Testy na zwierzętach - czy są potrzebne?

Zastosowanie testów na zwierzętach w badaniach toksyczności leków nie chroni ludzi – twierdzi dr Pandora Pound, kierownik badawczy brytyjskiej organizacji Safer Medicines Trust. Dlaczego zatem medycyna wciąż na nich polega?

Artykuł na: 23-28 minut
Zdrowe zakupy

Testy na zwierzętach stanowią długotrwałą praktykę w badaniach medycznych, szczególnie w ocenie toksyczności leków. Jednakże, ich skuteczność i etyka wywołują coraz większe kontrowersje w społeczności naukowej oraz społeczeństwie.

Bezpieczeństwo leków a testy na zwierzętach

Niebezpieczne przypadki

Wiosną 2006 r. Rob Oldfield miał 31 lat i cieszył się doskonałym zdrowiem. Wrócił niedawno z kursu aktorskiego w Los Angeles, a jego przyjaciel zasugerował, że uczestnic­two w badaniu medycznym to łatwy sposób, by zarobić trochę pieniędzy. Amerykańska firma Parexel oferowała ochotnikom 3 680 dolarów za udział w testach leku przeznaczonego do le­czenia pewnego rodzaju białaczki, stwardnienia rozsianego i reumato­idalnego zapalenia stawów dzięki modulacji układu odpornościowego. Roba przyciągnęła możliwość wnie­sienia wkładu naukowego i odniósł wrażenie, że ryzyko jest minimalne.

  próbówki

Eksperymentalny lek TGN1412 przeszedł już szczegółowe badania na zwierzętach. Testowano go na makakach długoogoniastych i rezusach ze względu na ich sto­sunkowo bliskie pokrewieństwo z ludźmi. Wykazano jego bezpie­czeństwo w dawkach 500 razy wyż­szych niż te, które miano podawać ochotnikom. Miało to być pierwsze badanie leku z udziałem ludzi.

Na oddziale Szpitala Northwick Park w Londynie 8 zdrowych mężczyzn w wieku 19-34 lat le­żało w swoich łóżkach i otrzy­mywało dawki TGN1412 w od­stępie 10 minut. Patrzyli, jak lek ześlizguje się wzdłuż przezroczy­stych rurek i trafia do ich żył.

David Oakley, który właśnie się zaręczył i był w trakcie planowania swojego ślubu, przyjął TGN1412 jako pierwszy. W ciągu kilku minut po otrzymaniu dawki leku zaczął odczuwać silny ból głowy, a następ­nie odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Skręcał się i obracał, starając się znaleźć pozycję, w której dolegli­wości byłyby mniej dotkliwe. Następnie, prawie natychmiast po otrzymaniu swojej dawki, Rob uświadomił sobie, że coś jest strasznie nie w porządku. Całe moje ciało zrobiło się lo­dowato zimne i zacząłem się trząść. To coś, czego mnie można powstrzy­mać, coś ekstremalnego. To było potworne – wspomina mężczyzna.

Świeżo upieczony absolwent Raste Khan, nieświadomy faktu, że był jednym z 2 ochotników, któ­rym podano placebo, mógł tylko przyglądać się rozgrywającej się wokół niego przerażającej scenie. To wszystko było maniackie, wszystko działo się jednocześnie. Ludzie wymiotowali, krzycze­li z bólu, mdleli, tracili kontrolę nad jelitami… To było jak hor­ror – opowiadał mężczyzna1.

kobieta  z mikroskopem

Padali jak muchy. Jeden z męż­czyzn próbował pójść do łazien­ki i upadł. Na salach zapanował chaos, dochodziło do krwawień, wymiotów, personel i pacjenci krzyczeli. Jasne stało się, którzy dwaj mężczyźni otrzymali placebo – wspomina chaos odpowiedzialny za badanie lekarz Daniel Bradford2. Wszystkich 6 mężczyzn, którym podano lek, leczono z powodu niewy­dolności wielonarządowej. Na szczę­ście przeżyli, ale powiedziano im, że mogą cierpieć na długotrwałe zaburzenia układu odpornościowe­go.

Ryan Wilson, hydraulik staży­sta, który wziął udział w badaniu, aby sfinansować kilka lekcji jazdy samochodem, stracił wszystkie palce u stóp i kilka opuszek pal­ców dłoni z powodu gangreny3.

W dotyczącym tej katastrofy ra­porcie brytyjskiej Agencji Regulacji Leków i Opieki Zdrowotnej (Me­dicines and Healthcare Regulatory Authority, MHRA) wywnioskowano, że poważne reakcje niepożądane, które wystąpiły u ochotników, były skutkiem „nieprzewidywalnej aktyw­ności biologicznej” TGN14124. In­nymi słowy: testy na zwierzętach nie przyniosły żadnych wskazówek co do tego, jak lek podziała na ludzi.

Szczegółowe badania kontrol­ne brytyjskiego Narodowego In­stytutu Wzorców Biologicznych i Kontroli wykazały subtelną, lecz istotną różnicę w sposobie prze­twarzania leku przez krwinki mał­pie i ludzkie. Oznacza to, że testy przeprowadzone na małpach nigdy nie pozwoliłyby przewidzieć ka­tastrofalnych reakcji, które wystą­piły u wszystkich ochotników5. Zaledwie 10 lat później podobna historia wydarzyła się w północ­no-zachodniej Francji.

Ponownie 6 zdrowych mężczyzn uczestni­czyło w badaniu leku. Naukowcy mieli nadzieję, że preparat o nazwie BIA 10-2474 będzie leczył szereg chorób, w tym chroniczny ból, zaburzenia lękowe i neurodegeneracyjne, takie jak choroba Parkinsona. Do tej pory lek był tolerowany przez ludzi w dawkach do 20 mg. Badanie miało ocenić jego bezpieczeństwo w dziennej dawce 50 mg.

Po 5 dniach przyjmowania leku we wspomnia­nej dawce jeden z mężczyzn zachorował i był hospitalizowany z objawami podobnymi do tych obserwowanych w przypadku udaru mózgu. Szó­stego dnia 4 z 5 pozostałych przyjęto do szpitala z pokrewnymi problemami neurologicznymi, w tym bólem głowy, zaburzeniami pamięci i świadomości. Nie minął tydzień, a pierwszy mężczyzna, który zachorował, zapadł w śpiączkę i zmarł. 2 inni cier­pieli na resztkowe zaburzenia neurologiczne6. Lek BIA 10-2474 poddano wcześniej szczegółowym ba­daniom na zwierzętach. Myszom, szczurom, psom i małpom podawano go w dawkach do 650 razy wyższych niż te, którzy przyjmowali ochotnicy.

Po tej katastrofie dr Annelot van Esbroeck, która pracowała wówczas na holenderskim Uniwersytecie w Lejdzie, testowała lek BIA 10-2474 na ludzkich komórkach. Wraz ze współpracownikami odkryła, że dezaktywował on liczne białka. Zaburzało to me­tabolizm ludzkich komórek nerwowych. Działań tych nie zidentyfikowano w testach na zwierzętach7.

Jak powstają leki?

Katastrofy TGN1412 i BIA 10-2474 miały miejsce pod­czas pierwszej fazy badań klinicznych. Próby, znane również jako „pierwsze testy na ludziach”, prowadzi się z udziałem umiarkowanej liczby zdrowych ochot­ników. Jeśli w pierwszej fazie badań wszystko pój­dzie dobrze, eksperymentalny lek przechodzi do fazy drugiej. Uczestniczy w niej niewielka grupa chorych, dla których jest on przeznaczony. III faza badań pro­wadzona jest na większych populacjach pacjentów.

Jeśli lek z sukcesem przejdzie wszystkie 3 fazy badań, firma farmaceutyczna może złożyć wniosek do urzędu re­jestracji produktów leczniczych o zatwierdzenie go do sto­sowania w większej populacji.

Na etapie porejestracyjnym, czasem określanym jako faza IV, bezpieczeństwo nowego środka leczniczego jest monitorowane w populacji ogólnej. Jednak wspomniane wyżej badania na ludziach poprzedza seria „prób przedklinicznych”. Mogą one obejmować testy na ludzkich komórkach i tkan­kach, jak również badania lub symulacje kompute­rowe, jednak w celu spełnienia wymogów regula­cyjnych zawsze są to także testy na zwierzętach.

badanie na zwierzętach
Istnieją kontrowersje dotyczące etyki stosowania zwierząt do testowania leków, zwłaszcza jeśli te metody wiążą się z cierpieniem zwierząt.

Dlaczego są prowadzone testy na zwierzętach?

Zwierzęta są wykorzystywane w tym kontekście do badania toksyczności. Argumentuje się, że do tego celu niezbędne są całe żywe organizmy, zwłaszcza w przypadku nowych leków o nieznanych mecha­nizmach działania. Oczywiście w przypadku niesto­sowanych wcześniej środków przydałoby się zrozu­mieć, czy – a jeśli tak, to w jaki sposób – wpływają one na organizm biologiczny i w jakich stężeniach.

Jednakże, chociaż możliwe jest doskonałe zrozumienie, jak nowy lek zachowuje się w całym żywym organizmie szczura, myszy czy małpy, przy próbie przełożenia tych informacji na populację ludzką pojawia się znany pro­blem różnic gatunkowych. Dane mogą mieć odniesienie do człowieka… lub też nie. Różnice gatunkowe sprawiają, że jest to proces niepewny i z natury niebezpieczny.

badanie na zwierzętach
Zwierzęta są również używane w ramach rozpoznawania, które narządy mogą być dotknięte toksycznością, i iden­tyfikacji w miarę bezpiecznej dawki do badań leku na lu­dziach. Odbywa się to przez ustalenie dawki, przy której nie obserwuje się żadnych działań niepożądanych u zwie­rząt, a następnie przeliczenie jej na „dawkę równoważną dla człowieka” przez skalowanie według powierzchni ciała

Następnie stosuje się współczynnik bezpieczeń­stwa, co polega na podziale dawki równoważnej dla człowieka przez określoną liczbę. Amerykański or­gan regulacyjny – Agencja Żywności i Leków – stosuje np. standardowy współczynnik bezpieczeństwa o war­tości 108. Stanowi on jedyną ochronę przed wszel­kimi niespodziewanymi działaniami toksycznymi, które mogą wynikać z różnic międzygatunkowych.

Ludzie nie zdają sobie sprawy z faktu, że nie mamy pojęcia, jaka jest wyjściowa bezpieczna dawka. Testuje­my ją po prostu na zwierzętach, a następnie redukuje­my w oparciu o pewien współczynnik. To kompletnie nienaukowe – mówi Kathy Archibald, założycielka or­ganizacji Safer Medicines Trust (safermedicines.org).

Jakie są zagrożenia dla pacjentów ochotników?

Katastrofy, do których dochodzi w pierwszej fazie badań, często są sensacyjne, ponieważ w tego rodzaju testach bio­rą udział zdrowi ochotnicy. Jednak sprawy mogą przybrać niekorzystny obrót również na późniejszych etapach, kie­dy leki są testowane na pacjentach, których mają leczyć.

Połączone badanie fazy I i II dotyczące fialurydyny – leku testowanego w latach 90. XX w. przez amerykańskie Narodo­we Instytuty Zdrowia jako potencjalny środek w leczeniu wi­rusowego zapalenia wątroby typu B – zakończyło się zgonem 5 z 15 uczestniczących w nim pacjentów. 2 kolejnych uratowa­no tylko dzięki nagłym przeszczepom wątroby9. Badania tok­syczności na zwierzętach, w tym 6-miesięczne testy na psach, dały zielone światło do rozpoczęcia prób na ludziach.

Ponieważ II i III faza badań klinicznych obejmują pa­cjentów z zaburzeniami zdrowotnymi, czasem trudno określić, czy objawy niepożądane to skutek działania eks­perymentalnego leku, czy podstawowej choroby. Jednak ponieważ w testach tych bierze udział więcej ochotników, jeśli coś pójdzie nie tak, to raczej na większą skalę. Badania fazy II mogą obejmować do ok. 100 pacjentów, a podczas fazy III lek może być podawany setkom lub tysiącom osób.

MHRA zbiera dane na temat „podejrzewanych niespo­dziewanych poważnych reakcji niepożądanych”, do któ­rych dochodzi podczas badań środków leczniczych z udziałem ludzi. Nie są one jednak łatwo dostępne. Jednakże w 2014 r., na wniosek brytyjskiego dziennika „Daily Mirror”, w którym powołano się na ustawę o wol­ności informacji, agencja ujawniła, że w latach 2010-2014 tego rodzaju reakcji niepożądanych doświadczyło ponad 7 tys. uczestników badań klinicznych. Ponad 10% z nich zmarło, chociaż nie można udowodnić, że był to bezpo­średni skutek działania eksperymentalnych leków10.

Oprócz braku przejrzystości w tym obszarze badacze nie są zbyt dobrzy w raportowaniu działań niepożąda­nych leków, kiedy publikują wyniki swoich badań11. Niemniej jednak jasne jest, że pacjenci otrzymujący eksperymentalne środki często doświadczają poważ­nych, a czasem śmiertelnych, reakcji niepożądanych pomimo przedklinicznych testów bezpieczeństwa.

Kwestię tę ilustruje krótki przegląd środków, które miały leczyć 2 bardzo częste problemy zdrowotne – udar mózgu i chorobę sercowo-naczyniową. Eksperymentalne leki – dia­spiryna, enlimomab, selfotel i tirilazad – zwiększały ryzyko wystąpienia reakcji niepożądanych i zgonu u pacjentów biorących udział w III fazie badań klinicznych. Wszystkie poprawiały wyniki leczenia u zwierząt (np. redukowały uszkodzenie mózgu i polepszały funkcje neurologiczne). Doprowadziły jednak do większej liczby poważnych zdarzeń niepożądanych i zgonów wśród pacjentów po udarze mózgu, którzy je przyjmowali, w porównaniu z grupą kontrolną12.

badanie na zwierzętach
W ostatnich latach rozwijają się alternatywne metody testowania leków, takie jak modele komórkowe i symulacje komputerowe. Pomagają one ograniczyć konieczność testowania na zwierzętach, choć nie zawsze mogą zastąpić wszystkie aspekty badania na żywych organizmach.

Z kolei w latach 1990-2012 musiano wstrzymać łącz­nie 63 badania III fazy leków mających leczyć choroby sercowo-naczyniowe. Prawie 25% z nich przerwano ze względów bezpieczeństwa, z czego w 7 przypadkach miało to związek z podwyższonym ryzykiem zgonu13.

Jedno z nich dotyczyło torcetrapibu – bardzo wyczekiwa­nego leku, który miał zapobiegać chorobom serca. Spodzie­wano się, że będzie on ważnym przełomem. Do badania zre­krutowano pacjentów z grupy wysokiego ryzyka wystąpienia choroby serca. Torcetrapib porównywano w nim z atorwasta­tyną – istniejącym lekiem obniżającym poziom cholesterolu.

Do zakończenia badania w grupie torcetrapibu – w po­równaniu z populacją przyjmującą atorwastatynę – doszło do 34 dodatkowych zgonów oraz znaczącego wzrostu liczby poważnych incydentów sercowo-na­czyniowych, takich jak zawał serca i udar mózgu14. Testy na zwierzętach sugerowały, że lek będzie miał korzystny wpływ na ludzki układ krążenia15.

Istnieje wiele tego rodzaju przykładów w szero­kim spektrum różnych dziedzin medycyny. Chociaż badania na zwierzętach prowadzi się w celu ochro­ny ludzi, od 1716 do 24%17 leków, w przypadku któ­rych próby kliniczne zakończyły się niepowodzeniem, doszło do tego ze względów bezpieczeństwa.

Konsekwencje działania niepożądanych leków na populację ogólną

Objawy niepożądane i zgony mogą powodować nawet zarejestrowane leki. W przypadku ok. 50% wycofywa­nych z rynku w USA i Europie środków leczniczych doszło do tego ze względów bezpieczeństwa18.

  • Rofekoksyb, lepiej znany pod nazwą handlową Vioxx, zatwierdzono np. w 1999 r. w USA do stosowania w lecze­niu artretyzmu i innych bolesnych schorzeń. Szacuje się, że od 1999 r. do czasu jego wycofania z rynku w 2004 r. doszło w USA do 88-140 tys. nadmiarowych przypadków rozwoju ciężkiej choroby wieńcowej, spośród których wiele zakończyło się zgonem19. Jedno z badań wykazało, że przyj­mujący lek pacjenci byli o 67% bardziej narażeni na zawał serca w ciągu 2 tygodni po otrzymaniu pierwszej recepty na Vioxx w porównaniu z osobami, które go nie stosowały20. Na całym świecie na działanie leku narażono 2 razy tyle ludzi co w USA, co oznacza katastrofę na ogromną skalę. Pomimo to w badaniach na myszach i innych zwierzę­tach wykazano kardioprotekcyjny wpływ rofekoksybu.
  • Troglitazon, zatwierdzony w 1997 r. w USA do stoso­wania w leczeniu cukrzycy, to kolejny przykład. Lek wy­cofano w 2000 r. po zgłoszeniach dotyczących zgonów i ciężkiej niewydolności wątroby wymagającej przeszczepu. W badaniach na zwierzętach nie wykryto jego potencjału do wywoływania objawów niepożądanych u ludzi. Jednak międzynarodowa próba przeprowadzona przez amerykań­ską organizację Evidence-Based Toxicology Collaboration oraz norweski Instytut Zdrowia Publicznego ujawniła, że testy na ludzkich komórkach i tkankach wykazywały wpływ na wątrobę, który mogłyby obnażyć zagrożenie21.

Szacuje się, że działania niepożądane leków – z wy­łączeniem tych spowodowanych przez błędy w recep­tach – każdego roku powodują śmierć ponad 10 tys. osób w Wielkiej Brytanii22 oraz 100 tys. w USA23. Co więcej, w badaniu z 1998 r. oszacowano, że w USA stanowiły one czwartą do szóstej najczęstszej przyczyny zgonów24.

Prowadzone od tamtej pory badania nie wykazują żadnej redukcji zagrożenia ze strony działań niepożą­danych leków w USA czy gdziekolwiek indziej. Wiele mniejszych analiz sugeruje wręcz jego ciągły wzrost. Skutkiem działań niepożądanych leków jest też spo­ry odsetek przyjęć do szpitali: 6,5% w Wielkiej Bry­tanii oraz 3,6% w reszcie krajów europejskich25. W populacji ogólnej działania niepożądane leków mogą być skutkiem interakcji z innymi środkami leczni­czymi oraz toksyczności, której nie przewidziano w ba­daniach na zwierzętach. Obejmują one rzadkie reakcje, trudne do wykrycia przed zastosowaniem farmaceutyku przez dużą liczbę osób.

Nawet jeśli dane działanie niepożądane jest rzadkie, kiedy lek przyjmują miliony osób, wystąpi ono u znaczącej liczby pacjentów. W badaniu 93 poważnych reakcji niepożą­danych, które odnotowano u ludzi, wywnio­skowano, że 18 z nich (19%) można było wykryć na podstawie danych uzyskanych we wcześniejszych testach na zwierzętach26.

Czy testy na zwierzętach mają sens?

Sfrustrowany brakiem solidnej kompleksowej oceny używania zwierząt w badaniach bezpie­czeństwa leków, dr Jarrod Bailey, kierownik naukowy brytyjskiej organizacji Animal Free Research UK, przeprowadził wraz ze współpra­cownikami serię analiz porównujących dane dotyczące toksyczności ponad 2 tys. środków leczniczych u zwierząt i ludzi27.

Potwierdziły one, że toksyczność w testach na zwierzętach rzeczywiście może mieć związek z odnoto­waniem toksyczności w populacji ludzkiej, jednak korelacja ta nie jest ani pewna, ani konsekwentna. Jednakże, co ważne, dowie­dziono, że na podstawie braku toksyczności w badaniach na zwierzętach nie można było przewidzieć jej niewystąpienia u ludzi.

badanie na zwierzętach
Jeśli lek wydaje się bez­pieczny dla zwierząt (tzn. nie wykrywa się u nich jego działań toksycznych), może jed­nak okazać się toksyczny dla ludzi. Bądź też – jak to ujmuje profesor wizytujący w dzie­dzinie statystyki brytyjskiego Uniwersytetu Aston Robert Matthews – „jeśli pies Fido podnosi łapki w górę, to zła wiadomość, ale jeśli merda ogonem, to nic nie znaczy”.

Niektóre odkrycia dr. Baileya podważyło badanie z 2017 r. dotyczące 182 leków28. Po­twierdziły je jednak późniejsze analizy zbiorów danych uwzględniających ponad 3 tys. farma­ceutyków przeprowadzone przez naukowców z branży farmaceutycznej29. Z szeroko zakrojo­nych przeglądów wynika, że przytoczone powy­żej przykłady, dotyczące ludzi poszkodowanych w wyniku działania leków o bezpieczeństwie wykazanym na zwierzętach, nie są odosobnione czy niespotykane. Ilustrują ogólną nieefektyw­ność testów na zwierzętach w ochronie ludzi30.

Zaczerpnięto z książki pt. „Rat Trap: The Capture of Medicine by Animal Research – and How to Break Free” („Pułapka na szczury: dominacja badań na zwierzętach w medycynie. Jak się uwolnić?”) dr Pandory Pound, wydanej przez Troubador, 2023. Więcej informacji na stronie internetowej: safermedicines.org

Bibliografia
  • Kathryn Knight, “The Lifelong Shadow Hanging Over the Elephant Man Drug Trial Victims . . .,” Feb 17, 2017,dailymail.co.uk
  • Daniel Bradford, “Experience: I Ran a Medical Trial That Went Wrong,” April 22, 2016, theguardian.com
  • N Engl J Med, 2006; 355(10): 1018–28; Kathy Archibald, Robert Coleman, and Tamara Drake, “Replacing Animal Tests to Improve Safety for Humans,” in Animal Experimentation:
  • Working towards a Paradigm Change, Kathrin Herrmann and Kimberley Jayne, eds. (Brill, 2019), 417–442
  • J Young Pharm, 2010; 2(3): 332–36
  • NIBSC, “TGN1412—Learning from a Clinical Trials Disaster,” n.d., nibsc.org
  • N Engl J Med, 2016; 375(18): 1717–25
  • Science, 2017; 356(6342): 1084–87
  • FDA, “Guidance for Industry: Estimating the Maximum Safe Starting Dose . . .,” July 2005, fda.gov
  • Frederick J Manning and Morton Swartz, eds., Review of the Fialuridine (FIAU) Clinical Trials (National Academies Press, 1995)
  • Martin Bagot, “Exclusive: Trial and Error: Thousands Left Seriously Ill or Disabled by Clinical Tests of New Drugs,” June 11, 2015, mirror.co.uk
  • Arch Intern Med, 2009; 169(19): 1737
  • Stroke, 1999; 30(5): 993–96; Neurology, 2001; 57(8): 1428–34; Stroke, 2000; 31(2): 347–54; Cochrane Database Syst Rev, 2001; (4): CD002087
  • JACC Basic to Transl Sci, 2016; 1(5): 301–8
  • N Engl J Med, 2007; 357(21): 2109–22
  • Curr Hypertens Rep, 2009; 11(1): 76–80
  • JAMA Intern Med, 2016; 176(12): 1826
  • Nat Rev Drug Discov, 2016; 15(12): 817–18
  • Nucleic Acids Res, 2016; 44(D1): D1080–86
  • Lancet, 2005; 365(9458): 475–81
  • Can Med Assoc J, 2006; 174(11): 1563–69
  • Sci Rep, 2021; 11(1): 6403
  • Br Med J, 2004; 329(7456): 15–19
  • FDA, “Preventable Adverse Drug Reactions: A Focus on Drug Interactions,” March 6, 2018, fda.gov
  • JAMA, 1998; 279(15): 1200
  • Drug Saf, 2015; 38(5): 437–53
  • Regul Toxicol Pharmacol, 2012; 64(3): 345–49
  • ATLA Altern to Lab Anim, 2015; 43(6): 393–403; ATLA Altern to Lab Anim, 2014; 42(3): 181–99; ATLA Altern to Lab Anim, 2013; 41(5): 335–50
  • Toxicol Appl Pharmacol, 2017; 334: 100–109
  • J Biomed Inform, 2015; 54: 167–73; Regul Toxicol Pharmacol, 2018; 96: 94–105
  • BMC Med Ethics, 2019; 20(1): 1–7
Autor publikacji:
Wczytaj więcej
Nasze magazyny