Związku między pogodą a samopoczuciem doszukiwali się już starożytni lekarze. Hipokrates (460-377 r. p.n.e.) w traktacie „O powietrzu, wodach i miejscach” pisał o szczególnym wpływie pogody, warunków geograficznych i klimatu na zdrowie – zarówno fizyczne, jak i psychiczne1. „Corpus Hippocraticum”, dzieło przypisywane Hipokratesowi zaleca: „należy mieć się na baczności w czasie zmian pogody i unikać w tym czasie puszczania krwi z żył, wszelkich wypalań i stosowania noża”.
Związek środowiska atmosferycznego ze zdrowiem był oczywisty też dla innych wielkich umysłów medycyny: Aulusa Corneliusa Celsusa (30 r. p.n.e.-50 r. n.e.), Claudiusa Galenusa (129-199 r.) czy w końcu Theophrastusa Paracelsusa (1493-1541 r.). Dziś jednak naukowcy nie mają takiej pewności, a wyniki badań wydają się być sprzeczne: jedne potwierdzają ewidentny wpływ pogody na zdrowie i życie, zwłaszcza układ krążenia i zdrowie psychiczne, inne zaś podważają te dane, zwłaszcza jeśli chodzi o zależność między bólem reumatycznym a chłodem i wilgocią2.
Co to jest meteopatia i jak się objawia?
Przyjrzyjmy się problemowi dokładniej. Ciężko dyskutować z faktem, że temperatura powietrza, jego wilgotność, promieniowanie słoneczne, ciśnienie atmosferyczne oraz wiatry i opady wpływa na nasze samopoczucie. Pogoda oddziałuje na nasze organizmy, tak jak na inne, żyjące wokół nas, i to na wiele sposobów (wszak opalamy się, marzniemy lub mokniemy zależnie od pogody). Do tych naturalnych czynników doliczyć należy te, wytwarzane przez człowieka: zanieczyszczenia pyłowe i gazowe powietrza, jego jonizacja, zawartość w nim pierwiastków śladowych (w tym także radioaktywnych), natężenie pól elektromagnetycznych, hałas i wibracje itp. Nasze ciała są w nich stale zanurzone i radzą sobie z nimi całkiem sprawnie.
Dopiero w chwili, gdy w krótkim czasie dochodzi do zmiany warunków, gdy nagle musimy się dostosować np. do wysokiej temperatury – odczuwamy dyskomfort lub nasilają się problemy zdrowotne. Wrażliwość organizmów na zmiany warunków atmosferycznych nazywana jest właśnie meteorotropizmem, a odczuwające go osoby – meteopatami lub meteoropatami. Oczywiście, są tacy, którzy czynią to bez specjalnego wysiłku, nie odczuwając żadnych problemów, jak i ci, dla których każdorazowa zmiana oznacza poważne kłopoty zdrowotne: nie tylko ból głowy czy stawów, ale też nawet... zagrożenie zawałem.
Jako mieszkańcy Europy Środkowej mamy ten niefart, że zmiany owe zachodzą nieustannie. Pogoda w Polsce nie jest bowiem dla meteopatów szczególnie łaskawa. Nad Polską ścierają się masy powietrza o przeciwstawnych cechach: morskich (z Zachodu) i lądowych – kontynentalnych (ze Wschodu). Od północy ze Skandynawii napływają masy chłodnego powietrza, a z południa ciepłe, śródziemnomorskie wiatry. Nic zatem dziwnego, że klimat nasz określa się nazwą „umiarkowanego przejściowego”.
Co gorsza, postępujące zmiany klimatyczne fundują nam ekstremalne zjawiska: gwałtowne burze, trąby powietrzne, nagłe skoki ciśnienia, silne upały lub mrozy, ogromne opady deszczu wywołujące powodzie. Wszystko to przyczynia się do zwiększania grupy meteopatów. Jeszcze w latach 60. XX w. stanowili oni 30-40% zdrowej populacji.
Obecnie odsetek ten w Europie sięga 50-70% dorosłej ludności (18-75 lat). Jak grzyby po deszczu powstają kliniki meteorologii medycznej3. Przyczyny tego zjawiska nie są jeszcze jasne. Może ono wynikać z uwarunkowań genetycznych, z przebytych chorób, bądź też starzenia się organizmu, braku ruchu na świeżym powietrzu, przebywaniu w sztucznym mikroklimacie biur i mieszkań. Większość przyznających się do meteopatii to kobiety. Aż 70% pań potwierdza, że ich dolegliwości nasilają się wskutek niekorzystnej pogody. Dla porównania czyni to „zaledwie” połowa mężczyzn.
Co wpływa na meteopatię?
Przyjrzyjmy się teraz bliżej poszczególnym bodźcom meteotropowym oraz temu w jaki sposób mogą wpływać na zdrowie. Z grubsza możemy je podzielić na fizyczne, chemiczne i biologiczne. Do 1. grupy zaliczamy: promieniowanie słoneczne, temperaturę i wilgotność powietrza, wiatr, ciśnienie atmosferyczne, elektryczność atmosferyczną (wyładowania) i bodźce akustyczne. Z uwagi na siłę bodźców fizycznych często popełnia się błąd i utożsamia je ze wszystkimi oddziaływaniami, z jakimi nasz organizm ma do czynienia. Pomija się przy tym bodźce chemiczne oraz biologiczne. Tymczasem w składzie powietrza mogą występować zarówno różnego rodzaju szkodliwe zanieczyszczenia, jak i cenne zdrowotnie aerozole, zawierające chlorek sodu, magnez, wapń i jod, które powstają w pobliżu morza lub tężni solankowych.
Cała ta chemia zawarta w powietrzu wpływa na nasze samopoczucie. Podobnie jest z drobinkami pochodzącymi z natury – 3. grupą bodźców. Mowa tu nie tylko o pyłkach wywołujących alergie, ale też o lotnych substancjach wydzielanych przez rośliny, powstających podczas przemiany materii u roślin, takich jak np. terpeny czy olejki aromatyczne, które mają działanie silnie prozdrowotne (bakteriobójcze, bakteriostatyczne i grzybobójcze.) Dopiero, gdy przyjrzymy się np. prognozie synoptycznej na stronie Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW), dostrzeżemy, że uwzględnia ona bardzo szeroki zakres czynników pogodowych i klimatycznych w tym również pyłki roślin lub smog.
Czy promieniowanie UV jest zdrowe?
Tym, co wpływa na nas najsilniej, jest słońce i jest to oddziaływanie wielorakie. Po pierwsze w grę wchodzi promieniowanie, zarówno widzialne, jak i nadfioletowe czy podczerwone. Promieniowanie UV jest niezbędne dla naszego zdrowia i jest to najaktywniejsza biologicznie część widma słonecznego. Działa bakteriobójczo, przyspiesza gojenie ran, jest niezbędne do wytworzenia witaminy D3 i tym samym przeciwdziałania krzywicy, nasila działanie gruczołów wydzielania wewnętrznego, przyspiesza przemianę materii, ale… w zbyt silnej dawce może nie tylko prowadzić do starzenia się skóry, lecz także do jej nowotworzenia. Szczególnie narażone na jego niszczące działanie są osoby o jasnej karnacji. Ilość promieniowania UV, która dociera do nas, jest zależna od pory dnia, roku oraz szeregu innych czynników. Warto, zwłaszcza latem, zwracać uwagę na informacje podawane przez IMGW – uwzględniają one bowiem wzrost promieniowania UV, zalecając pozostawanie w domu.
Słońce a samopoczucie meteoropatów
Myliłby się ktoś, kto uważa, że wpływ promieniowania widzialnego ogranicza się do umożliwienia postrzegania otoczenia. Czas usłonecznienia (ten, w którym promieniowanie bezpośrednie dochodzi do powierzchni terenu) ma realny wpływ na nasze samopoczucie, ba – jak twierdzą naukowcy – to jeden z najważniejszych czynników pogodowych na nie wpływających4. Pochmurne dni sprzyjają zaburzeniom zdrowia psychicznego. Najlepiej czujemy się, kiedy chmury pokrywają maksymalnie 50% nieba, najgorzej – gdy przez dłuższy czas niebo jest całkowicie nimi zakryte. Powoduje to m.in. zaburzenia snu, nasila uczucie zmęczenia, zmniejsza odporność, a także obniża sprawność fizyczną i umysłową5.
Związek między usłonecznieniem a zdrowiem psychicznym jest szczególnie widoczny u mieszkańców krajów Północy oraz u osób pracujących w polarnych stacjach badawczych6.
Sagi dalekiej Północy opowiadają o długiej polarnej nocy za pomocą specyficznego słownictwa. Na Islandii używa się określenia skammdegisthunglyndi, gdzie „skamm” oznacza krótki, „degi” – dzień, „thung” – ciężki, ponury, a „lyndi” – nastrój. Szwedzi mówią o „lapońskiej chorobie, na którą zapadają ludzie przybywający do Laponii z południa”. Psycholodzy zajmujący się polarnikami ukuli określenie „syndromu zimownika”. Wiąże się on z depresyjnością, irytacją, problemami z zapamiętywaniem i koncentracją. Wynika z niedoboru usłonecznienia i związanego z nim pośrednio zaburzenia wydzielania T3 – hormonu tarczycy odpowiedzialnego za metabolizm. Dochodzi do niego właśnie wskutek niskich temperatur oraz długich dni i nocy polarnych. Syndrom T3 charakteryzuje się obniżeniem nastroju, wzrostem negatywnych emocji, problemów poznawczych m.in. z zapamiętywaniem i koncentracją7. Najlepszą metodą na radzenia sobie z tymi problemami, podobnie jak w przypadku SAD – choroby afektywnej sezonowej – jest terapia światłem.
Wpływ wysokiej temperatury na zdrowie
Za każdym razem, gdy promieniownie UV rośnie, pojawia się odpowiednie ostrzeżenie IMGW. Nie inaczej jest z temperaturą. Wysokie lub niskie jej wartości są niebezpieczne nie tylko dla osób z chorobami układu krążenia. Jako neutralne odbierane są te w zakresie 18-23°C. Nie wpływają one na zmianę temperatury wewnętrznej człowieka. Poza tymi widełkami pojawia się jednak w nas potrzeba ogrzania lub ochłodzenia. Temperatura powyżej 25°C jest odbierana już jako gorąca, a – powyżej 30°C – jako upał. Jeśli dodamy do tego wysoką wilgotność, to nasz układ termoregulacji zaczyna mieć problemy. Zazwyczaj bowiem część ciepła oddajemy przez drogi oddechowe i skórę. Tymczasem, gdy jest gorąco, dochodzi do rozszerzenia naczyń krwionośnych, zmniejszenia ich oporu, a co za tym idzie – spadku ciśnienia krwi. Pojawiają się zawroty głowy i wzrasta ryzyko utraty przytomności.
Wraz z odwodnieniem rośnie prawdopodobieństwo uszkodzenia narządów wewnętrznych: nerek, wątroby i serca. Spada też wydolność płuc. Serce bije szybciej, często też pojawia się arytmia. Problem nie jest błahy z uwagi zwłaszcza na zmiany klimatyczne. Coraz częściej pojawiające się fale upałów nie służą dobrze mieszkańcom starzejącej się Europy8. Każdy 1°C powyżej progu (maksimum średniej miesięcznej temperatury dla danego miejsca), liczba przyjęć do szpitali na oddziały pulmunologiczne rośnie o 4,5% w krajach śródziemnomorskich i 3,1% w regionie północno-kontynentalnym w grupie wiekowej 75+. Na oddziałach kardiologicznych nie obserwuje się takiego wzrostu, gdyż… rośnie liczba zgonów. Chorzy jednak nie docierają do szpitali, umierają poza nimi.
Zimno a samopoczucie
Niska temperatura, zwłaszcza bardzo niska – również nie jest dobra dla naszego serca, a może okazać się wręcz bardziej niebezpieczna. W takim stanie bowiem naczynia krwionośne się obkurczają, zmniejsza się obwodowy przepływ krwi (ogranicza to utratę ciepła) i rośnie ciśnienie tętnicze. Nic zatem dziwnego, że – jak pokazują statystyki – za ok. 20% zawałów odpowiadają niekorzystne warunki atmosferyczne, występowanie ekstremalnych wartości, a zwłaszcza temperatury ujemne. Potwierdzają to dane pogotowia ratunkowego – właśnie zimą i wczesną wiosną występuje najwięcej zawałów9. Paradoksalnie zatem to niska temperatura częściej prowadzi do zgonów. Zmiany klimatyczne oznaczają jednak zwiększone prawdopodobieństwo zjawisk ekstremalnych, w tym również nagłych ochłodzeń.
Meteoropaci nie lubią wiatru
Mieszkańcy Podhala wierzą, że pod jego wpływem ludzie popełniają samobójstwa. Nie są w tych przekonaniach osamotnieni. W różnych zakątkach świata silny, ciepły wiatr jest obwiniany za problemy emocjonalne, załamania nerwowe i psychiczne. W Górach Skalistych podejrzane wietrzysko nazywa się chinooka, w Grecji zaś – megasa. Mieszkający w Neapolu Gustaw Herling Grudziński w swoich dziennikach narzekał na sirocco. Arabowie obwiniają chamsin. Zjawisko to ma też jedną wspólna nazwę, taką samą we wszystkich szerokościach geograficznych: fen. Dokładniej rzecz ujmując – jest to ciepły, suchy wiatr, wiejący z góry w doliny.
Warunkiem zaistnienia tego zjawiska jest różnica ciśnienia atmosferycznego po obu stronach gór. Wymusza ona ruch – powietrze, które się unosi, napotyka góry, co powoduje jego ochłodzenie i kondensację pary wodnej, tworzą się chmury, para spada w postaci deszczu. Zupełnie już suche powietrze przekracza szczyty i opada – ogrzewając się – ku dolinie. Wiatr fenowy jest nie tylko suchy ale też cieplejszy niż powietrze na tej samej wysokości po przeciwnej stronie góry. Im wyższe góry, tym różnica temperatur większa.
We wszystkich miejscach i badaniach wskazuje się na związek fenu z problemami psychicznymi. Przejawia się on wzmożoną pobudliwością fizyczną i psychiczną oraz zaostrzeniem procesów chorobowych takich jak zaburzenia układu krążenia i równowagi układu nerwowego, takie jak: niepokój, ogólne osłabienie, uczucie lęku, bóle głowy, skłonność do depresji, pojawienie się myśli samobójczych. Autorzy badający stan pacjentów szwajcarskich oddziałów psychiatrycznych podkreślali korelację między zewnętrznymi stresorami pogodowymi takimi jak wiatry föhn, a funkcjonowaniem badanej grupy. Podkreślają oni, że: „Jeśli zmiany klimatu i liczba stresorów związanych z nim będą nadal rosły, jeszcze więcej osób z czynnikami ryzyka dla zdrowia psychicznego może być dotkniętych rozwojem tych problemów”10.
Co się dzieje z organizmem, gdy zmienia się ciśnienie?
Zmiany ciśnienia atmosferycznego również nie są obojętne dla samopoczucia. Przy czym reakcja organizmu na nie pojawia się z wyprzedzeniem i to właśnie próby kompensacji zmiany, wyrównania ciśnienia dokonywane przez organizm – są przyczyną dolegliwości. Ma ona miejsce już przy zmianie rzędu 2-4 hPa na 3 godz. albo 5-10 hPa z dnia na dzień. Przyjmuje się, że najbardziej niekorzystna jest różnica 8 hPa i więcej. Takie zmiany mają miejsce podczas przejścia frontów atmosferycznych. Niestety, mamy przykrą wiadomość: średnio, rocznie przez Polskę przechodzi 90-152 frontów atmosferycznych. W takich sytuacjach już 5-6 godz. przed nadejściem frontu u zdrowych ludzi dochodzi do zmiany pobudliwości układu nerwowego i – pobudzenie to trwa jeszcze 3-5 godz. po przejściu frontu.
Szczególnie trudne dla meteoropatów są fronty chłodne. Towarzyszy im, oprócz spadku ciśnienia, również spadek temperatury. A, jak już była mowa, oznacza on kurczenie się naczyń krwionośnych, zmniejszenie dopływu tlenu do narządów wewnętrznych, wzrost ciśnienia krwi i… możliwość pojawienia się zawału. Szczególnie trudną sytuacją dla osób wrażliwych na pogodę jest burza. Trudno ocenić wpływ elektryczności atmosferycznej i fal elektromagnetycznych na zdrowie, gdyż tak naprawdę człowiek nie ma wyspecjalizowanych receptorów umożliwiających odbiór tych bodźców. Są one niejako odbierane całym ciałem. Najbardziej wrażliwy jest centralny układ nerwowy, soczewka oka oraz gruczoły płciowe. W dniach, gdy dochodzi do silnych burz i nagłych zmian potencjału elektrycznego, obserwuje się nasilenie bólów reumatycznych i pogorszenie funkcjonowania układu krążenia.
Zalety meteopatii
Ma on nie tylko szkodliwe działanie – jest bowiem również wykorzystywany w leczeniu uzdrowiskowym, sanatoryjnym. Początki tego rodzaju lecznictwa sięgają starożytnej Grecji, ale do XIX w. stać było nań nielicznych. Wyjazd był i kosztowny, i czasochłonny. Dopiero XIX w. z rozwojem kolei i rozkwitem medycyny przyniósł gruntowną zmianę. „Do wód” jeżdżono z niemal wszystkimi schorzeniami, ba – były to miejsca, w których wręcz wypadało być. Śmietanka całej Europy gromadziła się w szwajcarskich kurortach, Anglicy wyruszali w ślad za swoim królem, a potem też królową Wiktorią do Bath, a w Polce tworzyły się uzdrowiska w Szczawnicy, Krynicy i wielu innych miejscach.
Jak pogoda wpływa na nasze ciało?
Układ krążenia
Meteopaci to w 40-60% osoby cierpiące na choroby układu krążenia. Jak wynika z badań, najgroźniejsza jest częsta zmiana warunków pogodowych i konieczność dostosowania krążenia krwi do potrzeb termoregulacji. Obserwuje się m.in. nasilenie objawów choroby niedokrwiennej serca, podwyższenie częstości zawałów mięśnia sercowego oraz zwiększenie wahań ciśnienia tętniczego. Statystyki potwierdzają, że hospitalizacje chorych z powodu tzw. ostrych zdarzeń kardiologicznych, a nawet spowodowane nimi zgony – częściej występują w półroczu chłodnym niż ciepłym, a do zawałów serca dochodzi wiosną.
Najbardziej zabójczy okazuje się być marzec, co wiąże się z wyjątkowo zmienną pogodą w tym właśnie miesiącu. Ba, jak wynika ze statystyk za 20% zawałów odpowiada właśnie pogoda – ekstremalna temperatura (tzw. stres ciepła i zimna) oraz jej zmienność, a także zmiany ciśnienia atmosferycznego. Szczególnie niebezpieczny jest nagły spadek temperatury, zmuszający naczynia wieńcowe do natychmiastowego obkurczenia.
Duże zmiany ciśnienia tętniczego krwi (>20 hPa) pojawiają się, gdy nad naszymi głowami przemieszcza się w ciągu doby kilka frontów atmosferycznych oraz dni z tzw. frontem okluzji, czyli sytuacją, gdy dochodzi do łączenia się frontu ciepłego i chłodnego. Ciśnienie tętnicze rozkurczowe zmienia się, gdy przemieszcza się front chłodny11.
Układ oddechowy
Drogi oddechowe stanowią naturalny szlak wnikania do naszego organizmu zanieczyszczeń i alergenów, dlatego astmę oskrzelową, zapalenie i przewlekły nieżyt oskrzeli zalicza się do chorób meteorotropowych. W grę wchodzi nie tylko pojawienie się zanieczyszczeń. Najtrudniejszy dla układu oddechowego jest niż poprzedzony przejściem ciepłego frontu atmosferycznego w chłodnej porze roku, a frontu chłodnego – w ciepłej porze. Ataki astmy pojawiały się w 1-3 dni po przejściu frontu. Ponadto, jak zauważono w badaniach prowadzonych w wielu krajach Europy, problemy z układem oddechowym nasilają się, gdy temperatura zimą jest wyższa od przeciętnej, a latem – niższa12.
Układ nerwowy
Również reaguje on na zmiany pogody, a najbardziej wrażliwe są osoby cierpiące na depresję, schizofrenicy, neurotycy, a także uzależnieni, zarówno alkoholicy, jak i narkomani. Ich dolegliwości nasilają się podczas układu niżowego, przy czym jest to szczególnie silne latem. Innym czynnikiem wpływającym na pogorszenie się stanu psychicznego jest silny wiatr typu fenowego (halny). Może powodować on pogłębienie się stanu depresyjnego, nasilenie zachowań agresywnych, a nawet prowadzić do kryzysów emocjonalnych kończących się próbą samobójczą. Wywołuje on także uczucie zmęczenia, niepokoju, stany lękowe, ale zdarzają się też stany euforyczne. Przyczynia się do zaburzeń koncentracji i problemów ze snem. Ze statystyk wynika, że 50% przypadków pogorszenia samopoczucia u osób z problemami psychicznymi miało miejsce właśnie w czasie, gdy wiał halny.
Podczas ataków wiatrów fenowych częściej dochodzi do udarów mózgu i wypadków. Również w tym przypadku pogoda, obok zmian naczyniowych odgrywa ważną rolę. Zauważono, ze najwięcej udarów ma miejsce w kwietniu i listopadzie oraz w styczniu, a są to miesiące częstych zmian pogody i pojawiających się ataków niskich temperatur. Rośnie wówczas ciśnienie tętnicze i krzepliwość krwi13. Pogoda odpowiada za ⅓ przypadków migreny. Dokładniej zaś pojawienie się tych dolegliwości bywa związane ze spadkiem ciśnienia atmosferycznego o 6-10 hPa. Spadek ten, jak tłumaczą badacze, działa na ucho wewnętrzne oraz naczynia krwionośne w mózgu. Zalecają zatem, aby w przypadku takiej prognozy pogody, mieć pod ręką leki14.
Układ narządu ruchu
Szacuje się, że za 60-80% zaostrzeń bólu w przebiegu chorób tego układu odpowiada pogoda, a zwłaszcza napływ chłodnych i wilgotnych mas powietrza, a także obniżenie ilości jonów ujemnych w powietrzu. U osób dotkniętych schorzeniami reumatycznymi dochodzi do zaburzeń układu termoregulacji, co nasila ból w zmienionych chorobowo stawach. Symptomy, w tym również występowanie bólu w złamanych lub amputowanych niegdyś kończynach, pojawiają się z wyprzedzeniem od kilku dni do kilku godzin w stosunku do zmiany pogody. Problemy zaostrza głównie spadek temperatury (w 42% przypadków) i wzroście wilgotności (w 15% przypadków). Zmiany ciśnienia atmosferycznego (wzrost) odpowiadają za pogłębienie się bólu u ok. 25% chorych15.
- Kozłowska-Szczęsna T. i in., Wpływ środowiska atmosferycznego na zdrowie i samopoczucie człowieka, PAN, Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania im. St. Leszczyckiego, Warszawa, 2004, www.rcin.org.pl/Content/2444/WA51_13509_r2004-nr4_Monografie.pdf
- https://www.brainlab.org/wp-content/uploads/2014/03/Influence-of-Weather-on- Report-of-Pain.pdf
- Int J Biometeorol, 2005, 49(3):156-66
- J Affect Disord, 2016, 205: 234-238
- Psychiatry Res, 2010, 180(2-3): 143-6
- Okulistyka po Dyplomie, 2013, T. 3, Nr 2: 23-28
- Lancet, 2008, 371(9607): 153-63
- Am J Respir Crit Care Med, 2009, 179(5): 383-9
- Environ Health Perspect. 2015, 123(11): A275-A279
- Int. J. Environ. Res. Public Health 2022, 19(17),10831; Ann Med Psychol (Paris). 1976 Jan;1(1):51-61; Span. J. Leg. Med, 2021, Vol. 47, Issue 1: 3-8;Balneologia Polska 1/2006, s. 51-55
- Varia Medica, 2019, t. 3, nr 5: 356–362
- Arch Environ Health, 2002, 57(1):48-52
- Expert Rev Neurother. 2010, 10(2): 243-9
- Springerplus, 2015; 4: 790
- J Rheumatol, 2002, 29(2): 335-8