Skuteczna walka z chorobą Crohna
Choroba Crohna, której nazwa pochodzi od nazwiska dr Burrilla Bernarda Crohna, to wyjątkowo paskudne zapalenie jelit, które może prowadzić nawet do śmierci. Podobnie jak w przypadku większości chorób świata Zachodu, medycyna konwencjonalna nie zadaje sobie trudu zbadania przyczyny tego schorzenia. Proponuje natomiast takie rozwiązania, jak leki maskujące objawy i leki immunosupresyjne, a jeśli ich stosowanie nie przynosi poprawy, pacjentowi dożylnie podaje się sterydy lub kieruje go na operację.
Niezbyt przyjemna to perspektywa, zwłaszcza gdy jesteś zaledwie trzynastoletnią dziewczynką. Mama przyprowadziła Carol do mojego gabinetu w 2001 roku. Znałam już wówczas badania doktora Johna Huntera ze szpitala Addenbrooke (Wielka Brytania), który wykazał, że właściwa dieta jest kluczowym elementem leczenia choroby Crohna. W przypadku pacjentów cierpiących na chorobę Crohna o ostrym przebiegu, skuteczność proponowanej przez niego diety rodem z epoki kamienia łupanego (dieta paleo) była porównywalna do tej uzyskiwanej w leczeniu szpitalnym za pomocą dożylnego podawania sterydów.
Zmiana sposobu odżywiania jest, rzecz jasna, metodą dużo bezpieczniejszą niż przyjmowanie sterydów i pobyt w szpitalu. A co ważniejsze, pacjenci, którzy utrzymywali reżim dietetyczny, znacząco obniżyli ryzyko nawrotów choroby. Pierwszym krokiem w przypadku Carol było wyeliminowanie z diety głównych alergenów – czyli glutenu, nabiału i drożdży. Przyniosło to tak znakomite rezultaty, że mogła spokojnie odstawić stosowane dotychczas leki na chorobę Crohna, przepisane jej przez lekarza. Czuła się o wiele lepiej.
Jej matka jednak, co zrozumiałe, oczekiwała lekarstwa. Tak się akurat złożyło, że uczestniczyłam w tym czasie w wykładzie profesora Johna Hermona-Taylora ze szpitala św. Jerzego w Londynie. Był on chirurgiem specjalizującym się w leczeniu choroby Crohna, ale również bardzo utalentowanym mikrobiologiem, któremu udało się odkryć nowy drobnoustrój związany z rozwojem tej choroby, a mianowicie Mycobacterium avium spp. paratuberculosis (MAP). Jak sama nazwa wskazuje, jest on podobny do prątków gruźlicy i faktycznie zmiany chorobowe w obu przypadkach mają wiele cech wspólnych. To dokładnie ten sam drobnoustrój, który powoduje paratuberkulozę u bydła (choroba Johnego – przewlekła bakteryjna zakaźna choroba, w przebiegu której rozwija się zapalenie jelit, uszkodzeniu ulegają kosmki jelitowe i dochodzi do odwodnienia – przyp. tłum.).
Znałam go, ponieważ atakował w szczególności bydło rasy Welsh Black (walijskie czarne), które zdaje się wyjątkowo podatne na chorobę Johnego, która podobnie jak choroba Crohna objawia się przewlekłym zapaleniem jelit, biegunką i zahamowaniem rozwoju. Wyniki badań epidemiologicznych profesora Hermona-Taylora były niezwykle interesujące. Wskazywały na znacznie wyższą od wyjściowej częstość występowania choroby Crohna u mieszkańców obszaru Taff Valley w południowej Walii, za którym rozciągają się surowe wzgórza Brecon Beacons, gdzie ta wytrzymała rasa bydła jest hodowana. Drobnoustroje MAP zostały znalezione w próbkach wody z rzeki Taff, z której korzystali mieszkańcy tych okolic. MAP przedostawał się także do krowiego mleka (drobnoustrój ten może z jelit migrować do innych tkanek, w tym do wymienia krów – przyp. tłum.). Mój ojciec zwykł mawiać, że mleko jest jednym z najniebezpieczniejszych napojów.
Zgadza się, panie doktorze, powoduje choroby wieńcowe, raka, a teraz okazuje się, że również chorobę Crohna! MAP to bardzo wytrzymały drobnoustrój, nie można go zabić w procesie pasteryzacji. Rzeczywiście, Hermon-Taylor stwierdził, że około 10% mleka w butelkach sprzedawanego w Wielkiej Brytanii zawierało MAP. Oczywiście nie każdy, kto pije mleko, zapada na chorobę Crohna, ale jeśli tylko układ odpornościowy jelit jest osłabiony, czy to z powodu alergii, czy nieprawidłowej mikrobioty (fermentacja jelitowa), MAP ma wolną drogę do zagnieżdżenia się w ścianie jelita.
Ciekawa teoria, ale mnie interesowało głównie zastosowanie praktyczne. W 1997 roku dr Hermon-Taylor opublikował artykuł, w którym opisał swoje doświadczenia w stosowaniu terapii antybiotykowej w leczeniu choroby Crohna. Łącznie 46 pacjentów cierpiących na chorobę Crohna zostało poddanych leczeniu z zastosowaniem zestawu antybiotyków, jaki podaje się w przypadku objawów przypominających gruźlicę. Wyniki kolonoskopii oraz badania krwi pod kątem wskaźników stanu zapalnego wykazały znaczną poprawę. Jedynie dwóch z dziewiętnastu pacjentów, u których wcześniej niezbędna była terapia sterydami, nadal jej potrzebowało. Badanie podsumowano, stwierdzając „znaczną poprawę kliniczną”. Mama Carol kupiła bilety na pociąg do Londynu i umówiła się na wizytę u profesora Hermona-Taylora.
Ruszyła terapia antybiotykowa. Nalegałam, aby Carol pozostała przy swojej paleoketogenicznej diecie. Była ona kluczowa. Przerwanie jej przywróciłoby stan, który doprowadził do tego, że w ogóle zachorowała. Musiała unikać wszystkich produktów mlecznych, ponieważ istniało ryzyko spożycia tych zawierających MAP oraz pozostać przy diecie bardzo niskowęglowodanowej, aby nie doprowadzić do zaburzenia prawidłowej flory bakteryjnej jelit.
Carol wytrwała i pozostała przy swojej diecie. Nie było to na pewno łatwe dla nastolatki, na którą pokusy czyhały na każdym kroku. Strach jest jednak bardzo motywujący, dzięki czemu udało jej się wytrzymać. Wszystkie dolegliwości jelitowe ustały i wróciła jej także energia. Ale czy była wyleczona? Wszystko zależy od tego jak zdefiniujemy zdrową osobę. Jeśli oznacza to kogoś, kto może natychmiast wrócić do wypaczonych współczesnych nawyków żywieniowych świata Zachodu bez ryzyka nawrotu choroby, odpowiedź brzmi nie – w takim wypadku nie można by było mówić o wyleczeniu. To akurat tyczy się wszystkich chorób. Jeśli natomiast zastanowimy się, czy ma ona przed sobą perspektywę długiego życia w zdrowiu, jeśli będzie stosować się do zaleceń, odpowiemy: tak, oczywiście.
Od tych wydarzeń minęło szesnaście lat. Niedawno Carol zgłosiła się do mnie ze stanem obniżonej energii. Przestała trzymać się zaleconej diety i musiałam porządnie nią potrząsnąć, aby wróciła na właściwą drogę. Co ciekawe, wystąpiła u niej również niedoczynność tarczycy i zajęcie się tym problemem, pozwoliło na osiągnięcie znacznej poprawy. Zawsze pytam moich pacjentów, czy mogę podzielić się z czytelnikami ich historią. Carol odpowiedziała mi pisząc: „Gdy czytałam tę relację, wróciły do mnie wszystkie wspomnienia tej podróży pociągiem z moją mamą. Nie zapomnę nigdy spotkania z profesorem Hermonem-Taylorem. Niesamowita osoba! Nie mówiąc już o samej terapii, która odmieniła moje życie! Bez niej, jak również bez twojej pomocy, dziś nie mogłabym nawet marzyć o wyprawie na narty do Kanady, czy w ogóle o stylu życia, jakie dziś prowadzę”.
Trądzik, czyli o lekach bardziej niebezpiecznych niż sama choroba
Kiedy jest się młodym, wygląd jest niezwykle ważny. Wiem to od moich córek. Pewnej wyjątkowo deszczowej zimy poziom pobliskiej rzeki podniósł się tak bardzo, że zalała ona drogę do naszego domu, czyniąc ją nieprzejezdną. Super! Dziewczynki nie miały jak dostać się do szkoły, a moi pacjenci nie mogli dotrzeć do mnie. Musiałyśmy przełożyć wszystkie zobowiązania. Jedyną sprawą, która nie mogła czekać, był zastrzyk z witaminy B12, którego moja pacjentka Rosemary rozpaczliwie potrzebowała. Powiedziałam jej, żeby przyjechała, a ja znajdę sposób, żeby przedostać się na drugą stronę rzeki. Uznałam, że najwygodniej będzie włożyć szorty i sportowe buty.
W ten sposób mogłabym przejść, brodząc w płytkiej wodzie, ograniczając do minimum opór i nie ryzykując, że nurt pociągnie mnie w dół rzeki. Gdy zobaczyłam, że Rosemary już przyjechała, pobiegłam na górę po mój strój biegowy i zeszłam do kuchni. „O, nie – zawołały chórem moje córki –nie możesz tak wyjść. Urzeczona ich troską o moje bezpieczeństwo zaczęłam wyjaśniać, jaki mam plan. To jednak zupełnie ich nie interesowało – ich tor myślenia był zupełnie inny: „Mamo – wyjaśnia Claire – nie ogoliłaś nóg”.
Okres dojrzewania wiąże się ze zwiększonym wydzielaniem łoju przez gruczoły w skórze. Zakłada się, że wskutek jego gromadzenia się w ujściach tych gruczołów rozwija się stan zapalny, który skutkuje pojawieniem się zapalnych krostek i wyprysków, które szpecą. Big Pharma wymyśliła zatem dwa sposoby leczenia. Po pierwsze, można zwalczać infekcję za pomocą antybiotyków. Jest to skuteczne na krótką metę, bo po odstawieniu antybiotyku problem powraca. Dla młodych ludzi może to oznaczać konieczność przyjmowania antybiotyków przez lata, co może mieć katastrofalne skutki dla ich mikrobiomu jelitowego. Drugi ze stosowanych leków to izotretynoina (w sprzedaży pod nazwą Axotret, Tretoskin, Izotek, Curacne, Akrenormin). Hamuje ona wydzielanie łoju.
Słownictwo, którego musiałabym użyć, aby skomentować podawanie tego leku zdrowym pod wszystkimi innymi aspektami młodym ludziom, byłoby zdecydowanie niestosowne, bowiem na usta cisną się tylko przekleństwa. Widziałam tyle istnień zniszczonych przez ten lek, który pierwotnie miał służyć do chemioterapii raka. Spotykam się z wieloma pacjentami, u których wywołał on zespół chronicznego zmęczenia. Firma Hoffmann-La Roche, producent jednego z leków, wypłaciła miliony odszkodowań pacjentom cierpiącym na nieswoiste zapalenie jelit. Nadal leczę młodego człowieka, który, odkąd 18 lat temu zastosował ten lek, cierpi na nieustępujące bóle głowy. Znam również historie dwóch innych młodych mężczyzn, z których obaj popełnili samobójstwo krótko po zażyciu Roaccutanu.
Żaden z nich nie miał za sobą historii chorób psychicznych. Tak naprawdę, umarli z powodu pryszczy. (Istnieją liczne doniesienia o tym, że lek może powodować myśli samobójcze i do wielu takich samobójstw wśród nastolatków doszło. Już 20 lat temu do polskiego Ministra Zdrowia kierowane były interpelacje poselskie w sprawie poważnych skutków ubocznych stosowania tego leku i braku rzetelnej informacji w tym zakresie dla pacjentów. W innych krajach wymagane jest podpisanie przez pacjenta oświadczenia o świadomości zagrożeń, związanych z jego stosowaniem (w Polsce nie ma takiego obowiązku – przyp. tłum.).
Po co się truć, jeśli mamy łatwo dostępną, niedrogą i skuteczną alternatywę, która nie niesie za sobą żadnych skutków ubocznych? Czytaj dalej. Problemem jest, jak zwykle, przekonanie młodych ludzi do zmian. Na szczęście próżność jest świetnym czynnikiem motywującym.
Należy zadać sobie pytanie, co jest przyczyną tej dolegliwości. W społeczeństwach zachodnich trądzik dotyka nawet 95% nastolatków. Natomiast w badaniu, w którym udział wzięło 1200 mieszkańców wyspy Kitava w archipelagu Wysp Trobrianda, w tym 300 osób w wieku od 15 do 20 lat, nie stwierdzono ani jednego przypadku tej choroby. Kitava jest jedną z czterech głównych wysp w archipelagu Wysp Trobrianda we wschodniej części Papui–Nowej Gwinei. Dieta jej mieszkańców nie uległa wpływom współczesnego zachodniego modelu żywienia. Podobnie w przypadku badania przeprowadzonego z udziałem plemienia Aché nie wykryto ani jednego przypadku trądziku (w stopniu od 1 do 4), a badanie przewidywało 843 dni obserwacji 115 osób (w tym 15 w wieku 15–25 lat). Lud Aché to zbieracko-łowieckie plemię, rdzenni mieszkańcy Paragwaju. Z tych prostych badań obserwacyjnych jasno wynika, że winić należy zachodni styl życia.
Jak leczyć trądzik?
Z mojego doświadczania wiem, że w tej grze jest co najmniej trzech ważnych graczy. Pierwszy krok to odstawienie wszystkich produktów mlecznych. Nie umiem powiedzieć z całą pewnością, jaki mechanizm stoi za skutecznością tego zabiegu, ale w niektórych przypadkach to bardzo pomaga. Jeśli nie widzimy poprawy, kolejny krok to dieta ketogiczna. W tym przypadku podejrzewam, że mechanizm choroby związany jest z poziomem cukru we krwi. Jeśli jego poziom jest wysoki, cukier przedostaje się do wszystkich wydzielin naszego organizmu. Bakterie uwielbiają cukier. Jak na pewno już dawno zrozumieliście, dieta paleo-ketogeniczna jest punktem wyjścia do zapobiegania i leczenia wszystkich chorób Zachodu.
Co ciekawe, również przyjmowanie witaminy B12 w zastrzykach może wywołać trądzik. Mechanizm ten można było wywnioskować z przypadku zatrutego związkami fosforoorganicznymi rolnika, którego stan zdrowia znacznie się poprawił dzięki zastrzykom z witaminy B12, ale jako skutek uboczny wystąpił u niego paskudny trądzik. Bart miał wtedy 57 lat. Szczęśliwie odzyskanie energii życiowej było dla niego ważniejsze niż wygląd i postanowił kontynuować terapię. Po czterech miesiącach, jego skóra była zupełnie zdrowa... Co to mogło być? Znamy także przypadki trądziku chlorowego, który jest wynikiem zatrucia chlorem organicznym, czyli jasne jest, że toksyny mogą powodować trądzik. Dzięki wpływowi, jaki wywiera na proces metylacji, witamina B12 jest bardzo skuteczna w detoksykacji. Podejrzewam, że to właśnie witamina B12 uaktywniła toksyny, które wydostając się z organizmu przez skórę, wywoływały trądzik. Kiedy organizm Berta się oczyścił, jego skóra odzyskała dawny wygląd, a zasoby energii wróciły do normy.
Egzema i astma rodzą się w jelitach
Andrew trafił do mnie po raz pierwszy w październiku 1987 roku. Miał wtedy cztery lata, zaawansowaną egzemę i astmę, cierpiał na nadpobudliwość oraz moczenie nocne oraz nie rozwijał się prawidłowo. Był już po konsultacji z lokalnym pediatrą, który zalecił standardowe leczenie objawowe, które nie przyniosło pozytywnych rezultatów. Obejmowało ono stosowanie szeregu sterydowych kremów na wyprysk, leków rozszerzających oskrzela i sterydowych inhalatorów na astmę. Tylko w ciągu ostatniego roku Andrew przeszedł 10 kuracji antybiotykowych.
Jego matka zainteresowała się kwestią alergii pokarmowych i udało jej się złagodzić wiele z objawów, eliminując pokarmy, które mogły je wywoływać. Jeszcze zanim Andrew trafił do mnie na konsultację, stwierdziła u niego uczulenie na nabiał, wołowinę, soję, czekoladę, cukier, miód (ostra biegunka), truskawki, pszenicę, jajka, dorsza, margarynę, winogrona i pomarańcze. Ponadto chłopiec źle reagował na suplementy cynku i wapnia.
W wyniku kombinacji jego nasilonych dolegliwości oddechowych i problemów skórnych rzadko bywał w szkole. Nie znałam wtedy jeszcze skutecznej metody na odczulanie. W ogóle, w latach 80. nie zdawałam sobie jeszcze sprawy z problemów związanych z fermentacją jelitową. Postanowiłam zatem zaproponować mu dietę składającą się z produktów, które do tej pory jadał rzadko, jak na przykład jagnięcina, bataty, ryż, marchewka, groszek, banany, jabłka, mango, ananas, słonecznik a nawet krokosz barwierski. Po zaledwie dwóch tygodniach na tej diecie wszystkie objawy ustąpiły, a Andrew był znów zdrowym dzieckiem. Szczęśliwie, w jego przypadku była to jedynie alergia pokarmowa.
Jeśli w grę wchodziłaby dodatkowo fermentacja jelitowa, nie uzyskalibyśmy tak znaczącej poprawy. Następnie rozszerzaliśmy dietę, wprowadzając kolejne pokarmy pojedynczo. W ciągu pięciu miesięcy chłopiec przybrał 3,18 kg i ważył 18,14 kg. Niestety trzymanie się opracowanej dla niego diety nie było możliwe, częściowo ze względu na brak akceptacji społecznej, ale również dlatego, że zaczęły występować u niego alergiczne reakcje na inne pokarmy. Na skutek tego egzema i astma uległy zaostrzeniu, ale moczenie nocne i nadpobudliwość nie powróciły. W marcu 1988 roku rozpoczęliśmy enzymatycznie wzmocnione odczulanie (ang. enzyme potentiated desensitization, EPD to metoda leczenia alergii, opracowana w latach 60. ubiegłego wieku, polegająca na podawaniu niskich dawek antygenów w połączeniu z enzymem beta-glukuronidazą, który ma działanie odczulające przy niskich dawkach alergenów, wynikające z wpływu, jaki ten enzym wywiera na funkcjonowanie limfocytów T regulatorowych – przyp. tłum.).
Zastosowano u niego niską dawkę EPD X teta, zawierającą mieszankę antygenów pokarmowych, pleśni, pyłków roślin, sierści zwierząt i bakterii.
Andrew przyjmował EPD w następujących datach: W marcu 1988 roku otrzymał pierwszą dawkę X teta, a w czerwcu drugą dawką – po niej nastąpiło zaostrzenie objawów egzemy, prawdopodobnie spowodowane przypadkowym kontaktem z chryzantemami. Trzecią dawkę chłopiec otrzymał we wrześniu 1988 roku, po której doszło u niego do poprawy kondycji skóry i ustąpiły bóle brzucha, dlatego możliwe było ponowne wprowadzenie do jego menu frytek i słodkiej kukurydzy. Po kolejnej dawce EPD, w grudniu 1988 roku nastąpiła kliniczna poprawa, ale Andrew nadal nie tolerował żadnych suplementów. W kwietniu 1989 roku po podaniu dawki EPD wystąpił świąd skóry, ale bez egzemy, ustąpiły objawy astmy, a Andrew od 6 miesięcy nie przyjmował antybiotyków. We wrześniu 1989 roku chłopiec nie zgłosił się na umówioną wizytę, a po długiej przerwie, w marcu 1990 roku egzema uległa zaostrzeniu w ostatnim miesiącu, zaleciłam zatem odstawienie nabiału, poza tym dieta chłopca była całkiem normalna. W marcu 1991 roku było całkiem dobrze, brak objawów astmy i egzemy. Andrew musiał zrezygnować z nabiału i z ostrożnością spożywał białe ryby i wołowinę, egzema pojawiała się jedynie na dłoniach i stopach.
Aż do 1998 roku Andrew odbywał jedną sesję EPD rocznie. Później straciłam z nim kontakt. W tym okresie stosował zwyczajną dietę, ale nadal nie tolerował żadnych suplementów. Egzema od czasu do czasu wracała, ale w większości przypadków radził sobie z nią, stosując maść Fucidin (antybiotyk stosowany m.in. w leczeniu bakteryjnych dermatoz, liszaja i trądziku – przyp. tłum.). W 2002 roku dostałam kartkę świąteczną od jego mamy, która pisała w niej, że Andrew zdobył złoty medal w pływaniu i przyznano mu Nagrodę Księcia Edynburga (ang. The Duke of Edinburgh’s Award). Dostał się na studia, wybrał kierunek farmacja (jak na ironię, biorąc pod uwagę fakt, że jemu leki nie pomogły).