nasila coś, co w przeciwnym razie byłoby łagodną i przejściową reakcją immunologiczną, i zmienia ją w stan upośledzający.
Holistyczny plan leczenia
Zebrałam od Jonathana szczegółowy wywiad lekarski i odkryłam, że katar sienny nie był jego jedynym problemem zdrowotnym. Miał także trądzik na plecach oraz zespół jelita drażliwego – opowiada dr Goodman. – Badanie kału wykazało prawie całkowity brak Lactobacillus (ważnych przyjaznych bakterii) i przerost 2 rodzajów drożdżaków. Jonathan wypróżniał się 4 lub 5 razy dziennie, z nagłą potrzebą, a jego stolce były miękkie i nieprawidłowo uformowane. Nie był zachwycony, gdy usłyszał, że stan jelit ma ogromny wpływ na płuca, skórę oraz układ odpornościowy i od niego musimy zacząć leczenie jego kataru siennego. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby wyprowadził się z miasta do mniej zanieczyszczonej okolicy, ale nie było to możliwe.
Jonathan zgodził się wyeliminować ze swojej diety słodkie przekąski, w tym płatki śniadaniowe, i spożywać odpowiednie posiłki składające się z ryb, jajek, warzyw i produktów pełnoziarnistych zamiast białego chleba, białego makaronu i białego ryżu, którymi się żywił. U niektórych osób produkty pełnoziarniste powodują złagodzenie objawów zespołu jelita drażliwego, u innych zaś nasilenie. Musisz ich spróbować i przekonać się, jak będzie u Ciebie, ale jeśli Twoje jelita źle funkcjonują, sposób, w jaki się teraz odżywiasz, nie jest dla Ciebie odpowiedni.
Poprosiłam Jonathana, aby wprowadzał te zmiany powoli, tak aby pozwolić jelitom i bakteriom na przyzwyczajenie się do nowej żywności, większej ilości błonnika i odstawienia cukru. Był jednak dość niecierpliwy i od razu wprowadził wszystkie modyfikacje. Nic dziwnego, że dostał biegunki, ale w ciągu 3 lub 4 dni ustąpiła i podczas naszej drugiej sesji powiedział mi: „Wypróżniam się tylko 2 lub 3 razy dziennie i jest to prawidłowo uformowana kupa!”. Schudł jednak, a ponieważ już był chudy, nie mógł sobie na to pozwolić.
Nie zastosował się do moich wskazówek, aby zastąpić pochodzące z cukru kalorie tymi czerpanymi ze zdrowych tłuszczów, takich jak awokado, orzechy, ziarna, olej konopny (surowy) i kokosowy (do smażenia). Wielu osobom łatwiej jest wyeliminować złą żywność niż wprowadzić nową i lepszą. Istotne jest, by zrobić i jedno, i drugie.
Stopniowa poprawa
Dzięki dobrej jakości probiotykom i ekstraktowi z nasion grejpfruta stan jelit Jonathana dalej się poprawiał, aż ledwo mógł się rozpoznać. Na naszej czwartej sesji (w tym czasie sezon na katar sienny już się skończył, więc nie mogliśmy jeszcze ocenić naszych wyników) oświadczył, że uwolnił się od zespołu jelita drażliwego. W tamtym momencie jego trądzik dopiero zaczynał się cofać. Ustąpił, ale zajęło to kilka kolejnych miesięcy. Nie można oczyścić skóry (z trądziku lub egzemy) bez uprzedniego wyleczenia jelit. Tak to działa – od środka.
Nasza przedostatnia konsultacja odbyła się w kwietniu następnego roku. Katar sienny Jonathana był łagodniejszy, ale nadal obecny. Mogłam pomóc mu kontrolować dietę i to pomogło, ale nie mogłam nic zrobić z powietrzem, którym oddychał. Zaleciłam mu teraz przyjmowanie tylko 2 suplementów diety: witaminy D, aby uspokoić nadreaktywny układ odpornościowy, oraz witaminy C w wysokich dawkach, aby złagodzić objawy kataru siennego.
Słodki sukces
Podczas naszego ostatniego spotkania Jonathan powiedział mi, że znalazł lekarstwo na katar sienny, które – obok wszystkich innych zmian – mniej więcej eliminuje sezonowe kichanie. Był to lokalny surowy miód. Mężczyzna wciąż przebywał w mieście, ale w pobliskim ogródku działkowym znalazł pszczelarza, który stosował miód z ula w ramach profilaktyki kataru siennego. Dla Jonathana miało to sens i w jego przypadku też zadziałało. To naturalna forma odczulania. Musi to być jednak lokalny miód. Pszczoły muszą żyć w promieniu pół mili od Ciebie, aby żywić się tymi samymi lokalnymi roślinami, których pyłek powoduje objawy. Miód z supermarketu się tu nie sprawdzi (zwykle jest oznaczony jako „produkt pochodzący z więcej niż jednego kraju”).
„Ale czy miód nie jest pełen cukru?” – słyszę możliwe wątpliwości. Tak, ale skutecznie wyleczyliśmy już jelita Jonathana, więc nie było w nich wrogich, wychwytujących cukier drożdżaków. Jadł on tylko pół łyżeczki miodu dziennie i było to teraz jego jedyne źródło cukru. To trwało tylko 3 czy 4 miesiące w roku, a cukier był nieprzetworzony. Dziękuję Jonathanowi i mądremu miejskiemu pszczelarzowi. Chrońmy nasze pszczoły – potrzebujemy ich z tak wielu powodów.
Zaczerpnięto z książki pt. „Staying Alive in Toxic Times: A Seasonal Guide to Lifelong Health” („Jak przeżyć w toksycznych czasach – sezonowy przewodnik po zdrowiu na całe życie”) autorstwa dr Jenny Goodman (Yellow Kite, 2020).
- Front Allergy. 2021 Feb 25:2:627863
- J Nutr Environ Med, 2001; 11(3):181–204
- Atmos Environ, 2007; 41(2): 253–60